O Antonim Mężydle pisałem tu na blogu chyba trzy razy. Raz głównie o nim, a dwa razy tylko trochę, przy okazji. Tak się jednak złożyło, że jego osoba znów się musi tu pojawić w roli głównej, zupełnie nieoczekiwanie przy okazji swego rodzaju zamknięcia tej niemal już czteroletniej historii najpierw upadku, a potem prostego zaprzaństwa. Pozwolę sobie przy tej okazji skorzystać tu z pewnych fragmentów mojego starego wpisu. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone. Zwłaszcza że całość jest świeża niemal tak samo, jak wiadomość o tym, że ta pętla się zakręciła, zacisnęła i sterczy. Głupio jak cholera.
Jak wczoraj poinformowały zawsze ciekawe nowych, wesołych zdarzeń media, Platforma Obywatelska zaczęła się przymierzać do układania list wyborczych, i w ramach tego układania doszło do pewnych, niezwykle wymownych gestów. Myślę sobie, ze cała ta sprawa mogłaby nas w ogóle nie interesować, gdyby nie jedno nazwisko: Antoni Mężydło. Myślę, że każdy kto czyta ten tekst, wciąż jeszcze ma jakoś w pamięci to nazwisko – Antoni Mężydło. Mimo wszystko i wbrew historii, którą ów polityk w ostatnich latach sobie zgotował. Na wszelki wypadek jednak przypomnę parę szczegółów.
W czasach gdy Prawo i Sprawiedliwość w Polsce rządziło, Antoni Mężydło był tego Prawa i Sprawiedliwości prominentnym politykiem. Politykiem budzącym szacunek, sympatię i uznanie, nie tylko w samej partii, ale i poza nią. Oczywiście, medialna propaganda była wówczas tak zorganizowana, że nawet komuś tak wybitnemu i niewinnemu jak Mężydło nie udało się uniknąć razów, ale faktom zaprzeczyć się nie dało. Mężydło to była postać wielka. Skąd się brała ta pozycja? Właściwie z jednego, ale absolutnie bezprecedensowego zdarzenia. Jeszcze w czasach najbardziej mrocznej komuny, kiedy niemal wszystkim wydawało się, ze tak jak jest zostanie na wieki i że nawet nie warto próbować, Antoni Mężydło stanął oko w oko z najbardziej trudnym wyzwaniem i tę konfrontację wygrał. Sam opisywał to tak:
„W biały dzień zaciągnięto nas z ulicy do nyski, wywieziono do lasu i tam poddawano torturom psychicznym i fizycznym, straszono śmiercią. Właściwie początek tego porwania wyglądał bardzo strasznie, wydawało się, że jest to egzekucja. Znałem również z opowieści sposób działania w przypadku porwania Janusza Krupskiego spod Pałacu Kultury i wyglądało to bardzo podobnie – też bez słów, wywiezienie do lasu, przywiązanie do drzewa, symulowanie kopania dołu. Wyglądało to na egzekucję. I napinanie pistoletów. Następnie przewieziono nas do ośrodka i tam już systematycznie przez 50 godzin poddawano różnym torturom i to psychicznym, i fizycznym, bito, przesłuchania w nocy ze światłem w oczy, uderzenie w brzuch, w kark, po których padałem. Przez 50 godzin nie pozwalano mi załatwiać żadnych potrzeb fizjologicznych, polewano wodą, gdy zasypiałem. I bez przerwy przesłuchania – albo monotonne przesłuchania przez jedną osobę, albo przez całą grupę. I wtedy po odpowiedzi takiej 'nie znam, nie pamiętam, nie wiem' były uderzenia, bicia, symulacje nacinania tętnic szyjnych, bicie po piętach pałką. To były straszne rzeczy, po prostu zupełnie niezgodne nawet z tamtym prawem”.
