Ten tekst będzie bardzo krótki. Niemal tak krótki jak krótkie było wydarzenie, którego dotyczy. Ale też krótki tak jak krótki będzie – mam co do tego wielką nadzieję – czas oczekiwania między jesiennym zwycięstwem, a chwilą, kiedy przemysł kłamstwa i pogardy, jaki od dobrych kilku już lat System buduje na naszych oczach, runie, a jego administratorzy wylądują na ulicy.
Oto, jak może niektórzy z nas wiedzą, kiedy jeszcze w sobotę wczesnym popołudniem prezydent Obama zawitał do Kancelarii Premiera, posadzono go za stolikiem i kazano mu się wpisać się do księgi pamiątkowej. I oto nagle, gdy amerykański prezydent chciał dokonać owego aktu, okazało się, że pióro, jaki mu podano nie pisze. Obama – prawdopodobnie od pierwszej sekundy swojej wizyty w Polsce świetnie przygotowany na wszelkie fajerwerki – natychmiast sięgnął po swój sprzęt, i już miał się podpisywać, gdy ktoś przytomnie – a może i półprzytomnie, bo w końcu narobił przez to tylko więcej zamieszania – dał mu drugie pióro, i cały incydent zakończył się pomyślnie.
Oczywiście, nie stało się nic takiego. Bywa że pióra nie piszą i bywa nawet – a może przede wszystkim – że one nie piszą najbardziej wtedy, kiedy powinny. Nie byłoby więc nad czym się pochylać, zwłaszcza gdy prezydent Kaczyński już nie żyje i czas na żarty się skończył, gdyby nie inne wydarzenie, które tak naprawdę stanowi i główny temat i jedyny powód pisania tego tekstu. Otóż w reakcji na tę wpadkę Kancelarii Premiera, Onet – zawsze niezawodny i zawsze na posterunku – w następujący sposób zatytułował ów wypadek: „Spotkanie z Tuskiem, wpadka Obamy z piórem”.
Gdyby ktoś jakoś tę akurat notkę przegapił, tak na wszelki wypadek, obok, na już bardziej centralnym miejscu, szefowie Onetu kazali umieścić osobny artykuł, zatytułowany już bardziej jednoznacznie: „Wpadki Obamy”. A więc okazało się, że wpadką Obamy było to, ze jego samochód, wyjeżdżając z jakiegoś urzędu, zaczepił o rampę i na chwilą utknął, że jego ochrona pozwoliła mu na chwilę wziąć telefon od jakiejś fanki, że podczas wznoszenia toastu w Pałacu Buckingham ktoś puścił melodię brytyjskiego hymnu, jeszcze zanim Obama przestał wygłaszać swój adres… No i wreszcie – jest! Wreszcie jest! Podpisując się w Westminster Abbey księdze, zamiast roku 2011, zagapił się i wpisał rok 2008. To akurat tak ucieszyło chłopaków z Onetu, ze aż zaznaczyli, że nie tylko prezydent Komorowski, jak pisze, to robi błędy. No a na końcu jeszcze znów wróciło to pióro, które Obłamie dali ludzie Premiera.
A więc wiemy już wszystko. Obama spotkał się z Premierem, co jest oczywistym sukcesem nas wszystkich, no i zaliczył wpadkę, co dowodzić musi tylko jednego – że wpadki się zdarzają. A więc nie ma się co się tak znowu denerwować. Jest dobrze. Polska jest „podstawą postępu w Europie” – swoją drogą, ciekawe, co to może znaczyć? – wąs Pana Prezydenta lśni jak złoto, a System czuwa.
A ja, jak już zaznaczyłem na początku, czekam do jesieni. I zacieram ręce.
PS. Już po napisaniu tego tekstu, pojawiła się informacja, że Donald Tusk, jako prezent na pożegnanie, postanowił Obamie podarować to pióro. I to, moim zdaniem, jest już hit tej wizyty. Bo w tej sytuacji, albo trzeba będzie przyznać się do tego, że to jednak nie była wpadka Obamy, lecz służb Premiera, albo uznać coś jeszcze gorszego. Że Tusk, żegnając Obamę, odstawił takie chamstwo, jak nie przymierzając, podarowanie mu kawałka dywanu, na który ten nieopatrznie się wysmarkał. Ciekawe, jak Onet sobie z tym poradzi? Jak mówię, czekam. Najpierw na odpowiedź na to pytanie, a następnie już tylko na jesień i to co później.
