Przypominając oczywiście o rzeczy najważniejszej, czyli o kanonizacji
małego Sancheza, zapraszam do mojego cotygodniowego felietonu w „Warszawskiej Gazecie”.
Powiem szczerze, że nie wiem, czy miasteczko namiotowe, jakie grupa
najszczerszych polskich patriotów rozbiła pod kwaterą główną Sądu Najwyższego w
Warszawie, by bronić uwięzionego przez reżim Prawa i Sprawiedliwości Zygmunta
Miernika, jest wynikiem prowokacji i ma na celu zmianę władzy na lepszą, czy za
ową demonstracją stoją szczere intencje szczerych idiotów. Ze względu na
aktywną obecność na miejscu samego Adama Słomki, skłaniałbym się do tej drugiej
opcji, jakkolwiek by to jednak nie było, wygląda na to, że mamy do czynienia z
czymś, co jeśli natychmiast nie zostanie zakończone, może nas doprowadzić do
poważnego nieszczęścia.
W czym rzecz? Otóż, jak może
niektórzy z nas wiedzą, jeszcze za swojego nędznego życia, niesławny generał
Kiszczak został uniewinniony przez któryś ze znanych nam zbyt dobrze sądów, w
związku z czym obecny na sali Zygmunt Miernik sędzi, która przewodniczyła
składowi, wbił w twarz cały tort, no i w związku z tym poszedł siedzieć.
Ponieważ Kiszczak, jak pewnie wszyscy wiemy, to okrutny i bezwzględny morderca,
a Miernik dzielny działacz na rzecz naszej wspólnej wolności, w jednej chwili
podniósł się powszechny zgiełk, a wraz z nim żądanie, by Miernika zwolnić, bo
on bardziej niż na więzienie zasługuje na medal.
Otóż, jeśli o to idzie, mam z
Zygmuntem Miernikiem kłopot, a to z tego mianowicie powodu, że cokolwiek byśmy
mówili zarówno o Mierniku, jak i nawet o Kiszczaku, sytuacja jest taka, że w
sędziego tortem się nie rzuca. Sędzia znajduje się pod taką ochroną, że można
wiele, ale nie wolno mu dać w pysk, nie wolno go kopnąć w tyłek, nie wolno mu
na twarzy rozbić śmierdzącego jajka, no i oczywiście nie wolno rzucić w niego
tortem. Gdyby te wszystkie rzeczy były dopuszczalne, biorąc pod uwagę
szczególne napięcie, jakie panuje między zgromadzonymi na sali sądowej osobami,
oni by te torty – w najlepszym wypadku torty – robili codziennie, w każdym
zakątku kraju. A każdy z nas, który miałby do sędziego jakiekolwiek uwagi,
byłby szczerze przekonany, że tu akurat miał prawo się unieść.
Powtarzam, ja zdaję sobie
sprawę z tego, kim był Czesław Kiszczak i jakie są jego wieczne zasługi dla
ludzkości, niemniej jednak państwo – i podkreślam, żadne państwo – nie jest
sobie w stanie pozwolić na tolerowanie tego, co zrobił Miernik. Osobiście
uważam Kiszczaka za mordercę bez serca, a Miernika za bohatera, natomiast tu
proponuję, żebyśmy, owszem, pamiętali o jednym i drugim. Natomiast też bym
sugerował, żeby sam Miernik to wszystko wziął na swoją mężną klatę i z honorem
ten wyrok odsiedział. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że go na to stać i
sobie z tymi wszystkim uciążliwościami poradzi.
Słomce natomiast, oraz innym,
którzy tam pod tymi namiotami pyskują, proponuję, żeby je zwinęli i zajęli się
dla odmiany Polską. Tak będzie dla nas wszystkich znacznie lepiej.
Wszystkich
zainteresowanych zapraszam, jak zawsze, do księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie są do kupienia moje
książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.