I właśnie wtedy, gdy mógł chodzić z dumnie podniesioną głową, jako bohater polskiej historii i szanowany poseł PiS-u, a jego wrogom – tak, właśnie wrogom, bo to byli zawsze jego wrogowie – nie pozostawało nic innego, jak tylko bezradnie przestępować z nogi na nogę, Antoni Mężydło postanowił porzucić Prawo i Sprawiedliwość i zostać politykiem Platformy Obywatelskiej. Do dziś nie wiem, czemu Mężydło to zrobił. Wykluczam taką możliwość, że jemu zaimponowało to nowe środowisko. Że w PiS-ie brakowało mu tej mitycznej „kultury”, „elegancji” i „klasy” i uznał, że to właśnie u Tuska i Schetyny otrzyma tę satysfakcję. Nie wierzę też, że zjadła go wewnętrzna pycha i kiedy usłyszał, jak Donald Tusk mówi mu, że „w życiu nie spotkałem ludzi o takiej odwadze cywilnej jak Antoni Mężydło czy Bogdan Borusewicz. Akurat ci dwaj politycy związani z PiS prezentowali wielką odwagę cywilną”, uznał, że tylko w Platformie będzie się mógł czuć, jak prawdziwy bohater. Nie mogę uwierzyć, że on autentycznie uwierzył, że kiedy Jan Maria Rokita informował Polskę, że „Mężydło to jedna z najszlachetniejszych postaci polskiej polityki. Jeżeli zechce przyjść do Platformy, bramę, przez którą będzie wchodził, wyścielimy różami”, to on również z własnej kieszeni zapłaci za te róże. I że władze Platformy, Rokitę pod bramę, którą Mężydło będzie przechodził, w ogóle wpuszczą.
Nie wiem więc, czemu Antoni Mężydło skazał się tak bezmyślnie na tak niesprawiedliwy dla siebie los. Z pewnością miał o coś pretensje do PiS-u, z pewnością, liczył na to, że w Platformie Obywatelskiej jakoś go uszanują, przede wszystkim jednak z całą pewnością nie spodziewał się, jak bezwzględna jest walka, której niechcąco stał się częścią i jak wiele siły i jak szczególnych zdolności trzeba, żeby w tej walce wytrwać, kiedy się jest samotnym. No i jak niektórzy ludzie potrafią być podli.
Mijały lata, a przed Antonim Mężydło stawały kolejne szanse, by się zatrzymać w tym samobójczym truchcie i się zreflektować. Szans tych było tak wiele, że trudno jest dziś je zliczyć. Niestety jest coś takiego w ludziach, i chyba jednak też polityce, co sprawia, że w pewnych sytuacjach pozostaje się już tylko staczać. Ostatnie wystąpienia Antoniego Mężydły – już po smoleńskiej katastrofie – świadectwo jakie dawał, kazało się nam już tylko wpatrywać w tę twarz z wybałuszonymi oczami.
I dziś, przy okazji wiadomości o tym, jak to lokalne struktury Platformy Obywatelskiej poukładały sobie miejsca na listach, dowiadujemy się, że w swoim rodzinnym Toruniu Antoni Mężydło został wciśnięty na szóste miejsce. Lokalny polityk Platformy, niejaki (specjalnie, żeby się nie pomylić, sprawdzam raz jeszcze to nazwisko w Internecie) Tomasz Lenz, który sam dostał tak zwaną ‘jedynkę’, przed telewizyjną kamerą z bezczelnym uśmiechem wyraża przekonanie, że Antoni Mężydło z pewnością wejdzie do Sejmu nawet z szóstego miejsca, tyle, że będzie musiał „trochę popracować”.
Głupio to mówić, ale myślę sobie, że jest jednak i pewna sprawiedliwość, a i też pewien uniwersalny ład w tym naszym podłym świecie. Ale kto by się spodziewał, że aby się o tym przekonać, wpadniemy na kogoś takiego akurat jak Antoni Mężydło?
