Dla Marylki.
Fakt pojawienia się w Sieci blogu Jarosława Kaczyńskiego wywołał w przestrzeni publicznej falę szyderstw i kpin, a wśród nich, na pierwszym chyba miejscu, znalazło się wspomnienie wypowiedzi Prezesa jeszcze sprzed lat, w której – według różnych starych i nowych insynuacji – oskarżył on internautów o to, że w swojej większości spędzają czas w Sieci, żłopiąc piwo i studiując pornografię. Siła tej insynuacji, i jej intensywność, w dniach, kiedy powstawała, były tak dźwięczne, że na wiele dni pochłonęła ona uwagę całej Polski, następnie wypełniła zarezerwowane dla niej miejsce w popkulturowej świadomości narodu, a dziś okazała się do tego stopnia niepokonana, że nawet sam Prezes, jak się zdaje, uznał za stosowne wycofać się z tamtych słów i spróbować jakoś sprawę łagodzić.
Ta przedziwna debata jest o tyle ciekawa z dwóch względów. Z jednej strony, każdy z nas, który w ten czy inny sposób porusza się w tej przestrzeni, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Internet to miejsce wyjątkowo niebezpieczne. Można by wręcz nawet powiedzieć, że perfidność Internetu jest faktem uznanym oficjalnie. Więcej. Wydaje się, że nawet kompletni wariaci, od Internetu uzależnieni, wiedzą to, i już tylko w milczeniu to nieszczęście akceptują. No bo co można powiedzieć o sytuacji, w której człowiek ma świadomość – a jeśli jej akurat nie ma, to chyba tylko w jakimś skrajnym i chwilowym obłąkaniu – że często zaledwie jedno kliknięcie go dzieli zarówno od nieba jak i od piekła? Tym bardziej, gdy, jak dobrze wiadomo, to akurat piekło nie jest puste. Po drugie natomiast, jak wszystko na to wskazuje, większość tych, którzy mają taką satysfakcję z tej dyskusji, tak do końca nie wie, o czym jest rozmowa.
My to wiemy bardzo dobrze, ale, co ciekawe, i sam Jarosław Kaczyński, który może i praktykę ma tu słabą, również doskonale zna przynajmniej teorię tej czeluści. Udowodnił to świetnie w tamtej wypowiedzi sprzed lat. I znów, to co jest w tym wszystkim autentycznie uderzające, to wspomniany wyżej fakt, że mało kto ma pojęcie, co to były za słowa, jaki ich kontekst i co sprawiło, że są one od tamtego czasu tak głośno – i to w tak przebiegły sposób – przypominane.
Internet, jak mówię, to miejsce równie piękne co nadzwyczaj paskudne. Pisałem o tym u siebie wielokrotnie, ostatni raz chyba już po smoleńskiej katastrofie, a nawet już po owych przedziwnych lipcowych wyborach. Pozwolę sobie odpowiedni fragment przekleić:
„Z zapisu prezentowanego na głównej stronie Joe Monstera wiemy, że tym razem jakiś Europejczyk zadzwonił do księdza i po chytrym ‘Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja Zawsze Dziewica’, powiedział ni mniej ni więcej tylko coś takiego: ‘Ja a propos tego spotu Jarosława Kaczyńskiego, gdzie on z młodzieżą sadzi jakieś tam drzewa. Mam nadzieję, że on skończy tak jak jego brat, czyli tam gdzie jego miejsce – na drzewie’. http://www.joemonster.org/filmy/26738/Telefon_do_Radia_Maryja. Koniec. Tyle. Tu figiel się kończy, a zaczyna polityka. Portal Joe Monster postanowił tę rozmowę, prawdopodobnie umieszczoną tam przez samego pomysłodawcę, nagrodzić miejscem na podium, a więc na swojej głównej stronie. Domyślam się, że cel był dwojakiego rodzaju. Przede wszystkim chodziło o to, by sobie