Dziś
pragnę podzielić się pewną refleksją dotyczącą sposobu w jaki państwowa
propaganda zachęca nas, byśmy nie wierzyli różnego rodzaju oszustom i w czasie
pandemii dbali o siebie i innych. Poniższy tekst ukazuje się też dzisiaj w „Warszawskiej
Gazecie” i mam tylko nadzieję, że nikt nie zrozumie go jako zachęty do tego by
zrzucić te cholerne maski i pokazać światu, jacy to jesteśmy wolni i
niezależni.
Gdy chodzi o Indie, swoją wiedzę
ograniczam do dwóch informacji. Pierwsza z nich jest krótka i, jak mówią
Anglicy, „to the point”, czyli że tam mieszka niemal półtora miliarda ludzi.
Druga z nich wymaga dłuższej wypowiedzi. Otóż pewien znajomy Hindus, żyjący i
pracujący w Polsce, opowiadał, że w najbliższym czasie będzie musiał wrócić do
Indii, by zająć się kwestią ożenku swoich trzech sióstr. Rzecz w tym, że one
wszystkie są w odpowiednim wieku i to właśnie zadaniem rodziny pozostaje
znalezienie – oraz opłacenie –
odpowiedniego męża, a to akurat na nim, jako na kimś kto zyskał
odpowiednią finansową pozycję, spoczywa ów obowiązek. Głównym problemem jednak
pozostaje to, że ponieważ jedna z owych sióstr nieszczęśliwie jest
niepełnosprawna, i nie dość że nie ma szans na wydanie jej za mąż, to ona
stanowi dla rodziny bardzo poważne towarzyskie obciążenie, to trzeba będzie ją
zabić. Znajomy to powiedział zupełnie poważnie, bez śladu ironii. Normalnie tak
jak się informuje o tym, co słychać i jak się sprawy mają.
Dziś z kolei media podały informację,
że papież Franciszek modli się o to by Indie, jak słyszymy, ogarnięte klęską
pandemii koronawirusa, Pan Bóg raczył wyrwać z objęć owego nieszczęścia. A ja
słucham zarówno słów Franciszka, jak i codziennych komunikatów na temat
wspomnianego nieszczęścia, i oto czego się dowiaduję. Otóż dzisiejsze Indie,
podczas gdy w liczbach bezwzględnych rejestrują mniej przypadków śmierci
wywołanej plagą koronawirusa niż Stany Zjednoczone, czy Brazylia, to w relacji
zgonów do liczby mieszkańców zajmują 115 miejsce, wyprzedzając nawet tak
gwałtownie reklamowaną przez przeciwników szczepionek Szwecję, która, tak na
marginesie, dumnie zajmuje 32 miejsce na świecie, nie wspominając o naszej kochanej Polsce.
W tej sytuacji więc, ja mam parę, moim
zdaniem ważnych, uwag. Otóż, nie zapominając oczywiście o tym, że Indie to jest
cywilizacja, która zawsze może nas czymś zaskoczyć, chciałbym zwrócić uwagę na
to że jeśli w półtoramiliardowym kraju dziennie z powodu koronawirusa umiera
trzy tysiące osób, to jest to informacja z naszego punktu widzenia kompletnie
nieistotna. Oczywiście jest też bardzo możliwe, że tych ludzi umiera tam
dziennie 300 tysięcy, tyle że oni w kompletnej ciszy nikną w zgiełku owych
mordowanych kalekich sióstr, no ale skoro tak, to po ciężką cholerę zawracać
nam głowę danymi, których jedynym celem, jak sądzę, jest zachęcenie jak
największej liczby Polaków do tego, by skorzystali z Narodowego Programu
Szczepień, z tym jednym, kompletnie absurdalnym argumentem, że oto w ciągu minionej
doby w wyniku zarażenia koronawirusem w Indiach zmarło 3 tys. osób? Na kim ta
liczba ma zrobić wrażenie? Na ludziach, którzy uważają, że nie ma żadnej
pandemii?
Gdy chodzi o mnie, niezmiennie noszę
maseczkę i czekam na wyznaczony dla mnie termin szczepienia, kiedy jednak
słyszę te modlitwy za Indie, to czuję się trochę dziwnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.