W reakcji na ostatnią serię aktów agresji ze strony władzy pod adresem niezadowolonych obywateli, pojawiły się opinie sugerujące, że oto pod rządami Platformy Obywatelskiej Polska staje się państwem faszystowskim, czy wręcz stalinowskim. Epitetów tu zresztą jest znacznie więcej, natomiast refleksja, jaka im wszystkim towarzyszy, jest jedna – oto wchodzimy w całkowicie nowy, dotychczas nam nieznany, okres w najnowszych dziejach Państwa i Narodu. Oczywiście, jak większość osób czytających ten blog świetnie wie, osobiście nie mam nic przeciwko temu, by wymyślać na wszystkie po kolei osoby tworzące System i z Systemem kolaborujące, a więc w tym jak najbardziej na obecną władzę, i prawdopodobnie nie ma słów tak brzydkich, by akurat w tym kontekście którekolwiek z nich mogło mnie wzburzyć. Jednak w tym wypadku, mam poważne wątpliwości co do tego, czy istotnie uwagi na temat jakieś szczególnej jakości sposobu sprawowania władzy przez aktualną ekipę były słuszne.
Wiem oczywiście – i ocenę tę już tu niejednokrotnie wyrażałem – że jeśli idzie o poziom propagandowej agresji, kłamstwa i manipulacji, jakie towarzyszą nam od niemal już sześciu lat, a więc od dnia objęcia władzy przez Jarosława i Lecha Kaczyńskich, ta władza nie ma sobie równych. Gdybyśmy mieli porządnie przeanalizować propagandowy wymiar działań Systemu w minionych latach, uważam, że wszystko to, co znamy z czasów PRL-u, wydałoby nam się niewinną zabawą. Też o tym nie raz tu pisałem. Natomiast nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że – pomijając wciąż ten wymiar propagandowy, bo to jest też jak najbardziej rodzaj prześladowania – dziś System nie dręczy nas ani trochę bardziej niż robił to za czasów Lecha Wałęsy, Unii Wolności, Aleksandra Kwaśniewskiego, czy Leszka Millera i towarzyszy. Wręcz przeciwnie, jeśli na chwilę zapomnimy o najnowszych aktach represji, możemy chyba przyznać, że przez minione parę lat System nas jednak oszczędzał.
Ktoś powie, że to co piszę jest wręcz świętokradcze, zwłaszcza w sytuacji, gdy zaledwie rok temu ten sam System zamordował nam prezydenta i znaczną część opozycji. I ja oczywiście o tym świetnie pamiętam, natomiast proszę zwrócić uwagę na fakt, że zarzuty, jakie pojawiły się ostatnio pod adresem Platformy Obywatelskiej, Donalda Tuska, czy Bronisława Komorowskiego nie są związane z tym, że oni zabili nam prezydenta, lecz z tym, że oni uniemożliwiają demokratyczną i wolną debatę. A ja właśnie odnoszę się do tego, i tylko do tego. Bo to akurat, jeśli idzie o pierwszą charakterystykę działań tej władzy, jest nieprawda. Oni pyskować nam przez ponad trzy lata jak najbardziej pozwalali, a na pewno nie byli tu mniej otwarci niż Aleksander Kwaśniewski, Hanna Suchocka, czy Lech Wałęsa. I ja tylko o tym chciałem dziś powiedzieć. Jeśli oni są gorsi od tamtych, to z całą pewnością nie przez to, że przychodzą do nas o 6 rano i nas zgarniają z łóżka za pyskowanie. Możliwe, że są gorsi pod każdym innym względem, ale nie pod tym.
Owszem, muszę przyznać, że ostatnie tygodnie przynoszą tu pewną bardzo nieprzyjemną zmianę i niewykluczone, że to co nas jeszcze czeka może się okazać straszniejsze od wszystkiego, co dotychczas mieliśmy okazję obserwować. Nie sądzę, żeby tak się miało stać, ale biorę to pod uwagę. Natomiast powtarzam raz jeszcze – ludzie byli dręczeni za krytykowanie władzy już wcześniej, a być może najbardziej za czasów tego Europejczyka Kwaśniewskiego, czy wcześniej tego bojownika o wolność ludów – Lecha Wałęsy. A więc, ostatnie tygodnie wskazują nie na to, że dzieje się coś nowego, ale tylko to ewentualnie, że Platforma Obywatelska robi ze strachu pod siebie i próbuje iść drogą wytyczoną przez swoich wielkich mistrzów. Nawet jeśli dojdzie do tego, że ludzie zaczną ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach, lub znajdować spalone swoje mieszkania i poprzebijane opony swoich samochodów, to też będzie to tylko reaktywacja, a nie nowy wynalazek Donalda Tuska.
