Oto minął nam dzień beatyfikacji Ojca Świętego, a jednocześnie Święto Bożego Miłosierdzia i kiedy wielu z nas było w nastroju i podniosłym i pełnym gotowości do wybaczania, miłowania i broń Boże rzucania kamieniami, jak grom z jasnego nieba spadła na nas wiadomość, ze oto amerykańscy żołnierze zabili Osamę Bin Ladena. Ja oczywiście rozumiem sytuację z każdej strony. Przede wszystkim, wcale nie wykluczam, że jego można było już stuknąć dawno temu, tyle że dopiero dziś Obama uznał, ze ten ruch go może jakoś uratuje przed ostatecznym upadkiem, no i decyzja została podjęta. Ale już niezależnie od tych politycznych zawiłości, jest wojna z terroryzmem, Bin Laden to terrorysta główny, postać wręcz symboliczna, człowiek uważany powszechnie za tego, który zorganizował atak na World Trade Center. A zatem, ta śmierć nad nim wisiała już od dziesięciu lat. Jak to mówią niektórzy, dostał co chciał. Ja natomiast nastawiam uszu, otwieram szeroko oczy i wszystko co słyszę i widzę, to wręcz histeryczna radość z tego, że sprawiedliwości stało się zadość, że słodki jest smak zemsty… no i że zdechł. Że wreszcie zdechł!
Ale to też rozumiem. Wiem świetnie, że wśród nas jest wielu takich, którzy żyją tylko nienawiścią. Dla których słowa ‘prawo’ i ‘sprawiedliwość’ stanowią jedynie najbardziej wulgarne usprawiedliwienie dla ich nieumiejętności kochania i przebaczania. Dla ich pogardy odnośnie pierwszego przykazania Jezusa o miłości bliźniego. Wiem to, znam tych ludzi i wiem też, że sam nie jestem tu bez winy. Tyle że w momencie, gdy dręczony wyrzutami sumienia, pod wpływem napomnień ze strony tych, co kochać potrafią, i wzruszony widokiem rozmodlonych tłumów na Placu Świętego Piotra, zrozumiałem swą podłość i w geście dobrej woli nawet biskupa Pieronka potraktowałem jak bliźniego swego i siebie samego, nagle widzę, że tak zwane ‘życzenie śmierci’ tryumfuje, i to w dodatku tam, gdzie tego tryumfu dotychczas próżno było szukać.
Zaglądam do Onetu, a tam od razu tytuł: „Obudziliśmy się w bezpiecznym świecie”. I kto to tak dziwnie mówi? Przewodniczący Buzek! Czy to możliwe? Oczom nie wierzę. A dalej „Sikorski: YES THEY DID!” No nie! To nie może być. Czy to naprawdę ten Sikorski? Nie uwierzyłbym, gdyby nie ta jego szczególna angielszczyzna. „Yes the did”? To mógł być tylko Sikorski. I dalej Sikorski: „Bin Laden to największy zbir stulecia”. Ja rozumiem, że od Stalina i Hitlera większy. Ale i od Kaczyńskiego? Skąd ta nienawiść? Doprawdy, tego już nie pojmuję. Po ministrze Sikorskim przychodzi jakiś Tyszkiewicz – jak się okazuje, nie z PISSSSSSSSS-u, tylko z Platformy Obywatelskiej – i ogłasza, że on „zwyczajnie i po ludzku z tego co się stało się cieszy”. Cieszy się, że umarł człowiek? No naprawdę! Brakuje słów.
Wchodzę na Wirtualną Polskę, a tu mnie od razu ustawia wielki tytuł: „Wyszli na ulicę świętować jego śmierć”. I to, jak się okazuje, wyszli nie w Krakowie, Warszawie i Poznaniu, ale w samej Ameryce. Są nawet zdjęcia. Prawdziwy entuzjazm. I któż to tak się cieszy? Czy to możliwe, że akurat w Ameryce przebywa posel Macierewicz z minister Fotygą i to oni urządzają te demonstracje tryumfującej nienawiści? Chyba jednak nie. To prawdziwi Amerykanie się tak cieszą. To oni demonstrują ów ‘death wish’. Ja rozumiem, że Amerykanie są głupi i podli. Mają te swoje Hollywood, obżerają się hamburgerami i nawet nie wiedzą, co to znaczy „bigosować”. No ale już bez przesady. Jak można się cieszyć, że umarł człowiek? Aż mnie dreszcz przechodzi po plecach, kiedy pomyślę, że oni mogli się o tę śmierć modlić.
