czwartek, 17 lutego 2011

O śmiesznych niemieckich żartach i o policji myśli

Może jest to związane ze zbliżającą się rocznicą smoleńskiej masakry, a może jest jakoś tak, że w szumie wydarzeń, przychodzą przeróżne rzeczy do głowy, ale stało się, że zacząłem sobie wspominać czasy, kiedy to prezydent Lech Kaczyński jeszcze żył, a jego straszna śmierć wyłącznie kołatała się w najbardziej czarnych umysłach. Przypominam więc sobie dni, kiedy to jacyś Niemcy opublikowali w jakiejś swojej gazecie jakiś tekst, w którym napisali, że Lech Kaczyński jest kartoflem, a jego brat, ponieważ nie ma żony, śpi z mamą.
Śmiechu oczywiście było co niemiara, a ów kartofel stał się nawet częścią popkulturowego wystroju polskiej przestrzeni publicznej. Doszło nawet do tego, że w drobniejszych sklepikach z pamiątkami, pojawiły się przypinki i koszulki z zabawnie stylizowanymi kartoflami. Ponieważ jednak Niemcy to jak by nie było Niemcy, dowcip z mamą okazał się szczęśliwie zbyt wulgarny nawet jak na – jak wiemy pokaźne – możliwości naszej klasy inteligenckiej, więc pozostał tylko ów kartofel. No a skoro kartofel, to i cała reszta. W tym wypadku, między innymi informacja – najpierw wrzucona ot tak sobie, nawet nie wiadomo, przez kogo, a następnie już tylko powtarzana od ucha do ucha – że nasz prezydent cierpi na chroniczną sraczkę.
Ktoś mi powie, że przywiązuję zbyt dużą wagę do plotek i drobnych medialnych złośliwości. Że jeśli przyjrzeć się Polakom od strony statystyki, taki TVN24 ogląda zaledwie kilka procent społeczeństwa, a połowa z tej gromadki nawet nie interesuje się polityką. A więc to co powie Grzegorz Miecugow, czy tym bardziej jakiś Knapik czy Pochanke, nie ma najmniejszego znaczenia dla kształtowania publicznej opinii. I pewnie będzie miał rację, tyle że tak to się jakoś dzieje, że z tych kilku procent, po pewnym czasie – drogą typu ‘podaj dalej’ – robi się procent dwadzieścia, albo trzydzieści, i tego już zwalczyć nie sposób. Choćby dlatego, że tego, jak to się stało, że ta bania aż tak mogła urosnąć, możemy się wyłącznie domyślać.
A to że urosła to fakt potwierdzony jak najbardziej empirycznie. Bo oto wystarczyło spojrzeć na satyryczny rysunek reżimowego żartownisia Andrzeja Mleczki, który swego czasu uzyskał zasłużoną popularność, a dziś jest do kupienia wraz z całą kolekcją innych dowcipów w jak najbardziej publicznych miejscach. Wspominałem zresztą już o nim na tym blogu. Oto jedzie sobie czarna limuzyna, na limuzynie powiewa biało-czerwona chorągiewka, a żeby już nikt nie miał wątpliwości, kto tą limuzyną jedzie, zza szyby wystaje czubek głowy jakiegoś grubaska. Żart polega na tym, że limuzyna ciągnie za sobą ubikację na kółkach.
Kiedy Lech Kaczyński jeszcze z nami był, wspólnym wysiłkiem nie tylko Andrzeja Mleczki, ale i wielu jego politycznych przyjaciół zarówno z kręgów artystycznych, jak i dziennikarskich, udało się opinii publicznej zasadzić w głowach informację, że polski prezydent cierpi na cały szereg przeróżnych dolegliwości, poczynając od wspomnianego żołądka, a kończąc na mózgu. A żeby dopełnić tego śmiesznego obrazu, dołożono do tego jeszcze alkoholizm. Dziś Lech Kaczyński oczywiście już nie żyje, ale społeczeństwo – a przynajmniej jego szczególna część – jak najbardziej.
