czwartek, 19 maja 2011

Tajemniczy jeździec z wojewódzkiego miasta na 'R'

Mój pierwszy kontakt z tak zwaną blogosferą był bardzo dziwny, a jego dziwaczność wynikała przede wszystkim z mojego późnego już wieku. O co chodzi z tym wiekiem? Otóż im jestem starszy, a dzieje się to już od może dwudziestu lat, mam w sobie skłonność do przyjmowania wszystkiego, co się dzieje za moim oknem, może nie z nieufnością, ale pewnym bardzo intensywnym brakiem zainteresowania. Pewien mój bliski – powiedzmy że najbliższy kumpel, dziś już tak bardzo nieszczęśliwie zmarły – określił ten nasz stan przy pomocy takiej oto oceny, że my jesteśmy już tylko znieść jedno mocne zdanie. Reszty nasze biedne serca już ani nie potrzebują, ani też już mogą nie wytrzymać. A więc informację, jakie do mnie dochodziły na temat tego czegoś, co się nazywało od początku ‘blogami’, przyjmowałem bez większego zainteresowania. Dziś wydaje mi się, że pierwszą osobą, jaka zachęciła mnie do tego, by się blogosferze przyjrzeć był, nawet nie mój kolega, ale wieloletni znajomy – Piotr Pietrasz, najstarszy (broń Boże, wiekowo!) i najwierniejszy na świecie działacz PiS-u, jakiego znam, katowicki radny i, skądinąd już, autor bloga ‘ZaPiS Śląski’. No więc się zainteresowałem.
Dalej już poszło gładko. Szybkość ta wynikała przede wszystkim z tego, że miałem już pewną praktykę w pisaniu politycznych komentarzy, a zamieszczanych właściwie za każdym razem, ile razy coś napisałem, przez najróżniejsze gazety w dziale ‘Listy od czytelników’, ale też dzięki temu, że pisanie zdań, i łączenia ich w zgrabny sposób w dłuższe formy, jest jedną z nielicznych umiejętności, z jaką się chyba urodziłem, a którą w sobie dodatkowo wygładziłem i udoskonaliłem podczas studiów anglistycznych. Oni tam uczą – a przynajmniej kiedyś uczyli – pisać akapity! A zatem mój pierwszy tekst do Salonu24 znalazł się na ich głównej stronie, a później właściwie już każdy następny. Często na samej górze. Tak to się więc zaczęło. A dziś mamy to co mamy.
Zanim przyszedł moment – przepraszam, ale ja się nie chwalę, tylko stwierdzam fakt – że ten blog stał się jednym z ważniejszych polskich blogów politycznych, zdążyłem się zorientować w układzie sił na Salonie, na Onecie i diabli wiedzą, gdzie jeszcze. Z tego, co wówczas zdążyłem zauważyć, wyszło mi na to, że najważniejszymi polskim blogerami (kolejność przypadkowa) są: Matka Kurka, Azrael i Kataryna. Kataryna była nasza, a ci dwaj pozostali, to zwykłe onetowskie ścierwo. Jednocześnie, również z tego, co wówczas zdążyłem zauważyć, pozycja i sława owej Kataryny, już właściwie przekraczała to, co można było sobie, jeśli o nią idzie, wyobrazić. O co mi chodzi? Otóż, weźmy takiego (to jest mężczyzna) Matkę Kurkę. Jak idzie o jakość literacką jego tekstów, to one, moim zdaniem, są zwyczajnie bez zarzutu. Podobnie ma się sprawa z ich jakością ideową i intelektualną. A zatem Matka Kurka, jako przedstawiciel sił, które uważam za czarne i autentycznie cuchnące, był z mojego punktu widzenia ich bardzo cennym nabytkiem. Nabytkiem najcenniejszym. Jak idzie o Azraela, sytuacja już była znacznie mniej poruszająca, ale wciąż mieliśmy do czynienia z bardzo istotną siłą owego czarnego rażenia.
I tu muszę się przyznać, że już co do Kataryny, od pierwszego mojego z jej tekstami kontaktu, miałem poczucie, ze obcuję z jakąś całkowitą fikcją i zjawiskiem dla mnie całkowicie niepojętym. Ja nie sugeruję tu, że Kataryna nie umiała nigdy pisać. Co to, to nie. Ona, owszem, pisała zawsze czysto i zgrabnie, tyle że gdyby ją postawić obok jakiejkolwiek – powtarzam, jakiejkolwiek – dziennikarki Gazety Wyborczej, Wprost, czy Rzeczpospolitej – trudno by było zaobserwować jakąkolwiek jakościową różnicę. Powiem więcej. Jeśli chodzi o czysto dziennikarską jakość jej pisania, ona nie wyróżniała się niczym szczególnym ponad zwykłych blogerów jak ‘maud1’, czy ‘ŚpiEwka’. Żeby już nie wspominać o Roleksie, czy Coryllusie, czy choćby, wspomnianym tu już wyżej Pietraszu. A mimo to, kiedy pierwszy raz zrozumiałem, że blogi to coś więcej, niż jedna z tych rzeczy, która mnie każdego dnia omija, powszechna opinia była taka, że Kataryna to ho-ho! Zjawisko. Wręcz symbol.
Ale zdziwiło mnie jeszcze coś więcej. Mam tu na myśli opinię, że Kataryna to nasz (NASZ!)głos w internetowej przestrzeni. Mam dziś wrażenie – nie do końca wiem, na ile to wrażenie jest prawdziwe – że w pewnym momencie nawet Jarosław Kaczyński w jednym z wywiadów wspomniał, że on by chciał poznać „tę słynną Katarynę”. I to było coś, czego nie rozumiałem i wtedy i tym bardziej nie rozumiem dziś, po latach, kiedy to tu to tam słyszę opinię, że Kataryna to nasza broń i nasza nadzieja.