się pośmiać z Radia Maryja, że tacy niby mądrzy, a tak fatalnie się dali nabrać, ale również – i co może, jak należy wnioskować z tonu dziesiątek komentarzy umieszczonych pod owym żartem, jeszcze istotniejsze – strzelić w łeb Jarosławowi Kaczyńskiemu. I to zdzielić go tak, żeby to poczuł. A więc z dwóch stron – bezpośrednio na odlew, ale też i przez jego zmarłego na tamtym smoleńskim drzewie brata. Redakcja portalu najwyraźniej uznała, że dowcip jest na tyle przedni, że warto by go puścić w świat i tak go wyeksponować, żeby, oklejony z każdej strony odpowiednimi komentarzami, stworzył w ten sposób prawdziwe dzieło sztuki”…
I proszę mi teraz nie mówić, że to akurat nie jest Internet. I że to akurat nie są internauci. Bo co do tego nie ma dyskusji. Zwłaszcza gdy zobaczymy, że ten żart jeszcze dziś tam sobie wciąż w najlepsze hula, a podobne się rodzą jak grzyby po deszczu. Podobnie jak nie ma dyskusji co do tego, że nawet jeśli Jarosław Kaczyński tego czarnego zdarzenia nie miał okazji zauważyć, ani – co jeszcze bardziej prawdopodobne – nawet nie czytał mojej relacji, to sam świetnie sobie z tego brudu sprawę zawsze zdawał. I to znacznie wcześniej, jeszcze zanim to coś pojawiło się w Sieci. Dlaczego? Bo jest człowiekiem mądrym, wrażliwym i ciekawym świata. A te trzy rzeczy w pełni wystarczą, żeby mięć podstawowe na jakikolwiek temat – nawet nie koniecznie tak oczywisty i jednoznaczny jak Internet – pojęcie.
Natomiast to, o czym dziś nikt nie pamięta, a ci co pamiętali, albo sami zapomnieli, albo stanęli na głowie, żeby zapomnieli też wszyscy pozostali, to to, że owa wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego nie była wypowiedzią na temat Internetu, na temat internautów, na temat pornografii i na temat piwa. Wywiad, opublikowany wiele lat temu przez portal www.pis.org.pl, to była długa, pięciostronicowa wypowiedź na przeróżne tematy, natomiast problem Internetu pojawił się dopiero pod sam koniec i przez Jarosława Kaczynskiego został skwitowany jednym zdaniem. Na pytanie mianowicie o to, jakie Kaczyński ma zdanie na temat propozycji głosowania przez Internet, Prezes odpowiedział, że jego zdaniem wybory to akt zbyt poważny, żeby można było ryzykować sytuację, kiedy to ktoś, między paroma piwami, a jednym pornograficznym filmikiem, zagłosuje sobie w wyborach. I tyle. Nic ponad to. Kropka.
Myślę dziś o tamtej króciutkiej refleksji i jakkolwiek bym się starał dojrzeć w niej choćby drobną niezręczność, nie mówiąc już o jakimś poważnym głupstwie – nijak mi się to nie udaje. No bo z jednej strony mamy pytanie dotyczące jednej z ówcześnie bardzo powszechnie dyskutowanych kwestii: czy pomysł glosowania przez Internet jest do przyjęcia, a z drugiej krótką odpowiedź, że Kaczyńskiemu on się nie podoba, bo z jego punktu widzenia wybory to wydarzenie o znaczeniu tak wielkim, ze byłoby bardzo niegodnie, gdyby miało się zdarzyć tak, że ktoś zagłosuje na przykład po pijanemu, albo podczas jakiejś tandetnej zabawy. Przecież to jest coś tak oczywistego, że ja bym się nie zdziwił, gdyby ktoś zechciał zarzucić Kaczyńskiemu, że był w tej wypowiedzi zbyt trywialny i prosty. No ale żeby od tej wypowiedzi dojść do wiecznego newsa, że z niego jest bezmyślny gbur i osioł? Z tego jednego dosłownie zdania?