Niedawno media pokazały scenę, jak prezydent Komorowski wchodzi z kanclerz Merkel i prezydentem Sarkozym do pięknej pałacowej sali i, nie czekając na swoich gości, siada na najbliższym fotelu. Przez pewien czas krążyła opinia, że Bronisław Komorowski jest akurat niezdrowy, więc, żeby się nie wywrócić, musiał usiąść, która następnie została wyparta przez inną – że to są tylko takie debiutanckie koty za płoty, które nawet najlepszym się zdarzają, a ostatecznie pojawił się oficjalny komunikat, że z Prezydentem wszystko dobrze, natomiast to co się stało, było wynikiem szczególnej uważności Bronisława Komorowskiego, który – w odróżnieniu od tych dwojga ciamajdów, jak tylko usłyszał polecenie, żeby siadać – usiadł. Natomiast oni się zagapili.
Tymczasem wczoraj, również w telewizji, pokazano zdjęcie, na którym widać wyraźnie, że cały rękaw marynarki Komorowskiego jest mokry od potu. Do tego obrazka dodano informację, że ten spocony rękaw świadczyć może o chorobie Bronisława Komorowskiego. Wprawdzie chwilę później pokazał się prawdziwy lekarz – ciekawostką może być to, że to osobisty lekarz Leszka Millera – i powiedział, że akurat tego dnia było niezwykle gorąco i ten mokry rękaw nie jest niczym interesującym. A ja sobie myślę, że nawet jeśli do opinii publicznej dotarła plotka o tym, że Komorowski jest chory, to w najgorszym wypadku może tu chodzić o zwykłą, standardową chorobę krążenia. A zatem to, co ma wielu z nas, w tym nawet i ja. Konsekwentnie więc, nawet jeśli mamy dziś patrzeć na Bronisława Komorowskiego, jak na człowieka chorego, to nie ma mowy ani o Alzheimerze, ani o pijaństwie, ani o zwykłym skretynieniu, a więc o czymś co może w nas budzić rozbawienie i pogardę.
Ponieważ ja Komorowskiego nie lubię i mam ochotę się z niego nieustannie nabijać - a poza tym, jakoś mnie ostatnio nudzi moje wieśniactwo, i potrzebuję się trochę intelektualnie odchamić – postanowiłem, nie zważając na fakty, uznać, że z tym sercem to jakaś poważna zmyłka. Że jak idzie o serce, to Komorowski jest zdrów jak Andrzej Lepper albo jego kumpel Ryba. Albo premier Putin. On z całą pewnością nażarł się czegoś niezdrowego i się na ten rękaw wyrzygał. A że w ogóle jest on słabo przytomny, nawet tego nie zauważył. Co do tego numeru z krzesłem, to też na pewno nie poszło o to, że on usiadł, bo się zasapał, i poczuł, że mu siada serce. Ja – owszem, tak czasem robię. Podobnie wielu z nas pisowców. Ale nie on. Moim zdaniem, Prezydent usiadł, bo mu się chciało kupę i już nie potrafił ustać. Planowałem nawet w tej sprawie zadzwonić do Szkła Kontaktowego i powiedzieć, jak to naprawdę było. Jednak w tym samym momencie uprzedziła mnie jakaś pani, powiedziała coś brzydkiego o ojcu Janusza Palikota, i Grzegorz Miecugow poinformował ją, że jeśli w imieniu pana Janusza do niego zadzwoni prokurator i poprosi o numer telefonu tej pani, to on mu go przekaże niezwłocznie.
No więc pomyślałem sobie, że może za wcześnie na żarty. W tej sytuacji chyba się jeszcze chwilę wstrzymam. Poczekam aż do władzy wróci terror Jarosława Kaczyńskiego i wówczas spróbuję sobie trochę prawo połamać.

