poniedziałek, 23 maja 2011

Za polityków wsadzają - bierzemy się więc za dziennikarzy

W owej szczególnej atmosferze ostatnich tygodni, kiedy to najpierw Radosław Sikorski – minister polskiego rządu, gdyby ktoś nagle zapomniał – zaczął się pieklić, że ponieważ banda jakiś durniów wyzywa go w Internecie od żydów, on nie ma wyjścia, jak się za nich wziąć i zacząć na nich po kolei słać prokuratorów, a zaraz po Sikorskim służby premiera Tuska rzuciły się na piłkarskich kibiców, którym przyszło do głowy, że skoro władza zamyka im stadiony, to oni urządzą przeciwko tej władzy parę demonstracji ze słowem „matoł” w nagłówku, by wreszcie do jakiegoś internauty do domu przyszli funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, najpierw go nastraszyli, a później zrobili z niego bohatera na całą Polskę, tylko dlatego, że na obsługiwanej przez niego stronie ukazała się jakaś gra, gdzie trzeba trafić czymś w prezydenta Komorowskiego i panią Dziadzię, nie mogłem nie wpaść w pewne nowe dość refleksje. Otóż zacząłem myśleć o blogu, który sam prowadzę już od ponad trzech lat, i który w swojej większości poświęcony jest wylewaniu moich żalów wobec tych właśnie ludzi, którzy nagle, dziś, po wielu latach kompletnego zapętlenia, najwidoczniej uznali, że zły świat ich nie lubi. I że coś z tym trzeba zrobić. A skoro zacząłem myśleć o tym blogu, to zupełnie naturalnie zacząłem też zastanawiać się, czy – jeśli oni się nagle nie zreflektują – to czy do mnie też wpadną? A jeśli wpadną, to za co przede wszystkim?
I myślę sobie, że parę powodów by się spokojnie znalazło. Przede wszystkim można by było mieć do mnie pretensje o to, że od lat brzydko mówię o premierze Tusku, o prezydencie Komorowskim, a o pani Komorowskiej mówię „Dziadzia”, co może stanowić kolejny zarzut, a mianowicie lżenie i zachęcanie do narodowej nienawiści. Również – skoro już mówimy o narodowych uprzedzeniach – mogłoby mi się dostać za „ruskiego buca”. Kiedy tak sobie wracam pamięcią do swoich obsesji, pojawia się też moje nieustanne cytowanie fragmentów z wybranych Psalmów. Wprawdzie na tym blogu nie ma żadnej gry, ani nawet głupiego linku do jakiejkolwiek gry, której atrakcyjność polegałaby na strzelaniu do prezydenta Komorowskiego, choćby i z procy, lub nawet z automatycznego ołówka, jednak – jak by nie patrzeć – nie da się ukryć, że uwaga o tym, że Pan Bóg, zarówno wobec swoich wiernych wyznawców, jak i wobec swoich grzeszników, ma pewne obowiązki, w dodatku uwaga, jak wszyscy wiemy, retorycznie na poziomie najwyższym, stanowić może przestępstwo znacznie większe, niż jakakolwiek komputerowa gra. Ja osobiście na przykład wolałbym, żeby banda durnych gówniarzy grała moją głową w piłkę nożną na wirtualnym boisku w Sopocie, niż żeby ktoś mi śpiewał pod domem Psalmy. Szczególnie te wybrane.
I kiedy tak myślałem sobie o swoich ewentualnych grzechach wobec interesu publicznego, przyszło mi do głowy, że teksty, w których ja bezpośrednio obrażam prezydenta Komorowskiego, premiera Tuska i jego ministrów, właściwie stanowią niewielki procent tego pisania. Nigdy tego akurat porządnie nie badałem, ale jakoś nie mogę uwierzyć, by faktycznym celem tych moich refleksji mogłoby być głównie informowanie czytelnika o tym, że Tusk do „matoł” a Prezydent to „rezydent”. Bywało różnie, ale mam nadzieję, że aż tak nisko nie upadłem. Jestem pewien, że jeśli funkcjonariusze ABW będą mieli potrzebę się zawartości tego bloga kiedykolwiek przyjrzeć – a sam Radek Sikorski w jednej ze swoich wypowiedzi raz już zasugerował, że Internet jest sukcesywnie i dokładnie przez jego towarzyszy przeglądany – to z pewnością narysują mi jakieś słupki, natomiast, co do mnie, to myślę, że nie jest najgorzej. Myślałem więc sobie o tych procentach i nagle przyszło mi do głowy, że ja chyba najbardziej, najgorzej i najczęściej przez te trzy latach gnoiłem dziennikarzy. Zwłaszcza tak zwanych – naszych. Mogę się mylić, ale w końcu blog jest mój, więc mogę sobie pozwolić na takie refleksje, na jakie mam ochotę.
