Jak pewnie część z nas zauważyła, od paru dni nie pojawiło się tu nic
nowego, a ja już śpieszę wyjaśniać, że to przez to, że się pochorowałem i pisać
mi się zwyczajnie nie chciało. Dalej zresztą czuję się byle jak, a jeśli dziś
jednak piszę, to dlatego, że po pierwsze nie chcę zwlekać przez kolejne dni, no
a po drugie zrobiła na mnie wrażenie afera z z tą wariatką w BMW, która
spokojnie demolowała stację Orlenu, a obecni na miejscu policjanci, zamiast użyć
broni, bezradnie się jej przyglądali. I dziś z tego wszystkiego pozostało już
tylko szyderstwo z psów – tępych, głupich psów. No a w tej sytuacji przypomnieć
pragnę swój kolejny stary tekst, o psach właśnie. Bardzo proszę.
W cudownym komiksie dla dzieci Charlesa M.
Schultza zatytułowanym Peanuts, a w Polsce znanym jako Fistaszki, jest taka
scena jak pada deszcz, i Linus w desperacji postanawia wypowiedzieć zaklęcie :
„Rain, rain, go away, come again some other day”, i … deszcz w jednej chwili
przestaje padać. W pierwszej chwili chłopczyk jest zaledwie zaciekawiony, ale
kiedy przy kolejnej próbie, sytuacja się powtarza, wpada w panikę i zaczyna
płakać, że on z pewnością jest czarownicą i kiedy świat się o tym dowie, to go spali.
Przychodzi Lucy i oczywiście nawet go nie próbuje pocieszać. Wręcz przeciwnie,
bardzo ją to bawi i wciąż mu każe powtarzać eksperyment. No a on płacze. Taka
to historyjka.
Przypomniała mi się ona wczoraj, kiedy
włączyłem tefauenowskie Fakty i pokazała się informacja z mojego punktu
widzenia absolutnie porażająca. Otóż, jak się okazuje, pewien policjant został
zelżony przez chuliganów słowami ‘pies’ i ‘pała’, poczuł się obrażony i podał
ich do sądu o znieważenie. W odpowiedzi, sąd – TVN puścił odpowiednią wypowiedź
rozbawionego sędziego – ogłosił, że słowa ‘pies’ i ‘pała’ nie obrażają, że
pretensje policjanta są nieuzasadnione, i sprawę oddalił. TVN w związku z tym
przygotował dłuższy reportaż, w którym tak jak tylko ci ludzie potrafią, z
jednej strony całą sytuację wykpił, zamienił ją w cyrk i zabawę, a z drugiej
zasugerował, że niech policjanci się uspokoją, bo im się od tego dobrobytu już
w głowie przewraca. Żeby udowodnić swoją tezę, że wszystko to głupstwo i
bzdura, dziennikarze TVN-u pokazali, jak to język polski potrafi być giętki i,
gdy trzeba, potrafi najróżniejsze pojęcia zastępować opisem zastępczym. Że na
przykład na adwokatów mówi się ‘papugi’ – w tym momencie na ekranie pojawił się
odpowiedni ptak – a oni w ogóle nie mają o to pretensji. Na kontrolerów ludzie
mówią ‘kanar’ i w tym momencie puszczono wypowiedź jakiegoś kontrolera, i ten
powiedział, że jemu to w ogóle nie przeszkadza. I tak po kolei, wyciągano z
przepastnych kieszeni języka polskiego jakieś nic nie znaczące epitety i
próbowano dowodzić, że w gruncie rzeczy, to wszystko jest nieważne. Na końcu,
zaprezentowano jakąś panią z miotłą, którą ona sobie włożyła między nogi i
zaczęła z nią wywijać fikołki, a następnie kazano jej powiedzieć, że ona jest
cieciem i uważa, że tak jest w porządku. Dla podsumowania całego wywodu,
wrócono do ‘psa’ i ‘pały’ i wesoły komentator powiedział, że wprawdzie ‘pies’
to nic takiego, bo to miłe zwierzę, natomiast ‘pała’, faktycznie, może brzmieć
niemiło, zwłaszcza w ustach jakiegoś „buraka”. No ale z drugiej strony – w tym
momencie na ekranie pojawił się prawdziwy burak – czy na buraka wolno
powiedzieć „ty buraku”? Chyba nie. Lepiej może „ty barszczu”. I zobaczyliśmy
talerz z zupą. Koniec. Śmiech.