No ale tak to właśnie się stało, że ta zupełnie niewinna wypowiedź wywołała najpierw bardzo perfidny atak propagandowej manipulacji, następnie bardzo ciężki i bezwzględną medialną agresję, i w rezultacie furię ze strony zawsze wiernego tłumu, która nie dość, że w pewnym sensie trwa do dziś, to w dodatku została na zawsze zapisana w przekazie popularnym. I to właśnie ta wypowiedź – jak mówię, całkowicie niewinna, i w dodatku jak najbardziej oczywiście prawdziwa – nagle również, nie wiadomo po jasną cholerę, zachęciła samego Jarosława Kaczyńskiego do wydania w tej sprawie oświadczenia po latach. Oświadczenia zupełnie niepotrzebnego i próżnego. Bo skierowanego do kogoś, kto nie po to się przez tyle lat trudził, żeby dziś słuchać jakichś wyjaśnień.
Ponieważ, jak już wcześniej zauważyłem, Jarosław Kaczyński został ostatnio moim kumplem blogerem, chciałbym tu do niego skierować pewien apel. Nie wiem, czy on te słowa będzie czytał, lub czy ktokolwiek mu o nich wspomni – pewnie nie – ale spróbować można. Panie Prezesie. Niech się Pan w ogóle nie tłumaczy. To są wilki. Wiki prosto z syberyjskiej tajgi. Oni Pańskich wyjaśnień nie potrzebują. Oni chcą wyłącznie Pana schrupać. Pod – przepraszam za tę retorykę, ale tak to niestety wygląda – szklaneczkę zimnego Lecha, lub małą wódeczkę. A nam z kolei niczego Pan nie musi tłumaczyć. My wszystko świetnie wiemy. I z ta wiedzą pozostaniemy wierni z Panem do końca.
A na sam koniec, dzięki uprzejmości kolegi Pirxa, już jako bonus dla tych, którzy jednak są już tak nieprzytomni, że nie dociera do nich nic i nigdy - coś na ząbek. Niech się powściekają.
Zgadzam się,żadnego tłumaczenia,wyjaśniania.Powiedzieć swoje i basta.Bo do każdego słowa funkcjonariusze dopiszą historię
OdpowiedzUsuń@ask
OdpowiedzUsuńI dopisali. W jednej chwili.
@Toyah
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację... Przeczytałam tekst jeszcze raz, cieszę się, że jest tu i na Ekranie.
Blogerzy udzielają Jarosławowi Kaczyńskiemu mnóstwa "dobrych rad" i apelują o różne dziwne rzeczy. Według mnie Twój apel jest jedynym, który powinien usłyszeć.
@Toyah
OdpowiedzUsuńPrzyczynek do poprzedniego tematu:
http://ngopole.wordpress.com/2011/02/24/lider-ras-szydzi-z-polskosci/
@Toyah
OdpowiedzUsuńTwoje rozważania czy internet to piekło czy niebo trzeba rzucić na szersze tło. Niestety, ponownie narodowe.
Od paru lat zabawki dla dzieci mają oznaczenia na opakowaniach. Jak zwykle, zaczęli mądrzy Duńczycy ze swoimi klockami Lego. Są więc zabawki dla dzieci od 6 miesięcy do lat 3; od lat 3 do lat 5, itd.
A u nas naród nagle, po 50 czarnych latach dostaje wszystko naraz.
Pierwszy, wielki rzut był oczywiście na samochody, bo o tym marzyli wszyscy w ciemnych latach komuny. No i teraz widać, jak mamy zakorkowane nawet małe miasta, oraz jak jesteśmy na czele w smutnej statystyce wypadków drogowych.
Potem, w pewnym momencie przyszedł czas na komputery i z kolei na internet. Bez oszukiwania się, najpierw chodziło o dostęp do pornografii, pirackiej muzyki i pirackich filmów. Oczywiście mówię o zjawisku masowym, bo byli przecież też tacy, co chcieli mieć dostęp do uniwersyteckich bibliotek i międzynarodowych serwisów prasowych.
Wreszcie przyszedł czas na komentowanie polityki, a nawet branie udziału w niej, na usłużnie podsuwanych przez System stronach internetowych.
Czy polscy internauci byli gotowi na takie zjawisko? Ja sądzę, że nie.