Z czego może wynikać, że gdyby, hipotetycznie miało mi się kiedyś zdarzyć, że ja bym tu umieścił grę polegająca na tym, że wroga trzeba najpierw dopaść, a później mu nasrać na głowę, byłby to raczej Łukasz Warzecha, czy Paweł Lisicki, niż władysław frasyniuk, którego, jak wiemy, też na co dzień bardzo mam na uwadze, czy poseł Halicki? Otóż ja wcale nie uważam – i co do tej teorii czuję się bardzo mocno przywiązany – że gdyby nagle wszyscy politycy stali się ludźmi, to automatycznie podniósł by się poziom polskiego dziennikarstwa. Natomiast jestem głęboko przekonany, że gdyby polscy dziennikarze przestali być głupimi, leniwymi skurwysynami, z całą pewnością wybitnie podniósł by się poziom polskiej polityki. Dlaczego? Z tego prostego mianowicie powodu, że politycy mają znacznie więcej rozumu od dziennikarzy, i gdyby tylko poczuli na swoich plecach jakikolwiek ślad kontroli, natychmiast wzięliby się do roboty. Z czystej, zimnej kalkulacji.
Jestem całkowicie pewien, że jeśli polska polityka, a za nią w ogóle polskie życie publiczne, znajduje się w takim upadku, to głównie przez to, że nie istnieje tak zwana opinia publiczna, która w normalnym świecie jest reprezentowana przez media. Gdyby owa publiczna opinia istniała i działała – i tu wracamy do symbolicznej przecież „Dziadzi” – i ja, i ten chłopak z Ostrowca, czy Piotrkowa, i dziesiątki innych ludzi, na co dzień zajętych walką z tym straszydłem, mogłoby się zająć życiem rodzinnym, osobistym, towarzyskim, albo jakimkolwiek innym – ale życiem. A nie klikaniem w klawiaturę komputera, lub snuciem się po ulicach z transparentami informującymi o tym, że Tusk to matoł. Niestety, dziennikarstwo w Polsce nie istnieje i to jest bardzo poważny problem i nasze bardzo poważne zmartwienie.
Niedawno, jak część z nas wie, na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim wystąpił z pogadanką polski filmowy dokumentalista Grzegorz Braun i, ku znacznej satysfakcji zebranych, powiedział ni mniej ni więcej tylko to, że zmarły niedawno arcybiskup Życiński był „chamem i prostakiem”… Nie! Wróć! To Braun, wedle słów Gazety Wyborczej, jest „chamem i prostakiem”. Arcybiskup Życiński miał być, zdaniem Brauna, „łajdakiem i kłamcą”. Natychmiast, naturalnie powstało z tego powodu piekło, co ciekawe jednak, nie wzniecone przez posła Halickiego, czy posła Kalisza – oni takie drobiazgi mają głęboko w swoich brudnych tyłkach – ale przez Gazetę Wyborczą, a za Gazetą Wyborczą już tylko podsycane przez ich innych dziennikarzy. O co poszło? Czy może o to, że arcybiskup Życiński nie był „łajdakiem i kłamcą”? Czy może dziennikarze Gazety Wyborczej dostarczyli jakiś mocne dowody – o ile mi wiadomo, Braun podparł swoją wypowiedz przynajmniej pozorem dowodów – na to, że Arcybiskup się w życiu nie złajdaczył, a później nie kłamał? Ależ skąd? Poszło wyłącznie o to, że na Arcybiskupa tak mówić nie wolno. Wolno na Lecha i Jarosława Kaczyńskich, wolno na Antoniego Macierewicza, wolno na Joachima Brudzińskiego, wolno na ojca Rydzyka, Jarosława Marka Rymkiewicza, wolno na niemal wszystkich, myślę sobie, że wolno nawet na Jana Pawła II – na Życińskiego nie wolno. Dlaczego? Bo nie.