36 komentarzy:

  1. No to poużywajmy sobie, po onetowsku, w tej chwili słabości:

    Co za burak Komoruski! Pomylił mu się pałac w Willanowie z Ruską Budą! Cholerny zieńć Dziadziów!
    Wstyd! Wstyd mi za takiego prezydenta.


    Tu wyświetli się mały alercik:

    Ostrzegamy! Pańskie I.P jest w naszej bazie danych i na życzenie odpowiednich służb zostanie im udostępnione.

    Ach wolny kraj, ach demokracja! Wszystko byle nie kaczyzm!

    A jak mamy wesoło. W duchu wolności i pragmatyzmu także towariszczi liotcziki dzisiaj sobie pożartowali na konferencji. Wot, szutniki!

    OdpowiedzUsuń
  2. @Kozik
    Cieszę się, że się jednak odważyłeś. Wszystko wskazuje na to, że reszta spanikowała. Trochę szkoda, ale rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaraz tam: spanikowała.

    Gajowego nikt nie lubi. Dlatego nawet notoryczni sieciowi oszczercy mają go w ...

    Ot, co!

    OdpowiedzUsuń
  4. Odwagi w tym za grosz, ja czasem lubię powieśniaczyć ;)

    Za to w międzyczasie poczytałem dyskusje pod Twoimi tekstami na NE. Hmmm.... Co poczytny portal to poczytny portal ale, Sisters and Brothers!, tu jesteśmy gośćmi Toyaha. A tam... Nie wiem. IMHO Ekran za bardzo przypomina Salon. Stanowczo za bardzo. Jak już Łazarz dostał tą kasę od australijskiej Polonii, to mógłby stworzyć coś bardziej oryginalnego. A tu cała techniczna strona portalu żywcem wyjęta z Salonu - ze wszystkimi mankamentami typu brak możliwości edycji komentarzy.

    Ale, wybaczajcie, od tematum odbiegł.

    Natomiast Komoruski miał mokry rękaw, bo w toalecie nie było papieru.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Orjan
    E tam. Na pewno nie o to poszło.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Kozik
    Ja jednak będę się trzymał swojej wersji.

    OdpowiedzUsuń
  7. @kozik

    Prawo zachowania wilgoci:

    Jeśli coś jest mokre, coś musi być suche.

    Tym bardziej po mokrej robocie.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Toyah!

    Nie będę ukrywał - widząc, że po ponad siedmiu godzinach od publikacji tekstu, zresztą świetnego i znów trochę innego, nie ma komentarza, popadłem w konfuzję i postanowiłem zareagować. Pewnie i tak bym napisał to co napisałem, jednak wciąż dziwię się, że byłem pierwszy. Mówiąc szczerze: to źle, że byłem pierwszy.

    @Orjan!

    Zięć Dziadziów jest, generalnie rzecz biorąc, ogólnie umoczony. I, kto wie, może dożyjemy czasów, że on i koledzy dobrze za to bekną (na pewno umieją bekać).

    No i Alinka zabiera mnie sprzed komputera.

    Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
  9. @Orjan
    Pozdrowienia dla Alinki!

    OdpowiedzUsuń
  10. @Toyah
    Ja nic nie pisałam, bo na samo nazwisko Ko. chce mi się dosłownie rzygać. A myśl o jego rękawie wywołuje we mnie torsje. Podobnie z kreaturą na Pa. Podobnie z tym na Tu. Podobnie z tym na Ku. Że nie wspomnę o Ol. Podobnych uczuć jak wobec owego rękawa doświadczam też na myśl o ustach niejakiego Mell., który obecnie staje się bohaterem niektórych "naszych" za swoje wierzgnięcie w stronę tych na PO.
    I w końcu nabrałam ochoty na obejrzenie pewnego horroru, jako klina na te mdłości, tylko nijak nie pamiętam, jak on się nazywa. Ty i Orjan jesteście biegli w sztuce filmowej, to mi podpowiedzcie. To było takie zwieńczenie wszystkich filmów o żywych trupach. Z walką bohatera z mnożącymi się żywymi trupami przy pomocy wielkiej piły elektrycznej, takiej okrągłej, rozbryzgującymi się członkami, i nie powiem jakimi jeszcze potwornościami godzącymi we wszelkie wartości. To był śmiertelnie mądry film. Myślę, że autor też przeszedł coś takiego, co my dziś przechodzimy.

    OdpowiedzUsuń
  11. @toyah

    Jutro przekażę :)

    Kozik już śpi.

    OdpowiedzUsuń
  12. @Marylka

    A mówiłem, że gajowego nikt nie lubi.

    Polecam: "Trup w każdej szafie" Czeski, 1970, reż. Oldřich Lipský.

    Na czasie i pozwala odpocząć.