Czemu mnie ten reportaż poraził? Przede
wszystkim dlatego, że ja sobie od razu pomyślałem o tym policjancie, który
chcąc zapewnić nam jakiś spokój i porządek, zatrzymał paru bandytów, a kiedy
oni nazwali go ‘psem’, on poczuł się dotknięty i zgłosił tę sprawę do
prokuratury. Jestem głęboko pewien, że gdyby on – ten policjant – był
rzeczywiście kimś takim, jakim go opisuje kultura popularna, machnąłby na tego
‘psa’ ręką. A dla lepszego samopoczucia ruszył by w miasto, tu by komuś
wpieprzył, tu by od kogoś wziął łapówkę, kupił sobie flaszkę i wypił po pracy.
On natomiast, czując się, jak najbardziej słusznie, funkcjonariuszem
państwowym, uznał, że są rzeczy ważniejsze niż jego ból czy obojętność. Że tu
chodzi o szacunek do państwa. On zresztą najprawdopodobniej, tak jak my, ogląda
w telewizji amerykańskie filmy o policjantach i wie, że tam, w jakimś Teksasie
czy Nowym Jorku, kiedy policjant mówi, że podejrzany ma położyć ręce na
kierownicy, następnie lewą ręką powoli sięgnąć do stacyjki i wyjąć kluczyki,
następnie te kluczyki wolnym ruchem mu podać przez uchylone okno, to on nie
żartuje, a ostatnią rzeczą jaką zatrzymany kierowca może zechcieć zrobić, to mu
powiedzieć – „Ty psie”. I biedny, pomyślał, że w Polsce też pewien
cywilizacyjny zapis obowiązuje.
To pierwszy powód. Drugi natomiast jest
taki, że zarówno sąd, jak i redaktorzy TVN-u – stacji bądź co bądź bardzo
ważnej i wpływowej - w konflikcie między wspomnianymi bandytami, a policjantem,
którego oni nazwali ‘psem’ wzięli stronę bandytów. Jedyne wytłumaczenie tego
zachowania jakie mi przychodzi do głowy, to takie, że oni najprawdopodobniej
sami, mrowiąc o policji, używają epitetu ‘psy’. Mam bardzo mocne podejrzenie,
że zarówno redaktor przygotowujący ten reportaż, podobnie zresztą jak wcześniej
słuchany sędzia, i tak samo jak cały w najszerszym znaczeniu tego słowa tefaunowski
establishment, policji bardzo nie lubią, policją pogardzają, z policjantów
szydzą, a jak o nich wspominają, to nie tylko używają słowa ‘psy’, ale do tego
jeszcze dodają przymiotnik ‘jebane’. Dlaczego? Znów z dwóch powodów. Przede
wszystkim, większość z nich, czy to duchowo, czy faktycznie, tkwią wciąż w
Polsce peerelowskiej i kiedy myślą o policjantach, widzą przed sobą milicjanta
z pałą, a to co słyszą, to tylko kawały o „psie z dwoma chujami”. Dla nich
policja, podobnie jak wojsko, ojczyzna, patriotyzm, państwo, ład, flaga,
Kościół, to są symbole PRL-u i oni o tym wszystkim nawet nie chcą słyszeć.