Jak zobaczyłem wczoraj z telewizji, Rzeczpospolita, w reakcji na lubelskie zdarzenie, przeprowadziła rozmowę z Andrzejem Braunem i fakt przeprowadzenia tej rozmowy doprowadził do kolejnego skandalu. Doszło wręcz do tego, że zobowiązany do reakcji poczuł się Maciej Łętowski, który – proszę się trzymać za brzuchy – jest dziś już prezesem wydawnictwa Presspublica, wydającego Rzepę, i który oświadczył, że on bardzo przeprasza za to, że wydawana przez niego gazeta, zamiast Brauna wysłać w kosmos, temat podjęła i go z tego „łajdaka” przepytała. Dowiedziałem się o tym z telewizji TVN24, gdzie Paweł Lisicki, Tomasz Wołek, komuch Rolicki i jakiś smutny dziennikarz z Newsweeka, którego znam tylko z widzenia, gadali o tym zdarzeniu pod kontrolą red. Łach i jej słuchawki. Rozmowa dotyczyła głównie tego, by Lisicki się wytłumaczył, jak on mógł z tym Braunem w ogóle rozmawiać. I tu przechodzę do sedna. Otóż Lisicki, zamiast powiedzieć tej bandzie kretynów, na czele z Wołkiem, który w swojej bezczelności przekracza już nawet granice dotychczas wyznaczane przez leżącą na drodze psią kupę, że to nie on wymyślił system, w którym sukces mediów związany jest przede wszystkim z tym, kto kogo pierwszy zamorduje, i jak to morderstwo mu się uda atrakcyjnie podać, i zamiast ich poprosić grzecznie żeby zamknęli ryje i przestali stroić miny, coś im tłumaczył na temat tego, że on tylko chciał zapytać Brauna, co on miał na myśli, mówiąc, że Życiński to świętej pamięci kłamczuszek. I oczywiście narażał się na to, by ten buc Wołek zwracał się do niego w tonie; „Uważam, Pawle, że nie masz racji…”.
Pytają mnie różni, przyjaciele i koledzy, czemu ja się tak uczepiłem tych dziennikarzy. Tego Lisickiego, Ziemkiewicza, Semki i całej reszty? Że przecież oni są nasi i tak dalej, i tak dalej. A ja chciałbym wiedzieć, co by Lisickiego kosztowało, żeby, korzystając z tego, że ma tę niezwykłą okazję wystąpić w nadawanym na żywo programie, i ma przed sobą ogólnopolska publiczność, powiedział Wołkowi, który się tak strasznie zapłakiwał nad faktem, że arcybiskup Życiński nie może się bronić, i całej tej reszcie durniów – a przy okazji urządzającemu to przesłuchanie TVN-owi – że to się nie mieści w białej głowie, by grupa medialna, która organizuje codziennie rozmowy z Januszem Palikotem, Stefanem Niesiołowskim, Kazimierzem Kutzem w jednym jedynym celu – żeby któryś z nich powiedział, że Lech Kaczyński był durniem, pijakiem, kretynem i cierpiał na chroniczną sraczkę, nagle uderzała w wielki dzwon z tego powodu, że znany reżyser obraża znanego biskupa, a ogólnopolska gazeta, której zależy na czytelnikach, próbuje się sprawą zająć.
Palikot, Niesiołowski, Kutz. Ci trzej bohaterowie telewizji TVN24, służą wyłącznie do jednego. By przyjść i nasrać na pamięć Lecha Kaczyńskiego, i by zrobić to w najbardziej niewyszukany sposób. Nie ma innego powodu, by ktokolwiek czegokolwiek od tych trzech osób chciał. Dzień w którym którykolwiek z nich się znudzi tym swoim chamstwem, oznaczać będzie jednocześnie koniec jego medialnej kariery. I w tym co piszę, nie ma nawet nic oryginalnego. Ten fakt, a więc fakt, że media żywią się gównem, został wielokrotnie, z prawdziwą dumą ogłoszony właśnie przez te same media. I oto nagle, w tej sytuacji, telewizja TVN24 – telewizja, której sukces właśnie na tym jedzeniu kup polega – wynajmuje jakiegoś Wołka, by się poskarżył publicznie na upadek obyczajów. A Paweł Lisicki, patrząc na tę bezczelność, i słuchając tych popisów cynizmu, nie jest w stanie wydusić z siebie jednego słowa prawdy. Tylko cos pieprzy o tym, ze on chciał informować.
A więc, wygląda na to – i to wygląda coraz bardziej – że i Bronisław Komorowski i Donald Tusk i cała kupa innych osób chronionych przez polskie prawo przed atakami niezależnej opinii publicznej, będą tu coraz rzadszymi gośćmi. Zwłaszcza, że wszystko wskazuje na to, że jeszcze chwila i po nich pozostanie już tylko smród. Natomiast jak idzie o Pawła Lisickiego i jego kolegów, to owszem. Jestem pewien, że im będę miał jeszcze wiele do powiedzenia. Mam przy tym nadzieję, że mnie za to nie wsadzą do paki. Bo, wbrew temu, co niektórzy sądzą, wcale mi na tym nie zależy.