    OdpowiedzUsuń
  13. Toyahu,
    a czy wiesz, że jutro na konferencji ogłoszą,że śp gen.Błasika nie było w kabinie ?

    OdpowiedzUsuń
  14. @Chyba tego akurat nie widziałem. Ale z Twojego opisu wnioskuję, że to super film.

    OdpowiedzUsuń
  15. @Toyah
    widzisz jeżeli chodzi o p.Rezydenta i jego ekscesy to ja sam już nie wiem co mam myśleć a tym bardziej pisać.
    Gdy przejrzysz moich parę komentarzy na jego temat, to chyba sam przyznasz, że nie specjalnie mu żałuję moich uwag.
    Jest tylko jedno malutkie ale, gdy widzę co ta "ołowiana dupa" wyprawia, to jest mi cholernie smutno, natychmiast cisną mi się na usta najgorsze bluzgi. I jest mi tak smutno, że z tego powodu ledwie widzę klawiaturę i co piszę...
    Natychmiast mam przed oczami Ś.P. Lecha Kaczyńskiego i to zestawienie rozdziera mi serce.
    Bo my wiemy jakim Człowiekiem był Lech Kaczyński, bo my wiemy jakim Człowiekiem jest Jarosław,
    i wiemy, jak daleko do człowieczeństwa jest temu, którego imienia nigdy więcej nie chciałbym już przytaczać.
    Gdy o tym myślę to staję się złym człowiekiem a obiecałem Bogu, że będę lepszy, że będę dobry, że nie będę takim jak ci, którzy tego kretyna wybrali.
    Obiecałem, że nie będę osądzał innych ludzi, bo nie do mnie to należy,
    i wtedy jestem w rozterce - bo wtedy grzeszę a tego nie chcę...
    i wtedy chce mi się wyć!
    Bo trudno jest zachować spokój gdy widzi się, co oni z nami zrobili i co nam uczynili,
    a może sami na to pozwoliliśmy, bo może trzeba było - za te żarty z Lecha Kaczyńskiego - zamiast delikatnego: "co ty mówisz, tak nie można", trzeba było po prostu lać w mordę!!!!
    Dlatego przyjmuję, że on jest po prostu chory, chory i trzeba podjąć starania aby go leczyć,
    on jest niezdolny z powodu choroby pełnić swoją funkcję.
    Ja go nawet nie uważam za Prezydenta, ponieważ tej chory jełop nawet przysięgi prezydenckiej nie potrafił złożyć jak należy. Tak więc nie jest Prezydentem, jest jedynie p.Rezydentem obcego państwa, które nazywa się Federacja Rosyjska i Przydupasem premiera tamtego kraju.
    Zaś Schetyna powinien być osądzony za poświadczenie nieprawdy przy przyjmowaniu przysięgi prezydenckiej.
    Nie muszę przypominać, że nawet ten lewak Obama powtarzał następnego dnia przysięgę prezydencką.
    A co z kwestią odpowiedzialności za nielegalne przejęcie urzędu P.O. Prezydenta w dniu 10 kwietnia 2010 ? Nie miejcie nadziei na postawienie byłego marszałka Sejmu a obecnie p.Rezydenta Bronisława "Gafy" Komorowskiego przed Trybunałem Stanu - osób chorych się nie sądzi - a lekarze z pewnością stwierdzą chorobę.
    Będzie tak chory jak chory jest ten morderca Jaruzelski!

    Ufffff!

    WYSTARCZY, nie wiem czy dostanę rozgrzeszenie, bo trudno mi żałować za to co napisałem, ale spróbuję, wzbudzę żal ale czy mi się uda?
    Proszę módlcie się abyśmy nie byli jak oni!
    "...od nienawiści uchroń mnie Panie!!!"

    OdpowiedzUsuń
  16. @Orjan
    Dałem plamę. To fakt. Ale jak się rozmawia z dwoma na przemian, to tak bywa.

    OdpowiedzUsuń
  17. Agnieszka Moitrot
    Naprawdę? To by było coś! Podejrzewałem to od pierwszej chwili jak Hypki zaczął tę brednię lansować.
    Swoją drogą, jak mylisz? Co z nim zrobimy, jak przyjdzie czas?