Wbrew pozorom, nie jest mi wcale łatwo pisać dziś o Katarynie. Z dwóch mianowicie powodów. Pierwszy to taki, że ja świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że każde moje słowo skierowane przeciwko tej kobiecie i temu, co ona robi, przez wielu zostanie odebrane jako intryga uknuta przez kogoś, kto ma ambicje zająć w publicznej przestrzeni jej miejsce, lub, że w najlepszym wypadku, jest to wybuch zwykłej, długo skrywanej zawiści. Pewnie więc i nie pisałbym bym o niej ani dziś, ani już nigdy, gdyby nie to, że właśnie Kataryna, na swoim blogu, właśnie przedstawiła wpis, w którym zachęca mnie, i wielu innych ludzi wiernych projektowi o nazwie Prawo i Sprawiedliwość, do głosowania na Platformę Obywatelską, z powodów, o których pisałem tu niedawno w mojej polemice z Łażącym Łazarzem. Chodzi mianowicie o to, żeby pozwolić tym ludziom jeszcze przez może dwa lata kończyć swoje dzieło niszczenia tego Kraju i tego Narodu, a później przyjść na te ruiny wziąć to wszystko, jak swoje.
Drugi powód jest już bardziej techniczny. W końcu co można pisać o takiej Katarynie? Żeby ona chociaż pisała szczególnie głupio, lub szczególnie nieporadnie i dzierżyła przy tym tę swoją palmę. Ale o tym akurat nie ma mowy. Ona jest dokładnie taka sama, jak dziesiątki mniej lub bardziej znanych dziennikarzy z głównego nurtu. Ani gorsza, ani lepsza. A pisanie o tym, o czym bym chciał napisać, to zadanie strasznie ciężkie. Musiałbym przede wszystkim zacząć przeszukiwać jej stare teksty, te wywiady, jakich udzielała różnym gazetom, śledzić te wszystkie przedziwne ruchy, jakich dokonała przez minione lata, by wciąż funkcjonować jako „ta Kataryna”. No i sam ten mój tekst musiałby być długi jak nie wiem co, pełen cytatów i to w dodatku cytatów z Kataryny. A kto, założywszy nawet, że sam temat uznałby za interesujący, coś takiego chciałby czytać? A więc pewnie i z tego powodu nie brałbym się dziś za Katarynę. No ale stało się tak, że ona przedstawiła ten swój manifest, co do tego, jak zwyciężać mamy, a ja nagle zrozumiałem, że w ogóle nie trzeba z Kataryną dyskutować, niczego jej udowadniać, ale tylko zrobić coś, co już każdy z nas robił wielokrotnie. Zajrzeć do wikipedii, i, jeśli będzie trzeba, to choćby przekleić tu odpowiednią notkę.
Zabieg ten działał i tu, w naszym przypadku, kiedy dyskutowaliśmy o różnych podejrzanych typach z pogranicza biznesu i polityki. Bardzo niedawno przedstawiłem tu choćby życiorys komunistycznego działacza Jana Mitręgi. Nasz kolega Coryllus z kolei ładnie pokazał nam, właśnie korzystając z informacji w wikipedii, kim był wychowawca polskiej prawicy Henryk Rzeczkowski. A skoro kultowa blogerka Kataryna wydrapała sobie taką pozycję, że informacja o niej znalazła się aż w wikipedii, to czemu tego nie wykorzystać?
Otóż to co wydaje się być tu rzeczą najbardziej interesującą i chyba najistotniejszą, to fakt, że, jeśli zapoznać się z tą notką nawet bardzo, bardzo dokładnie, to musimy zauważyć, że tam nie ma śladu sugestii, że pozycja Kataryny jest związana z jej dziennikarskim kunsztem – o czym już tu wspominaliśmy – lub też z jakimiś śledczymi, czy tworzącymi historię tekstami. Całość tego mitu oparta jest właśnie tylko i wyłącznie na micie. Od pierwszej informacji, a więc tej, że ona urodziła się „około” roku 1971, aż po ostatnią, że „w pozwie Kataryna ujawniła, że się nazywa…”. Obojętne. A zatem mamy do czynienia wyłącznie z kreacją na użytek tworzenia mitu. No ale zobaczmy, kim jest ów ktoś, kto został wyznaczony do tej roboty.
Aktywność Kataryny jako politycznej komentatorki w Internecie datuje się od czasów afery Rywina; pojawiła się wtedy na forum Kraj portalu Gazeta.pl. Jej okres największej świetności związany jest z okresem kampanii wyborczej Włodzimierza Cimoszewicza; była oponentką jego kandydatury. Po zwycięstwie Lecha Kaczyńskiego zamilkła na kilka miesięcy, powracając równie nieoczekiwanie jak znikła.
Kataryna publikuje równolegle w Salonie24.pl oraz w blox.pl. Na pewien czas wycofała się z publikacji w Salonie24, w związku ze sporem na tle jej odmowy ujawnienia tożsamości.
W komentarzach politycznych Kataryna często zajmuje stanowisko krytyczne wobec Gazety Wyborczej: Zmieniły się radykalnie moje poglądy na III RP, w ciągu trzech lat przeszłam ewolucję z ‘człowieka rozumnego’ do ‘oszołoma’. Krytycy Kataryny uważają, że z zasady nie podejmuje ona tematów i nie demaskuje złych działań szeroko rozumianej prawicy (PiS), koncentrując się w swoich tematach na – jej zdaniem – manipulatorskich działaniach szeroko rozumianej lewicy liberalnej (wliczając w to sprzyjające jej media)”.
A dalej już jest tylko lepiej:
