poniedziałek, 18 kwietnia 2011

A jednak się nie pomylili: to rzeczywiście koniec

A jednak muszę się uderzyć w piersi. Kiedy kardynał Nycz, a za nim paru innych biskupów, zatroskanych o to, by nasze zszarpane nerwy i obolałe serca nie wyrządziły nam zbyt wielkich szkód, ogłosili koniec żałoby, pomyślałem sobie, że oni się mylą. Że z tym swoim ni to apelem, ni komunikatem, zdecydowanie wyprzedzili swój i nasz czas, lub, jak to niektórzy mówią, wyszli przed szereg. Lub, jeszcze okrutniej, zupełnie niepotrzebnie przytulili się do zwycięzców. Krótko mówiąc, wydawało mi się, że tymi swoimi słowami oni, nie dali świadectwa prawdzie, lecz kłamstwu. Jakiż byłem nieroztropny! Jak ich źle oceniłem! Dziś, kiedy minął już cały tydzień od 10 kwietnia, a na naszych rozdziawionych oczach mija właśnie rok od pamiętnych krakowskich uroczystości pogrzebowych Prezydenckiej Pary, wygląda na to, że słowa naszych biskupów stanowiły czystą i niczym nie skażoną prawdę. Żałoba właśnie dobiegła końca. I świadczy o tym każda chwila każdego z mijających dni. I trzeba to nam się było upierać?
Ktoś powtórzyć dziś może za tym, co tu już powiedziano, że żałoby tak naprawdę nigdy nie było, więc nie ma się też czego kończyć. A jednak to nieprawda. Dziś widać to bardzo wyraźnie. Jeśli to co się działo przez miniony rok nie było żałobą, to jak nazwiemy to, co mamy dziś? Wesołe miasteczko? Cyrk? A może zapasy w kisielu? Otóż nie. Wcześniej była żałoba, a dziś mamy wreszcie normalność. No i długo wyczekiwaną dyskusję. Dopiero dziś widzimy, z jakim umiarem i skupieniem i szacunkiem tylu wybitnych uczestników życia społecznego zachowywało przez długie miesiące dyskretny spokój. Owszem, pojawiały się to tu, to tam głosy, bardzo odosobnione, kwestionujące dorobek prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a nawet sugerujące jego winę za smoleńską katastrofę, jednak dopiero dziś widzimy, z jakim to wszystko było prowadzone z umiarem. Prawdziwą debatę mamy dopiero dzisiaj. Oto autentyczny panel i oto jego uczestnicy.
Weźmy marszałka Grzegorza Schetynę, kiedy on dziś wchodzi na krzesło i oświadcza, że ponieważ żałoba się skończyła, on wreszcie powie, co mu leży na sercu. Możemy sobie tylko wyobrażać, jak on przez ten rok cierpiał, powstrzymując się od wyrażenia swojej szczerej opinii na temat czy to wątpliwych zasług Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta, czy sensowności – lub raczej bez-sensowności – pogrzebu na Wawelu. Jak mu musiało być przykro i źle, kiedy tak bardzo chciał, a wiedział, że nie może wyrazić tego, co sobie myśli choćby na temat pomnika upamiętniającego osobę prezydenta Kaczyńskiego. I dziś dopiero mógł poczuć powiew prawdziwej wolności. I wyrzucić z siebie to wszystko, co go tak dusiło. Wszystko na raz. I to nie dlatego, ze jest złym człowiekiem o złych myślach. O nie! Dlatego jedynie, że skończyła się żałoba i nadszedł czas na dyskusję o państwie i jego sprawach.
A zwróćmy uwagę, że to nie tylko Grzegorz Schetyna wykazał się taką kulturą. Z wielu stron dochodzi do nas ów powiew wolności. Z Sejmu, z kancelarii pana premiera, z Pałacu Prezydenckiego, z mediów… A możemy być pewni, że w najbliższych dniach usłyszymy jeszcze więcej głosów niosących tę wieść: Prezydent Kaczyński był złym prezydentem. Nie zasłużył na pomnik. To był człowiek zły i głupi. Jego żona też nie była szczególnie mądra i dobrą kobietą. Nie zasłużyła na tulipany. On i Ona nie byli ludźmi w żaden sposób szczególnymi na tyle, by spocząć akurat na Wawelu. Bo jeśli oni – to kto nie? Dziś można to powiedzieć oficjalnie i głośno. Można to zrobić choćby tak, jak to było możliwe na samym jeszcze początku, kiedy prawdziwa żałoba jeszcze się nie rozpoczęła, a już młodzi ludzie wyszli na ulice naszych miast, żeby wstawić się za Wawelem i jego królewskim przepychem. Pomyślmy tylko, jak ten odruch czystych serc, ledwo co zaistniał, musiał zostać tak brutalnie przygnieciony przez niemal 12 miesięcy żałoby. I dopiero dziś można zdjąć te kajdany. I może to zrobić już każdy. Nie tylko Janusz Palikot, nie tylko Stefan Niesiołowski, nie tylko Lech Wałęsa, nie tylko Magdalena Środa, nie tylko pan wielmożny profesor Władysław Bartoszewski i równie wielmożny Andrzej Wajda, nie tylko Jakub Wojewódzki, nie tylko Kazimierz Kutz i Jerzy Urban, nie tylko wreszcie być może najbardziej cisi bohaterowie tego ruchu – Dominik Taras i Hubert H. Demokratyczne społeczeństwo nie dyskryminuje swoich posłańców. Minął rok – dopiero dziś to widać wyraźnie – jak bardzo uprzejmego milczenia. I pomyśleć, że to właśnie nasi biskupi tak pięknie ten czas przewidzieli. Koniec żałoby. Skąd oni to wiedzieli?
W niedawnej notce zwróciłem uwagę na słowa pewnego księdza, który dzielił się z nami swoją niewiarą w cuda. Dziś wiemy wszyscy, że może i cudów nie ma, ale to że rzeczy niewyjaśnione i dziwne się dzieją, to fakt. Pokazali to z taką mocą nasi biskupi. Zanim żałoba się ostatecznie skończyła, wypowiedzieli to zdanie. To jedno zdanie… i słowo stało się ciałem. Kto chce, niech na to mówi „przypadek”. Dla wielu z nas, pozostanie to jednak prawdziwym cudem. Jednak Kościół to potęga.