39 komentarzy:

  1. Problem z komentowaniem u Ciebie polega na tym, że trzeba by za każdą razą książkę pisać. Za każdym tekstem Twoim epopeję by należało. Serio mówię. To nie jest komentowanie, to jest wpływanie drewnianą łódką na ajsberga.

    Jestem Tayfal. Na śniadanie zjadam zardzewiałe bagnety, na obiad tłuczone szkło, moja lewa ręka zabija, a prawej ja sam się boję.
    Nie ruszą Cię, bo wiedzą, że przyjdę do nich nad ranem ze struną E od basowej gitary na te wątłe grdyki. Są granice, których się nie da przekroczyć. Naprawdę. Będę Cię pilnował. Chorowity, faktycznie, ale jeszcze ciągle na chodzie. Caporal-chef Tayfal, ex Legion Etrangere.

    Filmy Brauna są bardzo w porządku. Ale te jego teksty o żoliborskich socjalistach doprowadzają mnie do białej gorączki.

    I chciałem jeszcze powiedzieć, że miałeś rację, jak mówiłeś o GP, że oni nas mają w dupie.

    OdpowiedzUsuń
  2. @tayfal
    Znacznie mi lepiej. Nie Cię Bóg strzeże.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze do stadka pozwoliłbym sobie dorzucić Schetynę, Olejnik, Wajdę... no nie, to bez sensu... możnaby tak pisać do jutra te nazwiska...

    Ale tak Panie toyahu, smutna ta hipokryzja. Lżeć z 'kartofla' mogli wszyscy, łącznie z zagraniczną agenturą na łamach brukowców. Łącznie z michnikowszyźnianą groteską i barwnymi bluźnierczymy rytami ma łamach wiadomo których 'lub.czasopism'.

    Smuci ten stan rzeczy tymbardziej, że już nie o COŚ walczą, a właśnie PRZECIW - i też nie czemuś, a komuś.

    Moim skromnym zdaniem ten upadek moralności, zachwianie obyczajowe, ta degrengolada myśli społeczno-politycznej zaczęła się od samego Tuska we własnej osobie, podczas debaty przed wyborami prezydenckimi. Siedział tam sobie Pan Kaczyński, odpowiadał na pytania i tylko co chwila musiał skromny uśmieszek zażenowania puścić kątem ust. Bo cóż innego mógł zrobić na impertynenckie i chamskie zaczepki Tuska?

    Ryży gnojek... nic więcej...

    OdpowiedzUsuń
  4. @toyah
    Ja pamiętam taką grę, zamieszczoną na jakiejś stronie internetowej chyba ok 2006 roku, w której na tle pałacu prezydenckiego strzelało się do kaczek.
    Tylko strzelało się z karabinu i kulami a nie jakimiś gównianymi bobkami.
    Wiadomo kula zabija i po herbacie - koniec. A gówno śmierdzi, możesz je zmywać i zmywać i cały czas wydaje ci się że jesteś tym wysmarowany...
    Dlatego to tak ich rusza - kula zabija. Szast prast i już, a gówno zmywasz i zmywasz i cały czas je masz i oni tak się czują...

    Przepraszam za ten fekalistyczny nastrój ale jakoś tak się nastroiłem gdy przeczytałem o tych wszystkich "wspierających" dziennikarzach.

    Brana za filmy cenię, na temat tego co powiedział o Życińskim, nic nie powiem ponad to, że w naszej kulturze, w której nas wychowano, po śmierci już lepiej nic nie mówić i tak wiele za życia już o nim powiedziano prawdy, innemu Sądowi już podlega. Braun mógł się powstrzymać, ale gdy słyszę go mówiącego o żoliborskich socjalistach to czuję to samo co Tajfal - choć nie jadam zwykle bagnetów, rozszarpałbym jakąś puszkę ale muszę dbać o zęby.
    Braun źle odrobił lekcję 10.04.10.

    OdpowiedzUsuń
  5. @ für alles i w ogólności

    To panabraunowe pierdolenie o socjalistach z Żoliborza, w rzeczy samej nieodrobienie lekcji smoleńskiej, jest m.zd. efektem bardzo prostej w diagnozie choroby, której miano "kurwinowskie ukąszenie".

    Oni tam w tym upeerze wszyscy tak mają. To jest okropne. Tzn. okropna jest ta nieprzystawalność, szczególnie u tych paru osób, o których wiem, że niedurne są, słuchać ich warto i przyjemnie, ale jak zaczną z tej mańki, że socjalizm, że wolność, że chcącemu nie dzieje się krzywda i niewidzialna renka, to kurwa jego mać, łeb se trzeba o blat utrącić, jedyny sposób, żeby to wytrzymać.