Do maja 2009 roku tożsamość Kataryny nie była powszechnie znana i stanowiła przedmiot bezskutecznych spekulacji i żartów internautów. O bycie Kataryną podejrzewano kilkoro dziennikarzy i polityków. Z prawdziwą Kataryną rozmawiał telefonicznie Igor Janke. ‘To był zdecydowanie damski głos, interesujący, trochę tajemniczy... Więcej nie powiem’ - relacjonował potem. Kilkakrotnie z blogerką spotkał się z kolei Robert Mazurek. W maju 2008 w ‘Dzienniku’ ukazał się jego wywiad z Kataryną. W rozmowie blogerka przyznała, że pochodzi z południa Polski (z kontekstu rozmowy wynikało, że z Rzeszowa - miasto wojewódzkie na ‘R’), jest po 30., studiowała na dwóch kierunkach w Warszawie, gdzie także mieszka. Jest członkiem stowarzyszenia Mensa. W pracy ‘spotyka osoby publiczne’, ale nigdy nie była dziennikarką. Z kolei w sierpniu 2008 Kataryna przeprowadziła w ‘Dzienniku’ wywiad z Mazurkiem”.
Czy Wy widzicie, co tu się wyprawia? „To był zdecydowanie damski głos, interesujący, trochę tajemniczy... Więcej nie powiem”. Przecież to jest jakiś obłęd. O kim my w ogóle rozmawiamy? Ale nawet i to nie jest jeszcze najciekawsze. Otóż ja wszystko bym rozumiał, gdyby rzeczywiście okazało się, że Kataryna to Justyna Pochanke, lub Włodzimierz Cimoszewicz. Rozumiałbym to dzisiejsze poruszenie, ale też wcześniejszą konspirację i plotki. Natomiast tu nie ma nic. Kataryna to rzeczywiście jakaś pani z „wojewódzkiego miasta na ‘R’”, która prowadzi bloga, a poza tym robi to, co cała kupa nowych drobnych kombinatorów działających na współczesnej mapie Polski, czyli prezesuje jakiejś organizacji pozarządowej, zajmującej się „wspieraniem różnorodnych form aktywności społecznej, wzmacnianiem u obywateli umiejętności współdziałania w kształtowaniu demokratycznego społeczeństwa”. Tyle że, zamiast, tak jak jej koleżanki i koledzy po fachu, określić się jako ktoś, kto na dźwięk nazwiska ‘Kaczyński’ potrafi się na gwizdnięcie porzygać, ona akurat – z powodów, które nawet mnie nie do końca interesują – postanowiła lawirować między Agorą a Salonem24.
Ktoś mi powie, że skoro ta Kataryna jest dla mnie taka nieinteresująca, to po cholerę ja łamię daną sobie jeszcze przed laty obietnicę i jednak się nią zajmuję. W tej sytuacji więc, zamiast kończyć, muszę jeszcze parę słów napisać. Chodzi o to, że od samego niemal początku jak prowadzę ten blog, dostaję ze wszystkich stron informacje, że jak to dobrze, że są blogerzy, którzy tak pięknie walczą o naszą Polskę, a później czytam że wśród tych nosicieli dobrej nowiny jestem ja, FYM, Ścios, a obok nas Kataryna. Bardzo przepraszam, ale proszę mnie zrozumieć. Jej towarzystwo jest dla mnie nie do wytrzymania z tego powodu, że ja w żaden sposób nie czuję się godny zajmowania tak wybitnej pozycji, ale też dlatego, że jeśli ktoś lubi moje teksty, a jednocześnie lubi teksty Kataryny, to znaczy, że ten ktoś moich tekstów nie rozumie. A ja okropnie cierpię, kiedy się dowiaduję, że piszę nie wiadomo dla kogo i nie wiadomo po co. A zatem, ten tekst powstaje w dużym stopniu po to, bym mógł w nim zaapelować o to, by wszyscy miłośnicy blogerskiego kunsztu Kataryny przestali się emocjonować tym, co powstaje tu, w tym miejscu. A skoro wciąż mają ochotę tu siedzieć, to niech przynajmniej przestaną mi słodzić. Bo mnie te ich słodkości obrażają.
Ale jest też jeszcze jeden powód, dla którego piszę dziś o Katarynie. I jest on bardzo podobny do tego, dla którego niedawno pisałem o Łazarzu. Otóż powszechna opinia jest taka, że zarówno Łazarz jak i Kataryna reprezentują w swojej działalności na blogach Prawo i Sprawiedliwość. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Ja nie mówię, że oni reprezentują Prawo i Sprawiedliwość. Ja tylko stwierdzam fakt, że w popularnym przekazie, oni funkcjonują jako PiS. I teraz, po tym jak Łazarz napisał swój tekst, w którym właściwie jednoznacznie zasugerował, ze objęcie władzy przez Jarosława Kaczyńskiego musi doprowadzić do śmierci – śmierci fizycznej – Donalda Tuska, zabiera głos Kataryna i już nie niemal jednoznacznie, ale zupełnie otwartym tekstem pisze, że ona będzie kibicować w nadchodzących wyborach Platformie Obywatelskiej, bo ma nadzieję, że jeśli Platforma wygra, to Polskę szlag trafi i będziemy mogli sobie parę fajnych rzeczy po niej pozbierać.
No dobra. Ktoś na to powie, że Łazarz to jednak Nowy Ekran, a więc medialny fakt, natomiast Kataryna to nadmuchana fikcja, do tego fikcja nadmuchana tak, że normalni ludzie z tego się mogą już tylko śmiać. Tyle że, niestety, się nie śmieją. Wręcz przeciwnie. Czytają te brednie i kiwają w zadumie głowami. Przecież to nawet nie ja sam trafiłem na jej blog, lecz informację o nim otrzymałem od ludzi, którzy tam bywają.
A więc piszę o Katarynie i myślę sobie, że jest całkiem możliwe, że ona została tym kim dziś jest, wyłącznie w jednym celu. Żeby napisać swój tekst o tym geszefcie, jaki Jarosław Kaczyński powinien zrobić, żeby za kilka lat już móc rządzić tym śmietnikiem o nazwie ‘Polska’, jak jakiejś ruskie panisko. No i żebym ja mógł ją za to kopnąć w tyłek. Co z satysfakcją czynię.

