Dziś, jako że zima coraz bliżej,
zapraszam do czytania kolejnej serii moich krótkich kawałków, jakie miesiąc w
miesiąc ukazują się w „Polsce Niepodległej”. mam nadzieję, że będzie jak
zawsze, albo lepiej.
Histeria
jaka ogarnęła celebryckie środowiska po spektakularnym zwycięstwie Koalicji
Obywatelskiej z przyległościami w październikowych wyborach osiągnęła taki
poziom żenady, że szczerze powiedziawszy coraz częściej zastanawiam się, czy
nie warto by było choćby na pewien czas machnąć ręką na całe to towarzystwo i
zająć się choćby oglądaniem powtórek z występów polskiej reprezentacji w
eliminacjach do Mistrzostw Europy. Niestety, jak wszyscy wiemy, tego się zrobić
nie da, więc w dalszym ciągu musimy mrużyć oczy ze wstydu i słuchać każdego
kolejnego słowa wypluwanego z tych czarnych gardeł w naszą stronę. Oto, proszę
sobie wyobrazić, że żyje sobie wśród nas człowiek nazwiskiem Wilhelm Sasnal,
który formalnie jest słynnym artystą malarzem, a w rzeczywistości jest tak, że
jeśli ktoś go tu w ogóle rozpoznaje, to wyłącznie przez okres dwóch tygodni po
tym jak udzieli kolejnego wywiadu mediom głównego ścieku, by nadzwyczaj
obrazowo opowiedzieć, co on sądzi o Polsce i Polakach. Poza tym, niemal nikt na
co dzień nie wie co to za dziwadło i skąd ono się urwało, że tak nagle się
przed nami popisuje. W tym sensie oczywiście, nie różni się niczym ów Sasnal od
wielu naszych równie słynnych artystów różnych branż, jak choćby dajmy na to
aktorka Cielecka, czy artystka Nieznalska, a mimo to jest w nim coś, co
zasługuje na szczególną uwagę.
***
Oto wspomniany
Sasnal udzielił wypowiedzi niesławnemu magazynowi „Wysokie Obcasy”, gdzie
zupełnie otwartym tekstem raczył zauważyć, że w Polsce mianowicie:
„...
jesteś w pokoju z paskudnym widokiem i musisz znosić bekanie i pierdzenie
rodaków, którzy z tobą siedzą. Odczuwam empatię wobec konkretnego człowieka,
ale nie odczuwam empatii wobec statystycznego Polaka głosującego na PiS, wobec
ludu jako zbiorowości. Gdy jestem w Polsce, staram się odwracać plecami do
tego, co może mnie nadmiernie konfrontować z tą naszą okropną rzeczywistością”.
Oczywiście
moglibyśmy tu i teraz z tego całego Sasnala poszydzić sobie długo i przeciągle,
mnie natomiast zastanawia jedna rzecz. Otóż chciałbym zobaczyć towarzystwo, w
jakim musi się ów człek obracać ile razy przyjedzie z Francji, czy może z
Niemiec do Polski. Otóż rozumiem, że przyjeżdża on do Warszawy, zachodzi do
tego wieżowca przy Złotych Tarasach, z widokiem na Pałac Kultury, tam spotyka
się ze swoimi znajomymi, którzy na jego widok zaczynają natychmiast „bekać i
pierdzieć”, tak że on musi natychmiast z Polski wiać. Powiem szczerze, że
to musi być widok urzekający. Mam szczerą nadzieję, że przyjdzie dzień, kiedy
on nam to wszystko ładnie namaluje.
***
Zauważyłem
wcześniej, że ów artysta, żeby zwrócić na siebie bardziej powszechną uwagę, niż
zapewnia mu branżowe towarzystwo, raz na jakiś czas odkłada pędzel i zwraca się
do którejś z zaprzyjaźnionych redakcji, by go zechcieli przypomnieć, za co on
im z kolei chętnie pokaże jak daleko i celnie potrafi pluć. Oto nie tak całkiem
dawno, zanim trafił do „Wysokich Obcasów”, pojawił się ów człek w „Newsweeku” z
takim mianowicie przekazem:
„’Kultura
narodowa’ brzmi trochę jak ‘kultura rasowa’. Ci, którzy dzisiaj rządzą Polską,
zajmują się wykluczaniem i obrażaniem sporej części społeczeństwa”.
A ja tym
razem nic już z tego nie rozumiem. W jaki bowiem sposób ci, którzy dziś rządzą
Polską, zajmują się wykluczaniem tych co zamieszkują lokale z widokiem na Pałac
Kultury i stamtąd „bekają i pierdzą”? Bo to o nich chyba opowiadał
Sasnal w swojej wypowiedzi dla „Wysokich Obcasach”, kiedy mówił, że ile razy
jest w Polsce to się dusi od tego „pierdzenia”. No chyba o nich, bo ja sobie
naprawdę nie wyobrażam, gdzie indziej on by tych „pierdzeń” miał
wysłuchiwać. W tramwaju z Katowic do Świętochłowic, czy gdzie? A czego on by
miał tam szukać? Klientów na swoje malunki?
***
No i jeszcze
to obrażanie „sporej części społeczeństwa”. Która to rządząca ekipa
obraża ludzi, i kim są ci obrażani? Ci co „pierdzą”, czy może ci co są
zmuszani do nieustannego zatykania nosów. Czy to możliwe, że kiedy Sasnal mówił
o „tych, którzy dzisiaj rządzą Polską”, nie miał na myśli formalnie
rządzących, lecz tych, którzy sprawują władzę faktyczną, która to władza
objawia się choćby przy przyznawaniu literackich nagród Nobla? Strasznie to
jest wszystko zagmatwane. Tu ktoś „pierdzi”, tu z kolei kto inny „obraża”,
jeszcze ktoś inny „głosuje na PiS” – ja bym chciał się dowiedzieć od
Sasnala, kto jest kto. No bo, skoro już jesteśmy przy Noblu, czy to możliwe, że
jemu chodziło o pisarkę Olgę Tokarczuk? Czy ona „pierdzi”, czy może jemu
chodzi o to, że ona głosuje na PiS? A może tylko „obraża sporą część
społeczeństwa”? A może ona robi jedno i drugie? Pierdzi, a tym samym
obraża.