Mam w tej sprawie takie same zdanie. Lecz nie jestem w stanie tego tak jak Toyah wyrazić. Serdecznie gratuluję pióra. Czytam prawie wszystkie Pańskie felietony i zawsze jest to dla mnie durze przeżycie. Dzisiaj się odzywam, a skoro już to pragnę tylko dodać skromną uwagę, a mianowicie: W 2007 r. Mężydło /nie mam pojęcia, czy słusznie / zakładał, że z listy PIS nie zdoła się załapać do Sejmu, z PO miał to jak w banku. Cztery latka upłynęły, teraz emeryturka i prędko zapomni o polityce.
OdpowiedzUsuńW moich oczach stracił jednak ten człowiek wszystko to za co go ceniłem. Mnie w mojej siwej już dobrze głowie takie zmienianie z dnia na dzień partii to jest po prostu zdrada i tyle. Mężydło, Kluzik zawsze pozostaną jaki ci co zdradzili/ nie powiem, że o świcie/ ale zdradzili i tak ich widzę i tego nic nie zmieni.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
@toyah
OdpowiedzUsuńSzkoda Antoniego M. ale ma to na co ostatnimi czasy zapracował - gdyby po 10.04 przyszedł do J. Kaczyńskiego - to JK by mu wybaczył.
A my byśmy wiedzieli, że on wie że błądził. A tak jest on najlepszym dowodem na to, że można przeżyć 10.04 i nic nie zrozumieć...
@Toyah
OdpowiedzUsuńPodobnie Herling-Grudziński opisał rozumowanie staczającego się bohatera - Co tam, zeświniłem się, nie odkręcę tego, teraz już wszystko jedno.
I stąd bohater toczy się prostą drogą do piekła.
Tylko tak można sobie wyjaśnić kolejne decyzje Mężydły.
@kazimierz
OdpowiedzUsuńJa sądzę, że to nie tyle chodziło o to, że on się nie załapie, co o atmosferę, że z PiS-em już jest koniec. On nie chciał być w partii, która nie ma przyszłości.
Są jednak tez głosy, które mówią, że on się pokłócił z kimś w Toruniu. I w tym cała filozofia tego upadku.
@raven59
OdpowiedzUsuńOn nie dość, że nie przyszedł, to stopniowo coraz bardziej się nakręcał tą anty-smoleńską atmosferą.
@Marylka
OdpowiedzUsuńA ja Ci powiem, że mam przekonanie, że jest coś jeszcze - i to wcale już nie jeśli idzie o samego Mężydłę - co deprawuje tych ludzi w stopniu zupełnie kosmicznym. I ja nie wiem, co to jest.
Może jak zostanę posłem, to się dowiem.
@toyah
OdpowiedzUsuńma w tym swój duży udział - tym bardziej jego upadku nie będzie mi żal - tak jak Judasza (Tylko, ze Judasz w końcu zrozumiał!)
@raven59
OdpowiedzUsuńNo przepraszam, ale jeśli on ma zrozumieć dopiero wtedy, gdy nie dostanie się do Sejmu, to niech już lepiej się nie zmienia.
@toyah
OdpowiedzUsuńJudasz zrozumiał i się powiesił - Antoniemu nawet to nie pomoże
@Toyah
OdpowiedzUsuńO to może warto zapytać tych, którzy się nie zdeprawowali. Chyba paru takich jest. Typowałabym Jana Olszewskiego,Antoniego Macierewicza,...???
@Toyah
OdpowiedzUsuńOczywiście zanim Ty zostaniesz posłem.
@Toyah
OdpowiedzUsuńHa! Zapomniałam o Jarosławie Kaczyńskim - ciekawe, co On by opowiedział.
@raven59
OdpowiedzUsuńNo nie. Tu się nie zgadzam. Śmierć wyrównuje wszystkich. Przynajmniej mam taką nadzieję.
@Marylka
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się boję, że oni nawet by nie zrozumieli tego mojego problemu.
@Marylka
OdpowiedzUsuńNo tak. On by coś pewnie na ten temat miał do powiedzenia. On na pewno. Ileż ja bym dał za jeden z nim wieczór.