A przy tej okazji, już tradycyjnie, proszę uprzejmie wszystkich, którzy chcą wspierać ten blog, o jego uprzejmie, w miarę możliwości, wspieranie.

42 komentarze:

  1. To ja coryllus. Podaj link do tej kataryny to ja też coś skrobnę o tym. To się nie mieści w głowie co ta "żelazna logika" potrafi z ludźmi zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Toyah
    Mnie jej sława zaprowadziła do Salonu. Zawiodłam się zupełnie. Ale dzięki temu trafiłam na Ciebie. Więc przyłączam się do kopa, ale dodaję wyrazy wdzięczności.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Coryllus
    Nie gniewaj się, ale nie chce mi się szukać. Wygugluj ją sobie.
    Albo, niech Ci będzie. Dla Ciebie - wszystko: http://www.wsieci.rp.pl/opinie/kataryna/Cala-nadzieja-w-klesce-

    OdpowiedzUsuń
  4. @Marylka
    Dostaniemy za to, że kopiemy kobietę. Jak co, to ja zawsze mogę powiedzieć, że myślałem że to Ziemkiewicz pod pseudonimem.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Toyah
    Mnie wolno, ja też baba.
    No i wiesz, że mam już w tym pewną wprawę.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Marylka
    Wiem. Ja wiem i Ty wiesz. A więc, oboje znamy swoją sprawność i wprawność.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak mawia moja ciotka oni chyba dostali jakiegoś pierdolca?!

