Myślę, że każdy kto uczył się języka angielskiego na poziomie wyższym niż podstawowy, wie, co to są tak zwane przedimki, i jakie one potrafią sprawiać kłopoty. Lubię przedimki. Trochę dlatego, że jest to jedna z ostatnich już rzeczy – jak idzie o gramatykę języka angielskiego – którą traktuję jako wyzwanie, ale też przez to, że one same w sobie są czymś tak niezwykle egzotycznym, że aż fascynującym. Jest dużo bardzo przyjemnych ćwiczeń na przedimki, a z nich wszystkich moje ulubione zamieszczone są w czymś, co powszechnie funkcjonuje jako Thomson i Martinet, i co, wedle mojego najgłębszego przekonania, stanowi absolutnie najwybitniejszy zestaw ćwiczeń gramatycznych z języka angielskiego. Również pod względem literackim. Polecam. Wystarczy zajść do pierwszej lepszej księgarni językowej, poprosić o „ćwiczenia Thomsona i Martineta” i już. Inna sprawa, że, jak słyszałem bardzo pokątnie, albo Thomson albo Martinet – Bóg Jeden wie, które z nich – to kobieta, więc możliwe, że trzeba prosić o Thomson i Martineta, lub o Thomsona i Martinet. Nieważne.
Wracam do przedimków. Jest tam mianowicie pewna króciusieńka rozmowa, stanowiąca jednocześnie zadanie gramatyczne, i podana w następującym kształcie:
“There’s been ________ murder here.”
“Where’s ________ body.”
“There isn’t ________ body.”
“So, how do you know there’s been ________ murder?”
Jak kto chce, niech się tym zajmie – tam trzeba wstawiać a, the, albo nic – natomiast ja tymczasem przejdę do sprawy znacznie poważniejszej, a mianowicie do powszechnie dyskutowanej kwestii zaginięcia pewnej sześciomiesięcznej dziewczynki z Sosnowca. Wczoraj w nocy, jak już to wie prawdopodobnie cały świat, prywatny detektyw Krzysztof – co stwierdzam z pewnym wstydem – Rutowski, za pośrednictwem telewizji TVN24, ogłosił, że to biedne dziecko nie żyje, i w ślad za tą informacją, 99 procent polskich mediów zatytułowało swoje relacje w taki mnie je więcej sposób: „Madzia nie żyje”.
Czy Madzia rzeczywiście nie żyje? No, nie. Jest wręcz zupełnie prawdopodobne, że właśnie żyje, i w normalnym świecie byłaby to wiadomość, której każdy szanujący się człowiek czepił by się wręcz desperacko. Niestety, nie żyjemy w świecie normalnym, a więc tu akurat nie ma na co liczyć. Co wiadomo? Na pewno to, że nie została porwana. Tyle że, jak się możemy łatwo domyślić, tytuł „Madzia nie została porwana” brzmi tak do dupy, że żaden szanujący się dziennikarz na coś podobnego by się nie poważył. I w ten sposób, mamy co mamy.
Ktoś powie, że to nic nowego. Może i tak, ja bym jednak chciał zwrócić uwagę na pewien być może dość szczególny aspekt tego obłędu, związany z tak zwanymi „naszymi całkiem” i „naszymi pozornie”. Otóż, w reakcji na informacje przekazane przez Rutkowskiego, niejaki Aleksander Majewski, dziennikarz „Frondy” i członek czegoś co się nazywa Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy, napisał najpierw u siebie we „Frondzie”, a następnie przedrukował w Salonie24, tekst pod tytułem „Mała Magda nie żyje”. Ciekawe było też to, że Aleksander Majewski, publikując swój tekst – krótki swoją drogą i właściwie sucho tylko informujący o tym, że Magda nie żyje – zaprosił wszystkich liczących na coś bardziej apetycznego na stronę „Frondy”, gdzie swoją drogą, jak się okazuje, nie było nic więcej, poza tą krótką informacją, że „mała Magda nie żyje”. Ponieważ tekst, jak wspomniałem, został umieszczony na najwyższym miejscu Salonu24, cieszył się on wielką popularnością i wywołał bardzo szeroką dyskusję.
