Przydarzyła mi się ostatnio bardzo znamienna i w gruncie rzeczy niemiła – by wręcz nie powiedzieć, okropna – rzecz. Otóż siedziałem sobie z panią Toyahową przed telewizorem i nagle na pasku zobaczyłem informację, że jakiś przedstawiciel naszego Kościoła powiedział, że on się absolutnie nie zgadza na to, żeby rocznica tragedii smoleńskiej była wykorzystywana politycznie, czy jakoś tak. Jakkolwiek zdanie to oznaczało dokładnie tyle, co oznaczało, a więc bardziej świadczyło o sytuacji Kościoła i Jego pasterzy, niż o czymś bardziej merytorycznym, zwróciłem na tę informację uwagę i nie mogłem już przestać o niej myśleć.
W końcu zwróciłem się do Toyahowej i mówię: „Ktoś z Kościoła powiedział, że on sobie nie życzy, żeby rocznicę katastrofy wykorzystywać politycznie?” Toyahowa na to pyta: „Kto?” „Nie wiem” – mówię. „Jakiś ksiądz. Pewnie ten ich rzecznik.. Necek. Czy Nycek.”
Siedzimy więc dalej. Ja łypię na ekran, żeby przyłapać tę dziwną – choć przecież wcale nie aż tak bardzo – informację i wreszcie jest. „Prymas” – mówię do mojej żony. To powiedział Prymas. I wtedy Toyahowa mnie pyta: „Ale zaraz… Kto w końcu jest tym prymasem?” I wtedy i ja się zorientowałem, że właściwie nie pamiętam, kto jest naszym prymasem. Wiedziałem tylko, że oczywiście nie Wyszyński i oczywiście już też nie Glemp. Ale wciąż myślę – kto jest dziś naszym Prymasem? Myślę, myślę, a Toyahowa czeka i czeka. W końcu mówię: „Nycz chyba”. Na to Toyahowa: „Nycz? Chyba nie”. A więc siedzimy dalej i wiedząc, że Prymasem Polski z całą pewnością nie jest już Stefan Kardynał Wyszyński, ani też już nawet Glemp, czujemy, jak ogarnia nas panika. No bo to się nam zdarzyło pierwszy raz w naszym biednym życiu. Żeby nie mieć pojęcia, czy Prymasem jest Necek, czy Nycz, czy może jeszcze ktoś. A razem z tą paniką pojawia się żal.
W końcu mówię: „A może Kowalczyk?” Toyahowa zniecierpliwiona sprawdziła w Sieci i okazało się że faktycznie Kowalczyk. To Kowalczyk. Arcybiskup Józef Kowalczyk – Prymas Polski powiedział, że on sobie nie życzy, żeby smoleński mord wykorzystywać politycznie. Że on się za tych pomordowanych pomodli i sprawa będzie załatwiona. Znaczy, on o mordzie i pomordowanych nie wspominał, bo – jak rozumiem – też konsekwentnie nie chce wykorzystywać tej zbrodni politycznie. On to powiedział, a my zostaliśmy z naszym żalem, bólem, wstydem i naszą samotnością.
Dlaczego wstydem – wiadomo. W końcu jakoś głupio i niezręcznie nie wiedzieć, jak się nazywa Prymas Polski. To wstyd okropny. Natomiast jeśli idzie o ten żal, ból, a już zwłaszcza samotność, to może niech tę kwestię nam spróbuje wyjaśnić któryś z kapłanów naszego Kościoła. Nawet nie musi to być ktoś tak ważny, jak arcybiskup Kowalczyk. Niech to będzie któryś z kardynałów – Dziwisz, względnie Nycz. Ale przecież nawet niekoniecznie muszą to być oni. W końcu tylu ich jest. Telewizja pokazuje ich nieustannie. Na pytanie, dlaczego tacy ludzie jak ja, czują dziś ból i samotność może nam odpowiedzieć choćby ktoś taki jak mój biskup Damian Zimoń, czy biskup naszej przyjaciółki Latinitas, którego nazwiska jakoś też zapomniałem. Co robić? Stary już jestem.