    A poza tym, don esteban silnie solidaryzuje się z Monsieur tayfalem, co nie wróży ćwokom i szkudnikom.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. @Toyah

    Podejrzewam, że to może być tak, że oni (ci dziennikarze znaczy) wycierając tyłki po tych salonach i studiach mają takie swoiste poczucie misji. I oni uważają, że muszą być sprytni, dyplomatyczni, wielopiętrowi, że nie można prosto z mostu bo jeszcze moherem okrzykną. I przestaną zapraszać a kto wtedy będzie jak oni kładł się Reytanem? A najgorsze, że kto inny się wylansuje (brrr, a kysz!).

    Oni, wicie rozumicie, pilotują Boeinga.

    OdpowiedzUsuń
  7. All,

    Ja tym razem króciutko:

    http://www.youtube.com/watch?v=pK2875S8d3U&feature=player_embedded

    Jest to konkretna odpowiedź na pytanie studenta SGH o program.

    OdpowiedzUsuń
  8. @toyah
    nie wymieniłeś Janke'sa.
    A należy mu się po ostatnim "występie"

    OdpowiedzUsuń
  9. @MindFlyer
    Oni mówią, że nie lżyli.
    Ja nawet dziś słyszalem taką oto opinię, że "ciekawe, co by to było, gdyby z Kaczyńskiego ktoś się chciał pośmiać?"

    OdpowiedzUsuń
  10. @raven59
    Skoro już o tym mówimy, to ja się w pełni zgadzam, że dokuczanie Życińskiemu po śmierci jest głupie. Oglądałem tę wypowiedź Brauna na youtubie, i, jak na moje gusta, on był za bardzo nakręcony. Natomiast, niech oni akurat się zamkną. Oni akurat powinni się zamknąć.

    OdpowiedzUsuń
  11. @don esteban
    Ja słabo się znam na tym Braunie. Prawdę powiedziawszy usłyszałem o nim dopiero teraz. I też nic nie wiem o tych socjalistach z Żoliborza. To o Kaczyńskich?
    Mówisz, że UPR-owiec? Szlag go trafił. Niech tam gnije. Natomiast, powtarzam raz jeszcze, oni niech się od niego odpieprzą.

    OdpowiedzUsuń
  12. @Kozik
    Spokojna głowa. Lisicki, kiedy pisze, potrafi czasem podnieść głos. Tyle że, jak stanie z nimi oko w oko, to mu rura mięknie.

    OdpowiedzUsuń
  13. @raven59
    Nie mam pojęcia, co Janke ostatnio wyprawia. Ja go jakoś nie potrafię traktować poważnie.

    OdpowiedzUsuń
  14. @toyah

    tak, tak... to ta od dorsza chyba, nieprawdaż? Aż mi się coś w środku, tak odwewnętrznie implodować zaczęło słysząc te maszkarony...

    I obłęd w ich oczach dojrzał...

    @Kozik

    to nie tak, że oni chcą takimi być... Oni naprawdę myślą, że tacy są! Ta już nadniepoprawna uległość w dążeniu do quasi poprawności dziennikarskiej zepchnęła ich w czarne czeluście odmętów uległości systemowej.

    A system jaki jest, widzi każdy... Oni tylko wykonują polecenia. Ale są tak dobrze zakamuflowani i zaprogramowani, że polecenie każdy z nich wydaje sobie sam, pod dyktando systemu. I nikt się nie wychyli. System to system. Z system albo żyjesz dobrze, albo... nie żyjesz...

    OdpowiedzUsuń
  15. @MindFlyer
    Gorzej. Mój teść.

    OdpowiedzUsuń
  16. @toyah
    masz ochotę - przeczytaj ale w sumie nie musisz i tak masz o nim właściwe zdanie:
    http://www.rp.pl/artykul/9157,660971.html

    Braun w Radio Maryja 14 maja br (do słuchania - dłuuugie):
    http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=25897

    OdpowiedzUsuń
  17. @orjan
    Powiem Ci szczerze, że po dzisiejszej wymianie straciłem do tego Studenta serce. Chyba ostatecznie. Przychodzi tu do nas od paru lat, zawraca gitarę, pokazuje, jaki jest otwarty i ciekawy opinii, a wszystko po to, żeby, kiedy już naprawdę nie wie, co powiedzieć, oświadczyć, że w tej Platformie jest jednak parę rzeczy, które mu pasują, a poza tym jego polityka nie interesuje, bo on sobie tak urządził życie, że będzie bogaty i zadowolony.
    Strata czasu.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dał Ci Toyahu Pan Bóg łapę do pisania.