O co mi chodzi? O to mianowicie, że choć już właściwie w chwilę po opublikowaniu tej strasznej plotki, wiadomo było, że jest jednak pewna szansa, że to dziecko zwyczajnie żyje, Majewski nie zmienił treści swojego wpisu, ani nawet tytułu. Ów tekst sterczał tam niemal cały dzień i straszył. Czym? Przede wszystkim oczywiście tym strasznym życzeniem, ale – co wcale nie mniej istotne – również świadectwem tego ponurego cywilizacyjnego upadku, który każe się nam o coś takiego jak śmierć sześciomiesięcznej dziewczynki, wręcz modlić. Wyłącznie po to, żeby był news. Ale straszył jeszcze czymś. Czymś chyba jednak stosunkowo nowym. Mianowicie tą nazwą – „Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy”.
Ja wiem, że w tych dniach mamy zbyt dużo różnych zdarzeń, by nasza uwaga mogła się skutecznie zatrzymać tylko na jednym z nich. Weźmy choćby to, że Donald Tusk obiecuje jakieś rozmowy w sprawie ACTA, czy to, że ostatecznie została nam wyjaśniona owa dręcząca nas od lat już chyba zagadka, jak to się działo, że w pewnym momencie posłanka Mucha zmieniała fryzurę w tempie jedna na dzień. I wiem też – skoro już o tym fryzjerstwie się zgadało – że oto trafia nam się nie lada gratka w postaci Donalda Tuska tłumaczącego, jak najbardziej publicznie, że a cóż takiego ta korupcja? Czy może tylko u niego w rządzie dochodzi do tego typu przekrętów? Niech każdy patrzy na siebie. Wiem to, ale jakoś mi się nie chce zajmować tą nędzą. Wolę naszą własną. Tę pobożną. Tę honorową i tak bardzo wzniosłą. Ja mam w nosie tych gangsterów. Skoro mamy ową smutną okoliczność związaną z zaginięciem tej dziewczynki, proponuję byśmy jednak zaczęli od siebie.
A jak ktoś nie wie jak, niech sobie rozwiąże językową zagadkę związaną z morderstwem, którego być może bardzo byśmy pragnęli, ale, ponieważ nie ma ciała, musimy się obejść smakiem.
Każdego kto lubi czytać teksty, jakie się tu ukazują, proszę o wspieranie tego bloga pod podanym obok numerem konta. No i przypominam, że wciąż jest do kupienia fantastyczny wybór moich felietonów pod tytułem „O siedmiokilogramowym liściu i inne historie”. Też tu. Obok. Bardzo dziękuję.
@Toyah
OdpowiedzUsuńJa ostatnio, z racji tej całej kampanii na handlowca roku, zakolegowałem się facebookiem. I to wszystko tam to jest jedna papka. To takie wrzuty nie mające właściwie wiele wspólnego ze swoją treścią. Magda nie żyje - szok i oburzenie. ACTA - sprzeciw festyniarski. Poseł Suski - ale debil! Maria Czubaszek - na kolana!
Odmóżdżenie. I tyle.
KSD - no, nieźle... Ciekawe czy autorzy dowcipasów z Warszawskiej Gazety też się tam kręcą?
No i pozwolę sobie na odrobinę korepetycji:
-There's been a murder here.
-Where's the body?
-There isn't _?_ body" (myślałem o "any" ale czy to w ogóle przedimek?
- So, how do you know there's been a murder?
Ukłony!
@Toyah
OdpowiedzUsuńA jednak nie zdążyłem ale zamieszczam w wersji pierwotnej:
Ponieważ nie ma chętnych to zmierzę się z testem jako pierwszy - odda to w całości moją nędzę jeżeli chodzi o znajomość angielskiego:
“There’s been a murder here.”
“Where’s the body.”
“There isn’t a body.”
“So, how do you know there’s been the murder?”
Jak się okazuje w słowie pisanym najważniejszy jest tytuł, w mówionym zbiór słów, mniej lub bardziej składnie tworzący tzw. setkę.
To jest to co ma przyciąć uwagę większości nieskomplikowanych osób.
Coś co zapadnie w pamięć - głęboko i na długo.