Druga, jak mi się zdaje, przyczyna tego typu podejścia ma już bezpośredni
związek z tym co się dzieje dziś. Oni zdecydowanie muszą czuć, że policjanci są
bardzo niepewnym elementem tego, co im przeszkadza dobrze i bezpiecznie
egzystować. Oczywiście, póki co, policja jest posłuszna. Jak trzeba
zabezpieczyć mecz – to na policję można liczyć. Jak się im powie, żeby
postawili barierki na Krakowskim Przedmieściu, to je postawią, a nawet sami
zgodzą się tam postać, jak ma iść jakaś demonstracja Solidarności, to oni
pomogą powstrzymać bardziej energiczny atak. Z drugiej jednak strony, świetnie
zdają sobie sprawę z tego, do jakiego stanu doprowadził polską policję system,
który oni wspierają i tworzą. Oni wiedzą, że policjanci, podobnie jak
nauczyciele, górnicy, robotnicy w najróżniejszych firmach produkcyjnych, inne
branże mundurowe, cierpią tę sama biedę i w ten sposób tworzą tę drugą Polskę.
Polskę której oni nienawidzą, która jest im obca, a której na codzień się boją.
Parę dni temu w dodatku, widzieli ich, jak protestują pod ich urzędami w
Warszawie i jestem pewien, że na ten widok zalewała ich krew.
Co ma do tego Linus z jego niefortunnym
zaklęciem? Otóż ja parę dni temu, kompletnie nie mając pojęcia, że gdzieś w
Polsce jakiś policjant poczuł się obrażony przez paru bandytów, a polski sąd mu
powiedział, żeby spadał na drzewo, napisałem tekst własnie o tym, jak to
dzisiejsza Polska, Polska, którą nam ufundował ten bezwzględny i niszczący
System, systematycznie niszczy nasze państwo. Jak to najpierw kompletnie
rozbito władzę z jej autorytetem, rządzenie sprowadzono do czegoś, co nazwałem
„wiecznymi wakacjami”, a całość odpowiedzialności za życie publiczne scedowano
na skorumpowane i niekompetentne samorządy, zlikwidowano wojsko, a teraz
próbuje się zdemolować policję. Pisałem więc o tych ‘psach’ i o tych ‘palach’ i
apelowałem, żebyśmy chociaż nie dawali się wciągnąć tę brudną grę. I oto
zaledwie po paru dniach, System pokazuje nam otwarcie i oficjalnie, co on na
ten temat myśli. Tak otwarcie i tak oficjalnie, że gdyby któregoś dnia TVN
swoje logo przyozdobił znaczkiem CHWDP, naprawdę niewiele by to zmieniło. A
więc, czyżbym był czarownikiem???
Chyba jednak nie. Deszczem naprawdę nie
jest łatwo kierować. Podobnie jak mgłą, choć akurat tu podobno zaobserwowano
pewne postępy. Co do naszego życia politycznego, nie trzeba być cudotwórcą,
żeby widzieć ich wszystkie czyny i zamierzenia, jak w kalejdoskopie. To
naprawdę żadna sztuka. Człowiek się budzi rano i jeśli tylko nie jest
nieprzytomny po minionym wieczorze, słyszy każdy ich krok. Każdy oddech. Widzi
każdy cień. I wie że nic go już nie zaskoczy.
A w materiale było coś o Dzbannikarzach? Bo o ile Dzbannikarz nie podejdzie pod zniesławienie z kodeksu karnego, to jednak miłość własna naszych dziennikarzy jest na tyle silna, że pewnie weszliby na drogę pozwu o ochronę dóbr osobistych.
OdpowiedzUsuńMoże całą reformę Polski, reformę edukacji, systemu szkolnictwa.. to nie od jakiś wielkich rzeczy trzeba zacząć robić, ale po prostu od przywrócenia norm grzecznościowych. Zwykłej grzeczności.
@toyah
OdpowiedzUsuńJeszcze jakieś 8, do 10 lat temu policja pozostawiała wiele do życzenia, lekko mówiąc i każdy marzył o tym żeby policjanci byli tak uczynni i grzeczni jak "bobiki" w Anglii.
Mniej więcej od 2015r. nastąpiła znaczna poprawa i naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Boję się, że przy ciśnieniu jakie jest wywierane obecnie na policjantów z różnych stron i różnych szyderstwach, oni po prostu machną ręką na to żeby być w porządku wobec ludzi skoro i tak nic dobrego ich za to nie spotyka i staną się takimi typowymi 'psami' służbistami, brutalnymi i wykorzystującymi władzę.