    Ale to: „który w swojej bezczelności przekracza
    już nawet granice dotychczas wyznaczane
    przez leżącą na drodze psią kupę”, przyznaję,
    jest perłą jaśniejącą.

    Jak mówi pokolenie moich dzieci: Szacun!

    OdpowiedzUsuń
  19. To pisałem ja jorge, z komputera mojej żony

    OdpowiedzUsuń
  20. @toyah

    Rozumiem. Ale pamiętaj: w Piśmie Świętym jak byk stoi: "Z teściem swoim politycznie spierać się będziesz" ... no i się spieramy ;)

    Swoją drogą, nie trawię tego przymusu poprawności polityczno-rodzinnej przy 'kotlecie'... Ale widać tak być musi...

    OdpowiedzUsuń
  21. @Grażyna vel jorge

    Ba! Dał Mu nawet dwie! Mnie też ta kupa urzekła :)

    OdpowiedzUsuń
  22. @Grażyna
    Miło słyszeć, że coś co się robi, budzi szacun. Każdemu. Zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  23. @jorge
    Pozdrowienia dla Grażyny.

    OdpowiedzUsuń
  24. @MindFlyer
    Mowy nie ma. On jest za bardzo nakręcony.

    OdpowiedzUsuń
  25. @MindFlyer
    Trzeb mieć tylko nadzieję, że nie tylko Was i że jutrzejszy dzień pokaże, że da się ma niej coś zarobić.

    OdpowiedzUsuń
  26. @toyah

    Zarabianie na kupach to cakiem dochodowy interes - i nie mówię tego w przenośni. Powodzenia, trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  27. Zgadzam się z Tobą całkowicie i możesz na mnie liczyć gdy przyjdą po Ciebie. Marynarka zawsze była dzielna, a tuż obok są chłopaki z Formozy, czyli polskie foki, którym nie trzeba dwa razy powtarzać.

    Lecz nie byłbym sobą gdybym nieco nie stanął w obronie "naszych" dziennikarzy. Słowem kluczem jest tutaj "uwikłanie".
    My, jak na polskie stosunki, jesteśmy radykalni. Chcielibyśmy zapewne mieć po naszej stronie dziennikarzy, którzy są twardzi i jednoznaczni. Jest paru takich, ale zobacz co się z nimi dzieje. Oni są normalnie i bezwzględnie niszczeni. Pospieszalski i Lichocka, że podam tylko te dwa nazwiska, już są wyrzuceni poza nawias. Jachowicz, gdy drążył nieprawomyślne sprawy, to był karany regularnie.
    A cała reszta? To osobniki robione miękim końcem. Janke, Zaręba czy nawet Ziemkiewicz, mają nakreślone przez swoje redakcje granice: od - do. I tyle; zrobią tylko tyle ile im wolno. A jak Lisicki otrze się o taką granicę to natychmiast Łętowski (!!!) go spostponuje.
    Co innego w Agorze. Cyngle GW mają otwartą licencję na strzelanie gównem. To są posłuszni żołnierze, taka rusko-polska swołocz.

    Kiedyś oburzyłeś się na mnie gdy poparłem projekt "Uważam Rze". Jednak to ja miałem rację. Budowanie przyczółków jest konieczne. I już dzisiaj ten tygodnik opinii jest na pierwszym miejscu w kraju. Fakt, pisze tam komuch Rolicki. Ale Karnowscy, Mazurek, czy Warzecha brzmią tam jakoś lepiej.
    To ciągle jest uwikłanie, lecz przesunięto im granice i mogą nieco więcej.

    Reasumując: główną winę ponoszą właściciele i redakcje. A ta miękka dziennikarska sfera zawiesza swoją moralność na kołku i robi co im karzą.


    My wiemy swoje. Ale do cholery, wciąż największym zaufaniem społeczeństwa (53%) cieszy się nasz światły prezydent Komorowski (Panie, miej w opiece tą biedną istotę).
    Dlatego też i krecia robota "Uważam Rze" jest potrzebna.

