Ani się obejrzeliśmy, a nadszedł kolejny
weekend, za chwilę już będziemy ubierać choinkę, a zatem zakładam, że nic nie
zaszkodzi, jeśli przedstawię swój felieton, kolejny z wielu, jakie od lat już
ukazują się w „Warszawskiej Gazecie”. Bardzo polecam.
Gościmy akurat u siebie kolegę z Niemiec,
z którym jesteśmy bardzo zaprzyjaźnieni i którego towarzystwo jest nam zawsze
bardzo miłe. Ile razy się tu pojawia, kolega przywozi każdemu z nas jakiś ładny
prezent, a więc ja dostaję flaszkę, a reszta, co tam popadnie. Tym razem, jedno
z naszych dzieci dostało t-shirt z karykaturą Donalda Trumpa i napisem „nope”,
czyli – gdyby ktoś nie wiedział – „nie”. Ponieważ my tu amerykańskimi wyborami
za bardzo nie żyjemy, a jeśli już, to tylko po to, by trochę podumać, jak tak
wielki i demokratycznie rozwinięty naród nie potrafił wystawić w wyborach
prezydenckich kogoś, kto nie budzi wyłącznie zażenowania, nie chcieliśmy dyskutować
na temat Trumpa i tego, jaki to z niego kretyn. Kolega jednak rozmawiać chciał
i opowiedział nam, jak to całkiem niedawno był w Stanach Zjednoczonych, i wśród
wielu ludzi, z którymi rozmawiał, nie spotkał nikogo, kto by popierał Trumpa.
Wedle relacji kolegi, wszystkie z tych dwóch tygodni opinie na temat Trumpa
były jednoznacznie negatywne i to negatywne tak bardzo, że on osobiście czegoś
takiego nie spotkał nigdy i nigdzie…
No, prawie. Otóż jedyny wyjątek, jaki zaobserwował,
gdy idzie o niechęć do konkretnego polityka, dotyczył Jarosława Kaczyńskiego.
Powiedział nam nasz kolega, że kiedy on jest u siebie w Niemczech i czyta
informacje na temat Polski, to wie, że jeśli jest na świecie ktoś, kto jest
równie zły, głupi i podły, jak Donald Trump, to tylko Jarosław Kaczyński. Ale
mało tego. Po przyjeździe do Polski, kiedy spotykał się z ludźmi, z którymi
spotkać się mu przyszło, wszyscy – dosłownie wszyscy, bez jednego wyjątku –
potwierdzali opinie, jakie na temat Jarosława Kaczyńskiego można usłyszeć z
niemieckich mediów. Opowiedział nam, że jedna z osób, z którymi rozmawiał,
powiedziała mu, że ona przeżyła komunę, ale czegoś takiego jak to co dzieje się
w Polsce, jeszcze doświadczyć nie miała okazji.
Zapytał więc nas nasz kolega, co my o tym wszystkim sądzimy, no a ja
powiem, że mimo iż po naszej stronie były aż cztery osoby, gapiliśmy się na
niego bezradnie i nawet nie wiedzieliśmy, od czego zacząć, żeby to wszystko
zabrzmiało z minimalnym sensem.
Ostatecznie powiedzieliśmy mu, że wedle
wszelkich dostępnych sondaży, poparcie dla rządu jest przygniatające i to wśród
starych i młodych, ludzi wykształconych i prostych, w miastach i na wsiach, ale
też wszystko wskazuje na to, że kolejne wybory PiS wygra z jeszcze większą
przewagą, no a w kwestii Donalda Trumpa, niech nasz kolega się zastanowi, jak
to się stało, że jemu podczas swojego pobytu w Kolorado nie udało się spotkać
jednej osoby, która by na Trumpa chciała głosować. Czyżby problem był sztuczny,
a histeria niczym nie usprawiedliwiona?
Na tym rozmowa się skończyła. A skoro
tak, to otworzyliśmy flaszkę i zajęliśmy się sprawami bardziej poważnymi.
Moje
książki są do kupienia w księgarni na stronie www.coryllus.pl. I tak naprawdę nigdzie więcej. Zachęcam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.