Jak ten pijany generał w kokpicie...
no a Ty nadal: salon24, i salon24. Podlewany sosem z TVN24. Nieźle się człowieku nakręcasz.
OdpowiedzUsuńTo zakrawa na jakiś obłęd.
Jednak siedzisz, czytasz, komentujesz na tym tak wykpiwanym, znienawidzonym s24.
Ciekawe co na to Twoi wyznawcy? Nie czują tu pewnej sprzeczności, dysonansu? Dla mnie to co najmniej dziwne.
Halo, akolici Toyaha! Co Wy o tym sądzicie?
@Kozik
OdpowiedzUsuńNiestety, niedobrze.
@raven59
OdpowiedzUsuńTeż niestety, niedobrze.
@dr3
OdpowiedzUsuńA co tam u Ciebie i Twojej obsesji związanej z tym blogiem? Czyżby lekka schizofrenia?
Z moim angielskim tak jak myślałem...
OdpowiedzUsuńAle napiszę jeszcze raz - chodzi mi o to, że życie społeczne redukowane jest do efektu psów Pawłowa. Pytanie tylko, czy oni jeszcze badają reakcje, czy już pełną parą idzie realizacja planu. Obawiam się, że to drugie. (Badanie skończyło się definitywnie po 10.04)
No ale nie wytrzymam: (-, the, a, -).
@Kozik
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale jeszcze gorzej.
Poddaję się więc.
OdpowiedzUsuń@Kozik
OdpowiedzUsuńNie wolno. Ja mam ucznia z szóstej, który to robi z palcem w nosie.
Ale przyznaję, to jest trudne jak cholera.
Tego nie wiem. Ty też nic nie wiesz o swojej chorobie.
OdpowiedzUsuńMnie tylko zdumiewa ta Twoja hipokryzja. Tu u siebie, na s24 psy wieszasz, ale wchodzisz do Jankego i komentujesz.
Zrobiłeś pewien ruch. Nazwałeś to sobie eksperymentem związanym z WOSP. Taka ściema dla siebie i swoich wyznawców.
Uwarzam, że...:)
Po prostu dziś sobie plujesz w brodę, że skasowałeś tam blog (ta Twoja pycha była niesamowita). Chciałes teraz wrócić na s24, licząc na to że Cię Janke z Krawczykiem będą prosić byś został. A Ty po krygowaniu, "namyśle" powiedziałbyś: Dobra panowie, co było to było, zostaję.
Nic takiego się jednak nie stało. Ba, blogerzy i komentatorzy też jakoś nierychliwi, niewyrywni.
To musiało być dla Ciebie naprawdę przykre i bolesne. To już nie ten s24. Wierz mi.
@dr3
OdpowiedzUsuńNic z tego. Nawet nie mogę Ci przyznać, że jesteś blisko. Wciąż niewyjaśniona pozostaje kwestia, czemu mój stosunek do Salonu24 stanowi dla Ciebie taki problem.
No to Ci wyjaśnie:
OdpowiedzUsuńGdybyś odszedł jak Leski, nie byłoby problemu. Leski obraził się na Igora i sobie poszedł. Zapewne też dziś żałuje.
Ale...
Leski złego słowa na temat s24 nie powiedział i nie powie.
Ma honor że nie wraca, i ma klasę że złego słowa na s24 nie powie.
A Ty a inaczej: piszesz tu o s24 niestworzone rzeczy, ale śledzisz, komentujesz tam (przyznaję, ostatnio z taką pewną niesmiałością, dość grzecznie).
Czy już wyjaśniłem tę kwestię Twojego stosunku do Salonu24, czy jeszcze czegoś nie rozumiesz?
Hej, witajcie!
OdpowiedzUsuńPo przerwie od kilku wpisów śledzę znowu ten blog i wiedziałem, że wkrótce nie wytrzymam i dodam te swoje kilka groszy. Wypadło dziś. Podobnie, jak wielu z nas jestem generalnie znużony newsami, ale przed sprawą tego porwania (?) nie dało się uciec, wiadomo - chwytliwy temat.
