Jeśli założyć, że psy wstydzą się jeży,
to ja do dzisiejszego tekstu podchodzę jak popularny pies do jeża i to aż z
kilku powodów. Przede wszystkim temat, który mi spadł na głowę, to jest coś, z
czym może bym sobie dał jakoś radę kiedy jeszcze zaczynałem swoją przygodę z
blogowaniem, i jedynym dostępnym tematem był Donald Tusk, lub w najgorszym
przypadku Rafał Ziemkiewicz. Dziś, nawet w najgorszych snach nie spodziewałbym
się, że będę się chciał zajmować walką o przywództwo w Platformie
Obywatelskiej, a to jest to, co mam na myśli wspominając o owej konfrontacji z
jeżem. Z drugiej jednak strony, mam wrażenie, że mniej więcej od ogłoszenia
wyników ostatnich wyborów poziom politycznych zachowań uległ tak strasznej
degradacji, że już za chwilę może się okazać, że przede mną już tylko albo
dostosowanie się, albo rzucenie tego pisania w cholerę.
Jest jednak jeszcze jeden powód, dla
którego pisząc ten tekst się rumienię. Otóż jego pierwszym inspiratorem jest
nie kto inny jak człowiek, o którego istnieniu jeszcze kilka dni temu nie miałem
bladego pojęcia, a mianowicie pewien skompromitowany szczeciński lekarz
nazwiskiem Grodzki. Kiedy najpierw dowiedziałem się, że Platforma Obywatelska
postanowiła go wystawić jako swojego kandydata na stanowisko Marszałka Senatu,
owszem, byłem zaskoczony, jednak pomyślałem sobie, że doszło do bardzo
klasycznego zagrania, kiedy to wszyscy ze wszystkimi się żrą i aby jakoś ten
trudny czas przeczekać, wyciąga się za uszy jakieś nieszczęście, no i czeka na
odpowiedni moment aż będzie można po nim posprzątać. Tak było już nie raz, a
najlepszym przykładem było być może uczynienie przed laty premierem Kazimierza
Marcinkiewicza, jakiś czas później prezydentem Bronisława Komorowskiego, a
całkiem niedawno postawienie na czele rządu Ewy Kopacz. I oto, jak wszyscy
mieliśmy okazję zobaczyć, ów Grodzki, nie dość że potrafił sprokurować w swoim
środowisku odpowiednią dyscyplinę i owym Marszałkiem został, to niemal
natychmiast zaczął się szykować do uzyskania w swojej partii statusu przywódcy.
Co ja mówię, w swojej partii? On się najwyraźniej szykuje, by zostać
prezydentem państwa.
I tu pojawia się trzeci powód, dla
którego nie czuję się najlepiej, biorąc się za ten temat. Otóż niemal w tej
samej chwili, jak Grodzki zażyczył sobie od TVP czasu na wygłoszenie orędzia do
narodu, szyderstwo jakie na niego spadło, było tak potężne i powszechne, że
naprawdę trudno jest znaleźć dobry powód, by się do tego podłączać, a skoro
już, to i sposób, by to w ogóle miało jakiś dodatkowy sens. No ale, jak
widzimy, decyzja została podjęta i dobrze by było wyciągnąć z tego głupiego
tematu jakąś w miarę interesującą refleksję. Do tego jednak będzie mi potrzebne
zejście jeszcze piętro niżej, a mianowicie do rejonów zamieszkiwanych przez
samego Włodzimierza Cimoszewicza. Otóż wystąpił ów Władmir w swojej stacji i
powiedział, że skoro Donald Tusk jednak zdecydował się na robienie kariery w
europejskich biznesach, jedynym kandydatem na prezydenta pozostaje człowiek
nazwiskiem Matczak. Trochę mi głupio, ale ja wiem, kim jest ów Matczak. Ja go
znam niemal wyłącznie z Twittera, gdzie on się dość często produkuje przy
pomocy tekstów takich jak ten:
„Jak zdobyć rząd dusz? To pytanie zawsze
ważne, ale szczególnie istotne przed kampanią polityczną. Zainspirowany przez Zbigniewa
Hołdysa, piszę że można się tego nauczyć od polskich raperów. Głoszone przez
nich wartości pozwoliły im zyskać wiele serc i głów”,
ten:
„Prof. Marcin
Matczak kommentiert Pawłowicz-Kandidatur: Das Interesse der Partei werde über
die Staatsraison gestellt. Eine Person mit solchen Ansichten fürs höchste
Richteramt vorzusehen, sei ein deutliches Signal der Verachtung in Richtung EU”,
czy ten:
„Edukacja jest najważniejsza. Z tego powodu
założyłem na YT kanał edukacyjny. Będę umieszczał na nim miniwykłady,
poświęcone prawu i filozofii a zobrazowane odniesieniami do kultury popularnej
(np. filmów o Batmanie czy ‘Bękartów wojny’). Zapraszam!”.
