Jak pewnie zdążyli zauważyć stali
czytelnicy tego bloga, ze zwykłej ludzkiej ostrożności, staram się w ogóle nie
reagować na informacje, zwłaszcza te szczególnie sensacyjne, jakie nam właśnie
przyniosły nasze media. Czemu tak? A to z tej prostej przyczyny, że nigdy nie
wiadomo co z nich ostatecznie wyniknie, a ja bardzo nie lubię znaleźć się jako
ten głupi z ręką w nocniku. Tym razem z powodów jakie wyłuszczę poniżej, czuję
potrzebę zająć się zdarzeniem jak najbardziej gorący, Oto, jak niektórzy z nas
wiedzą, Rafał Trzaskowski wypowiedział się dla jakiejś niszowej amerykańskiej
organizacji i opowiedział, w jaki sposób on, jako prezydent Warszawy, walczy z
epidemią koronawirusa. Wypowiedź owa została opublikowana na Twitterze i oto,
co usłyszeliśmy:
„Dzień dobry wam w Stanach
Zjednoczonych, witam wszystkich nas tu w Europie, cześć Kostas [tu coś chyba
po hiszpańsku]. A więc, mamy pewne napięcie między rządem a władzą lokalną. Konserwatywny rząd w Polsce, by użyć łagodnego określenia, szczególnie
nas nie lubi, w wielu kwestiach niestety pojawiło się między nami napięcie i
doszło do niedobrego współzawodnictwa. Z początku, rząd działał chaotycznie, a
myśmy starali się to zrozumieć, zdając sobie sprawę z tego, że po swoim
wyborczym zwycięstwie oni są wciąż w swego rodzaju szoku. W tej sytuacji
postanowiliśmy realizować politykę rządu i wypełniać wszystkie ich zalecenia. Przede
wszystkim dlatego, że jak by nie było to jest nasz wspólny rząd, no a poza tym,
to właśnie rząd ma wszelkie narzędzia w ręku. Jednak później, kiedy pojawiła
się druga i trzecia fala pandemii, postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce. Ja
sam przyjąłem na siebie odpowiedzialność za pracę 11 szpitali. Zaczęliśmy
kupować sprzęt, sprowadzać respiratory, no a przede wszystkim pojawiła się
kwestia szczepień, a więc rozpoczęliśmy organizację miejsc, jak choćby
stadiony, tak by można było skutecznie owe szczepienia przeprowadzać,. Ale też,
widząc jak chaotycznie działa rząd, zmuszeni byliśmy poszukać szeregu swoich własnych
ekspertów. No i zatem oczywiście staraliśmy błyskawicznie reagować na to co nam
podpowiadali specjaliści na miejscu, co do na przykład organizacji pracy
szpitali, ale też wsłuchiwaliśmy się w głos przedsiębiorców jak i zwykłych
ludzi, którzy zwracali się do nas z pytaniami odnośnie restrykcji, jakie
powinny być wprowadzane w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się wirusa. I
tu znów zmuszeni byliśmy działać sami, starając się w swoich wysiłkach wyprzedzać
rząd, i to przez cały okres trwania kryzysu. Oczywiście, pozostawaliśmy też w
stałym kontakcie z naszymi przyjaciółmi na całym w świecie, w tym również w
Stanach Zjednoczonych, i to także dzięki ich pomocy udało się nam skutecznie prowadzić
naszą walkę z COVID-em. Na wielu poziomach znacznie wyprzedziliśmy polski rząd,
że wspomnę tu choćby o organizacji procesu szczepień, gdzie znacznie lepiej niż
rządowi udało się nam przygotować całą procedurę zakupu szczepionek. Dziś na
przykład, trzy czy cztery tygodnie przed rządem, jesteśmy już gotowi do startu
z całą siecią punktów szczepień, czekając już tylko aż rząd dostarczy nam
odpowiedniej ilości szczepionek. Od jutra zaczynamy rejestrację osób chętnych
do zaszczepienia, a za tydzień ruszamy z całym procesem. A więc, jak widać, nie
zważając na wspomniane napięcia między rządem, a władzą lokalną, staramy się
pozostawać jak najbliżej w kontakcie z lokalną społecznością i przede wszystkim
szybciej niż rząd reagować na konkretne ludzkie potrzeby. I z pomocą naszych
przyjaciół okazujemy się być odpowiednio skuteczni.
