Zmarł Andrzej Wajda i mimo że już miałem
gotowy temat na dzisiejszą notkę, w żaden sposób nienawiązującą ani do Wajdy,
ani do jego filmów, ani do jego politycznej działalności, czuję się w obowiązku
napisać parę słów. Przede wszystkim uważam, że Andrzej Wajda, cokolwiek by o
nim nie mówić, był w istocie rzeczy jednym z kilku wybitnych polskich reżyserów
filmowych. Nie najwybitniejszym, ale z całą pewnością jednym paru, którym zdarzało
się parę razy stworzyć polskie kino w jego lepszym wydaniu, a zatem to że właśnie
umarł, stanowi wiadomość istotną. Z informacji, jaką znajduję w Wikipedii,
dowiaduję się, że Andrzej Wajda nakręcił w życiu 55 filmów, z czego pierwszych
dziewięć, w tym przede wszystkim etiudy studenckie, to typowa peerelowska
propaganda, a ostatnich 26 to równie typowa polska kinematograficzna nędza, ani
lepsza, ani gorsza od całej reszty, no może z wyjątkiem „Kroniki wypadków
miłosnych”, do których mam niewyjaśnioną słabość. Filmów Wajdy, które osobiście
uważam za dobre, wśród tych 55, było słownie trzy, a mianowicie „Brzezina”,
„Panny z Wilka” i „Ziemia Obiecana”; żydowskim targiem, mogę do tego dodać
„Człowieka z marmuru”, no i może „Wesele”. Reszta, to, jak mówię, zwykła polska
filmowa nędza. Większość kręconych w Polsce w latach 60-tych filmów, była od
tego, co przeważnie robił Wajda, znacznie lepsza, a to co on nakręcił po roku
1980, podobnie jak filmy innych polskich filmowców, pozbawione jest
jakiegokolwiek znaczenia. No ale nie oszukujmy się. Taki Krzysztof Zanussi, również
uchodzący za wybitnego twórcę, nakręcił 83 filmy, z czego tylko dwa były godne
uwagi, a i to nie jest pewne. Inny podobno wybitny reżyser, Krzysztof
Kieślowski, nie zrobił ani jednego dobrego filmu fabularnego, podobnie
Agnieszka Holland. Podobnie Bareja.
Zmarł Andrzej Wajda i wydaje się, że w
kolejce do owego panteonu Wielkich Polskich Twórców, którym „Gazeta Wyborcza”
poświęci czarną pierwszą stronę, nie ma już nikogo. Czekają już tylko politycy,
czyli Lech Wałęsa i Adam Michnik. No może jeszcze Władysław Frasyniuk, jednak
tu nie mam przekonania. Po nich, zostaną już tylko Mateusz Kijowski i Donald
Tusk. Na tym koniec.
Powtórzę jednak to, co napisałem
wcześniej. Cokolwiek by nie mówić o Andrzeju Wajdzie i jego karierze, trzy
filmy miał dobre, i tym sposobem można o nim mówić jako o osobie dla polskiej
kinematografii zasłużonej. Cześć jego pamięci!
Moje książki można zamawiać w księgarni na stronie
www.coryllus.pl. Zapraszam.
@Wojciech Bartmiński
OdpowiedzUsuńTo prawda. Olbrychski potrafił zrobić wrażenie. W "Pannach z Wilka" jednak podobały mi się też owe panny.