niedziela, 6 kwietnia 2008

Przyszli Ruskie

W ten weekend przede mną dwie codzienne gazety: Rzeczpospolita i Dziennik. Wyborczej brak, no ale trudno – nikt nie jest doskonały.
W Dzienniku przeczytałem wywiad Mazurka ze Sławomirem Sierakowskim i przez ułamek chwili przyszło mi do głowy, że oto dokonałem epokowego, jak na moje skromne życie, odkrycia: Azrael to Sławomir Sierakowski. Byłem tego tak pewien, że położyłem na szalę mój cały rodzinny autorytet. No a później sprawdziłem w googlu... i wyszło, że się pomyliłem.
Tyle przynajmniej z tego mam, iż wiem że Azrael nie jest nawet Sławkiem Sierakowskim – a to go przesuwa jeszcze bardziej w dół.
Zostawiłem więc i Sierakowskiego i Azraela i przeszedłem do Rzeczpospolitej. I tu jest zdecydowanie ciekawiej. Otóż Igor Janke rozmawia z Michałem Bonim. Jeśli ktoś nie pamięta, to taki dawny polityk wczesnej Solidarności i – jak się okazuje – kapuś. Obecnie – jakże inaczej – u Tuska, no i o Tusku i w ogóle o strachach i nadziejach mowa.
Rozmowa z ministrem Bonim jest tak niezwykła, że zabierając się do jej omówienia czuję autentyczny dreszcz emocji. W to co się dzieje w naszym Kraju jestem emocjonalnie bardzo zaangażowany od czasu, jak zacząłem samodzielnie myśleć i czegoś tak nieprawdopodobnie wieśniackiego (osobiście wolę słowo “ruskiego”, ale ono z kolei nie funkcjonuje w powszechnym idiomie, a szkoda), jak to co mówi Boni, w życiu nie czytałem.
Zaczyna się od omówienia zdjęcia, które Boni kiedyś zobaczył i które nim wstrząsnęło. Otóż na zdjęciu był Jarosław Kaczyński, stojący na terenie Stoczni Gdańskiej “z górnikiem, hutnikiem i kobietą w stroju ludowym”. Ogólnie chodzi o to, że Boni uważa, że to zdjęcie to obciach, bo Kaczyński powinien stać z “dwoma młodymi chłopakami”, którzy w rękach trzymają laptopy. Daję słowo, że nie zmyślam. Boni tak właśnie mówi i mówi beż cienia ironii.
Jestem tym wyznaniem tak poruszony, bo, choć wiem, że po ludziach, którzy tworzą nowy rząd, mogę oczekiwac naprawdę wiele, nigdy bym nie przypuszczał, że na tym poziomie mogę spotkać się z tym typem mentalności.
To jednak niestety nie wszystko. Igor Janke, pod koniec rozmowy, wysłuchawszy futurystycznego bełkotu pana ministra o tym, jak to będzie, gdy wieczne już rządy Donalda Tuska sięgną roku 2020, wraca do fotograficznych kwestii i pyta Boniego (przypominam – ważnego ministra w obecnym rządzie), jakie zdjęcie powinien sobie zrobić premier Tusk właśnie w roku 2020. I tę odpowiedź przytaczam dokładnie. Proszę się trzymać foteli:
“Marzy mi się taki utopijny obrazek. Donald Tusk z ludźmi różnych pokoleń: starszymi od siebie seniorami, rówieśnikami jeszcze czynnymi zawodowo, czy na aktywnej życiowo emeryturze, ze startującymi w życie zawodowe i rodzinne chłopakami i dziewczynami, chętnymi do wychowywania dzieci, oraz dzieciakami w szkole. I nawet nie muszą stać fizycznie koło siebie, bo mogą się widzieć wzajemnie w komputerach w swoich domach i rozmawiać na Skypie”.
Teraz pozwolę sobie na krótką refleksję.
Oto intelektualny i cywilizacyjny wymiar tworu o nazwie Platforma Obywatelska i jej aspiracji przywódczych. Platforma Obywatelska zbrzydzona tymi górnikami, tymi babami w strojach ludowych, tymi koronkami, pisankami, tym całym cywilizacyjnym zadupiem, zgłasza świeżą, ściśle europejską ofertę: dwaj młodzi chłopcy z laptopami.
To jednak zaledwie nasz punkt startowy do wyścigu o wygodne miejsce w nowym wspaniałym świecie. Trzeba skończyć z tym, co nas blokuje. Laptopy w rękę i do przodu marsz! Zadowoleni klienci w pięknym, przestronnym supermarkecie o nazwie Państwo (to nie moje porównanie – to znów Boni – tak, tak - nie żartuję). A na końcu tej drogi czeka nas rok 2020 i wtedy to właśnie, kiedy już dokonamy tego, co jak to pijany proroczym szczęściem określa minister Boni, “skoku cywilizacyjnego” będziemy mogli sobie wszyscy pstryknąć wspólne zdjęcie, jak wszyscy siedzimy przy komputerach i rozmawiamy z Tuskiem na Skypie.
Kiedy powiedziałem o tym, co przeczytałem moim dzieciom, jedyny ślad zainteresowania, jaki odebrałem, to uwaga, że przecież już i teraz każdy ma Skypa. I pozostałem znów sam z moją samotną rozpaczą.
Przez dwa lata rządów PiSu powiedziano na temat Kaczyńskich, Gosiewskiego, Ziobry, kiedyś jeszcze Dorna i wielu, wielu innych PiS-owskich polityków, oficjalnie, półoficjalnie i zupełnie nieoficjalnie, właściwie wszystko, jeśli idzie o tak zwane obrażanie człowieka.
To ja w takim razie dziś, już na koniec, mam jedną małą uwagę.
Proszę Państwa, przecież ten facet to idiota.
I niech teraz Salon robi z tym, co chce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...