    Powiem Ci, że Kataryna w ogóle mnie jakoś obeszła, dym się zrobił jak ten Michalski chciał przycwaniaczyć i pokazać jaki to z niego gieroj.
    Tak to pamiętam. Ona jest dobrym archiwistą, zbiera te materiały i publikuje, ale jeżeli chodzi o jakąś głębszą analizę to chyba ma blokadę lub zwykłą niemoc.
    Pamiętam jej romans z pionkami i jak się zdążyła wymiksować w porę.
    Ale sądzę że to to samo towarzystwo ludzi robiących w patriotyzmie no i ona robi w blogach :) - jak to świetnie zauważył Uparty.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Toyah



    "Mnie jej sława zaprowadziła do Salonu. Zawiodłam się zupełnie. Ale dzięki temu trafiłam na Ciebie. Więc przyłączam się do kopa, ale dodaję wyrazy wdzięczności.", że pozwolę sobie zacytować Marylkę.
    Ze mną było identycznie.

    Ale jedźmy dalej. Od momentu, jak stałem się Twoim permanentnym czytelnikiem, to całkowicie przestałem odwiedzać jej blogi.
    Dlaczego?
    Ty jesteś żywym człowiekiem a ona jest całkowicie zinstytucjonalizowana (ufff!). Jest jak mechaniczny automat, który udaje poglądy i emocje i pisze, tak jakby pracował na nią cały zespół reserczerów. To już Ścios jest bardziej ludzki, choć w nim również czuć instytucję.

    Masz rację, nie pasujesz aby stanąć obok niej. Ona na to nie zasługuje.
    Czy ona jest mitem? Raczej hasłem, pod którym kryje się antysystemowa blogosfera.
    Tak jak używa się często słowa elektrolux mając na myśli zwykły odkurzacz.

    Nie daj się i nie frustruj się.
    Jesteś o niebo lepszy.
    Chyba, że też jesteś instytucją, czego w dzisiejszych czasach nie można wykluczyć Panie Krzysztofie ;-).

    OdpowiedzUsuń
  9. @toyah
    muszę przyznać, że nigdy Kataryny nie czytałem, może dlatego, że czytać blogi zacząłem tak na prawdę od niedawna.

    Uważam, że każdy kto mówi, że lepiej aby PiS nie starał się w tych wyborach o wygraną a wygrał następne wybory "na gruzach" to po prostu zdrajca Polski.

    Jeżeli to powiedziałby Jarosław Kaczyński to uznałbym Go za zdrajce Polski również.

    Ale wiem, że On tego nie powie...

    OdpowiedzUsuń
  10. @Cmentarny Dech
    Zgoda. Jak Michalski się za nią wziął, to ja też się zaangażowałem w tę awanturę. Tyle że już po chwili odniosłem wrażenie, że ona sobie świetnie radzi bez tej mobilizacji na blogach. A wiadomość o tym, że ona zawarła ze Springerem ugodę, jeszcze bardziej mnie utrzymuje w tym podejrzeniu. Ze ona sobie radzi.
    To jest sprawa pierwsza. Co do tej jej śledczej sprawności, ja słyszałem, że ona od zbierania materiałów ma ludzi. A zatem, wszystko zostaje w standardzie.

    OdpowiedzUsuń
  11. @jazgdyni
    Ja nie mam do niej pretensji o to, że ona jest instytucją. W tym nie ma nic złego. Chodzi o coś zupełnie innego. No a z tą frustracją, to zrobiłeś z siebie bałwana. I kropka.

    OdpowiedzUsuń
  12. @Toyah

    skoro ma ludzi no to już Kataryna&Co.
    ...instytucja

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. @Toyah

    Zaraz zraz powiadasz mesa, to pewnie zna Łażącego...

    no robi się ciekawie maski w dół...

    OdpowiedzUsuń
  14. @raven59
    Tak. Gdyby tak powiedział Kaczyński, też byśmy musieli uznać, że stracił ogień.