***
I to by
właściwie miało sens. Osobiście wprawdzie żadnej książki Olgi Tokarczuk nie
przeczytałem, natomiast, owszem, miałem kiedyś okazję wziąć do ręki jej
najnowsze dzieło zatytułowane „Księgi Jakubowe”, a co więcej udało mi się przeczytać
dwa pierwsze z owej książki zdania. Proszę posłuchać:
„Połknięty
papierek zatrzymuje się w przełyku gdzieś w okolicy serca. Namaka śliną”.
Czytam dziś
te słowa po raz kolejny i nagle sobie uświadamiam, że to jednak faktycznie o
Tokarczuk mógł mówić Sasnal w swojej wypowiedzi dla „Wysokich Obcasów”, kiedy
wspominał owo tak przykre dla siebie „bekanie i pierdzenie”. To by się
zdecydowanie zgadzało. Ale mało tego. Również gdy chodzi o wykluczanie i
obrażanie części społeczeństwa to też mogło o nią chodzić. No przecież to nikt
inny jak ona kilka lat temu przy którejś z okazji powiedziała o Polakach, a
dopiero co z dumą potwierdziła:
– Myślę,
że trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją
trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy, które
robiliśmy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość,
jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów”.
A zatem mamy
już trzy elementy: władza, bekanie, no i obrażanie. Czy to możliwe zatem, że ten
cały Sasnal to nasz człowiek w Mordorze? To by zdecydowanie pasowało.
***
Jeśli jednak
nawet on się tu nam nie sprawdzi, musimy stwierdzić z prawdziwą satysfakcją, że
naszym człowiekiem w owym Mordorze jest z pewnością Roman Giertych, wprawdzie
ani aktor, ani pisarz, ani nawet artysta malarz, ale celebryta pełną gębą. Oto
ledwo zakończyły się wspomniane na początku naszych dzisiejszych rozważań
wybory parlamentarne, zakończone, jak wszyscy mieliśmy okazję zaobserwować na
prezentowanych w większości mediów mapkach, ciężką porażką Prawa i
Sprawiedliwości, które wygrało zaledwie w paru wschodnich województwach, ów
dzielny adwokat opublikował pismo, w którym dowodzi, że wybory powinny zostać
powtórzone we wszystkich okręgach. Argumentem jest to, że „osoby odpowiedzialne
w TVP S.A. za przygotowanie oraz prezentację materiałów
dotyczących kampanii wyborczej do Sejmu RP, dopuściły się przestępstwa
przeciwko wyborom, określonego w art. 249 pkt 2 kodeksu karnego, mającego
wpływ na wynik wyborów, polegającego na przeszkadzaniu podstępem
swobodnemu wykonywaniu prawa do głosowania poprzez faworyzowanie
w mediach publicznych tj. TVP S.A. Komitetu Wyborczego Prawo
i Sprawiedliwość, przy jednoczesnym dyskredytowaniu innych komitetów
wyborczych, ich kandydatów oraz propozycji programowych”.
Większość z
nas miała przynajmniej raz okazję oglądać przedwyborcze audycje choćby w stacji
TVP Info i wiemy, że mecenas Giertych ma sto procent racji, kiedy mówi, że oni
tam „faworyzowali Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość”. Widzieliśmy
więc bardzo wyraźnie, jak Jacek Kurski ze swoją załogą wręcz stają na głowie,
by wszystkim potencjalnym wyborcom PiS-u ową nieznośną propagandą, ich
politycznych faworytów skutecznie obrzydzić. No i prawie się udało. Jeszcze
chwila, a PiS nie miałby większości nawet w tych kilku województwach, wówczas
cała Polska byłaby w łapach Brukseli.
Podziękujmy
więc panu mecenasowi za jego starania. Jeśli dzięki nim dojdzie do powtórki
wyborów, a przy okazji telewizja publiczna dostanie zakaz uprawiania swojej
propagandy w dotychczasowym stylu, to może już wkrótce PiS uzyska większość
konstytucyjną.
Jak mawia klasyk: "Nic to, w końcu najważniejsze, żebyśmy się wszyscy dobrze bawili." Wdzięczność wielka p. Sasnalowi i tow. Tokarczuk za ten fun na sto fajerek. Bardzo się wszak starają dziewczyny i chłopaki. A ty Autorze podstępny tylko zbierasz tę śmietankę i serwujesz z małą czarną i roześmianym ciasteczkiem, dla ogólnej uciechy. Uciechy zaś po pachy. Wielkie dzięki!
OdpowiedzUsuńNic to, idę odrabiać zadanie domowe.
Ten wpis zasługuje na wiele komentarzy. Jest świetny. Dał mi się pośmiać a przy okazji naszła mnie pewna refleksja. Czy to możliwe, że cała koalicja w latach 2005-2007 była stworzona z podstawionych i wstępnie już uformowanych osobników po to, żeby z sukcesem po 2 latach to wszystko rozwalić z pięknym hukiem? Patrząc na takiego pana Giertycha i to, co z niego wyszło potem, nie sposób dojść do bardziej logicznego wniosku. Aha, może tylko Lepper się potem zbuntował przez swój pewnie wrodzony charakter, dlatego trochę gorzej mu się powiodło.
OdpowiedzUsuń