Gdy będziemy kiedyś w Obornikach Wielkopolskich i przyjdzie nam do głowy wyruszyć na północ, to mamy dwie drogi. Obie polecam. Pierwsza z nich bardziej w lewo wiedzie do wsi Ludomy, gdzie żyje i służy ludziom nasz ksiądz Rafał Krakowiak, druga prowadzi do Chocieży, a ponieważ w Chocieży żadnego interesu nie mamy, przejeżdżając w pobliżu Rożnowo, możemy odbić nieco w las, który jest tam piękny i potężny, i trafić na tablicę z następującą informacją:
„W październiku 1939 r. w lasach rożnowskich koło Obornik hitlerowcy rozpoczęli masowe egzekucje na Polakach . Pierwszymi ofiarami byli nerwowo chorzy ze szpitala w Owińskach pod Poznaniem. Ofiary przywożono najczęściej w godzinach popołudniowych samochodami ciężarowymi szczelnie zakrytymi brezentami. Poprzedzał je samochód osobowy z kilkoma esesmanami. Jeden ze świadków zeznał, że w końcu 1939 r. zauważył ponad 20 grobów zrównanych z powierzchnią gruntu o rozmiarach około 3 m długości i 2 m szerokości niezbyt starannie zamaskowanych darniną. Z relacji przygodnych świadków wynika, że w masowych grobach znajdowali się mężczyźni, kobiety i dzieci. Polacy zatrudnieni w okresie okupacji we wspomnianych lasach znajdowali pod wrzosem, względnie darniną pokrywającą groby, różne drobne przedmioty, takie jak grzebienie, spinki do włosów, guziki, przybory toaletowe i pęki włosów oraz listy. Oblicza się, że w tym miejscu zamordowanych przez rozstrzelanie zostało około 12 tys. obywateli polskich. Na podstawie listów oraz dokumentów znalezionych przez światków w czasie okupacji niemieckiej określa się że ofiary pochodziły m.in. z Poznania, Bydgoszczy, Torunia, Owińsk. Nie zidentyfikowano jednak nazwisk ofiar.
W 1943 r. po klęsce Niemców pod
Stalingradem hitlerowcy rozpoczęli akcję zacierania śladów zbrodni w lasach rożnowskich.
W tym celu sprowadzono do Obornik z Poznania grupę niemieckich policjantów w
liczbie ok. 80 osób, którą dowodził oficer gestapo. Grupa ta została ulokowana w
hotelu Narożyńskiego przy Armii Poznań. Sonder Komando (tak siebie nazywali)
zaopatrzeni byli w środek chemiczny o zapachu kamfory. Członkowie Sonder
Komando każdego dnia kilkoma samochodami udawali się do lasów, gdzie rozkopywali groby, zwłoki
palono, polewano wapnem chlorowanym i
innymi środkami. W miejscu rozkopywanych grobów sadzono drzewa i krzaki
jałowca. Wspomniana grupa otrzymywała podwójną rację żywnościową i wysokie
przydziały alkoholowe, wskutek czego byli najczęściej w stanie nietrzeźwym.
Jeden z Niemców wyraził się do kelnera hotelowego, że stan ich jest spowodowany
faktem, że zatrudnienia są przy pracach których nie byliby w stanie wykonać na
trzeźwo. Inny znów określił, że
czynności wykonywane przez nich są przykre dla Polaków. A mówienie na
ich temat określił jako sprawę drażliwą”.
Na temat owej zbrodni nie ma ani zbyt wiele
informacji w samym Internecie, ani nawet jej śladów w tak zwanych poważnych
publikacjach, w związku z czym podejrzewam, że o owymi 12 tysiącami
pomordowanych – a tu i ówdzie czytam, że mogłoby ich być znacznie więcej –
uznano za stosowne nie zawracać nam głowy. A ja, jak sądzę, że głównie ze względu
na dość szczególną sytuację na tle której powstaje ten tekst, czuję potrzebę
zwrócić uwagę na ten pierwszy tysiąc zwiezionych do rożnowskich lasów między
wrześniem a listopadem pacjentów szpitala w Owińskach. Jak czytam choćby na
portalu oborniki.naszemiasto, „na
podstawie zeznań świadków ustalono, że pierwsze grupy pacjentów, po wywiezieniu
ze szpitala, mordowane były w Forcie VII w Poznaniu, a kolejne w Lasach
Rożnowickich, w specjalnym samochodzie przeznaczonym do gazowania. Jednak ciała
tych zamordowanych w Poznaniu również przewożono do Rożnowic”, a nieco
dalej, że „mord tysiąca pacjentów z
Owińsk, to wstrząsająca, niczym nieusprawiedliwiona tragedia, wynikająca z
nazistowskiej nienawiści narodowościowej”.
Przepraszam bardzo, ale o jakiej
narodowościowej nienawiści my mówimy? O jakiej w ogóle nienawiści? Tu nie ma
mowy o żadnej nienawiści. Może gdzie indziej tak, ale tu, gdy chodzi akurat o tych
pacjentów, nie szukajmy czegoś, czego nikt nawet nie zgubił. Moim zdaniem, ow
niemieckie intencje znakomicie wyjaśnione zostały podczas dyskusji, która miała
miejsce w tych dniach na Twitterze w związku z zabójstwem pewnego Sławomira w
brytyjskim szpitalu, wpisem pewnego internauty: „Pacjent po 40 min. bez oddechu nie dorówna rybie w zakresie funkcji
poznawczych”.
Nie ma o czym dyskutować. Wszystko już
było, a dziś zaledwie jesteśmy lepiej wyposażeni. Również intelektualnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.