@All
OdpowiedzUsuńCzęstokroć rozważając takie dylematy zapominacie o jednym - o rozumie.
Jasne, Mężydło był mocno poturbowaną ofiarą i temu nikt nie zaprzecza.
Lecz czy jest człowiekiem rozumnym?
Ja nie wiem.
Może w swojej prostocie i pewnych ograniczeniach robi to co mylnie uważa za słuszne. Albo co mu wredni doradcy podpowiadają.
Dla mnie zawsze robił wrażenie nieco zagubionego.
Czy jest w nim cynizm i wyrachowanie?
Czy tylko głupota?
Toyahu akurat tych ludzi wg. mnie nie tylko "deprawuje", a nawet radykalnie zmienia mentalnie i duchowo przede wszystkim Zły Duch, także funkcjonujący w świecie i w RP Jego System m.in. stanowione prawo tj. istniejące i zachowywane bezprawie w państwie, także konsekwentnie praktykowana pobłażliwość i bezkarność wobec swoich, oraz tolerancja, a nawet akceptacja ich występków - nie tylko, przez ich władców, mocodawców, protektorów, lecz również np: wielu redaktorów i dziennikarzy i innych ludzi stanowiących ich dotychczasowy elektorat.
OdpowiedzUsuń@jazgdyni
OdpowiedzUsuńDobra. To wymień mi dziesięciu rozumnych.
@Toyah
OdpowiedzUsuńMyślę, że by zrozumieli. Akurat właśnie oni. Bardzo możliwe, że chętnie pogadaliby o tym. Każdy z nich był pod potworną presją, i to przez wiele lat. A o to, jak ten proces wsysania, łamania, zastawiania pułapek wygląda i jak oni sobie radzili, nikt ich dotąd nie pytał. Warto byłoby spróbować.
I na pewno wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia na ten temat miałby Wyszkowski, chociaż posłem nie był.
@Toyah, All
OdpowiedzUsuńPewnie zauważyliście, że na NE parę osób stara się rozpropagować akcję pomocy dla Wyszkowskiego. Jestem bardzo za.
@Marylka
OdpowiedzUsuńWyszkowski to prawdziwy wojownik. Poradzi sobie.
@Toyah
OdpowiedzUsuńTak się mówi o tych wojownikach, a potem się okazuje, że wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły.
Chodzi o zrobienie hałasu w blogosferze.
@Marylka
OdpowiedzUsuńWiesz to najlepiej sama. Wyszkowski sobie poradzi
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńOtóż Twoja wyrozumiałość oparta jest na istotnym błędzie, że on (i inni tacy, tzn. nie na tacy, ale na platformie)
może ulegać pomyłce co do stanu prawdy.
Jest to takie repetez s'il vous plait bajeru, że komunista był jednak uczciwy - nie dostrzegał, bo wierzył.
Teraz tak nie ma. Można dyskutować po czyjej stronie jest prawda, a nawet piłacić: "co to jest prawda?"
Ale ewolucja nieubłaganie zrobiła krok naprzód:
PLATFORMA ODMAWIA POTRZEBY SZUKANIA PRAWDY!
Nie może powoływać się na jakąkolwiek prawdę, ani nawet na błąd co do stanu prawdy ten, który prawdę olewa, odrzuca jej ustalenie.
Ostatecznego i bezspornego dowodu dostarczył Smoleńsk. Niestety bardzo kosztownego, więc należy go szanować.
W odróżnieniu.
@Toyah
OdpowiedzUsuńProszę bardzo - Ty jesteś mądrym człowiekiem.
Wystarczy? Nie?
To jeszcze parę z Twojego blogu: orjan, Marylka, Don Paddington, Kozik i wielu, wielu innych.
Ale nie wszyscy. Nie wszyscy.
@orjan
To nie jest wyrozumiałość, to próba zrozumienia.
No dobra, pewien spolegliwy buddyzm we mnie jest.