W minionym dwudziestoleciu, nazywanym przez niektórych III RP, był tylko jeden krótki okres, wyznaczony przez rządy Prawa i Sprawiedliwości i prezydenturę Lecha Kaczyńskiego, kiedy wolności obywatelskie, w tym wolność wypowiedzi i wolnego wyrażania poglądów, były zagwarantowane praktycznie bez zastrzeżeń. Ale był to też jedyny okres w dziejach powojennej Polski, kiedy to najwyżsi przedstawiciele państwa byli wyjęci spod jakiejkolwiek ochrony. Ten brak ochrony zresztą doprowadził w końcu do okrutnej śmierci wielu z nich. Był to jedyny okres w historii powojennej Polski, kiedy każdy – dosłownie każdy – mógł gadać i pisać o premierze, ministrach rządu, o prezydencie i jego urzędnikach, o tych urzędników rodzinach, co mu ślina na język przyniosła, bez żadnych negatywnych konsekwencji. Trzeba powiedzieć coś więcej. Był to jedyny okres w powojennej historii naszego kraju, kiedy lżenie najwyższych przedstawicieli polskiego państwa i rządu było w dobrym tonie, a ci którzy się tego lżenia dopuszczali byli traktowani z najwyższą publiczną atencją i uwielbieniem. Przez pewien okres, również tolerowano – przyznaję, że zaledwie tolerowano, niemniej jednak tolerowano – takie zachowania wobec władzy Platformy Obywatelskiej. Dopiero dziś to się kończy. Wracają Wachowscy i pies państwa Kwaśniewskich.
Dlaczego postanowiłem dziś pisać na ten temat i to w takim jeszcze tonie? Otóż pierwszy powód, to oczywiście niedawne zatrzymania i finansowe kary nałożone na piłkarskich kibiców, i oczywiście wejście funkcjonariuszy ABW do mieszkania Roberta Frycza. Natomiast przyczyną bezpośrednią i bardzo doraźną jest tekst, jaki znalazłem w dzisiejszej Rzeczpospolitej poświęcony historii prześladowań wolnego głosu w Polsce po roku 1990. To właśnie ten tekst pozwolił mi sobie ponownie uświadomić, że jedyny okres kiedy człowiek w Polsce mógł sobie gadać do woli i o czym mu się żywnie podobało, to były lata 2005-2007. Wszystkie znane nam przypadki państwowej represji z tego okresu dotyczyły wyłącznie najwyższych urzędników państwowych, lub osob wysoko postawionych, i oczywistych przestępców. I nigdy za to, że oni sobie chcieli pogadać na Kaczorów. Jedyną osobą – zresztą dzięki tej swojej przygodzie, przez pewien czas autentycznym bohaterem kultury popularnej – która mogłaby negatywnie świadczyć o tych czasach, był bezdomny włóczęga, pijak i chuligan Hubert H. Tyle że świadczyć o nich on w żaden sposób nie może. Jego historia bowiem sprowadziła się wyłącznie do tego, że któregoś dnia, snując się po pijanemu po warszawskim dworcu, darł mordę i zaczepiał ludzi, którzy ostatecznie wezwali policję. Policja przybyła i kiedy chciała awanturnika zatrzymać, ten zaczął wymyślać na prezydenta Kaczyńskiego i tym samym właśnie, na długie miesiące stał się niezwykle pozytywnym bohaterem kultury popularnej i mediów. To wszystko. Sprawa dotyczyła wyłącznie Huberta H., policjantów, sądu i Systemu ze jego służbami. Ani Prezydent, ani polski rząd nie mieli w tej sprawie nic do gadania. Dokładnie nic. Mieli do gadania dokładnie tyle, że gdyby tylko zechcieli z tego prawa skorzystać, dostali by najwyżej po pysku.