    OdpowiedzUsuń
  18. @toyah

    Ważne, że o Damach pamiętasz.

    OdpowiedzUsuń
  19. @raven59
    A ja uwielbiam oceniać innych ludzi. Co więcej, mam przeczucie, że nie ma w tym nic złego. Gdybym był mądrzejszy, w pewnością bym tu znalazł wymówkę.

    OdpowiedzUsuń
  20. @Agnieszka

    Kabiny też nie było i nadal nie ma.

    I nie budiet.

    OdpowiedzUsuń
  21. @Toyah
    No, w końcu sama znalazlam. „Martwica mózgu”. Tytuł oryginalny: „Braindead” lub „Dead Alive”. I myliłam się, to nie była piła, tylko kosiarka. Obejrzałam fragmenty i uspokoiłam się wreszcie. Zjadłam 5 kawałków ciasta i jest dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  22. @Orjan
    Dziękuję, polecam mój.

    OdpowiedzUsuń
  23. @Agnieszka Moitrot
    Wydawało mi się, że o tym, że śp. Gen. Błasika nie było w kabinie, już oficjalnie mówiono?

    OdpowiedzUsuń
  24. @Toyah
    co do oceniania - pewnie masz rację, więc nie należy im odpuszczać.
    Lechowi Kaczyńskiemu "robiono" czarną propagandę a p.Rezydent - każdy widzi jaki jest, i on rzeczywiście taki jest tu nie trzeba żadnej propagandy.
    Tylko co z tymi sondażami? Tylko my widzimy jaki jest p.Rezydent?
    Czy sondaże rzeczywiście są tak zakłamywane?
    No chyba nie ma się co dziwić - media, ośrodki badania opinii w rękach byłych esbeków, WSIoków, moskiewskich agentów.
    Mają nas w śmiertelnym uścisku...

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  26. @All

    I tu właśnie mamy kłopot.
    Przeciwnicy pozbawieni wszelkich hamulców moralnych (i innych też) mogą sobie folgować i dworować, na poziomie, oczywiście, odpowiednim do ich kultury.

    Nam jakoś nie wypada. No i przegrywamy na polu humoru, złośliwości i ciętych ripost.

    Choćby wczoraj wieczorem; twardy facet i wyszczekany gość - Joachim Brudziński nie mógł sobie w dyskusji poradzić z tym dziwnym typkiem, którego ostatnio pełno na wszystkich kanałach, niejakim Szejnfeldem. No nie mógł go przeskoczyć jak ten mu co rusz przerywał swoim specyficznym rubasznym rechotem i w oczach Brudzińskiego już widać było krew i tylko czekać jak mu przy...li w tą krzywą gębę bezpośrednio na wizji.

    pRezydent to bardzo podobna postać do tego Szejnfelda.
    Oni jak już zaczną tokować, to się całkowicie wyłączają.
    Całkowity słowotok.
    I widać wyraźnie, że sami są zachwyceni tym co mówią.
    Jak takich nazwać? Półgłówki to chyba obraza dla tych nieszczęsnych, mniej inteligentnych.


    Niedawno była dyskusja o tej kiepskości elit i inteligencji.
    I poniższe motto jest niestety ciągle żywe:
    "Naród ma taką władzę na jaką sobie zasłużył".

    OdpowiedzUsuń
  27. @Marylka
    Dziękuję za podpowiedż. też znam parę dobrych tytułów. Jak Cię dopadnie kolejny kryzys, możesz na mnie liczyć.

    OdpowiedzUsuń
  28. @jazgdyni
    Na tego Szejnfelda to ja mam oko od dawna. Osobiście wydaje mi się, że on to robi specjalnie. Taka strategia. Wystarczy na niego popatrzeć. Typowy peerelowski sznyt. Tacy nie znają emocji.

    OdpowiedzUsuń
  29. @Agnieszka @Marylka

    Ta superata śp. Generała w kabinie miała m.in. przykrywać niedobór samej kabiny, którą Ruskie gdzieś skitrali.