No i musi być jeszcze jeden suplement. Kiedy wstawiam ten tekst, w telewizji leci pojedynek tenisowy Radwańska - Szarapowa. Komentator trzyma z Rosjanką w sposób tak obrzydliwy, że tak jak jestem stary, tego rodzaju ostentacji nie pamiętam nawet w wykonaniu takich funkcjonariuszy reżimu komunistycznego, jak jakiś Mrzygłód, czy Dyja. Musieliśmy dopiero dożyć Smoleńska, by zobaczyć, jak naprawdę wygląda lizanie pańskich butów.
Tym bardziej, czekajmy do jesieni.
A ja dzisiaj widziałem na słupie przyklejoną ulotkę z napisem "Tusk, ty matole, twój rząd obalą kibole". Takie słabej jakości ksero.
OdpowiedzUsuńI przypomniał mi się stan wojenny.
I to jest jeszcze jeden z tych znaczków na niebie i na ziemi, które pozwalają nam z nadzieją czekać na nadchodzącą jesień.
@Kozik
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie zrobiłeś zdjęcia. Za kilka lat byś mógł je sprzedać do albumu IPN.
Ja dziś słuchałem min. Fotygi u Rymanowskiego, i ona powiedziała, że też czuje ten wiatr.
Swoją drogą, warto było jej posłuchać.
Ciekawe, że większość prawicowych gazet, portali i blogosfer notuje zwyżkę zainteresowania a tu na odwrót. No chyba, że chodzi o 100% antysystemowość, jeśli tak to udało się, gratulacje.
OdpowiedzUsuń@piotrgiz
OdpowiedzUsuńA ja byłem pewien, że ostatnio jak tu zajrzałeś, poczułeś się źle. Nawet składałeś w tej kwestii pewne deklaracje. Czy to możliwe, że Ci co mówią, że ten blog uzależnia, mają rację?
Chyba się nie zrozumieliśmy więc sformułuję jaśniej, ciekawi mnie zanik opiniotwórczości tego miejsca, czy wie Pan albo ktoś z komentatorów dlaczego tak się dzieje?
OdpowiedzUsuńA co do "uzależnienia" to chyba jednak marna pociecha, bo Ci wszyscy kiedyś "uzależnieni" jakoś się wykruszyli a zwykle z uzależnieniem jest raczej na odwrót.
No przecież Szarapowa to niezwyciężona rosyjska szkoła sportu, na planecie tej.
OdpowiedzUsuńJakie chłopina ma wyjście?
Pro-le-tariat! Pro-le-tariat!
@toyah
OdpowiedzUsuńwszystkie śmichy z Obamy maja na celu "ucywilizowanie" niesprawności Bul'a. No i tak zanotował był Obama same wpadki. Tylko na temat spotkania w Katedrze Polowej cichutko - to co powiedział min. Fotyga, tam było dopięte na ostatni guzik, no i trzeba to jakoś przykryć.
A i oczywiście JK znowu jest be ponieważ nie chce uczestniczyć w RBN.
Fotyga była oczywiście bardzo dobra - jak zwykle zresztą.
@piotrgiz
OdpowiedzUsuńAleż zrozumieliśmy się jak najbardziej. Ty zasugerowałeś, że ponieważ nikomu się nie chce komentować, oznacza to, że ten blog pada. A ja, zamiast Ci podsunąć rozwiązanie najbardziej oczywiste, a więc sprawdzenie umieszczonego tu licznika, pomyślałem, że nie będę się rozpisywał, i od razu zadam Ci pytanie, które mnie bardziej nurtuje. Jak Ty sobie wyobrażasz, że te 145 osób, które się tu zdeklarowało jako obserwatorzy tego bloga, albo te ponad 1000 osób, które go dziś odwiedziło, są mniej mu oddani, niż Ty?