    OdpowiedzUsuń
  15. @Cmentarny Dech
    Przed wszystkim nie wiem, czy ma ludzi. Tak słyszałem. Natomiast instytucją można być też jednoosobową. W pewien szczególny sposób możesz być instytucją. Weź takiego Macierewicza. Nawet kiedy on jest zupełnie sam ze swoim nazwiskiem, jest instytucją.
    Z tą Katarzyną problem jest taki, ze ona jest fikcją, a nie instytucją. Jej w rzeczywistości nie ma. To co jest, to złudzenie. Przy zachowaniu wszelkich proporcji, ona jest jak Wałęsa.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak widziałem że ona ma bloga na portalu GW to mnie się odechciało jej czytać. Prawicowy bloger i GW, coś mi tu nie pasuje! Jak się raz wdepnie w to GWno to długo smród pozostaje.
    Po drugie mnie ciekawi jak bloger ma coś orginalnego, nowatorskiego do powiedzenia, a ona pisze przeważnie to co wszyscy.
    Ostatnio podoba mi się portal wpolityce.pl.

    OdpowiedzUsuń
  17. @Cmentarny Dech
    I Dodę. A kto wie, czy i nie jej ex-kawalera. On też jest bardzo inteligentny.

    OdpowiedzUsuń
  18. @PLK
    To też chyba jest Rzepa.

    OdpowiedzUsuń
  19. @Toyah

    No tak, mogłeś właśnie tak to odebrać. Ale to nie było osobiście, czy co do ciebie, tylko o całokształt sceny. Tak, czy inaczej sorki.

    Aha, bardzo nie mam zaufania i nie lubię ludzi z mensy. Mają oni poważny problem socjopatyczny i ze sobą, co omawialiśmy na kognitywistyce.


    No i zauważyłem, że wyrzuciłeś nowy Ekran z blogu :).

    OdpowiedzUsuń
  20. Toyahu,ja nie o Katarynie.

    Pamiętasz blogera Ambiwalentna Anomalia ? Niekiedy komentował u Ciebie na S24.
    Nie żyje. Odzedł do Pana wczoraj po rozległym udarze mózgu.

    OdpowiedzUsuń
  21. Pamiętam. Niestety tylko z zabawnego nicka.
    Śmierć, jak pisał e.e.cummings, jest "zła & legalna".


    "Śmierć"

    jest ściśle

    naukowa

    & sztuczna &


    zła & legalna)


    dziękujemy ci

    boże

    wszechmogący za umieranie


    ( o życie! Wybacz nam grzech Śmierci

    OdpowiedzUsuń
  22. @Toyah

    Czy Wy widzicie, co tu się wyprawia?

    No, Panie, to wbija w fotel. Dobrze, że była reforma administracyjna, bo tak to jeszcze Radom wchodziłby w grę i tłumy internautów snułyby domysły nie śpiąc i nie jedząc. Marząc przy tym o tym damskim głosie, interesującym, trochę tajemniczym

    Tak, Toyahu, takie teksty jak ten lubię szczególnie. Akurat tajemnicza blogerka z wojewódzkiego miasta na literę R nie ma tu nic do rzeczy. Sposób w jaki Ty widzisz i jak opisujesz te wysiłki, zabiegi, napinanie zwiotczałych muskułków tą, pardon my french, kreację, byle tylko zaistnieć, zaistnieć. Wcale nie mam na myśli tylko blogerów.

    Przypomniał mi się tu niejaki(a) PiS wróci, którego zdemaskowałeś w sposób, jak dla mnie, genialny. I jak potem toto wierzgało po różnych blogowiskach.
    Przynajmniej raz nie sprawdziło się stwierdzenie Rymkiewicza, że zła inteligencja jest inteligentniejsza od dobrej inteligencji.

    Więc, przy okazji tego tekstu i tych wspomnień: dzięki!

    I ukłony.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wczoraj zdarzyła się zabawna rzecz>Gapiącsię w telewizor usłyszeliśmy o mandatach za słynny już tekst.Wtym samym czasie "leciał film" C.K Dezerterzy.I tam jest tak scena z papugą,która mówi Kaiser idiot zamiast Liebe.Oczywiście jest areszt na papugę. Czy życie nie przxerasta kabaretu?To tak na marginesie naszych dyskusji i trochę w szukaniu pocieszenia po odejsciu kolejnego, fajnego Człowieka.ten kretynizm obrażajacy Nas w wykonaniu matołów musi się skończyć, zanim nas wykończą.