Ale w artykule w Rzeczpospolitej są jeszcze inne historie, dziś już kompletnie zapomniane i bez znaczenia dla naszych emocji i zmartwień. Oto historia pewnego dozorcy z Pińczowa, który wykrzykiwał obraźliwe słowa pod adresem Lecha Wałęsy i został zadenuncjowany do prokuratury przez samego Jerzego Stępnia, przyszłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, by w efekcie zostać skazanym za lżenie władzy. Oto historia dwóch studentów ze Śląska skazanych za publiczne nazwanie Wałęsy komunistycznym agentem. Oto dziennikarz i autor Wojciech Cejrowski skazany za to, że powiedział coś o „tłustym dupsku” Aleksandra Kwaśniewskiego. Oto Andrzej Lepper, skazany za nazwanie Kwaśniewskiego „nierobem”. Oto, dziś już zamordowana w Smoleńsku – co za ironia losu! – minister Jolanta Szymanek-Deresz, próbująca postawić przed sądem tygodnik Wprost za określenie Kwaśniewskiego przy pomocy inicjału K.
Jest jednak jeszcze jedna historia, równie dziś zapomniana i bez znaczenia, którą należy przypomnieć. I której nam nie wolno zapomnieć. Mam tu na myśli przygodę pewnego Jerzego Izdebskiego, słupskiego radnego, muzyka i radiowego dziennikarza, który pewnego dnia, komentując występ Prezydenta na cmentarzu w Charkowie i jego w tej sprawie krętactwa, nazwał Aleksandra Kwaśniewskiego – tego pijaka i kłamcę – „pijakiem i kłamcą”. Izdebski został najpierw aresztowany, a następnie postawiony przed sądem. Kiedy swoją pierwszą decyzją, sąd postanowił skierować go na psychiatryczne badania w zamkniętym zakładzie, Izdebski wystraszył się, że zrobią mu tam krzywdę, i po kryjomu wyjechał z Polski. Polski sąd – tak! polski sąd! – wysłał za Izdebskim nakaz aresztowania, list gończy, a w końcu europejski – tak! europejski! – nakaz aresztowania. Jerzy Izdebski nigdy już nie wrócił do Polski. Pół roku temu, jak czytam w dzisiejszej Rzepie, zmarł na raka w londyńskim hospicjum.
Rak. Przedziwna choroba. Nikt nie wie, z czego ona się bierze. To znaczy, różni lekarze i specjaliści mają na ten temat swoje teorie. Niektórzy z nich twierdza, że te teorie są absolutnie prawdziwe. Jednak wielu też jest takich, co mówią, że to wszystko gówno. Że tak naprawdę żaden z nich nie ma o tym bladego pojęcia. Żaden z nich nie wie, jak atakuje rak. Ani jak, ani też kiedy. I co zrobić, by ten atak przeżyć. No i co zrobić, by go nie przeżyć.
Miejmy dziś oczy i uszy szeroko otwarte. Uważajmy na każdy ruch, jaki dostrzeżemy za oknem. Nie spuszczajmy wzroku z tych cieni, które się na nas tam czają. Ale proszę, pamiętajmy też, by – pozostając w najwyższej uwadze – pomodlić się czasem za Jerzego Izdebskiego. Człowieka, który pewnego dnia tak bardzo się przestraszył.
Mój Boże,
OdpowiedzUsuńJerzy Izdebski
74GB
Elewator w Ustce.
Akurat dzisiaj, po obiedzie opowiadałem o tym córce
Jakoś około 1968:
Jestem Wolny (słowa i muzyka J. Izdebski).
Myśli dzisiaj mam swobodne,
w oczach moich szczęście jest
rękę mogę dziś do góry podnieść
jestem wolny!
Nikt nie będzie do mnie strzelać
nikt nie zwiąże moich rąk
nikt nie będzie mnie poniżać
jestem wolny!
Zostaw bracie działo
działo niesie śmierć
zostaw bracie mundur śmierci
w worek odziej się
nie szanowałeś godności swej.
Oj nie szanujemy, nie szanujemy... Niech to szlag!
Suplement dla młodszych:
OdpowiedzUsuńhttp://www.facebook.com/media/set/?set=pa.134186786625369
@orjan
OdpowiedzUsuńTo dobrze, ze dałeś ten link. To trzeba nam dziś wykrzyczeć.
@Toyah, Orjan
OdpowiedzUsuńWstyd mi za samego siebie, że nic do tej pory o Jerzym Izdebskim i 74GB nie słyszałem. Wstępnie przeryłem już internet ale to ciągle mało informacji. Myślę, że with a little help from my friends, którzy mają pewne koneksje w muzycznym środowisku może znajdę coś więcej.