    OdpowiedzUsuń
  28. @jazgdyni
    Nie zgadzam się ani trochę. Oni są kompletnie do niczego. Jedyny dylemat jaki mam, to tylko to, czy oni tak z naturalnej tępoty, czy z tego, co Ty nazywasz uwikłaniem.
    Nic by się Lisickiemu nie stało, gdyby podczas tej Loży Prasowej przypomniał im choćby to, jak Olejnik zaprosiła do TVN-u Kutza tylko po to, by ten opowiedział wszystkim, jak to jemu opowiedział pisarz Pilch, jak to rzekomo z kolei Pilchowi opowiedział jakiś lokalny mędrek z Wisły, że śmierć Lecha Kaczyńskiego została zaaranżowana przez Jarosława, po to, by obaj stali się bohaterami polskiej historii.
    Choćby to. Niechby im to przypomniał i dodał do tego mały komentarz na temat tego, co tworzy dzisiejsze media. I w jakim celu. Jestem przekonany, że gdyby to zrobił z sercem, cała tamta rozmowa straciłaby sens, a on by był bohaterem.
    I teraz, jeśli on tego nie powiedział, to - jak mówię - mam tylko dwie opcje - albo on jest durniem, który nic nie wie, nic go nie interesuje i ma wszystko w dupie, albo uznał, że lepiej z Wołkiem nie zadzierać, bo on mu powie: "Pawle, naprawdę się tego po tobie nie spodziewałem". I on już nie będzie mu umiał odpowiedzieć. I będzie smutno. Oba rozwiązania go dyskwalifikują.

    OdpowiedzUsuń
  29. Człowiek siada przed komputerem - temat na doprawdy interesujący esej. Różni siadają dla różnych potrzeb. My, nie wyłączając naszego kolegi Studenta SGH, dla jednych potrzeb, nijaki* ochujuk potrzeb dla sobie właściwych, słowem, nareszcie nastąpiło każdemu według JEGO potrzeb.

    I oto okazuje się, że taki jeden Sikorski uważa się za zdolnego monitorować całą sieć. Czy on sam klika, czy - proszę ja Pitery - w prywatnej sprawie klikają mu urzędnicy państwowi, żeby on sobie prywatne pozwy klecił?
    Co innego taki jeden von Czerska, któremu riserczerzy klikają za prywatne piniędze składkowe od ogłupionej tłuszczy, więc jego nicowanie sieci ma zupełnie inną nicość moralną. Można nawet powiedzieć, że jej nie ma w ogóle. Tzn. nie ma niczego, nawet nicości. Jak w nirwanie, by nie wspomnieć przaśnego Kononowicza.

    Ale jakie szanse w konkurencji stałego przesiewania stogu siana ma ktoś taki jak ja, jak @toyah, inni tutaj, a nawet @student SGH ? Nie ma cudów, my igiełki w sianie znajdujemy najwyżej przypadkowo i chaotycznie. Najczęściej „organoleptycznie”, tzn. kłując się. Nawet przy owej naturalnej sieciowej współpracy, że jeden wskazuje drugiemu, pole uwagi i zdolność recepcji są i tak niesamowicie wąskie w stosunku do ogromu informacji pominiętych.

    Przy niedawnym wpisie @toyah’a p.t. „Rak” najpierw uderzyło mnie, iż ja, stary wiarus, dopiero jakąś okrężną drogą, via Rzepa, dowiaduję się, że kilka miesięcy temu, jako w sumie uciekinier, w zapomnieniu zmarł na obczyźnie Jerzy Izdebski, któremu w naszej kulturze masowej i politycznej należy się istotne miejsce. Niestety, odpowiednie miejsce jest na razie o’Korowane byle kim.
    W dodatku do tego wpisu „Rak” zawitał @Andrzej (niech zagląda jak najczęściej). Więc ja z riserczerskiej ciekawości wlazłem do jego bloga i opadła mi szczęka wobec poziomu tego, co tam, @Andrzeju, robisz od kilku już lat. Jednocześnie opadły mi ręce, że tam absolutnie nikt nie wchodzi w sposób aktywny, tzn. z komentarzami. Zaraz mi się skojarzyło z jedną z tych twierdz jak od Antoine'a de Saint-Exupéry'ego. Tylko, że teraz drogę przesunięto i prowadzi gdzieś przez manowce a twierdza stoi sobie niczym śpiący rycerze.

    No, ale przynajmniej przez tutejszą twierdzę ciągle biegnie droga intensywnie uczęszczana. Dlatego te menele przy władzy mogą Ci @toyah’u skoczyć. Okazało się, że nie wytrzymali nawet starcia z Fryczem. Niestety, jest powód do bacznej uwagi oparty na starym doświadczeniu, że bandzior jest tym okrutniejszy, im bardziej tchórzliwy.

    -----------
    */ wiemy tylko tyle, że jest on lubiącym elektrowstrząsy onanistą przesiadującym w dżakuzi, o niewyjaśnionej płci kulturowej a upodobaniach zdegenerowanych do tej samej płci biologicznej z predylekcją do szmalcownictwa. Czyżby był urzędnikiem państwowym z ostatnich zaciągów?