Co
tu się do ciężkiej cholery dzieje? Grodzki zaczyna w telewizji wygłaszać
orędzia do narodu, Cimoszewicz zgłasza kandydaturę Marcina Matczaka na
Prezydenta RP, a przecież to nie wszystko. Radosław Sikorski ogłasza, że ponieważ
w roku 2010 on nie został prezydentem wyłącznie przez polityczne oszustwo, a
więc tym razem on już nie odpuści; Kidawa-Błońska rzuca sobie na twarz coraz
większy makijaż, licząc na to, że może w ten sposób zdobędzie serca swoich partyjnych
kolegów i to jednak ona zostanie tym prezydentem; kandydowanie zapowiada Szymon
Hołownia... A przecież w kolejce jeszcze czekają Borys Budka, Rafał Trzaskowski
i cała kupa lokalnych działaczy. Czy to możliwe, że już za chwilę za łby się wezmą
ksiądz Lemański z księdzem Sową? Czy to możliwe, że na Ziemię zejdzie UFO i
zgłosi kandydaturę Lecha Wałęsy, który nie będzie chciał, ale będzie musiał?
Zapytam jeszcze raz: co się w tych durnych
łbach kotłuje? Czy to możliwe, że oni już faktycznie ostatecznie oszaleli?
Na koniec wrócę do wczorajszego orędzia
marszałka Grodzkiego. Kto je oglądał, musiał być pod wrażeniem, może nie ze
względu na to co Grodzki mówił, ale przez owego wystąpienia oprawę, której
przecież ona sam sobie nie zorganizował. Jeśli bowiem dochodzi do sytuacji
gdzie ktoś taki jak ów Grodzki zostaje w ten sposób udekorowany, to znaczy, że
za nim stoją nie byle jacy szatani. To jego orędzie, wraz z zapowiedzią, że ich
będzie w najbliższym czasie więcej, musiało zostać przygotowane na bardzo
wysokiej scenie. A skoro tak, to ja mam dla nas dwie wiadomości. Pierwsza to
taka, że tam już musi iść na noże. To już nie jest taka sobie przepychanka
aspirujących polityków. A skoro ktoś zdecydował, by jako główną broń wyciągnąć
kogoś takiego jak Grodzki, to ja już się nie mogę doczekać, jak tam się
podniesie taka wrzawa, że oni w wyścigu i do wyborów, ale też do zwykłej władzy
w partii, zwyczajnie się zadepczą i to wszystko się skończy tak, że oni będą do
końca świata przeklinać dzień, w którym ktoś wymyślił, że najlepszym z nich
wszystkich jest jakiś plastuś ze Szczecina.
Ciekawe co będzie w zapowiadanej książce Tuska? Może tam będą odpowiedzi na to co się teraz dzieje? Ktoś na opozycji ogłosił "róbta co chceta" i patrzy co z tego wyrośnie. Grodzki to niezły aktor i chyba ma większe szanse niż miałka Kidawa-Błońska dlatego poczuł wiatr w żagle. No i znalazł jakichś sponsorów na zapleczu. Takiej karuzeli to chyba jeszcze nie było.
OdpowiedzUsuń@crimsonking
UsuńMoim zdaniem tam nie będzie jakiejkolwiek odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie.
To będzie klasyczny poradnik"Jak wydymać pożytecznych idiotów".
UsuńTo całe szaleństwo jest jeszcze lepiej widoczne, gdy okazuje się, że o pierwszym urzędzie w państwie myśli tam nawet... Joasia Mucha.
OdpowiedzUsuń@Kozik
UsuńZapomniałem o niej. Jak mogłem? No, jak mogłem!