Zacznę od takiej uwagi, że przed 2005 może i przyjąłbym tę sprawę tak jak ją przedstawiono, nawet mimo tego, że już wtedy zakładałem, że media kłamią. Ówczesne kłamstwa, w porównaniu do nawałnicy niewiarygodnie bezczelnego kłamstwa po 2005, okazały się całkiem "zwyczajne". W ten sposób w kolejnych latach po 2005 zostałem wytrenowany tak, że w newsach dopatruję się już tylko kłamstw, manipulacji. Nie analizuję, czy informacja jest prawdziwa, a raczej na czym tym razem polega manipulacja i jaki jest jej cel. Szczególnie dotyczy to tematów które są "grzane" przez media wiele dni, wbrew logice wypychają z debaty sprawy naprawdę ważne.
Medialne kłamstwa i ich cele bywają przejrzyste, ale też często muszę konstatować, że nic nie wiem. Tak było i tym razem, dlatego czekałem na wpis Toyaha na ten temat. Ja również jak najbardziej zakładam, że dziecko może żyć. Pozostaje nurtujące pytanie - jaki jest sens tej medialnej nawałnicy? Dlaczego ta akcja przybrała taką skalę? Czy może jednak są to indywidualne działania samodzielnych redakcji w celu przyciągnięcia czytelników, zwykła konkurencja?
Wyrazistym aspektem jest w tej sprawie wyciągnięcie z hukiem postaci Rutkowskiego w formie tej odrażającej konferencji prasowej. Myślę, że jest to sygnał (jeden z wielu) szykującego się wielkiego powrotu ludzi z rdzenia postkomunizmu. Jeśli człowiek o takiej przeszłości jak Rutkowski tak bezczelnie sobie poczyna i nikt temu nie jest w stanie położyć tamy, to znaczy, że państwo wykazuje celową bezradność wobec grzechów postkomuny z lat 90. i 00. Jest to jasny sygnał, że stare sprawy poszły w zapomnienie. Nie należy się też sugerować powrotem starych przywódców do SLD - kadry są odmłodzone i w pełni gotowe do przejęcia interesu.
Sama sprawa "porwania" jawi się jako kolejny eksperyment, do jakiego stopnia już zidiociałe i podatne na manipulacje jest nasze społeczeństwo. Pamiętajmy, że jest to jeden z ważniejszych parametrów dla Systemu i należy go ciągle kontrolować. Jak zawsze efekty są nader zadowalające. Przy okazji sprawdza się i liczy - kto z dziennikarzy jest dyspozycyjny, gdzie są ewentualne luki do wypełnienia, jeśli idzie o skuteczne pranie mózgów.
@toyah
OdpowiedzUsuńI widzisz? Masz psychoanalizę całkiem za free.
Ja zaglądam na s24 jeszcze tylko dlatego, że pisze tam Coryllus. Kiedy przestanie, łatwo się pożegnam.
Kłamstwa na tym portalu, bo dobór postów na głównej jest kłamstwem i manipulacją, nie dziwią mnie bardziej, niż kłamstwa i manipulacje na onecie. Twórcy czterema nogami wyszli z onetu i tam zaraz wrócili, zabierając ze sobą stado naiwnych idealistów. Panu dr3 radziłbym zapoznać się z regulaminem s24 w części dotyczącej praw autorskich, może mu się coś wyjaśni, Kiedyś próbowałem konsultować i negocjować z Krawczykiem te zapisy i trochę uważałem go w tej kwestii za ignoranta, żałosny głupiec ze mnie. Mam na pamiątkę tę korespondencję.
A jeśli chodzi o kłamstwa, manipulację i propagandę, to nigdy nie pojawiają się one bez przyczyny. Dobrze to wyświetliłeś.
Z przedimkami nie będę się mierzył. W patois jest jednak trochę inaczej.
@dr3
OdpowiedzUsuńAleż to już sobie wyjaśnialiśmy. Ja się nie mogę doczekać, aż mi powiesz, dlaczego mój stosunek do Salonu24 nie daje Ci spokoju. Umiesz mi to wyjaśnić?
PS.
OdpowiedzUsuńZe mnie żaden anglista, próbuję dla zabawy :)
- There's been a murder here.
- Where's the body?
- There isn't a body
- So, how do you know there's been a murder?