    OdpowiedzUsuń
  24. @Agnieszka Moitrot
    I nawet ja pamiętam Ambiwalentną Anomalię. Szkoda strasznie człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  25. @Kozik
    Tu akurat też się z Rymkiewiczem nie zgadzam. Myślę że on ma tu rację, ale tylko do pewnego stopnia. Później już się myli. W każdym razie wiem, o co mu chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  26. @Kozik
    Tu akurat też się z Rymkiewiczem nie zgadzam. Myślę że on ma tu rację, ale tylko do pewnego stopnia. Później już się myli. W każdym razie wiem, o co mu chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  27. @All

    Właściwie to powinienem napisać przy poprzednim tekście. Ale nie wiem, czy ktoś tam jeszcze zagląda.

    Pokazano wczoraj w tvn24 tego nieszczęsnego Mężydło. I mimo, że byłem już oskarżany o nadmiar współczucia, to ponownie zrobiło mi się przykro. Bo Mężydło, co było widać wyraźnie, jest człowiekiem chorym.
    Myślę sobie: może oni w tej platformie przeprowadzają tortury. I to na swoich. Przywiązują delikwenta do krzesła i powoli, kropla po kropli kapią im godzinami na głowę. A z głośnika płynie hipnotyzujący głos Donalda: ja się nigdy nie mylę, Kaczyński to wariat, Rosjanie są OK,pod Smoleńskiem była banalna katastrofa, Miller wszystko wyjaśni, jest dobrze, będzie lepiej, przestań sam myśleć, przestań sam myśleć, przestań...
    Wczoraj Halicki, dzisiaj Mężydło nie potrafią odpowiadać na proste pytania! Więcej - oni na prawdę już nie myślą. Potrafią tylko cytować. Jak mantra powtarzają słowa partyjnego różańca.

    Po przegranej PO wielu z nich będzie potrzebowało poważnej pomocy lekarskiej. Własna partia ich zniszczyła.

    Mężydło to już bardziej warzywo niż normalny człowiek.

    Odmóżdżenie...

    OdpowiedzUsuń
  28. @jazgdyni
    Trzeba Ci przyznać, że od czasu do czasu piszesz komentarz, którym odkupujesz wszystkie swoje dziwactwa.
    Obraz Mężydły na tym krześle - ależ chciałbym coś takiego wymyślić! Prawdziwe cudo.
    Inna sprawa, że to faktycznie może tak być. Ja się od paru dni zastanawiam, co się dzieje w tych ich łbach. Najpierw Halicki, teraz ten.
    Inna sprawa, że co oni mogą powiedzieć? Sadzają ich przed tą kamerą, zadają pytanie o tych kiboli. Pozostaje tylko powiedzieć: "Przepraszam, ale muszę iść siusiu" i uciec. A tu trzeba gadać. No więc gadają.

    OdpowiedzUsuń
  29. Witam
    uważam, że każdy tekst, który czytamy, powinniśmy czytać ze zrozumieniem
    to jak w enigmie, do rozszyfrowania przekazu, potrzebny jest kod
    moim kodem jest Polska
    a jeżeli ta Polska, z naciskiem na "ta", to reszta jest prostym przekazem, że "only Jarosław Aleksander Kaczyński"
    bo Mu ufam, Jemu jednemu
    bo wydaje mi się, że tak trzeba
    bardzo to patetyczne, piszę wyprzedzając Wasze uczucia
    bo tak trzeba

    OdpowiedzUsuń
  30. Niestety brakuje kogoś po stronie PiS,który na gadkę Mężydły,że częsci naszej Tutki należą do państwa ,gdzie się rozbił:odpowiada,że kłamie, bo Izraelczycy zaraz zabrali swoje manatki z Rumunii.

    OdpowiedzUsuń
  31. @toyah
    nie będę oryginalna, gdyż wpisuję się w ogólny ton komentarzy pod tym tekstem.
    Teksty Kataryny znudziły mnie już dawno. A jej dziwaczne poglądy zniesmaczyły.
    Nawet chyba dałam wyraz w jakichś komentarzach u niej.
    Ale szkoda czasu i atłasu na tę "blogerkę"

    Ani forma, ani treść...

    OdpowiedzUsuń
  32. @netzadarmo
    Pozdrawiam i witam i dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  33. @molier
    Oczywiście. Ani forma, ani treść. Natomiast pozycja jak najbardziej. I to co my sobie na ten temat mówimy, tego faktu nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  34. @molier
    O ile dobrze słyszałem, po stronie PiS-u jest dość dużo osób, które mówią, że Mężydło kłamie.

    OdpowiedzUsuń
  35. Ale tu chodzi o wizję!!Czyli rozmowę w TFałszu!!

    OdpowiedzUsuń
  36. @kryska
    Przepraszam. Komentarz skierowany do Ciebie zaadresowałem do molier.