-----------------
A tzw. wolność słowa, wolność przekazu. Moim skromnym zdaniem Systemowi wystarczyło li tylko uatrakcyjnić formę przekazu by kupić te nasze biedne dusze. No bo jak można być takim ciemnogrodem by nie zachwycać się urodą i tembrem głosu Anity Werner czy super subtelnym poczuciem humoru Grzegorza Miecugowa.
Znów kołacze mi się Potęga Smaku.
No i pozwolę sobie wrócić do wczorajszej dyskusji: patrząc na przykład Jerzego Izdebskiego (czy prześladowania Wojciecha Sumlińskiego, czy też, last but not least, na problemy Toyaha) trzeba przyznać, że jak oni się na kogoś zawezmą to to jednak nie przelewki. Więc, choć trochę mnie korci, nie będę polemizował z tym co napisał wczoraj mi Toyah: Ja bardzo nie lubię takiego myślenia, że oni są tak wyrachowani i sprytni, że nawet najbardziej kompromitujące dla siebie akcje organizują w jakimś bardzo zawiłym, i dla nas niezrozumiałym, celu propagandowym, który dopiero po pewnym czasie stanie się dla wszystkich przerażająco widoczny..
Dobrze wiemy, że System z lubością ucieka się nieraz do najbardziej wyrafinowanego makiawelizmu. Tylko, że nie tym razem. W takich przypadkach jak ten Robertem Fryczem są tak tępi i żałośni, że wyłażą spod modnych szatek twarze ziemniaczane i czerwone ręce.
Ukłony!
@Kozik
OdpowiedzUsuńZ tym Fryczem, to faktycznie numer nie z tej ziemi. Moja córka była tak skołowana, żenagle doszła do wniosku, ABW jest nasze. Rozumiesz? Że Platforma przez jakieś zaniedbanie zostawiła stare ABW, i w ten sposób my teraz ich kompromitujemy. To się jej wydało bardziej prawdopodobne, niż to, że oni zrobili tę akcję w dobrej wierze.
Wygląda na to, że ich ogarnęła autentyczna panika. Najpierw Sikorski, potem numer z kibicami, a teraz to. Jak mówię - nie do wiary!
Widzisz, Toyahu, makiawelizm. Zostaliśmy nauczeni, by nie wierzyć im w ani jedno słowo, by wszędzie szukać podtekstów, kontekstów, by możliwie dokładnie przeanalizować każdy, interesujący nas, przekaz.
OdpowiedzUsuńNo bo co z drugiej strony? Łykać to wszystko bezmyślnie?
Myślę więc, że nawet jeśli czasem otrzemy się o paranoję to i tak ta nieufność bardziej się opłaca.
A mnie te wszystkie ich nerwowe ruchy niemal zachwycają. Prosimy o więcej! Widać, ruskie służby ciągle nie rozumieją priwislianskiego kraju. Nie sądzę, by kiedykolwiek bolszewicy byli w stanie zrozumieć choć rąbek Polski. I, z całą pewnością, w tym też nasza siła.
@toyah, @Kozik
OdpowiedzUsuńTu chyba jest coś jeszcze. PO uruchomiło wyjątkowo negatywną selekcję karier. W pigułce widać to było na tym filmie z Białegostoku, gdy jakiś tam oficer milicjant otoczywszy zbrojną bandą tych kibiców łazi wkoło czekając na byle pretekst.
On nie jest zainteresowany niczym innym, jak pretekstem do zapuszkowania. Tyle mu kazali i on na zimno wykonał tylko tyle, choć, taki zdolniacha, z pewnością mógł wyprowokować więcej.
Ciekawe, co by się stało, gdyby otrzymał rozkaz podobny, jak dostali Piotrowski, Pękala i Chmielewski. Poradziłby sobie? Służba nie drużba?
Przypomniała mi to znaleziony kiedyś wiersz pewnego haitańskiego poety. Pasuje jak ulał.
OdpowiedzUsuńhttp://kolatka.blogspot.com/2009/05/bez-tytuu-i-bez-komentarza.html
@Andrzej
OdpowiedzUsuńPoezja jest bronią. Poeta wrogiem.
Też nic nie słyszałem o Jerzym Izdebskim. Chyba jestem usprawiedliwiony, bo więcej jestem poza krajem, niż w domu. Nie śledziłem więc za bardzo losów poszczególnych ludzi.
OdpowiedzUsuńAle naszła mnie taka refleksja.