    Każdy księgowy jednak wie, że fałszywa superata długo nie pokryje prawdziwego manka. Zaplanowane dzisiaj dementi obecności Generała w kabinie prawdopodobnie przykrywa odmowę okazania kabiny. To już musiało być dawniej zaplanowane jako plan „B”, gdyby Polacziszki nie łyknęli bezczelnej opcji nawalonego Generała bujającego się w kabinie niczym w tramwaju na stojaka.

    Jednak nie ma nic za darmo. Zaprzeczenie obecności Generała wywołuje daleko idące konsekwencje:

    1) Raport MAK jest już nie tyle dyskusyjny, ale stał się całkowicie niewiarygodny ze względu na ujawnienie jego manipulacyjnego przeznaczenia.
    Ustalenia dotyczące śp. Generała zostały bowiem w całości wytworzone przez ruskich narratorów. Takie wytwarzanie Ruskie zaakceptowały jako metodę i cel ustaleń oraz jako granice stosunku raportu do prawdy.
    W sumie więc raport to obecnie śmieć i należy oczekiwać, że ruskie własti pokrętnie zdystansują się od tego raportu . Ruska prokuratura zacieśni śledztwo i głębiej skitra kabinę. O to chodzi i to jest warte kompromitacji Anodiny.

    2) Leżą w gruzach teraz już wszystkie nadwiślańskie narracje o wpływie pasażerów na pilotów.
    Jednocześnie upadła rozpaczliwa koncepcja hipnozy telefonicznie przekazanej przez Jarosława, bo w braku śp. Generała, w kabinie nie miał już kto pilotom trzymać wahadełka.

    3) Ostatnia wunderwaffe tej antypisowskiej szumowiny, to wersja samorządnego, tj. beznaciskowego partactwa pilotów. To jednak wymaga potwierdzenia doskonałego stanu maszyny i pracy naziemnej.
    Gdyby zaś bliźniacza tutka w eksperymencie z łatwością poderwała się z tych 100 metrów, to przyczyny katastrofy zostaną zredukowane do wadliwego stanu samolotu, lub (alternatywa niewyłączna) do ruskiej interwencji.
    Dlatego ekspierimientalnaja tutka nomier 102 musiała się przedwczoraj jeszcze bardziej popsuć. Jej naprawa trwać będzie do powyborów. Symultanicznie z popsuciem, ruskie jakowąś antypilocią konfierencju hypko zapodali. Co za koordynacja!

    4) Swoją drogą, czy numer 102 nie wskazuje na pewnego rudego?

    OdpowiedzUsuń
  30. Achtung, darogije riebjata, don esteban teraz opowie wszystkim o tym, co czasem robi.

    Czasamy sie zastanawiam nad to naszo idolatrio. Znaczy, czy my istinno jestemy akolitamy tego tutaj toyaha, czy zatem stem naszem uwielbieniem dla iego tworiczestwa aby zdeczko nie przesadzamy.

    I otóż nadejszła dla wiekopomna chwila, iże onet ogłosił wyniki konkursa na bloga rocku. I w takiej fajoskiej kategorii "Polityka i społeczeństwo" dełyneriz: ttp://tuudi.net/

    M.zd. nie cza (a nawet nielzja) za długo skrutować zawartości tego bloga*, by sobie na postawione przez don estebana pytanie odpowiedzieć twierdząco. Owszem tak, iest to idolatria, jeno że uzasadniona.



    *
    Cycacik z tuudiego? Proszsz: "Miła Pani z Onet.pl poprosiła mnie, abym w kilku zdaniach opisał bloga – jest to potrzebne do jakieś prezentacji podczas Gali. O sobie pisze się najtrudniej…" Albo: Streszczając: "nie tylko Ruch Autonomii Śląska popiera dążenie do uzyskania fiskalnej samodzielności polskich regionów. Pan Zaborowski konsekwentnie opowiada się za reformą od 1998 roku!". Mało? "Pan Poseł Marek Plura organizuje akcję/.../" I tak dalej i tem podobnie...


    PS.
    Ludzie! Ten konkurs to kopalnia.

    "Piszę o tym, co porusza moją wyobraźnię. Zatrzymuję ulotne chwile, wrażenia - niech trwają. Obnoszę po wirtualnym dziedzińcu lustro sztuki, sadzę w wirtualnym ogrodzie ziarenka kultury. Niech wzrastają." pisze gościu w temacie sztuka. Naprawdę tak pisze.