Wszystkich, którzy wciąż potrzebują tych słów i znajdują w nich sens, nadzieję i jednak pocieszenie, proszę niezmiennie o wsparcie. Bóg mi świadkiem, że nie jest lekko.

30 komentarzy:

  1. @toyah
    Dobry tekst.
    Zadekretowali koniec żałoby. Biskupi do społu z najważniejszymi decydentami i mediami.
    Ale jest jeszcze gorzej. Juz widac w przekazach, że złej, czarnej i negatywnej "legendzie" smoleńskiej, "politycznej, pisowskiej żałobie" będzie przeciwstawione pozytywne, jasne i optymistyczne przesłanie beatyfikacji i nauczanie papieża. Nauczanie sprowadzone do kremówek, tolerancji, bratania sie ze wszystkimi itd. To się dzieje na naszych oczach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Święta racja, czego przykładem może być w dniu dzisiejszym Kraków. Ksiądz nawet nie raczył przywitać gości na Mszy Świętej za śp. Prezydenta jego małżonkę i pozostałych poległych pod Smoleńskiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Toyahu


    Mam gdzieś biskupów i innych popaprańców.

    Moja żałoba skończy się w dniu mojej śmierci, lub w dniu osądzenia i ukarania winnych.

    To pierwsze jest bardziej prawdopodobne.




    Pozdr.
    -------------------
    GW nie kupuję.
    TVN nie oglądam.
    TOK FM nie słucham.
    Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. @toyah
    Moja żałoba trwa i trwać będzie.