Ktoś mi powie, żebym przestał głupio ironizować, bo to co piszę, to czysta demagogia. Że Bin Laden stanowił zagrożenie dla świata, przez jego aktywność codziennie ginęli niewinni ludzie, że on był jak odbezpieczony granat. Że jego trzeba było zabić. Po to, by świat stal się bezpieczniejszy. I to właśnie to ma na myśli przewodniczący Buzek, kiedy z takim rozrzewnieniem wspomina swój dzisiejszy ranek, kiedy się budził i do pierwszej kawy dostał tę dobrą nowinę. A ja sobie myślę, że wcale nie. Przez to że Osama Bin Laden został zabity, świat w żaden sposób nie jest bezpieczniejszy. Niewykluczone że jest wręcz przeciwnie. Jest bardzo możliwe, że dopiero teraz całe setki najbardziej zaczadzonych nienawiścią Arabów pokażą, na co ich stać. Przez ostatnie lata zresztą, to chyba jednak nie Bin Laden, ale właśnie oni – całe tabuny drobnych terrorsytow, uzbrojonych w noże, karabiny i bomby, pustoszyły nasz świat. Nie ma takiej możliwości, żeby ci wszyscy Amerykanie szalejący z radości na wieść o tej śmierci, ale też i minister Sikorski i przewodniczący Buzek i ten jakiś Tyszkiewicz się tak cieszyli, bo poczuli się bezpieczniejsi. Powodów tej radości może być wiele, ale z całą pewnością nie to, że oni wszyscy poczuli się bezpieczniej. I oczywiście też nie to, że, jak dziś pierniczy Radek Sikorski, Bin Laden był najgorszy. Bo to jest oczywista brednia. I akurat ten cymbał musi to wiedzieć bardzo dobrze.
Czemu więc się cieszą? Jaki idzie o tych naszych pajaców, nie mam do końca pewności, i szczerze powiem, że nie bardzo też mnie ich czarne dusze obchodzą.. Może być oczywiście tak, że za tą ich reakcją stoi faktycznie ta zwykła ludzka satysfakcja z powodu tego, że sprawiedliwości stało się zadość. Ale nie sądzę. Akurat oni trzej sprawiedliwość, prawo i w ogóle człowieczeństwo mają w głębokiej pogardzie. Myślę, że tu mamy bardziej do czynienia z odruchową reakcją na ogólny trend. Należy się cieszyć, bo cieszy się świat, a więc i oni się cieszą. Natomiast nas bardziej interesuje odpowiedź na pytanie, dlaczego należy się cieszyć? Otóż najlepiej nam to wyjaśniają oczywiście Amerykanie, tak bardzo dziś rozentuzjazmowani. Ta Amerykanka, cytowana przez Wirtualną Polskę, jak mówi: „To świetnie, że Bin Laden nie żyje”. Należy się z tego cieszyć, bo Osama zasłużył na śmierć i tę śmierć dostał. Bo zwyciężyło prawo i sprawiedliwość. Bo tak naprawdę, jeśli przez te dziesięć lat tylu ludzi czekało na tę śmierć i tak bardzo jej Bin Ladenowi życzyło, to w żadnym wypadku ze względów praktycznych, lecz z naturalnego, ludzkiego pragnienia zemsty. Z tego, niekiedy – przyznaję, że niestety – dla zwykłych, prostych ludzi jedynego dostępnego pragnienia, by zobaczyć jak zdycha.
Bo tak to jest, że każdy normalny człowiek, o ile ma w sobie jeszcze jakieś wyższe pragnienia i emocje, a więc pragnienie prawdy, prawa i sprawiedliwości, i jakiegoś choćby podstawowego ładu, a nie żyje już tylko tym, by w odpowiednim momencie trafić pod opiekuńcze skrzydła „szpiclów, katów i tchórzy”, bo to oni wygrają, cieszy się gdy widzi, że dobro tryumfuje. Zwyczajnie. Zło dostaje w łeb, a dobro powstaje i krzyczy z radości. A jezusowe przykazanie miłości bliźniego nie ma tu nic do rzeczy. Na tym polega porządek świata i przez to własnie ten świat trwa, i w tym trwaniu radzi sobie całkiem nienajgorzej. Bo tak to jest, że życzenie prawa, prawdy, ładu i sprawiedliwości, jest nieuchronnie związane z życzeniem śmierci dla tych, którzy przeciwko temu prawu, tej prawdzie i tej sprawiedliwości walczą. By zdechli. Po prostu. By zdechli. Bo czasem jest tak, ze – jak już tu kiedyś wspominaliśmy – niektórych tylko śmierć potrafi wyprostować.
A więc cieszmy się z tego, że Osama Bin Laden nie żyje. I że jego szczątki zostały wrzucone gdzieś do oceanu. Cieszmy się i radujmy. A jak już nam ta radość trochę przejdzie, będziemy mogli się może i pomodlić za jego duszę. W końcu, jak by nie patrzeć, to akurat mu się od nas zawsze należało i należy. Nie tylko jemu. Nie tylko jemu.
Ironia tak samo wkurzająca, jak w artykułach z "Uważam rze"...
OdpowiedzUsuń@Karolina
OdpowiedzUsuńW których artykułach? We wszystkich?
@Toyahu!
OdpowiedzUsuńJakoś tak z dużą rezerwą przyjąłem dziś tego newsa. Wygląda mi on na szytą grubą fastrygą wrzutę. Taki sposób podania, nic na to nie poradzę jako stary spiskowiec (hehe).