Też w Gdyni mieliśmy fajnego, solidarnościowego muzyka. Można powiedzieć barda. W latach ciemności grał po kościołach, na fali modnych wówczas mszy rockowych. Fascynował mnie bardzo i miał dużo charyzmy. Siedziałem na przeciwko niego, a on grał te wszystkie stare bluesy, na dwunastostrunnym akustycznym Gibsonie. Ten gostek w X-Factor mocno mi go przypomina.
No więc, ten mój koleżka, wkrótce został przewodniczącym Solidarności, w wielkim zakładzie pracy.
Spotkałem go po latach, gdy ponownie zapanowała wolność, już na stałe. Szykował się na wyjazd do Nowego Jorku, by objąć tam jakieś dyplomatyczne stanowisko.
Czyli nasz gdyński muzyk zrobił karierę w porównaniu z jego słupeckim kolegą.
Jaki był klucz, ze jedni wyjątkowi ideowcy, trybuni ludowi robili kariery, a inni, nie gorsi od tamtych, szli w zapomnienie, a nawet byli tępieni?
@Kozik
OdpowiedzUsuńNo tak. Może i masz rację. Jednak ja wciąż bardzo bym nie chciał, byśmy któregoś dnia, jak któryś z nich, na przykład, zostanie przyłapany przez reporterów Faktu, jak kradnie wódkę w Biedronce, zaczęli od razu spekulować, że to była ustawiona przez piarowców Tuska akcja. I że teraz to już oni na pewno wygrają wybory.
@orjan
OdpowiedzUsuńJa się obawiam, że w tej chwili, niewykluczone, że znaczna ich część, to nawet nie policjanci, tylko jacyś wynajęci bandyci z firm ochroniarskich.
Niektórzy poradziliby sobie z całą pewnością.
@Andrzej
OdpowiedzUsuńFantastyczne! Bardzo poruszające. Dziękuję.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńNie trzeba daleko szukać. Wystarczy popatrzeć na takiego Maleńczuka.
@toyah
OdpowiedzUsuńWracając do zainteresowań sztuką filmową, w co którymś westernie bandyci przejmują urząd szeryfa.
Jest to tam wynik stanu, w którym szamotanina jest efektem i jednocześnie przejawem organizowania się cywilizacji przez wypieranie bałaganu.
Nam zaproponowano ruch odwrotny, mianowicie degenerację cywilizacyjną, w której efekcie pojawia się bałagan, a za nim ciągną bandyci. Bo w mętnej wodzie, itd.
Wielbiciele i godzący się na obecny stan rzeczy powinni POoglądać starsze westerny, ale wyświetlając od końca.
Wypisy z parazytologii: gdy pozwolisz się plenić robactwu, to zapanują prawa robactwa. Nie krzycz wtedy,że cię oblazło.
@Toyah
OdpowiedzUsuńZnowu wyskakuje nam ten Maleńczuk.
Czy powinniśmy dyskutować o facecie, na którego właśni koledzy sikali w krzakach?
@orjan
OdpowiedzUsuńWesterny są piękne. One stanowią jedno z osiągnięć współczesnej cywilizacji.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim nie zauważyłem, żeby ktoś chciał o nim dyskutować.
Inna sprawa, że nawet gdyby ktoś taką dyskusje podjął, ja bym się nie rzucał.
Kariera Huberta H., na którego koledzy też pewnie sikali w krzakach, nie jest w niczym bardziej ciekawa od kariery Macieja Maleńczuka. A o H. dyskutujemy.
To jakas paranoja z tym porownaniem do PRL, faszyzmu i stalinizmu...
OdpowiedzUsuń@janso55
OdpowiedzUsuńMusisz jednak przyznać, że, jeśli się weźmie poprawkę na to, że żyjemy w nowoczesnej, demokratycznej Europie, najnowsza akcja ABW robi wrażenie. Czy nie?
No powiedz, Jasiu, robi wrażenie, czy nie robi?
Izdebski - heh.. dlaczego w mgnieniu oka, a w zasadzie w mgnieniu przekazu neuronowego, mózg wskazał mi nazwisko Litwinienko?
OdpowiedzUsuńA czy Pan toyah (tutaj też mam skojarzenie - /noc skojarzeń/ - Pan Cogito) nie boi się o swój komputer o poranku? Teraz już nic pewnym nie jest.
PS
Czy Pan Cogito to taki współczesny 'wykształciuch', czy wręcz przeciwnie?
PPS
Cogito ergo sum - jakie to mądre... Nic tylko współczuć POgubieńcom...