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja to widzę tak:
    1. Kataryna sama kiedyś przyznała, że Wyborcza znała jej tożsamość znacznie wcześniej niż Dziennik.
    2. Wyborcza nie ujawniła tożsamości Kataryny, choć jak wiemy oni są zdolni do absolutnie każdego sk-syństwa by pogrążyć PiS.
    3. Pytanie: co jest dla Wyborczej ważniejsze od walki politycznej? Odpowiedź w wyznaniach Michała Cichego (który, jak wszyscy wiemy, zwariował).
    Myślę, że to jest ta nitka, która wyjaśnia jej popularność i zarazem wiąże z tzw. salonem.

    OdpowiedzUsuń
  38. @sundisk
    Podoba mi się ta nitka. Uważam że jest bez zarzutu.
    Od siebie tylko dodam, że nie ma takiej możliwości, żeby ci, którym zależało na tym, by ją zidentyfikować, nie mogli tego sobie załatwić.

    OdpowiedzUsuń
  39. Kataryna to jest takie zjawisko,ze daje "zarobic" obydwu stronom, tym ktorzy ja zachwalaja ,ale takze tym,ktorzy pisza o niej zle i bardzo zle.
    Obie strony zyskuja na popularnosci dzieki temu,ze w ogole pisza o katarynie.
    Nie jest wazne to co ona pisze,bo kazdy pisze to co uwaza za stosowne i to co mu w umysle gra.
    Na tym polega ta upierdliwa wolnosc slowa.
    Poki jeszcze mozna cos napisac w sieci to ludzie pisza.
    Ja kataryne przestalam czytac dawno temu,kiedy przy okazji sprawy Niezabitowskiej i jej roli jako agenta dawnych sluzb komunistycznych , blogerka rozpoczela delkikatna akcje zdejmowania odpowiedzialnosci z tamtej kobiety i umnijeszania ogolenie jej roli jako agenta.
    Ale ja wyrobilam sobie sama opinie o blogerce bazujac na tym co ona sama pisze,a nie na tym co inni o niej pisza ,jedni zle inni dobrze.
    Obecnie jak rozumiem kataryna popiera PO i z tej racji dostaje packi od kaczystow. Gdyby popierala kaczystow to by dostawala packi od peowiakow,od pzpr,obecnie sld,a takze od "chlopskiej" he,he partii PSL.
    Rozumiem takze ,ze gdyby popierala pis cala moca swojego piorka,to by miala takze wieksze fory na tym blogu:-))))
    Ale jak mowie kazdy popiera to co mu pasuje.To jest takze ta upierdliwa wolnosc wyborow osobistych.
    Ja nie popieram nikogo na polskiej scenie politycznej. Na wybory nie chadzam i popieram kazdego z podobna postawa. Uwazam to za zdrowy objaw odruchu protestu przeciwko temu co sie dzieje z naszym panstwem i jego urzednikami. A w sumie takze z naszym osobistym juz bardzo zyciem. Uwalona ustawa lustracyjna takze rekami sp prezydenta,Ustawa,ktora neizle mogla pokasac w dupsko agenture umocowana w newralicznych punktach naszego panstwa.Ale coz ,stalo sie inaczej.
    Natomiast prawo do narzekania maja wszyscy i ci co chodza na wybory i ci co nie chodza,bo wszyscy placa coraz wieksze podatki i to daje prawo do zabierania glosu.
    A ta tzw klasa polityczna robi z naszymi pieniedzmi co jej sie zywnie podoba. I to nie wrozy dobrze dla przyszlosci kraju,ktora powinna byc swietlana a jest ..smutna.
    Pozostaje juz chyba tylko zarliwa modlitwa.

    OdpowiedzUsuń
  40. @wiktoria
    Nie. To nie jest tak. Prawdę powiedziawszy, jest zupełnie inaczej. Zupełnie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  41. @Toyah
    Zgoda, dla nich to pestka.

    Z nowości: trzeba Ci przyznać Toyahu, że wyjątkowo się wstrzeliłeś z tą notką. Kataryna na twitterze dzisiaj nadaje, że PiS nie ma prawa krytykować akcji ABW przeciwko AntyKomor.pl bo przecież Kaczyński powołał zespół ds. monitorowania internetu. To trochę co innego, niż wjazd do studenta o 6 rano i konfiskacja laptopa, ale przecież w tym towarzystwie obowiązuje złota zasada: PO niepiękna ale PiS jeszcze gorsze.

    OdpowiedzUsuń
  42. @sundisk
    To ona też pisze na twitterze? Właściwie, to aż sam się sobie dziwię, że się dziwię.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...