Więc nie wiem, czy zabili, kogo, kiedy, jak, co tam do tego morza wrzucili. Nie wiem. Nic mi nie mówi ta wieść. We mnie podobne obrzydzenie budzi zarówno Osama jak Obama.
A nasze pieszczochy obudziły się w bezpieczniejszym świecie. No to już jest prawdziwy odlot. Ja myślę, że jest dokładnie na odwrót. W bezpieczniejszym świecie to byśmy się obudzili, jakby to było jak w starym kawale: "do Uralu Polska, od Uralu Chiny".
Patrząc na te reakcje, stwierdzam, że w radości z cudzej śmierci jest coś nieludzkiego. Przypominam sobie jak, chłopięciem będąc, skakałem radośnie po szkolnym korytarzu na wieść o śmierci Breżniewa. Ale dziś bym nie skakał. Dziś jest mi wręcz wstyd za siebie sprzed lat.
Mówiąc więc o śmierci zbrodniarzy, popuśćmy wodze wyobraźni: Gdyby jakiś dobry człowiek postanowił dzisiaj w minimalnym stopniu zaspokoić elementarne, ludzkie poczucie sprawiedliwości i zamordował CzeKiszczaka, Jaruzela czy innego Putina - to czy cieszylibyśmy się? Moja reakcja nie miałaby nic wspólnego z radością choć byłaby bliska zwykłej satysfakcji. Nie skakałbym więc z radości. Ale bym spokojnie pomilczał. Spokojnie.
@toyah
OdpowiedzUsuńNie wiem jakie to ma znaczenie.
Na pewno w większości i jak już się pojawia, to zaczyna denerwować, bo jest przesyt ironii.
@Kozik
OdpowiedzUsuńZwał jak zwał. Ja bym nie miał nic przeciwko temu. Ale ja jestem chowany na hollywoodzkim kinie i tam zawsze źli na końcu ginęli.
@Karolina
OdpowiedzUsuńUważam że się czepiasz, moja droga. Ani większość tekstów Uważam Rze nie jest ironiczna, ani większość moich tekstów nie jest ironiczna, ani większość tego wpisu nie jest ironiczna. Powiem wręcz, że tu jest zaledwie parę ironicznych fragmentów. Jedni lubią, inni nie.
Twój problem natomiast polega na tym, że ponieważ Tobie nie podobają się moje poglądy, a nie umiesz z nimi polemizować, to wymyślasz argumenty zastępcze. To bardzo źle o Tobie świadczy.
Panie Krzysztofie, podczytuję blog od dawna, o czym wspominałem w korespondencji elektronicznej na temat pewnego pana, co do którego mamy przekoanie, że kurtynka lada moment spadnie. Natomiast dzisiejszy wpis jest dla mnie szczególnie znaczący, bowiem rano z żoną debatowaliśmy właśnie na temat stosowności fajerwerków z powodu czyjeś śmierci, a raczej zabicia kogoś i to szczególnie w świetle wczorajszych wydarzeń. Napisał Pan po prostu to, co czujemy. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń@Toyah
OdpowiedzUsuńNo i widzisz, jak ten Hollywood nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Bo nawet jak ukatrupili tego złego, to ani nam się śni klaskać z resztą publiki. Raczej patrzymy na nią i sobie myślimy: "What, the hell? Czy im się to kino już całkiem z rzeczywistością pomiksowało? Czy po prostu to dalej ten sam film?".
A od poprzedniego komentarza nie mogę się opędzić od tych fantazji na temat anihilacji Putina... Jak już ten sprawiedliwy świat ma mordować zbrodniarzy, skoro powiedziało się A...
Ale to już zbyt skomplikowany scenariusz jak na Hollywood.
Żeby tylko nie było tak, jak szanowny Kozik mówi, że grubymi nićmi szyte, itd.
OdpowiedzUsuńChociaż w to, że ciało wrzucono do morza, to za chiny nie uwierzę.
Ludzie wyskakiwali z tych płonących wieżowców, i rozbijali się o bruk.
Kula w łeb należała mu się jak psu buda.
Oby było tak, jak nam mówią. Oby on był tym człowiekiem. Ten świat jest szalony, i wszystko jest możliwe.
@Toyah
OdpowiedzUsuńautorze, ale kto ten tytułowy Zed's jest?
@Kozik
OdpowiedzUsuńNie ma takiej komplikacji, której nie zniósłby hollywoodzki scenariusz. Wystarczy wyobraźnia i dobre chęci.
@tayfal
OdpowiedzUsuńNo właśnie to jest odpowiedź na pytanie, kim jest Zed. Zed nie żyje, Przyjacielu. Zed nie żyje.
Toyahu,
OdpowiedzUsuńwszystko się zgadza.Też tak czuję.
Niestety Putin też się cieszy. I to jest ta zła wiadomość. Jeśli Obama zrobił to z jego błogosławieżstwem, to dla nas zła wróżba chyba.
@toyah
OdpowiedzUsuńKiedy usłyszałem dzisiaj rano, że Bin Laden nie żyję to w ogóle nie śledziłem tę wiadomość. No bo po co? Zajmowałem się życiem i byłem na sto procent pewny, że tak jak 'dowody' na śmierć Saddama Hussein'a były głośno rozpowszechniane to Bin Laden'a nie będą. Kropka.
