czwartek, 3 kwietnia 2008

Monika Olejnik - Dziennikarz Idealny

Wśród osób zatroskanych o intelektualny porządek w mediach utarło się przekonanie, że media są nieuczciwe, manipulują i służą nie społeczeństwu, lecz jakimś dziwnym siłom.
Według tej teorii, również część bardziej eksponowanych dziennikarzy oskarżana jest o brak obiektywizmu i służalczość wobec właścicieli.
Przyznaję, że i ja miałem takie chwile, gdy martwiłem się postawą zawodową, czy to pani Moniki Olejnik, czy to Grzegorza Miecugowa, czy to nawet red. Wróbla z naszego ulubionego Dziennika i mniej już ulubionej Superstacji.
Wczoraj jednak, po obejrzeniu w TVN24 rozmowy pani Moniki Olejnik z senatorem Ryszardem Benderem, doszedłem niespodziewanie do wniosku, że pani redaktor Olejnik jest wbrew wszelkim pozorom, stuprocentowo niezależna i szczera w swojej pracy. Po prostu nie wyobrażam sobie, żeby ktoś o takiej pozycji medialnej, zawodowej i społecznej pozwolił sobie na uleganie tak potężnej manipulacji. Nie mieści mi się w głowie, żeby ktoś red. Olejnik mógł powiedzieć “Niech no pani zrobi z siebie pośmiewisko, bo jest szansa, że da to pożądane efekty. Poza tym interes firmy... no, sama pani rozumie”.
Uważam, że pani redaktor Olejnik, sama będąc częścią części społeczeństwa, a na dodatek będąc tej części liczącym się przedstawicielem, stara się realizować swoje zobowiązania wobec tej w właśnie części społeczeństwa w sposób jak najlepszy. Wobec tych wszystkich obywateli, a nie wobec swojego pracodawcy. Jeśli więc zaprasza do studia senatora Bendera, nie robi tego po to, żeby się czegoś dowiedzieć, albo nawet, żeby coś interesującego panu senatorowi powiedzieć, ani nawet, żeby się popisać swoją sprawnością dziennikarską przed publicznością, lecz aby spełnić oczekiwania klienteli kanału TVN24, czyli tak zwanych wykształciuchów (nie mylić z ludźmi, którzy odebrali w życiu jakiekolwiek wykształcenie).
Wykształciuchy bowiem nie chcą nic wiedzieć. Wykształciuchy znają parę słów kluczy, mają już wiedzę gotową, swoje emocje, swoje wymagania, a pani Monika Olejnik, jako wybitna przedstawicielka i emisariuszka tej grupy społecznej, potrafi te wymagania zaspokoić.
Kiedy jakiś czas temu Jarosław Kaczyński zarzucił pani redaktor Kolendzie-Zalewskiej, że reprezentuje swoją stację, a ona się oburzyła, że nieprawda, bo ona reprezentuje społeczeństwo i siebie, to oczywiście rację miała ona, a nie prezes Kaczyński. Kolenda-Zalewska jest po prostu szczerym wysłannikiem głosu tego ludu, któremu służy, głos ten słyszy od rana do nocy i głosowi temu jest wierna.
Podobnie jest na przykład ze wspomnianą tu już Superstacją. Jeśli redaktorzy tam występujący wyglądają tak jak wyglądają, mówią tak jak mówią, a cały image Superstacji przypomina raczej taki bardziej ruski Polsat, niż normalny kanał telewizyjny, gdzie trzeba coś tam mieć i coś tam umieć, to nie dlatego, że właściciele Superstacji są głupi, a w środku panuje bezhołowie, ale dlatego, że specjaliści ustalili, że taki jest tzw. target i tak właśnie ma być.
Więc pani Monika Olejnik rozmawia z Ryszardem Benderem, poświęcając pierwszą część swojej kultowej audycji najpierw na to, by dostarczyć wykształciuchom informację, na które oboje - i ona i oni - czekają: Bender odchodzi z PiSu; a kiedy to się nie udaje, to kolejną: Bender gardzi Prezydentem. Kiedy i z tej próby wychodzą przysłowiowe “nici”, pani Monika zmienia temat i już do końca wylewa cały asortyment bardziej starych i mniej starych kompleksów i mitów, takich jak: dlaczego Bender był kiedyś komunistą, dlaczego Bender popierał Jaruzelskiego, dlaczego wspierał okupację sowiecką, czemu popierał kłamstwo oświęcimskie, czemu się przyjaźni z niejakim Kobylańskim, etc. etc.
Ktoś naiwny mógłby sądzić, że pani Olejnik pyta o to, co jej każą, że sprzeniewierza się etosowi, że generalnie rzecz biorąc jest nieprofesjonalna i nieuczciwa.
Prawda jednak jest zupełnie inna. Pani redaktor Olejnik jest jak najbardziej wierna zasadom. Ona służy widzowi, pytania zadaje w imieniu widza, ona wie, że to widz jest na pierwszym miejscu, a nie jakaś doraźna ideologia, czy interesy.
Jeśli któregoś dnia pani Olejnik zaprosi Ryszarda Bendera i zacznie z nim rozmawiać, jak powiedzmy z profesorem Bronisławem Geremkiem, albo powiedzmy z Julią Piterą, czy Jadwigą Staniszkis, to szczery wykształciuch poczuje się zdradzony, zawiedziony, a może i nawet i zraniony w swym poczuciu inteligencji.
Stąd właśnie red. Monika Olejnik jest jaka jest, a właściciele stacji TVN24 ją szanują i odpowiednio nagradzają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...