Ponieważ mi na to pytanie nie odpowiedziałeś, domyślam się, żeśmy się jednak nie zrozumieli. Doświadczenie każe mi się nie dziwić.
@latinitas
OdpowiedzUsuńNo wiesz, jakieś ma. Dyja i Mrzygłód mieli. Kwestia odruchu.
@raven59
OdpowiedzUsuńTo bardzo ciekawa sprawa z organizacją spotkania Katedrze. Chyba jutro o tym napiszę.
@Toyah
OdpowiedzUsuńWręczenie tego pióra w prezencie, to obciach dużego kalibru i całkowity brak wyobraźni.
Bo Obama teraz będzie mógł umieścić to pióro między innymi polskimi kuriozami, pod tytułem "polskie wynalazki". Czyli będzie to "pióro które nie pisze". Nieważne, że może to być najbardziej ekskluzywny Montblanc, ale jak wpadnie w polskie łapy, to przestaje pisać.
Mogli jeszcze mu dołożyć "nóż który nie kroi" albo "mydło które brudzi".
Idiotyzm tej ferajny jest niewyobrażalny.
No i dalej się nie rozumiemy. Nie chodzi mi o żadne liczniki, odsłony, kliknięcia itd. Po prostu odnoszę wrażenie, że kiedyś ludzie prowadzili tutaj ożywiony dialog a teraz tylko sporadycznie przyklaskują. Zdaje się, że sam autor bloga parę razy musiał się dopraszać wzrostu aktywności na blogu. Ciekawi mnie zatem czy to wynik zmęczenia materiału czy raczej metody cenzorskie a la Donald od Toli.
OdpowiedzUsuńTA DA!!!
OdpowiedzUsuńA oto jakie zdjęcie widnieje na oficjalnej stronie Białego Domu z wizyty w Polsce
http://aspiryna.salon24.pl/
http://www.whitehouse.gov/photos-and-video/photogallery/may-2011-photo-day
Na stronie WH jako drugie zaraz po zdjęciu z ofiarami huraganu.
pozdrawiam
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńZ tym mydłem mi się spodobało. Wyobrażasz sobie? Oni by mu dali mydło, które by go usmarowało na biało, po czym Onet wybuchnął by śmiechem i zawołał: "Ale wpadka!"
@piotrgiz
OdpowiedzUsuńMylisz się. Kiedyś tu nie było żadnej dyskusji. Teraz jest. Czasem większa, czasem mniejsza. Ale kiedyś nie było, a teraz jest. Czasem wszyscy się okropnie robią gadatliwi, a czasem zasłuchani milczą. Ale słuchają. Uwierz mi - słuchają.
Tobie jednak nie chodziło o komentarze - tylko tzw. "zwyżkę zainteresowania". A jeśli o to idzie, to ono utrzymuje się na stałym poziomie. Nie zauważyłem, żeby od roku coś drgnęło. Znajdź mi , powiedzmy, dziesięć politycznych, amatorskich blogów w Polsce o takiej popularności.
Wracam do kwestii podstawowej. Jak Ty sobie wyobrażasz, że Ty, którego ten blog raczej irytuje, niż zachwyca, siedzisz tu niemal stale - sam pokazałeś przed chwilą, jak bardzo starasz się śledzić jego losy - podczas gdy ci, dla których on jest, mieliby stąd odchodzić?
Ja Cię potraktowałem z odpowiednią uwagą. Teraz Twoja kolej. No , powiedz, jak to wytłumaczysz? Czemu on Cię tak interesuje. Czy może piszesz pracę doktorską na temat polskiej niszowej blogosfery?
@Cmentarny Dech
OdpowiedzUsuńMuszę dziś napisać coś o tym spotkaniu. To wszystko jest mocniejsze niż nam mówią.
A więc po kolei.
OdpowiedzUsuńWg mnie dyskusja polega na wymianie argumentów i zmierzaniu do jakiejś konkluzji, a nie wzajemnym nakręcaniu się dzień po dniu bo to jałowe(po co w ogóle komentować jeśli to nic nie wnosi do tekstu).