    Suchejcie, com dla Was, Szanowni, znalazł w tem ogrodzie: "Historia sztuki bywa niekiedy niesprawiedliwa, a los artystów i ich dzieł - przewrotny.

    Niektórzy żyli i umierali w nędzy i szaleństwie, nieodkryci przez świat, znajdując także w swojej biedzie impuls dla twórczości. /.../[Van Gogh, czywizda]

    Niektórzy artyści święcili triumfy, dumnie nosząc nadawane im godności , obsypywani złotem i nadaniami, a chwilę po śmierci popadali w niełaskę amatorów sztuki." [zero zdziwka, Georg de la Tour.]

    PPS.

    Toyahu, tak już dłużej nie można, organizuj, Szanowny, ustawkę w Katowitz, niech no tylko zakwitną jabłonie, albo i wcześniej, może niejako przy okazji sie temu tuudiemu sie zakłóci radość z tych sinożowtych krzesełek na stadione.

    OdpowiedzUsuń
  31. @don esteban

    ale żeś namącił. Wprost rokokowe cyzelowanie słowa. Niedługo trzeba będzie stosować jednorazowe kody.

    A to wszystko dlatego, że jakiś tuudi, o którym nigdy nie słyszałem, ale może on gdzieś jest sławny lub choć popularny, dostał jakąś nagrodę.
    Nie wiem co jest, że blogerzy wpadają w niezdrowe podniecenie na ten cały onet. To jakiś Oscar albo Gramma? Ćniać to pogardliwie. Pewnie też nie płacą za to.

    Nic to, jak mówił taki jeden...

    OdpowiedzUsuń
  32. @don esteban
    Wiem. Syn mój mnie wczoraj poinformował o tym wydarzeniu. I muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Wygląda na to, że upeerowcom udało się wreszcie skutecznie przeprowadzić swoją akcję. Ja się tylko spodziewałem, że w tym roku wystartuje Palikot i to on weźmie ten laptop.
    Przy okazji myślę sobie, że to co się stało potwierdza moje podejrzenia, że ja w zeszłym roku dostałem tę nagrodę, bo to było jedyne rozwiązanie, które ich nie kompromitowało. No i że gdyby oni mnie nie zablokowali, albo by musieli mi znow dać ten tytuł, albo by się w tego dupka nie wytłumaczyli.
    Swoją drogą, straszne jest to, że Onet nie potrafią sobie poradzić z tym UPR-em. Oni im rujnują ten konkurs totalnie.

    OdpowiedzUsuń
  33. @jazgdyni
    To nie jest zawsze tak, że "przeciwnicy mogą sobie ........" Aby nie być gołosłownym proszę obejrzeć i posłuchać:
    A. Macierewicz
    http://www.youtube.com/watch?v=Bj6pVAEbyuY
    A motto wszystkim zainteresowanym polecam zupełnie inne:
    „Każdy człowiek ma określony horyzont. Gdy ten się zwęża i staje się nieskończenie mały, ogranicza się do punktu. Wówczas człowiek powiada: to jest mój punkt widzenia (…)
    (Dawid Hilbert znany matematyk, profesor uniwersytetu w Getyndze; XIX-XX w.)

    OdpowiedzUsuń
  34. Sensacja w blogosferze polecam wszystkim prawym ludziom i zachęcam do uczestnictwa w dyskusji: http://jaroslawkaczynski.salon24.pl/279679,nowoczesny-patriotyzm-gospodarczy

    OdpowiedzUsuń
  35. @Zibik
    To dobrze, że on się tam pojawił. Natomiast na dyskusję bym nie liczył. Nie tam.

    OdpowiedzUsuń
  36. Sorry - masz rację rzeczywiście trudno liczyć tam na właściwą i pożądaną dyskusję (debatę), ale wydaje się celowe potwierdzenie poznania i odbioru (akceptacji, bądź negacji) treści prezentowanych tekstów (wpisów), także poznanie niezależnych i patriotycznych myśli znakomitego autora, bądź mam nadzieję wielu prawych współuczestników forum.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...