    Co dzień wspominam rożnych zmarłych a ze względu na specjalne okoliczności 10.04.2010, jak już wcześniej pisałem, jestem w takim stanie jak było to w zniewolonej Polsce po Powstaniu Styczniowym.
    Wtedy żałoba trwała wiele lat.
    Tylko co raz częściej mam wrażenie jakbyśmy jednak byli jeszcze przed Powstaniem Styczniowym ale już w żałobie.

    Jedyne co ewentualnie może mnie uwolnić to to co pisze Przemo1 - albo śmierć moja albo ukaranie wszystkich tych, którzy są odpowiedzialni nie tylko za 10.04 ale i za te wszystkie nieprawości ostatnich 22 lat. O mordercy Jaruzelu nie wspominam bo o niego zatroszczą się już niedługo na tamtym świecie.


    Ja tylko modlę się i mam nadzieję, że jednak to drugie będzie wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  5. @kazef
    Nie dadzą rady. Myślę, że nie dadzą rady.

    OdpowiedzUsuń
  6. @yzrej
    Głupia sprawa. A co to za ksiądz? Daki jakiegoś wybrakowanego, czy on to może tak specjalnie?

    OdpowiedzUsuń
  7. @Przemo
    Nie można było tego lepiej powiedzieć. Łączę się solidarnie w tej deklaracji. Do śmierci. Choćby i do śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawdę nie chcę tu grzeszyć ale treść ostatnich wypluć i najnowszych oskarżeń paliwymiota (http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/331845,palikot-donosi-do-pro,3 ) dokładnie się wpisują w opisany przez Ciebie modus operandi atakowania J.K.
    Kiedy, po czytaniu wczorajszego N.D. na temat uroczystościach z dnia 7.04.2010 http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110416&typ=po&id=po02.txt czyta się wysiłki - czyli metody programowania_neurolingwistyczne tego człowieka, zastanawiam się w jaki sposób, ludzie którzy chcą aby inni mieli wrażliwość co do Prawdy mogli by życzyć sobie aby o takich rzeczach zapomniano i zakończono nie tylko żałobę ale związane z nią pragnienia prawdy, sprawiedliwości i zadośćuczynienia? Po prostu nie rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  10. @raven59
    Żałoba Narodowa ogłoszona została 2 lata p r z e d Powstaniem Styczniowym. Rozpoczął ją pogrzeb pięciu demonstrantów poległych na Placu Zamkowym w czasie jednej z wielkich manifestacji patriotycznych w Warszawie, 27 lutego 1861 r. Te zdarzenia upamiętniają obrazy Kossaka i Grottgera.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnie notki toyaha są tego rodzaju, że - czytając o postawach moich konfratrów - "nie wiem, gdzie iść? I gdzie oczy schować? I gdzie łzy ukryć?".

    Tym bardziej się cieszę, że mogę zarekomendować ciekawy wywiad z ks. Chrostowskim (http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110419&typ=my&id=my03.txt), traktujący o jeszcze ciekawszej homilii mojego Arcypasterza, ks. Stanisława Gądeckiego, wygłoszonej 10.04. w Katedrze Warszawskiej (http://duchowy.pl/2011/04/10/homilia-abp-gadeckiego-podczas-mszy-w-archikatedrze-warszawskiej/).
    To tak gwoli odtrutek:)

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

    PS: Jestem obecnie między jedną a drugą Spowiedzią i nie wyrabiam się czasowo, by coś więcej napisać. Ale wiernie wszystko czytam. Może uda się do Świąt odezwać...

    OdpowiedzUsuń
  12. @adthelead
    "zastanawiam się w jaki sposób, ludzie /.../ mogli by życzyć sobie aby o takich rzeczach zapomniano i zakończono nie tylko żałobę ale związane z nią pragnienia prawdy, sprawiedliwości i zadośćuczynienia? Po prostu nie rozumiem."
    --------------------------------------------------

    Nie rozumiesz, bo błędnie postawiłeś problem. Ci ludzie, o których piszesz, nie chcą "aby inni mieli wrażliwość co do Prawdy", oni po prostu chcą, żeby Jarosław Kaczyński jak najszybciej zdechł. To znaczy on już zdechł, tylko im jeszcze tego nie potwierdził. Stąd ich dysonans, wszelaki dysonans.