A wszystko to dlatego, że wokół siebie widzę tylu ludzi, których zdecydowanie uważałem za mądrych, a którzy są kompletnie zaczadzeni.
To nie zahacza o psychiatrię i nie jest schizofrenicznym odrealnieniem. Ale niewątpliwie jest w tym aspekt psychologiczny, gdzie po niesłychanie silnym prymowaniu następuje ugruntowanie twardych, ale fałszywych przekonań. Bez cynizmu i hipokryzji. Coś podobnego do przesądów lub nawet zabobonów.
Taką egzemplifikacją jest dla mnie Monika Olejnik. Ona chyba na prawdę wierzy w tą paralelną platfusią rzeczywistość.
Ty wiesz jak ciężko komuś walczyć, by przestać obgryzać paznokcie?
A co dopiero uznać, że Jarosław ma rację, a PO wciska kit.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńE tam! Ten blog się nie liczy. Ja się pytałem o to co za oknem.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńNo to oni są zaczadzeni w ten sam sposób. Może prawdy nigdy nie potrzebowali, może nią manipulowali, ale po raz pierwszy widać, że odrzucają prawdę jako drogę.
Także jako drogę do władzy i obowiązek przy władzy. To dlatego pozostaje im tylko PRZEMOC.
Nie chcą się do tego przyznać, bo odrzucają prawdę właśnie, a ostatnio już nawet nie wysilają się na kłamstwo.
To jest błędne koło i istota biegu obecnych wydarzeń. Właśnie dlatego ostatnio przemycam tu ostrzegawcze memento dotyczące tej wyłączającej alternatywy:
PRAWDA ALBO PRZEMOC!
To jest syntetyczny opis punktu ciężkości dzisiejszego życia społecznego i politycznego a zarazem klucz do zrozumienia osi konkurencji przedwyborczej między antagonistycznymi programami politycznymi:
PRAWDA PRZECIW PRZEMOCY!
To samo kiedyś przeżywali Niemcy i niemieccy Żydzi, lecz wygrał kto inny. I mało kto przeżył.
Natomiast wyrozumiałość w zasadzie należy do kategorii uprzejmości kulturalnych ludzi.
Obyś dostawał ją w zamian. Ale od nich ???? Marzenie ściętej głowy.
Nie ma się więc co uprzejmości ("buddyzmu" jak obrazowo podajesz) wstydzić.
Nie mniej, nie każda uprzejmość jest zawsze uzasadniona. Tym bardziej nie z samej definicji. Tu bowiem nie "buddyzm" z jego szlachetnością pogrzebaną w ślepych zaułkach pod odrzuconymi obowiązkami i pod obojętnością.
Co uprzejmie donoszę i z przyjaźnią pozdrawiam.
@orjan
OdpowiedzUsuńPRAWDA PRZECIW PRZEMOCY!
To zawołanie jest lepsze, bo to nie alternatywa albo dylemat.
To w naszej obecnej chwili imperatyw.
Ogrom fałszu, obłudy i ordynarnego kłamstwa po ich stronie jest zatrważający.
A, że prowadzi to do przemocy i krwawego totalitaryzmu to historia udowodniła po tysiąckroć.
Felieton Łysiaka o postawie w stosunkach polsko-ruskich, w ostatnim Uważam Rze, koresponduje z tym hasłem.
Ciekawym przykładem totalnego zakłamania i nieliczenia się z rzeczywistością była postawa Halickiego w rozmowach u Rymanowskiego z uczestnictwem również Ziobry.
Nawet Rymanowski był zaszokowany zakłamaną bezczelnością tego platfusiego aparatczyka.
Warto obejrzeć.
mężydło - wężydło - straszydło ...
OdpowiedzUsuńMożna tak długo.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńOglądałem Halickiego. Tak jak mówiłem, oni już umrą w tym stanie.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńZawołanie jest dobre, to używaj! Coś takiego nie ma praw autorskich.
Klimat jak "W samo południe".