@filozof grecki
OdpowiedzUsuńciekawe, że w tej samej minucie, podobnymi słowami o tym samym…
@filozof grecki
OdpowiedzUsuńO tak! Sprawa tego Rutkowskiego i tej obsługi, jaką on i jego biznes otrzymują od TVN24, robi wrażenie.
I pojadę Igorem J. raz jeszcze.
OdpowiedzUsuńA Wy akolici Toyaha, co o tym myślicie?
:)
Jakoś cicho.
Nie po myśli, nie po bazie?
Przykre to, że potraficie tylko sobie przytakiwać, wspólnie się nakręcać.
Naprawdę wam nie przeszkadza toyahowa hipokryzja? Nie wierze.
@filozof grecki
OdpowiedzUsuńJako dziecko byłem kształtowany patriotycznie przez dziadka, akowca i partyzanta, który słuchał zachodnich rozgłośni, ale czytał też od deski do deski Trybunę Ludu. Nie mogłem tego zrozumieć. Dziadek wyjaśnił, że z ich kłamstw można się naprawdę dużo dowiedzieć. Teraz jest całkiem podobnie.
dr3
OdpowiedzUsuńNajpierw ty wyjaśnij, po co tu przyłazisz i się produkujesz. I odpowiedz Toyahowi. A jeśli czytasz wpisy tutaj i nic nie łapiesz, tylko używasz słowa "akolici" i "jedziesz Igorem" - no to, proszę Cię, czy istnieje sposób w jaki jestem w stanie Ci cokolwiek wytłumaczyć.
Toyaha i Szanownych przepraszam - czasem nie mogę wytrzymać.
@dr3
OdpowiedzUsuńZasadniczo takich typów jak Ty nawet nie zauważam w powodzi internetowej informacji, mam taki filtr czasooszczędzacz :)
Ale tu bardzo drążysz, czekasz na jakąś odpowiedź, więc bardzo krótko odpowiem, jakem akolita: nie wiem za bardzo o co Ci chodzi i nie będę starał się zrozumieć ani nie będę z Tobą gadał. Być może inni akolici mają tak samo i stąd ta doskwierająca Ci cisza...
@Kozik
OdpowiedzUsuńJa bym mu pojechał Jareckim, ale chyba w gościach nie wypada.
@redpill
OdpowiedzUsuńNo właśnie. To jest zdecydowanie uderzające. Że tam już jest tylko Coryllus. Tylko on. Kompletnie zresztą przez niego lekceważony. Poza nim, nie ma nikogo. Przyznam, że ja mu się trochę dziwię. Ja bym tego nie zdzierżył. No ale ja mam ten blogach, więc łatwo mi mówić.
RedPill
OdpowiedzUsuń"Panu dr3 radziłbym zapoznać się z regulaminem s24 w części dotyczącej praw autorskich, może mu się coś wyjaśni, Kiedyś próbowałem konsultować i negocjować z Krawczykiem te zapisy i trochę uważałem go w tej kwestii za ignoranta, żałosny głupiec ze mnie. Mam na pamiątkę tę korespondencję."
Zamulasz RedPill. Nie widzę związku. Doskonale wiesz o czym pisałem. Toyah nie pożegnaŁ się z s24, przez prawa autorskie. Jakie prawa autorskie, o czym Ty piszesz.
?
Toyah
"a się nie mogę doczekać, aż mi powiesz, dlaczego mój stosunek do Salonu24 nie daje Ci spokoju. Umiesz mi to wyjaśnić?"
Wyjaśnilem wyżej. Dla mnie jesteś hipokrytą. Vide: porównanie z Leskim.
Bardzo mozliwe, że się Tobą nakręcam, tak jak Ty się nakręcasz "Szkłem kontaktowym"
Tak lepiej?
:)
dobranoc Hipokrycie Krzysztofie Osiejuku.
@filozof grecki
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze. Świetnie. Właśnie tak.
@redpill
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą i z Twoim dziadkiem. Ba, liznąłem trochę komuny i nawet nie chcę tu się przyznawać, co czytałem, choć może nie od deski do deski. Słuchałem czego się dało z Zachodu, ale też surrealistycznego Radio Tirana. Taki już byłem ciekawski. Ale w życiu nie sądziłem, że podobnie będzie w 2012... czyż nie jest szokujące a jednocześnie budzące podziw, jak skuteczny jest System?