    Mogę się założyć, że oni po wbiciu kołka osinowego natychmiast pozwolą nam nawet posiadać inną, swoją wrażliwość co do Prawdy.

    No, chyba, że pojawi się następca, lub następczyni tronu. Wtedy walka o pokój i poszukiwanie Prawdy zacznie się od nowa.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam
    Mszy przewodniczył wikariusz generalny archidiecezji krakowskiej ks. infułat Bronisław Fidelus. Po Mszy Świętej przywitał gości J. Zelnik. Transmisja TV TRWAM
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. @adthelad
    Osobiście odnoszę wrażenie, że to szaleństwo, to jednak coś więcej niż zwykle programowanie. Nie bardzo chcę wpadać w nastrój hiper religijny, ale to mi naprawdę przypomina to co Pan Bóg uczynił z sercem Faraona, zanim uwolnił Żydów z Egiptu. Oni się zachowują jakby coś super potężnego ich determinowało. I to nie tak sobie, ale zdecydowanie po coś.

    OdpowiedzUsuń
  15. @Don Paddington
    Ja myślę, że Ksiądz, nie wiedząc, gdzie oczy podziać, nie jest samotny. Ani tym bardziej wśród księży, ani wśród tych co grzeszą już sobie tak zwyczajnie. Jak my wszyscy. Może więc ten nasz wstyd w końcu jakoś zadziała.

    OdpowiedzUsuń
  16. @yzrej
    Skoro Fidelus, to znaczy że grzeszył z wychowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  17. @yzrej
    'Z wyrachowaniem' miało być.

    OdpowiedzUsuń
  18. To szaleństwo, które obserwujemy, jest pochodną coraz to większej góry kłamstwa, którą już nie mają siły podtrzymywać, a muszą, gdyż inaczej zawali się WSZYSTKO. A na tą górę składają się tysiące, a może nawet miliony drobnych, średnich i grubych kłamstw, i cały czas trwa proces wciągania młodych (poprzez najprostszą metodę współudziału w zbrodni, gdy zostaję się jedynie jej obserwatorem, a potem ... już nie ma wyjścia - zdaniem wielu).
    Jak musi ich kłuć w oczy nazwa partii "Prawo i Sprawiedliwość" oraz często powtarzane proste słowa ŻĄDAMY PRAWDY.

    OdpowiedzUsuń
  19. @don esteban
    Mówiąc o 'ludziach' miałem na myśli hierarchów kościoła a o Prawdzie z dużej litery wiary katolickiej. Może to wyjaśnienie jest niepotrzebne?

    OdpowiedzUsuń
  20. @Marylka
    "Żałoba Narodowa ogłoszona została 2 lata p r z e d Powstaniem Styczniowym" - to potwierdza, ze jednak jesteśmy jeszcze przed, mnie niepokoi jednak to że Powstanie Styczniowe zostało przegrane...

    OdpowiedzUsuń
  21. @Don Paddington
    Dobrze, że Ojciec poleca nam wywiad z ks. Chrostowskim - takich wywiadów powinno być więcej.

    OdpowiedzUsuń
  22. Moja żałoba trwa!A może to jest grzech przeciwko Duchowi Św.,gdy nie słucham biskupa?Poradź Księże, czy mam się z tego spowiadać?Boże, mój Boże?Czemuś nas opuścił?

    OdpowiedzUsuń
  23. @raven59
    No, może lepiej nie przesadzajmy z analogiami. Historia się tak wiernie nie powtarza.

    OdpowiedzUsuń
  24. @Marylka
    I w tym cała nadzieja i w Bogu - przede wszystkim!