Nie są gotowi, raz - kulturowo i dwa, bo nasza demokracja jest za młoda.
I mamy te piekielne onety, pudelki, naszeklasy, itd.
A także polskielaski i podobne, których nie będę wymieniał.
Więc, reasumując, dla większości to ciągle źle dopasowana wiekowo zabawka, z którą można robić brzydkie rzeczy i to w tajemnicy przed żoną, rodzicami i dziećmi.
Czyli uwaga Premiera Kaczyńskiego była ze wszech miar słuszna.
A ci przyłapani z ręką pod kołdrą, jak zwykle, śmiertelnie się obrazili.
Przecież na przykład tacy młodzieniaszkowie z radia rynszTOK FM, to sztubacy. Podobnie jak Majewscy, Figurscy czy Wojewódzcy.
To dzieciaki, którzy dostali zabawki nie na swój wiek.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że polscy internauci nie różnią się zbytnio od internautów z innych krajów.
Internet przyszedł do Polski w tym samym czasie, co do nich.
Różnice w poziomie, zwłaszcza komentarzy na stronach dużych portali, jak onet, interia, wp, tudzież gazet takich, jak gazeta.pl czy dziennik.pl w stosunku do portali np. szwedzkich są wyraźne.
Nie są one jednak winą lub zasługą komentatorów.
Po prostu, aby skomentować artykuł z Aftonbladet (szwedzki Fakt - Superexpres) musisz się zalogować, podając nie tylko swój mail, ale i dane osobowe.
Redakcja uprzedza, że nie cenzuruje wstępnie komentarzy, ale zgłasza na policję te, w których dochodzi do łamania prawa.
Tak samo funkcjonuje to na portalach pozostałych gazet.
Ot, i wszystko.
Oczywiście, jak to w internecie, sporo jest też szwedzkich portali niepoważnych, gdzie każdy kretyn może pisać, co chce.
Moim zdaniem, za beznadziejny poziom dyskusji pod tekstami na polskich portalach winę ponoszą tylko i wyłącznie ich redakcje.
Pozdrawiam,
@Traube
OdpowiedzUsuńAno widzisz różnicę.
Ja też obserwuję moich norweskich kolegów wchodzących na duże VG, lecz zazwyczaj koncentrują się oni na swoich lokalnych stronach z Bergen czy Aalesund.
Co jeszcze zaobserwowałem, to fakt, że nie piszą oni bzdur. Ważą sobie słowa.
To odnośnie tej kultury o której wspomniałem.
A czy to źle, że mają takie zabezpieczenia systemowe? Nie wiem.
Nie zgadzam się z tobą, że na skalę masową internet przyszedł w tym samym czasie. Zawsze byliśmy (i jesteśmy) krok do tyłu.
Ale to nie ważne wobec zapóźnienia kulturowego.
Żebyś ty wiedział co wyprawia się w Rosji i ex-republikach! Mam kolegów stamtąd, a oni terrabajty piractwa wszelakiego.
To prawdziwy Dziki Wschód.
@Marylka
OdpowiedzUsuńWystarczyło dać Gorzelikowi palec. Ten brudny palec. I już widzimy , jak się wybezczelnił. Straszne.
@Toyah
OdpowiedzUsuńPyszne :-)
@wszyscy
OdpowiedzUsuńoczywiście tekst @toyaha'a "pyszny" i aż do bólu prawdziwy - jak to wiele zależy od GOSPODARZA forum.
Na wielu portalach stek bzdur i chamstwa, już sam tekst posta, notatki czy artykułu często jest redagowany tak aby wyzwolić najniższe instynkty, wzbudzić agresję sprowokować chamstwo.
Dlatego tak przyjemnie jest tutaj, ponieważ tylko czasem - rzadko wpada tu ktoś prosto z wychodka.
Jeżeli chodzi o internet - to ludzie "mali" szukają rzeczy małych, na poziomie ziemi, ludzie wielcy szukają na poziomie koron drzew i wyżej, internet daje tę możliwość - trzeba tylko chcieć.