@toyah
OdpowiedzUsuńDzięki. Zadziałała bardziej intuicja niż solidna wiedza, ale i tak mam dużą satysfakcję :)
@Kozik
OdpowiedzUsuńNie ma problemu. Ja sam, jak widzisz, wobec tego rodzaju odjazdu, tracę godność.
hmmm... To jest takie imię Hipokryt?? A może chodzi o Hipolit?
OdpowiedzUsuń"Toyaha i Szanownych przepraszam - czasem nie mogę wytrzymać."
OdpowiedzUsuńNieźle liżesz serwilisto. Może zostaniesz tym sprzedawcą roku? Jak za PRL-u:)
Następny:
"Ja bym mu pojechał Jareckim, ale chyba w gościach nie wypada."
To ten z problemem alkoholowym z s24, kasujący swoje wpisy po wytrzeźwieniu?
Nieźle.
I to:
"Zasadniczo takich typów jak Ty nawet nie zauważam w powodzi internetowej informacji"
Dziękuję Panu.
I już wszystko wiadome.
Tylko biedny Toyah nadal rżnie głupa i dopytuje: dlaczego.
Taki zimny prysznic jest nieraz potrzebny.
Pomyślcie nad sobą.
Dobranoc Panom.
"No właśnie. To jest zdecydowanie uderzające. Że tam już jest tylko Coryllus. Tylko on. Kompletnie zresztą przez niego lekceważony. Poza nim, nie ma nikogo. Przyznam, że ja mu się trochę dziwię. Ja bym tego nie zdzierżył. No ale ja mam ten blogach, więc łatwo mi mówić."
OdpowiedzUsuńUfff...
Wciąż mnie zdumiewasz relatywizmem, pokrętnymi myślami. Dlatego warto Cię czytać.
Tak dla higieny. Jakim naprawdę nie chciałbym być.
Współczuję Ci, naprawdę.
I nie mam satysfakcji.
Smutne to Twoje życie JEST.
Oby Ci się wiodło. Obyś wyszedł na prostą. Czy umiesz, potrafisz? To inna sprawa.
i już się pożegnam.
@filozof grecki
OdpowiedzUsuńDo Ciebie akolita zdecydowanie najbardziej pasuje z racji etymologii.
@toyah
OdpowiedzUsuńI strollował nam tu całą rozmowę. Nie da się z tym nic zrobić?
A swoją drogą ciekawe, czy to sam Igor osobiście, czy tylko jakiś przydupas?
OdpowiedzUsuń@redpill
OdpowiedzUsuńWszyscy ci goście maja ten sam styl i taką samą polszczyznę. Nawet mnie zaciekawiło czy to jest wciąż ten sam, czy oni tak sobie w swoim gronie rozmawiają - ty hipokrycie, ty akolicie!
@dr3
OdpowiedzUsuńNakręcasz się tym blogiem, więc tu przyłazisz, bo nie możesz zrozumieć, jak ja mogę nakrecać się Salonem24, i liczysz na pomoc? Przepraszam Cię bardzo, ale ja tego rodzaju umysłu nie rozumiem. I proszę. nie oczekuj, że znajdziesz tu bratnią duszę.
@Marion
OdpowiedzUsuńrzeczywiście, familiarnie mi z przydomkiem "akolita" :)
@all
Tak to jest jak się karmi trolla, ale co zrobić, jak troll taki biedny, mizerny...
Igor Janke trollem? Trudno uwierzyć, na s24 jest zawsze taki uśmiechnięty...
@Toyah
OdpowiedzUsuńJakoś dawno Abelardka nie było.
@toyah
OdpowiedzUsuńNa pociechę stwierdzę, ze nie byłem zbyt odległy :-)
@filozof grecki
OdpowiedzUsuńSuper! Niestety nie zmienia to faktu, że to dziecko jednak nie przeżyło. A zatem, there is the body.
@All
OdpowiedzUsuńPodobno jednak znaleziono ciało dziecka, chociaż po wczorajszym nocnym newsie należy zachować ostrożność.
Zachowanie Rutkowskiego jest w całej sprawie kuriozalne, chociaż nie dziwi w świetle całej jego działalności.