Czytałem nie dawno, że jest jakiś bardzo mały procent ludzi który potrafi poznać po oczach kiedy ktoś kłamie. Nie wiem czy do nich należę ale mam przekonanie od pewnego takiego momentu, że cała sprawa 9/11 jest jedna wielka hucpą i nic czego się dowiedziałem od tego dnia, nic co widziałem czy czytałem na ten temat przekonało mnie, że jest inaczej. Wręcz przeciwnie. Od 9/11 wygląda to tak, że zamiast przedstawić mi prawdy wszelkie wysiłki i wszelkie starania są podejmowane aby utrwalić mnie w przekonaniu, że to wszystko śmierdzi.
A sprawa Smoleńska pachnie podobnie.
A co do świętowania nad czyjąś śmiercią zgadzam się z tobą, ale cóż, wyraźnie Wujek Sam ma w tym momencie potrzebę aby utrwalić dotychczasowe oprogramowanie i znowu zabrząknąć szabelką 'Mission Accomplished'.
Pozdrawiam,
a
@Agnieszka Moitrot
OdpowiedzUsuńTych złych wróżby było ostatnio tyle, ze ja już przestałem się nimi przejmować.
@adthelad
OdpowiedzUsuńTacy już jesteśmy. Jedni nas nienawidzą, inni z nas się śmieją. Na szczęście jest nas trochę. Prawda?
Z całym szacunkiem, ale skąd w tym wszystkim jakiś Zed. I nie żyje.
OdpowiedzUsuńTo znowu jest tak, że używasz jakichś kodów, których ja nie rozumiem, a okaże się, że chodzi o jakiś program w telewizji.
@tayfal
OdpowiedzUsuńOtóż Zed nie żyje, ale skoro chcesz wiedzieć więcej, to był bardzo paskudny człowiek. Pedał, sadysta, morderca... No, mówię Ci. Najgorszy. No i nie żyje. Nikt nie wie, jak dokładnie umarł, ale wygląda na to, że w okropnych męczarniach.
Nabijasz się ze mnie, tak?
OdpowiedzUsuńZainspirował mnie kol. @ Kozik.
OdpowiedzUsuńRzekł on tak: "A nasze pieszczochy obudziły się w bezpieczniejszym świecie."
No i mnie się zaraz przypomniał ąfą teribl Placformy Stefan Niesiołowski. Jak ten zabójca Marka Rosiaka zeznał, że przed zabójstwem zamierzał odwiedzić posła Niesiołowskiego, to zanim zdążył wyjaśnić, że chciał u źródła ustalić jak najskuteczniej ubić Kaczyńskiego, tenże Stefan Niesiołowski załkał, że własnie otrzymał drugie życie. Dla prawnika i psychologa to jest nowa definicja hucpy.
No i jeszcze kol. Kozik napisał: "Mówiąc więc o śmierci zbrodniarzy, popuśćmy wodze wyobraźni: Gdyby jakiś dobry człowiek /.../ zamordował CzeKiszczaka, Jaruzela /.../"
To mi się przypomniał incipit dzieła Marksa i Engelsa o widmie krążącym nad Europą. Odległa to analogia, wiem, więc wyjaśnię. U mnie w domu też takie widmo krążyło, ale wczoraj, i nie było to widmo komunizmu, zresztą, u Szanownego Kozika też nie było. Ale krążyło.
Ciekawe u kogo jeszcze takie krążyło.
Toyahu, a jak tam u Ciebie?
@toyah
OdpowiedzUsuńIndubitably.
@tayfel
jeżeli toyah Cię nie wyzwoli to spytaj się google'a.
@All
OdpowiedzUsuńStara metoda - wystawia się jakiegoś głupka, fanatyka, nawet dużego kalibru złoczyńcę i mówi się: to jest Wróg Publiczny Nr.1.
I na nim wszyscy mają się skoncentrować.
A tymczasem, pod tą przykrywką, czy pretekstem kręci się lody na całego.
Nawet sobie nie zdajecie sprawy, ile bzdur powstało i co durni biurokraci całego świata, pod wodzą królestwa biurokratów _ Stanów Zjednoczonych, powprowadzali do naszego życia po 9/11. Utrudniając je oczywiście.
Ciekawe, kto teraz zostanie mianowany następnym Wrogiem Publicznym i znów rozpocznie się polowanie z nagonką, a my będziemy patrzeć z zapartym tchem.
@tayfal
OdpowiedzUsuńOczywiście, że się nabijam.
Ale ja się Ciebie nie boję, wiesz?
@don esteban
OdpowiedzUsuńKrążyło. Ale ja się nie liczę, bo o mnie krążyło już wcześniej. I dziś na przykład też krąży.
@adthelad
OdpowiedzUsuńNie znałem tego słowa. Ładne.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńDlatego sobie myślę, że Obama musi być bardzo zdesperowany, skoro zdecydował się zamknąć ten rozdział. W końcu, dziesięć lat, nie w kij dmuchał.
