Jeszcze w
czasach szkolnych kolegowałem się z pewnym Wojtkiem, jednak, tak jak to
najczęściej bywa, nasze drogi się rozeszły i wiele lat minęło jak przyszło nam
się spotkać ponownie. Spotkaliśmy się więc, a ja oczywiście zapytałem co u
niego słychać, a on mi odpowiedział, że dokładnie tak jak to miało miejsce w
czasach szkolnych, gra na gitarze tyle że dziś już na płaszczyźnie czysto
zawodowej. Zapytałem go więc – co wydało mi się czymś zupełnie naturalnym – czy
on jest dobry w swoim fachu, a on, proszę sobie wyobrazić, odpowiedział mi
następującymi słowami: „A czemuż to miałbym być dobry?” Mój kumpel Wojtek powiedział to jak najbardziej poważnie i bez śladu skrępowania, tak jakby
wypowiedział właśnie coś absolutnie oczywistego, a ja przyznam szczerze, że zdanie
to nie dość że zrobiło na mnie już wtedy bardzo duże wrażenie, to zapamiętałem
je do dziś i to co z niego wynika traktuję jako bardzo ważną naukę, którą
mógłbym streścić słowami: Świat zbudowany jest w taki sposób, że wszyscy mają
wszystko w dupie i są z tego szalenie dumni.
Przypomniało mi
się tamto zdarzenie wraz z tamtymi słowami, gdy dowiedziałem się że w
odpowiedzi na cenzorskie zachowania największych społecznościowych portali,
takich jak Facebook, Tweeter oraz Instagram, wobec prezydenta Stanów
Zjednoczonych Donalda Trumpa, Tomasz Sakiewicz – swoją drogą nie bardzo wiem,
jak go tytułować, więc pozostawię to nazwisko bez szczególnych odniesień –
ogłosił, że właśnie uruchomił własną platformę, pod obłąkaną wręcz nazwą
ALBICLA, która, jak słyszę ma stanowić akronim hasła Let All Be Clear i ma otworzyć przed nami szansę skutecznego bojkotu Facebooka i,
jak rozumiem, ostatecznie doprowadzić niejakiego Zuckerberga do bankructwa. Z
różnych powodów, których tu ani nie mam ochoty, ani, co oczywiste, potrzeby
opisywać, zarówno samo oświadczenie Sakiewicza jak i następujące po nim
przedsięwzięcia, włącznie z faktycznym uruchomieniem tego czegoś, spotkały się
z szyderstwem jakiego świat nie widział i wydaje się, że gdyby nie fakt, że
niemal natychmiast rejestracji na wspomnianej platformie dokonał wicepremier
Gliński, poza owym szyderstwem, po owym wydarzeniu nie pozostałoby nic.
Oczywiście, gdy
pada hasło do tego by szydzić z Sakiewicza, ja jestem pierwszy w kolejce,
natomiast muszę trochę ponarzekać. Otóż to co mi się bardzo nie podoba to to,
że gdy wokół inicjatywy tego cwaniaka
rozlega się dziś okrutny rechot, towarzyszy mu sugestia, że Sakiewicz to
idiota, który nagle sobie wymyślił, że dzięki swojej wielkości jest w stanie
jedną szybką akcją przebić to, nad czym najpierw pracowały najbardziej
kosmiczne umysły, a w co następnie wpompowane zostały setki miliardy dolarów. Rzecz w tym, że ja tego rodzaju diagnozę nie
dość że z gruntu odrzucam, to w dodatku uważam ją za bardzo niebezpieczną, bo przykrywającą to co jest tu
naprawdę ważne. Oczywiście, jest całkiem prawdopodobne, że Sakiewicz to idiota
– nie on w końcu jeden – jednak to nie stanowi największego problemu jaki my z
nim mamy. Rzecz w tym, że moim zdaniem tu akurat jego idiotyzm nie jest na tyle
mocny, by on był w stanie szczerze uznać, że tworząc ów komunikator, jest w
stanie stworzyć nawet nie konkurencję dla Facebooka, ale w ogóle osiągnąć
jakikolwiek wymierny efekt... powiedzmy że zgłoszenie ministra Glińskiego
potraktujemy jako niespodziewany zupełnie wybryk tego dziwoląga. Moim zdaniem problem Sakiewicza polega na
tym, że on jest zwykłym gównem, że zdaje sobie z tego znakomicie sprawę i nie
ma z tym najmniejszego problemu. Moim zdaniem, Sakiewicz to przede wszystkim
ktoś, kto doskonale wie, jakie są jego możliwości i gdyby go zapytać, czy jest
dobry, a on miałby ochotę na tę zaczepkę odpowiedzieć szczerze, powiedziałby,
że a po cholerę. Jestem bardzo głęboko
przekonany, że Sakiewicz doskonale zdaje sobie sprawę, że wszystko co robi jest
gówno warte, a on sam jest kompletnym nieudacznikiem, tyle że jednocześnie
pozostaje w głębokim przekonaniu, że wszystko co na zewnątrz jest jeszcze
gorsze i jeszcze głupsze, a on w tym wszystkim jest zaledwie sprytniejszy i to
mu wystarczy. Oczywiście tu się myli, bo
jeszcze gorszych i jeszcze głupszych od niego wcale nie jest tak dużo, ale
przyznać trzeba, że jest ich wystarczająco dużo, by mu zapewnić pewną swobodę
ruchów. A wśród nich jest oczywiście pomysł z tą platformą.
Jestem szczerze
przekonany, że Sakiewicz wie bardzo dobrze, że ta cała „aibicla” już za tydzień
czy dwa nie dość że przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie, to jeszcze Polska o
niej kompletnie zapomni, jeśli jednak zdecydował się w ten akurat sposób
zareagować na ocenzurowanie prezydenta Trumpa przez wielkie międzynarodowe
korporacje, to tylko po to, by zwiększyć sprzedaż tego czegoś co daje mu
finansowy sukces i zabezpieczenie na przyszłość, a nosi nazwę „Gazety
Polskiej”. Dla Sakiewicza numer z uruchomieniem tej dziwnej platformy jest
dokładnie tym samym czym było wypuszczenia pamiętnych nalepek z hasłem „Strefa
wolna od LGBT”. I jestem przekonany, że gdy chodzi o koszta – jeśli wziąć pod
uwagę dotychczasowe opinie – on na to wyłożył mniej więcej tyle samo co
wówczas.
A więc,
powtarzam, nie wierzę w to że Tomasz Sakiewicz choćby przez chwilę planował
uruchomić autentyczny serwis społecznościowy, w dodatku w przekonaniu, że
odniesie jakikolwiek sukces. Moim zdaniem ten dziwny człowiek wszystko co robi,
robi przede wszystkim w głębokim przekonaniu, że ma do czynienia z bandą
durnych polaczków, których można kantować w nieskończoność, że odpowiednio
wykorzystując koniunkturę będzie miał zapewnione istotne polityczne wsparcie, i
że wreszcie gwarancją sukcesu jest zawsze niewzruszona bezczelność oraz towarzysząca
jej bezwzględność. Pamiętajmy jednak, że jeśli któregoś dnia Tomasz Sakiewicz
ogłosi na portalu pomagam.pl akcję czy to budowy pomnika Donalda Trumpa, czy
zbiórkę na walkę z pedofilią wśród dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, to znaczy,
że on już za moment trafi na ulicę, gdzie będzie żebrał o papierosa i kubek
ciepłej kawy. A patrząc na jego dzisiejszą desperację, nie zdziwiłbym się
gdybym jeszcze tego dnia dożył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.