    OdpowiedzUsuń
  25. @Don Paddington
    W tym wywiadzie i w tej homilii jest wszystko. To jest prawdziwe wsparcie. Bardzo się też cieszę, że ks. prof. Chrostowski wzywa do przyglądania się kapłanom ("warto i trzeba obserwować, komu w Kościele jest bliżej do Katarzyny wiśniewskiej..."), czyli do tego, co my tu w ślad za Toyahem robimy, niepokojąc się jednocześnie swoją ostrością sądów. Bóg Księdzu zapłać.

    OdpowiedzUsuń
  26. @Gracjan
    No tak. Ta nazwa jest wyjątkowa bez dwóch zdań. Dorn co by nie mówić, tu pokazał swój prawdziwie żydowski geniusz.

    OdpowiedzUsuń
  27. Dobry wieczór!

    Z frekwencji na manifestacji organizacji pod nazwą Obywatelski Wawel pozwalam sobie wyciągnąć wniosek ostrożnie optymistyczny, że jednak ten syk, to ich jakże tryumfalne odtrąbienie końca żałoby (jakiej żałoby? - ukłony dla Pani Toyahowej) nie spotka się ze zrozumieniem i aplauzem mas. Oby!

    Ale przygnębiła mnie nieco inna okoliczność: otóż w zeszłym tygodniu przegapiłem zakup GaPola z rozszerzoną wersją "Solidarnych 2010". Ponieważ mamy dziś wtorek, rzutem na taśmę, postanowiłem zdobyć to wydawnictwo i... udało mi się już w pierwszym prasowym saloniku. No - niby fajnie, udało się. Ale. Ale ja myślałem, że takie wydania znikają migiem z kiosków - a tu gazeta z filmem, tym filmem!, leżała sobie cały tydzień - i wcale nie wykupiłem ostatniego egzemplarza.

    Może więc jednak szeroki odbiorca zrozumiał, że już dość tej żałoby, że są ważniejsze sprawy? Wezwania biskupów i celebrytów odniosły skutek?

    A skoro już piszę o dniu codziennym to jeszcze jedna refleksja, pozwólcie, Drodzy.

    Słucham teraz w aucie audiobooka "Archipelag Gułag". Jakież to uniwersalne dzieło! Metody działania ruskich służb sprzed niemal wieku wcale nie zmieniły się tak bardzo.

    A przecież Sołżenicyn nie był Kaczystą_ziejącym_pisowską_nienawiścią.

    Ukłony!

    OdpowiedzUsuń
  28. @don esteban
    zapomniałem dodać, że pozdrawiam również.

    OdpowiedzUsuń
  29. @Kozik
    O, przypomniał mi się Szałamow. Nie sprawdzałem, ale jego chyba na audiobooku nie wydali?
    Nawet nie wiem czy wznawiają.

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie jest tak wcale źle. Chce zaprotestować przed szerzeniem defetyzmu, że jest katastrofalnie źle i nas Kościół opuścił. Owszem jest wiele gorszących znaków, ale czy one po raz pierwszy się pojawiają? Opis GW czy TVN wypacza rzeczywistość, nie poddawajmy się lansowi ich pupilków. Słowa ks. Leona Wiśniewskiego, w których bolał nad „nacjonalizmem i szowinizmem” u przeważającej części kapłanów, odebrałem bardzo pozytywnie, to chyba dobra nowina! Wcale nie wykluczam, ze wzmożenie pewnych deklaracji postaw to efekt, pustki jaka pozostała po śp. abp. Życińskim, kto zostanie nominowany na primus inter pares tzw. kościoła otwartego.
    I jeszcze jedna moja pocieszające obserwacja, ostatnio jak byłem na Mszy w Wielkim Tygodniu w czasie kazania ks. mówił o prawdzie, nawiązał też, tak dygresyjnie ale nieprzypadkowo przecież, o prawdę o Smoleńsk. Z mojego doświadczenia, nie mogę powiedzieć, że Kościół nas opuścił. A że w TVN pokażą akceptowanego bp. Który powie co ma powiedzieć, cóż nic nowego.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...