    OdpowiedzUsuń
  30. @jazgdyni

    Nie, żebym w Ciebie wątpił. Na pewno znasz metodę tzw. ruchomego horyzontu.

    Uważam, rze właśnie z tym mamy do czynienia.

    OdpowiedzUsuń
  31. @orjan
    "ruchomy horyzont" to jest to...

    OdpowiedzUsuń
  32. @orjan
    Dziękuję Ci za tego @Andrzeja. Sprawdziłem go. Jasna cholera!
    @Andrzej
    Pozdrawiam
    Od dziś jestem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  33. @orjan
    Bardzo to ładnie opisałeś, tą wieżę, manowce, przesuniętą drogę,... i tutejszą twierdzę, przez którą ciągle biegnie droga intensywnie uczęszczana.

    Stale tutaj zaglądam, i przysiadłszy w kąciku, przysłuchuję się gościom. I ciągle dowiaduję się bardzo ciekawych rzeczy. Gdzież indziej bym tyle ciekawy spraw poznał. Coraz to błogosławię dzień kiedy pierwszy raz dotarłem do tej twierdzy ...

    Czasem wpadnie jakiś chłystek, ale zgodnie z prośbą Gospodarza, staram się nie zwracać na nich uwagi. Chociaż zastanawiam się, skąd oni przybywają i ku czemu zmierzają. Jednak kolejna wizyta następnego gościa bardziej przyciąga moją uwagę niż wygłupy chłystków.

    Również odwiedziłem blog gościa - Andrzeja (http://kolatka.blogspot.com). Warto poczytać i powracać tam.

    @toyah
    Bardzo podoba mi się Twoja teoria, wyrażona słowami: "gdyby polscy dziennikarze przestali być głupimi, leniwymi skurwysynami, z całą pewnością wybitnie podniósł by się poziom polskiej polityki.

    Zgodna jest z moją ogólną obserwacją, z pomocą której od pewnego czasu tłumaczę naszą rzeczywistość, i to w bardzo różnych kontekstach. To co obserwujemy, to z czym mamy do czynienia wokół nas, na co narzekamy jest rezultatem trzech czynników sprawczych (wymieszanych w różnym stopniu, w zależności od przypadku): cwaniactwa, głupoty i lenistwa. Dotyczy to polityki, gospodarki, ... i dziennikarstwa - też.

    OdpowiedzUsuń
  34. @Gracjan
    Dziękuję Ci za dobre słowa. również w imieniu komentujących. Miło Cię tu mieć.

    OdpowiedzUsuń
  35. Cały wczorajszy dzień nie mogłem pisać tutaj. Bloger sygnalizował błąd w czytaniu strony. Ale chyba już jest dobrze, choć nie tak aktualne.
    ============================
    @Toyah

    Ależ ja nie mam o nich wysokiego mniemania. Uważam ich za zwykłych wyrobników i wykonawców poleceń.
    Takie hipotetyczne zachowanie Lisickiego, jak opisujesz, jest niemożliwe. Podejrzewasz go o silną osobowość? Może Wildstein by się tak zachował, ale już RAZ nie, bo zabrakłoby mu języka w gębie.

    Jak tak patrzę, to po naszej stronie jest tragicznie mało postaci, elokwentnych, zdolnych do ciętej riposty i biegłych w sztuce prowadzenia kłótni.

    W moim prywatnym rankingu, tych których bym wypuszczał na dyskusję z takimi wołkami są: Brudziński, Czesław Bielecki, Hofman no i Wildstein.
    Czyli tylko jeden dziennikarz.

    OdpowiedzUsuń
  36. @orjan


    Sadzisz, że ludzie, o których mówimy stosują taktykę ruchomego horyzontu?
    To by świadczyło o cynizmie i świadomym działaniu.
    Hm...

    OdpowiedzUsuń
  37. @jazgdyni
    Skoro się bawimy w rankingi, to - jeśli o kimś zapomniałem, to przepraszam - ja obstawiam Brudzińskiego, i ewentualnie Wildsteina. No i oczywiście Macierewicza, no ale jego wszyscy się boją, więc go i tak nie poproszą. Tylko oni trzej robią wrażenie autentycznie przejętych. Reszta to gracze.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wszystko mi sie poprzestawialo lacznie z nickiem.
    Zamiast janso55 moze sie wyswietlic jan ???
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  39. Jeszcze jedno: odpisalem prywatnie i mysle, ze nie ma potrzeby wyswietlac tego na blogu :)
    Pozdrowienia dla wlasciciela bloga

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...