Zresztą jeśli kładzie Pan nacisk na osiągnięcie stanu "zasłuchania" tu zebranych to najlepiej wyjaśnia usychanie tego miejsca. Blog mnie ciekawi nie irytuje. Nie śledzę go zawodowo ani naukowo, nie siedzę też stale, wystarczy sobie zrobić przelot po archiwaliach i już się wie o co cho. To co tu unikalne to uwaga jaką autor poświęca komentującym. To ich przyciąga. Tych samych, wg mnie odpycha coraz większe wyczulenie autora na własną ortodoksję. Zostają tylko "zasłuchani", dopóki i im się nie znudzi. Na szczęście nie ma ludzi niezastąpionych i tego autor zdaje się trzyma najmocniej, pozdrawiam
@piotrgiz
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie miałem ambicji, by tworzyć coś co ma doprowadzić do jakiejkolwiek konkluzji. To nie jest forum dyskusyjne. Ten blog dotyczy czegoś całkowicie innego i był taki od początku. Co do usychania natomiast, możliwe że on kiedyś uschnie. Ja tu nie mam żadnego biznes sposobu, żeby się przed tym uchronić. Tak jak nie miałem żadnego biznes planu, by osiągnąć to co mam tu teraz. Mogę tylko dalej uczciwie robić to co robię, i robić to tak jak umiem i jak uważam za stosowne.
Wciąż jednak dręczy mnie ten sam problem. I akurat Ty nie jesteś tu jedyny. Od ponad już trzech lat, obok osób dla których ja ten blog prowadzę, wklejają tu swoje komentarze osoby że tak powiem - mniej życzliwe. Albo po to by mnie i moją rodzinę obrażać i straszyć śmiercią, lub życzliwie zachęcać do praktycznej refleksji nad sobą i nad tym jak ja prowadzę ten blog do upadku. Są też tacy którzy tu nie komentują, ale ten blog znają i za moje myśli chcą mnie zniszczyć ekonomicznie.
A mnie zastanawia jedno. Co takiego jest w ludziach że oni nie potrafią przeżyć dnia, by się nie zainteresować losem ludzi sobie kompletnie obcych, których w dodatku nie za bardzo lubią? I to zainteresować nie jakąś przelotną myślą, ale jak najbardziej aktywnie. Tak jak to się dzieje w Twoim przypadku.
@Cmentarny Dech
OdpowiedzUsuńTo ciekawe, ze na zdjęcie z wizyty w Polsce wybrano właśnie to...
Dziekuję za linka
@raven59
OdpowiedzUsuńTo proste. Dlatego, że to był najważniejszy punkt tej wizyty. Albo, inaczej, jedyny istotny, z punktu widzenia celu, jaki ta wizyta miała.
Widzi Pan jednak doszliśmy do konkluzji.Ostatni akapit pańskiej odpowiedzi, jest najlepszą autoprezentacją tego co tu się od jakiegoś czasu odbywa w związku z czym zaspokoił pan moją ciekawość, (czy raczej wścibstwo jeśli Pan woli).
OdpowiedzUsuńWpadłem tu bo jak pamiętałem kiedyś było tu bardziej ekumenicznie, teraz zaś jest zakon za zamkniętymi grubo ciosanymi drzwiami. Każdy obcy spuszczany jest na drzewo pierwszym lepszym ad personam i już. Ale skoro jest na to popyt, cóż żelazne prawa rynku, czuwaj!
@piotrgiz
OdpowiedzUsuńTo jest nieprawda. Ten blog się nie zmienił ani odrobinę. Natomiast faktem jest, że ten zarzut - a więc to, że kiedyś on był kulturalny i ekumeniczny, ale się zradykalizował - pojawia się od samego początku.
Nie wiem z czego to wynika. Ale myślę, że to jest typowa reakcja, gdy się kogoś nie lubi, a nie unię się powiedzieć, dlaczego. Wtedy pojawia się zarzut: 'Pomyśleć że on kiedyś był taki normalny'. To jest to co oni też robią z Kaczyńskim. Co Zawszę z nim robili.