@tayfel
OdpowiedzUsuńZdanie "Zed's dead, baby. Zed's dead" wypowiada Butch (Bruce Willis) w "Pulp Fiction", w scenie, w której indagowany jest przez swoją damę o pochodzenie Harley'a na którym się pojawił.
@2,718
OdpowiedzUsuńNo tak. I teraz on się będzie pytał, kto to jest Bruce Willis i co to znaczy Pulp Fiction.
Tayfal to człowiek, który składa się wyłącznie z serca i z duszy. A Ty mu opowiadasz filmy.
Zapomniałam, że tutaj nie ma miejsca na dyskusje dla ludzi z innymi poglądami.
OdpowiedzUsuńJak będę mieć czas, to zapodam wycinkami z jednego nr-u "Uważam rze", tam po prostu czytałam z 5 artykułów jeden po drugim i wszędzie zastosowanie ironii było już dla mnie coraz trudniejsze, do wytrzymania.
@toyah
OdpowiedzUsuńKategoria sprawiedliwości nie ma tutaj zastosowania.
Al-kaida wypowiedziała wojnę Stanom Zjednoczonym. Na wojnie jak to na wojnie, najefektywniejszymi są uderzenia w centra dowodzenia wroga. Przecież Al-kaida też uderzyła w centra dowodzenia USA. Jeden porwany samolot udrzył w Pentagon, a drugi, którego celem był Biały Dom, nie doleciał dzięki bohaterstwu pasażerów.
Obama trochę się wygłupił, gadając coś o sprawiedliwości w kontekście udanego uderzenia w centrum dowodzenia i finasowania Al-kaidy.
Radość Amerykanów z sukcesu wojennego, w jak najbardziej sprawiedliwej wojnie obronnej, jest po prostu naturalna i nie ma nic wspólnego z radością ze śmierci kogokolwiek.
@Karolina
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi na mój wpis, zamieszczasz komentarz następującej treści: "Ironia tak samo wkurzająca, jak w artykułach z 'Uważam rze....'". Kompletnie merytoryczny i do tego fałszywy.
Na to ja, zamiast, dla przykładu, odpowiedzieć Ci czymś w rodzaju: "Inteligencja tak samo porażająca jak w 'Faktach i mitach'" próbuję się dopytać, o co Ci chodzi, a następnie cierpliwie tłumaczę, że jeśli idzie o mój wpis, można mu zarzucić wiele, ale nie nadmiar ironii. I na to Ty - oczywiście obrażona jak cholera - rzucasz się na mnie, że ja nie znoszę ludzi o odmiennych poglądach.
Ja Cię proszę, opamiętaj się jak najszybciej, bo im dłużej to potrwa, tym bardziej będziesz się w przyszłości tych komentarzy wstydzić.
@AndrzejR
OdpowiedzUsuń"Radość z sukcesu wojennego, w jak najbardziej sprawiedliwej wojnie obronnej, jest po prostu naturalna i nie ma nic wspólnego z radością ze śmierci kogokolwiek".
Piękne! Oto esencja całego problemu. Śmierć każdego z nich jest wyłącznie kolejnym sukcesem w wojnie obronnej. A radość z czyjejś śmierci nie ma tu nic do rzeczy.
Pozdrawiam i dziękuję za tę zwięzłość.
Szczerze mowiac to wsyztko i w Polsce i na swiecie jest takie straszne, ze naprawde bez wiary w Boga, prawo i sprawiedliwosc 9skojarzenie z PiS niezamierzone)nie da sie spokojnie podejsc do rzeczywistosci.
OdpowiedzUsuńMnie ten biedny Bin Laden ani ziebi ani grzeje, bo nie wierze ze faktycznie byl takim swiatowym terrorysta - to USA zrobily z niego czarnego luda i winnego wszystkich nieszczesc. Czyzby jego smierc miala byc symbolem zakonczenia przez Ameryke tzw. "wojny z terroryzmem", czyli przykrywki do atakow na niepodlegle panstwa ktore przypadkiem mialy bogate zloza roponosne lub staly na drodze do polaczenia rurociagow naftowych?
@toyah
OdpowiedzUsuńPozostanę przy tym co napisałem. Nie trafia do mnie Twoja instrukcja, mówiąca jak należy odczytywać mój komentarza.
Słowem kluczem dla tej radości z czyjejś śmierci jest "odczłowieczenie".
OdpowiedzUsuńOsama odczłowieczył Amerykanów,
Amerykanie odczłowieczyli Osamę,
... odczłowieczyli Pisowców.
Każdy może być odczłowieczony.
Humanizm XXI w.
Wkrótce nikt nie będzie Człowiekiem.
Postęp.
@AndrzejR
OdpowiedzUsuńNic nie rozumiem. Mój komentarz nie był w żaden sposób ironiczny.
@toyah
OdpowiedzUsuńNie odebrałem Twojego komentarza jako ironiczny. Zostwamy to w takim stanie, że ja tego komentarza nie zrozumiałem.