Wypowiedź Rafała Trzaskowskiego jest w
języku angielskim, a ja ją tu tylko przetłumaczyłem na polski. Tłumaczenie to
nie jest być może bardzo dokładne, jednak jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w
swojej gadce Trzaskowski jest zdecydowanie bardziej skupiony na tym by brzmieć
jak najbardziej „zawodowo”, niż by jego wypowiedź miała tak zwane ręce i nogi,
to ja mogłem go albo ośmieszyć, albo postarać się stworzyć coś, co on w
pierwszej kolejności musiał mieć na myśli. Nie o to jednak chodzi. Rzecz w tym, że
podobnie jak ja, zapewne znaczna cześć Czytelników zachodzi w głowę, po ciężką
cholerę on z tym czymś wyskoczył. Otóż, moim zdaniem, kiedy oni się z nim
skontaktowali i poprosili go o wypowiedź, on mógł sądzić że nikt się o tym co
on tam wygaduje nie dowie, poza jakąś grupą Amerykanów, którym te jego
rewelacje mogą odpowiednio zawrócić w głowie. No i coś nagle mnie wyszło.
Mogło też jednak być tak, że on uznał, że nawet jeśli owa wypowiedź ukaże się w
Sieci, wyborcy prawicy, a więc ci, których to co on wygaduje mogłoby w ogóle oburzyć,
jako „wiejska dzicz”, i tak nic z tego nie zrozumie, a „kulturalne” towarzystwo
zareaguje tak jak zawsze, a więc na gwizdek. Tymczasem okazało się, że
biedaczek się przeliczył i dziś jest na językach być może całego świata.
Ale jest jeszcze coś, co zasługuje na
wyjaśnienie: po jasną cholerę ja się dziś tym gównem się zajmuję? Otóż kiedy po
raz pierwszy zapoznałem się z wypowiedzią Trzaskowskiego, miałem nadzieję, że
to ona dziś stanie się pierwszym newsem, przynajmniej w ramach tak zwanego
„prawicowego” przekazu. Tymczasem – wyłączając z tego Internet, który,
cokolwiek by o nim mówić, zawsze jest na miejscu – owszem, to tu to tam coś się
pojawiło, jednak nikt nawet nie zadał sobie trudu by przełożyć na polski
podstawową część wypowiedzi Trzaskowskiego, ograniczając się do paru kawałków i
zwykłego pełnego idiotycznej propagandy komentarza, a samo zdarzenie, jak się
obawiam, już jutro czy pojutrze zostanie zmielone w zalewie nowych, z punktu
widzenia interesów Systemu ważniejszego i ciekawszych wydarzeń.
I znów powraca pytanie: czemu? Czemu,
gdy wydaje się, że przyniesiono im na tacy coś, co przez najbliższe lata nie
będzie wymagało z ich strony najmniejszego wysiłku, oni zachowują się jakby
uznali, że ten rodzaj zwycięstwa ich nie interesuje, bo gdy przeciwnik zostanie
kompletnie unicestwiony, wszystko spadnie na ich biedne głowy i będzie się
trzeba wziąć do prawdziwej roboty, a komu by się chciało? Lepiej więc takiego
Trzaskowskiego, durnia i błazna, mieć pod ręką, by skutecznie mógł podtrzymywać
przy życiu swoich koleżków z bandy. Tak długo jak oni wszyscy wreszcie nie
zdechną i pojawi się pytanie: co dalej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.