Ci ludzie mu zaufali, chociaż nie wiem po jaką cholerę go wynajęli, a on wywlókł do mediów opowieść zrozpaczonej i zagubionej matki.
@redpill
OdpowiedzUsuńNo niestety, blogspot jest amerykański, a więc przede wszystkim wolność słowa.
Ciekawe z tym Igorem. Też o tym myślałem. Inna sprawa, że to jest trochę dziwne. Przecież na te ponad tysiąc wpisów, ja Salonowi nie poświęciłem zbyt wiele.
@Marylka
OdpowiedzUsuńAbelard się ostatecznie zawstydził.
@raven59
OdpowiedzUsuńZgoda. Tylko jeden błąd.
@toyah
OdpowiedzUsuńSzokująca ta cała historia i chyba jeszcze nie do końca wyjaśniona. Jednakże do momentu znalezienia ciała newsy o śmierci dziewczynki były przedwczesne i niesmaczne. Rola pana R. w sprawie też dziwna.
Oczywiście, że przydupas.
OdpowiedzUsuńChyba za wiele sobie wyobrażasz.
Igor? I w dodatku osobiście?
Swoją drogą podły z Ciebie typ redpill.
Nie obrażałem tu ni Ciebie, ni nikogo. Ty mnie obrażasz którys raz z rzędu.
Ale to Twój problem, nie mój.
@redpill
OdpowiedzUsuńA jednak... ci celebryci w ogóle nie umieją uniknąć próżności.
Ten dr3 to Mireks. Nieporadny i męczący styl + dr w nicku. Wygląda na to, że on jest w Tobie zakochany, Toyahu. Musisz to jakoś mężnie znieść.
OdpowiedzUsuńNie ma co kombinować. Dziewczynka nie żyła i przyznała to jej własna matka. Jakieś kombinacje, w stylu, że może jednak jest inaczej, bo Rutkowski to zomowiec, akurat mają się do faktów jak pięść do nosa.
OdpowiedzUsuńNie twórzmy podniosłej atmosfery wokół prostych realiów. Co naprawdę zaszło, okaże się wkrótce (mam nadzieję), ale bawienie się w "domniemania niewinności" na poczet kogoś, kto sam powiedział, że zabił własne dziecko jest trochę durne.
@Toyah
OdpowiedzUsuńFajnie tak sobie z rańca poczytać całonocną dyskusję łącznie z tym trollowaniem.
A tobie Toyahu dzięki za Thompson i Martineta.
Bo muszę ci się przyznać, że jeśli chodzi o angielski, to jestem samoukiem. Oczywiście wyuczony niemiecki był bardzo pomocny, ale nie mniej jestem dumny z samouctwa. Poziom osiągnąłem dość wysoki, swobodnie wszystko czytam, choć przy Szekspirze i Dickensie muszę się namęczyć. Zasób słów i zwrotów mam naprawdę duży. Lecz mam również świadomość swoich braków i zawsze dobrze nieco się poduczyć.
O tej tragicznej śmierci też bardzo ładnie napisał T-rex na nE.
Nic dodać nic ująć. Szczególnie jeśli chodzi o działania młodej matki.
Ten troll wydaje mi się znajomy. Ten sam styl już gdzieś widziałem.
Ja sobie myślę, że on wypija butelkę wina, albo strzela sobie parę lufek, może też wciąga ze dwie kreski i popada w depresję maniakalną. Wtedy koniecznie musi przyjść na Twój blog i nudzić. To jest silniejsze od niego. Widać choćby po tym, ile razy on już mówił do widzenia.
Ps. Jak byś jeszcze mógł zaproponować coś fajnego z nauki angielskiego, to będę wdzięczny, bo mi stale mało.
@Muni
OdpowiedzUsuńDurne nie jest, raczej ryzykowne. Dlaczego jednak ryzyko podejmujemy?
Bo nadzieja umiera ostatnia. Te ryzykowne przypuszczenia, to własnie wyraz nadziei.
Nadzieja służy również jako zapora wobec cywilizacyjnego przerażenia jakie wywołuje obecność tragedii w relacjach, które mają przed tragediami i złem właśnie chronić i dawać poczucie bezpieczeństwa.