Toyah napisał "Ktoś mi powie, żebym przestał głupio ironizować"
OdpowiedzUsuńJa, czytając ostatnio te gazetę zauważyłam dużą ilość ironii, która mnie denerwowała
W twoim tekście nie musi jej być dużo, żeby denerwować, bo napisałam, że nie ilość a jakoś denerwuje. Czegoś chyba nie rozumiesz.
Zaczynasz mi coś wypisywać jak zwykle próbując wjechać mi na inteligencje i to, że się pogrążam.
Ja to raczej odbieram jako atak z twojej strony...
Koniec, bo to się będzie pewnie toczyło w koło Macieju, ja swoje, ty swoje
@AndrzejR
OdpowiedzUsuńPrzyjmuję. Nie zrozumiałeś.
@Karolina
OdpowiedzUsuńCzy Ty z tą inteligencją masz jakiś kompleks? Niepotrzebnie. Jestem pewien, że jesteś bez porównania lepsza od swoich rówieśników. To tylko ja mam za duże wymagania.
To ja mam wrażenie, że ty masz z tym kompleks, ciągle to wytykając.
OdpowiedzUsuń@Karolina
OdpowiedzUsuńMasz wrażenie bardzo dobre. Ja jestem workiem kompleksów. Nauczyciele tak mają. Dlatego zresztą lubią pracować z młodzieżą.
@Toyah
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza myśl po usłyszeniu wiadomości o zabiciu Ibn Ladina, była taka: dlaczego rozkaz był żeby zabić, a nie żeby schwytać? Żywy miałby za dużo do powiedzenia?
@AndrzejR
Twoje proste i fachowe wyjaśnienie mnie poraziło. Fajne centrum dowodzenia bez jakichkolwiek środków łączności oprócz gońca na rowerze.
@Marylka
OdpowiedzUsuńTo jest świat wywiadu, krzywych luster, spisków, tajnych operacji, smoleńsków, itd. Osama też do niego należał.
Można być pewnym, że Amerykanie położyli rączkę na Osamie, ale na tym koniec pewności. Postarali się bowiem, aby nic nie było pewne.
Istny ruski-smoleńsk. Chodzi bowiem o zarządzanie niepewnością.
Podobnie, pakistański rząd oddał im całe śledztwo.
Nie wiadomo od jak dawna go obserwowali, pokryli parasolem elektronicznym, itd. Zatem nie wiadomo, czego się dowiedzieli.
Nie wiadomo, kogo tam jeszcze dopadli oprócz Osamy. Możliwe, że mają tego kogoś, albo i samego Osamę żywego (przez jakiś czas potem, lub jeszcze). Nie wiadomo, co tam znaleźli (kwity, laptopy, itp. fanty).
Warto się zastanowić wg przykładowej check-listy smoleńskiej, czego brakuje, a czego jest nadmiar. Nawet ten "zaplombowany" morzem pochówek...
W każdym razie, Amerykanie uzyskali przewagę znacznie większą niż fizyczne wyeliminowanie jednego gostka. Nie chcą ujawnić, jak wielką przewagę i na czym ona dokładnie polega. Najpierw wyssą ja do końca. Niech się przeciwnicy poczują po polsku.
Te mechaniczne skojarzenia dotyczą nie tylko spraw techniczno-organizacyjnych. Nie ma bowiem co ukrywać, że także są i ludzie, którzy osiągnęli porównywalne cele i satysfakcje osobowe z pozbycia się "czarnego luda".
Nawet blisko są. Podobno całkiem bliscy.
Bliscy nam, czy Osamie?
@All
OdpowiedzUsuńTo, co powyżej napisałem zawiera ryzyko posądzenia mnie o zestawianie ofiar różnych zdarzeń na tym samym poziomie poczucia szkody, czy też, jak kto woli, poczucia satysfakcji.
Ja się od takich zestawień odcinam.
Z porównywania zdarzeń, że np. jedno auto potrąciło (hit and run accident) ojca z rodziną, a inne auto potrąciło poszukiwanego złoczyńcę, nie wynika jeszcze porównywalność ofiar, ani żalu po nich.
@Marylka
OdpowiedzUsuńA ja jakoś w ogóle nie jestem w stanie się zainteresować tym Bin Ladenem. On jest dla mnie kompletnie nierzeczywisty.
To wszystko natomiast, co się wokół niego dziś wyprawia, owszem interesuje mnie bardzo.
@orjan
OdpowiedzUsuńW życiu bym Cię nie posądzała.
@Toyah
OdpowiedzUsuńPewnie że jest nierzeczywisty. A czy ta radość z zaspokojonej potrzeby sprawiedliwości jest rzeczywista?
@Marylka
OdpowiedzUsuńJak najbardziej. To jest prawdziwy realizm. Ja łaknę sprawiedliwości. Nawet nie wiesz jak bardzo. Tyle że Bin Laden akurat nie ma tu nic do rzeczy.
Toyahu!
OdpowiedzUsuńMożesz spokojnie zapomnieć o jakimś tam Binie Ladenie.
Jest nowy wróg - a imię jego Starzec.
Wiem, że tak jest, bo od rana o tym słyszę, a miłościwie nam panujący Tusk zwołał specjalne posiedzenie rządu i specjalną konferencję prasową i wyrzucił jakiegoś naczelnika z policji, właśnie przez tego naszego, jakże swojskiego wroga publicznego - Starucha.
Oto miara kraju, miara obecnych czasów.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńWiem. Właśnie o tym przeczytałem. Mistrzostwa już za rok. Wygląda na to, że PiS znów się skompromituje.
Moja pierwsza mysla bylo,a dlaczego pochowano w morzu? Na zasadzie kamien w wode?
OdpowiedzUsuńA potem zapytalam sie,kiedy zrobiono badania genetyczne? Po zabiciu ,czy jeszcze przed? to ostatnie byloby rozsadne,zeby miec pewnosc,ze wlasciwa osobe namierzyli,a nie jak idioci najpierw zabija a potem robia genetyczne porownania.
No i jak maja zamiar przekonac opinie publiczna,ze to wszystko naprawde??
Wiem!! Pokaza w tiwi zdjecia! To przekona wszystkich.
@Wiktoria
OdpowiedzUsuńZupełnie nie rozumiem twoich wątpliwości.
Pochowali go w morzu w ciągu 24 godzin, bo jest to zgodne z prawem islamskim. A w morzu, nie na ziemii, bo nie chciano tworzyć nowych miejsc kultu. To nie takie głupie, jak się zastanowić.
Oczywiście, że badania genetyczne zrobiono po śmierci. Tylko po to, żeby mieć twarde dowody. Czy sądzisz, że śledzili go cztery lata i nie wiedzieli kogo śledzą? Oni byli pewni,że mają Bin Ladena. A reszta to procedury, na punkcie których Amerykanie mają fisia. Przecież, jak wiedzieli gdzie jest, to najłatwiej było rzucić bombę lub rakietę i żadnego materiału genetycznego by nie było. A tak są twarde dowody w ręku. Jak by co.
A po co oni mają przekonać CIEBIE? Tych co potrzeba, uwierz, przekonali na sto procent.
Nie bierz tej operacji tak personalnie. Jesteś tylko przypadkowym obserwatorem, a to, że tak się podniecasz, to taka zabawa współczesnej telewizji.
Jak X-Factor.
@toyah
OdpowiedzUsuńkażdy ma takiego Bin Laden'a na jakiego zasługuje, Obama swojego (miał) a Tusk swojego...
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńpochówek w morzu jest godne z prawem w wyjątkowych przypadkach do których ten nie należy.
Pojęcie, że USA nie potrafiła by go ująć żywego gdyby tego chcieli to jakaś pomyłka. A jeżeli USA go rzeczywiście zabiła to na pewno nie z powodów których nam podano.
@toyah
OdpowiedzUsuńTo jeszcze ja! Ale fajnie ze zdazylem.
Przywolam tu cos o czym kiedys pisalem: film dokumentalny, wywiad amerykanskiego pastora z Tedem Bundym. Pastor, zaangazowany w walke z pornografia, rozmawial z Bundym o roli jaka porno odegralo w rozbudzeniu jego morderczych instynktow, rozmawial w dzien przed egzekucja. Nie pamietam tytulu ani nazwiska pastora, wszystko do wygooglania.
Film konczyl sie sekwencja z chwili smierci Bundy'ego: atmosfera pod wiezieniem przypominala piknik. Setki osob, wiwaty, szampan, transparenty. Nie przysiaglbym czy nie widzialem hot dogow. I na koniec ten pastor: on byl tym najglebiej oburzony. Mowil ze to uwlacza powadze smierci.
Zrozummy to dobrze: on nie polubil Bundy'ego ani na chwile. On nie podwazal kary smierci dla niego i jako takiej (jako protrstant). On zwyczajnie uwazal, ze ta demonstracja uwlacza powadze smierci. Ktora to zapomniana wartosc lokowalbym jeszcze w metawarstwie naszej aksjologii.
Czy tzw. zwykli ludzie mieli prawo poczuc ulge dowiadujac sie o smierci bin Ladena? Na pewno. Czy rodziny ofiar mogly uznac ze to sluszny triumf sprawiedliwosci - bez dyskusji. Czy to uzasadnia piknik i wiwaty - dla mnie zadna miara. Dla mnie to skandal i zbydlecenie.
To jest wojna, i bin Laden jest ofiara wojny na prawach wojny. Ale kazdy czlowiek na swiecie ma prawo do powagi smierci. A moze inaczej: smierc, ktora przyjdzie kiedys po kazdego, domaga sie powagi.
Na koniec gleboki uklon do Orjana, ktorego ocene dorazna w pelni podzielam. Wszystko co nam pokazano, to jak i kiedy nam to pokazano - to jest misternie wyrezyserowane. Bin Laden niczym arcylotr w komiksie straszyl Amerykanow przez dekade. Obecnie dano im chwile oddechu, a za rok pokaze im sie nastepnego arcylotra - dokladnie jak w kazdym dobrym komiksie.