Pozdrowienia.
Ta sprawa od początku miała potężny potencjał i został on skrzętnie wykorzystany. Tytuły: "Poznali się w kościele" już były. Nie mam złudzeń, temat będzie eksploatowany do oporu, w śniadaniowej telewizji Mellera wystąpi Maria Czubaszek, która oświadczy, że się nie dziwi i też by wyrzuciła bachora na śmietnik, gdyby nie pozwolono jej się dwukrotnie wyskrobać. Może przeprosi jakiś biskup?
OdpowiedzUsuńRutkowski został wzięty do brudnej roboty i znakomicie wywiązał się z zadania. Żaden polityk, czy dziennikarz nie miał takich możliwości, jak on.
Nie mam złudzeń , to nie koniec tej historii.
@baramaran rabasandramaran
OdpowiedzUsuńMyślisz? To jest całkiem możliwe. Ja sobie też o nim pomyślałem, kiedy po raz trzeci powiedział nam dobranoc, a i tak jeszcze raz przylazł. To bardzo w jego stylu. Kiedy jeszcze pisałem w Salonie, i miałem z nim kontakt na co dzień, on to robił nieustannie. Obrażał się, wracał, znów się obrażał, znów wracał. Nieprawdopodobny pajac.
@Muni
OdpowiedzUsuńA ja uważam, że nie ma nic gorszego jak zabawa w "domniemanie śmierci", na rzecz wzrostu sprzedaży reklam.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńJeśli to jest Mireks, to jestem pewien, że on to robi na trzeźwo. Za tymi emocjami stoi wyłącznie wściekłość, połączona z bezradnością i z poczuciem winy.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńKup sobie te ćwiczenia i baw się. Nie pożałujesz.
@redpill
OdpowiedzUsuńMnie akurat najbardziej tu dziś interesuje kwestia, jak to śledztwo było od początku prowadzone. Policja mówi, że Rutkowski wyłącznie przeszkadzał, Rutkowski twierdzi, że on właściwie od początku wszystko wiedział, tylko prowadził psychologiczną grę z tą dziewczyną. Jacyś inni twierdzą, że Rutkowski działał tam całkowicie bezprawnie. A do tego, przez cały czas mieliśmy bandę psychologów, którzy twierdzili, że ta dziewczyna i jej mąż są całkowicie wiarygodni, a nad tym wszystkim stały oczywiście media i ten straszny, nigdy nie ustępujący pop. Jestem pewien, że gdyby to jeszcze trochę potrwało, pojawiłby się Owsiak i Bożena Walter, i zaczęliby zbierać pieniądze na produkcję samoprzylepnych serc.
@toyah
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiam, skąd Rutkowski się tam w ogóle wziął. Przecież odebrano mu licencję detektywa, za czasów kaczyzmu nawet trafił do więzienia. Nie wiem, czy długo tam siedział, ale przecież jest to postać całkowicie skompromitowana.
@Marion
OdpowiedzUsuńJa sądzę, że on jest na liście płac TVN-u. Cokolwiek by to miało znaczyć.
@toyah
OdpowiedzUsuńJa też myślę, że Rutkowski został tam podesłany przez TVN. Przecież ci ludzie sami by tego nie wymyślili, a pewnie głupio im było odmówić.
Najbardziej mnie zbulwersowała wypowiedź Rutkowskiego na temat jego działalności:"to jest moje ryzyko, moja zabawa".
@Marion
OdpowiedzUsuńTak. I że on to robi za darmo.
@toyah
OdpowiedzUsuńMyślę, że ich nie doceniasz. Nie oglądam zbyt często telewizji, a TVN już całkiem omijam, ale z tego, co zdarza mi się widzieć w tej stacji przy różnych okazjach, wnioskuję, że jest to stacja z autentyczną misją. Misją tą jest propagowanie wszelkich dziwactw, patologii i wynaturzeń. I nie kupuję wersji, że chodzi tylko o oglądalność. To jest misja. Stąd patronat medialny nad Rutkowskim. A temat biednej Madzi od początku był samograjem, oni mają nosa do takich rzeczy.
@redpill
OdpowiedzUsuńNie będę się upierał. Możesz mieć rację.