To czy zginal, kiedy zginal, jak naprawde zginal, czy wrzucili go do morza, czy spalili, czy trzymaja w formalinie, czy zaciukali go tam, czy miesiac wczesniej ale przypadkiem zabijajac 30 niewinnych osob i glupio sie bylo przyznac itd itd - tego nie dowiemy sie nigdy. Zamiast reklacji dostalismy tylko pieknie przygotowana popkulturowa klisze. Taki jest swiat, taki jest System, tak samo by to wygladalo jakby prezydentem byl Bush.
Serdecznosci!
@Kozik
OdpowiedzUsuńCny kolego, kiedy tak piszesz ze w Tobie podobne obrzydzenie budzi Osama co Obama, to mysle ze sie jednak publicystycznie zapedzasz. W moich uszach brzmi to prawie jakbys wyznal ze w Tobie podobne podniecenie budza owce i kobiety. Obama niewatpliwie nie jest sympatycznym gosciem z naszej bajki, ale jednak umialbym wyraznie rozroznic tych dwoch, do czego i Ciebie z zyczliwoscia zachecam.
Yours truly,
L
@Wiktoria
OdpowiedzUsuńNaprawdę aż tak się tym przejmujesz?
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, nie nasz biznes. Polecam uwagi don estebana wyżej. My się zajmujemy widmem.
@LEMMING
OdpowiedzUsuńNo nie wiem. Jak idzie o tego Bundiego, to ja myślę, że ten cały piknik, to bzdura. Gorzej, że on tak naprawdę miał tylko tego pecha, że sądzony był w tej części Stanów, gdzie obowiązuje kara śmierci. Znam paru jeszcze gorszych od niego, którzy dziś sobie radzą świetnie.
@All
OdpowiedzUsuńPrzekonany jestem, że coraz więcej takich operacji, militarnych czy paramilitarnych, konstruuje się wg. zasady - co później, albo nawet na bieżąco można pokazać w telewizji.
Podejrzewam, że do takich akcji, jak ta o której tu piszemy, zatrudnia się już reżysera i scenarzystę.
Pole walki już jest on-line i ważne by z tego był atrakcyjny materiał.
Nie narzekajmy na głupotę prostaczków, którzy urządzają sobie piknik podczas egzekucji Bundego, bo tak było zawsze.
Zbiorowe zabójstwa Chrześcijan na arenie były XX wieków temu dla Rzymian takim samym piknikiem (tylko bez hot-dogów i coli), jak też palenie czarownic, czy wieszanie Hugenotów.
Przestrzeganie powagi śmierci to stosunkowo nowy wynalazek. W sensie globalnym oczywiście.
Show must go on przecież.
Apel do Toyaha - offtopic, ale chyba ważny.
OdpowiedzUsuńJak wiesz (a może nie), dopiero co wróciłem do kraju.
Ponieważ zawsze wchodzę na nowyEkran z Twojej strony, to jakoś mam mentalnie zakodowany związek Twój z tą właśnie stroną. W czym zresztą się utwierdziłem, widząc, że ponownie tam piszesz. Może zresztą nigdy nie przestałeś, lecz to uszło mej uwadze.
Powinieneś więc dobrze wiedzieć, co tam się dzieje po kontrowersyjnym tekście Ściosa. Odpowiedź ŁŁ była taka sobie, a wczorajszy wpis Seawolfa jest pełnym dramatyzmu wołaniem.
Wypowiedz się proszę w tym temacie. Twoje zdanie niezmiernie sobie cenię.
Czy jest czas na zakładanie nowej partii na prawicy? I do tego, z tak podejrzanymi ojcami chrzestnymi?
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńNie ma zgody. Uważam przede wszystkim, że dziś ludzka wrażliwość jest jednak inna niż w czasach rzymskich, czy francuskiej rewolucji. Piknik przed miejscem egzekucji Bundiego stanowił wydarzenie zupełnie wyjątkowe. A sam Bundy swoim zachowaniem sobie na tę wyjątkowość w zupełności zasłużył.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńPrzez pewien czas tam nie pisałem, ale ponieważ Łazarz poprosił mnie, żebym wrócił, a ja nie lubię trzymać w sobie pretensji - wróciłem.
Nowy Ekran jednak nie jest moją stroną. Ja piszę na toyah.pl, a tam jestem tylko gościem. Ich spory mnie nie interesują.
A co ja myślę o ludziach, którzy mieszają na prawicy, wszyscy tu wiedzą.
@toyah,
OdpowiedzUsuńnie,ja sie nie przejmuje historia.
Ja sie zwyczajnie INTERESUJE.
A to jako belfer przyznasz, ze jest roznica. Duza.
@jazgdyni,
jak wyzej
@Wiktoria
OdpowiedzUsuńAż tak się tą historią interesujesz?
@toyah,
OdpowiedzUsuńno nie ,daj spokoj, nie bedziemy mierzyli natezenia: "tak" ,czy az "TAK":-)))
Interesuje sie . I juz.
Ps. I rest my case:=)))