Krótki strasznie ten tekst. Ale nie może być dłuższy, bo tu nie ma o czym gadać. Tu można wyłącznie drżeć. Dużo bowiem złego zdarzyło się w ostatnich latach w Polsce. A ukoronowaniem tego zła stał się ten przykry smoleński wypadek. Mam nadzieję, że te ostatnie słowa bardzo przypadły do gustu Prymasowi. Przykry smoleński wypadek. W końcu, jako dumnemu członkowi Kościoła, zależy mi bardzo, żeby On, w osobach Jego pasterzy, był ze mnie zadowolony.
@Toyah
OdpowiedzUsuńTy to zawsze musisz tak emocjonalnie podbarwiać.
Wiadomo, że wypadki to nic przyjemnego.
Nie ma zatem żadnej potrzeby, aby podkreślać, że akurat ten wypadek był przykry.
Moim zdaniem "wypadek smoleński" wystarczyłby Prymasowi w zupełności.
@Toyah
OdpowiedzUsuńNo, można jeszcze - tak dla precyzji - dodać, że chodzi o wypadek kwietniowy.
@Traube
OdpowiedzUsuńAlbo zeszłoroczny.
@Toyah
OdpowiedzUsuńto jest okropny ból..,
"Wie wykorzystywać politycznie rocznicy tragedii smoleńskiej"?!
jak wobec tego zareagować na fakt, że ingres Prymasa - zaplanowany na sierpień 2010 roku nagle został przyśpieszony i odbył się pomiędzy pierwszą a drugą tura wyborów prezydenckich.
Czy nie można tu mówić o wykorzystywaniu politycznym tej uroczystości?
Toyah'u powtórzę to co napisałem w komentarzu do poprzedniego postu:
"Jest jeszcze jedna rzecz, o której mnie jako katolikowi jest bardzo ciężko mówić...,
Tu, teraz, w Polsce najbardziej mi brakuje Ś.P. Stefana Kardynała Wyszyńskiego, który w twardych stalinowskich czasach powiedział twardo: "non possumus"...
Jakże Go brakuje!...
Tu, teraz, w Polsce, w Kościele..."
Nie powiem nic więcej...
@Traube + @toyah
OdpowiedzUsuńa jak brzmi: "wypadki kwietniowe"?
Jak w "Piosence dla córki" (aut. M.Pietrzyk)
"(...)
jeszcze trochę poczekaj, dorośnij,
opowiemy Ci o tych wypadkach
(...)"
@toyah i wszyscy w przyszłości ten temat komentujący.
OdpowiedzUsuń"zeszłoroczny" lepszy. Konweniuje ze śniegiem.
Ale o czym tu mówimy? O tej dyrektywie TegoKtóryNiePrzepuszczaŻadnejOkazji,która brzmi: "uderz w pasterza, aby rozproszyły się owce"?
Wszyscy tęsknimy za Królem, za suwerenem, strażnikiem praw, dlatego narzekamy na tych, którzy do swoich ról nie dorośli. Np. do kardynalskiej purupry? Czy jednak męczennicy, których krew owa purpura unaocznia, byli nimi zanim umarli za wiarę?
Czas próby. Czas próby także dla nich, funkcjonariuszy Pana Boga. Można powiedzieć, że czas nadchodzi dość głośnymi krokami. Chcielibyśmy przecież, żeby oni tę tak oczywistą wielkość i świętość Kościoła nosili na co dzień, obnosili się z nią, jak z monstrajcną na Boże Ciało, a my tu mamy zakon oo. konfidencjałów. W końcu nawet Judasz, gdyby się o to do Pana, którego zdradził, zwrócił, pono dostałby przebaczenie.
Czy oo. delatorzy w biskupich fjoletach i kardynalskich pupurach zdradzili nas, swoje owieczki i służą KomuInnemu? Czy też, sami o tym jeszcze nie wiedząc, oczekują na czekpoint, swoiste "sprawdzam" Pana Boga, ostateczną weryfikację tych ziemskich zaszczytów?
W tym cała nasza nadzieja, co do naszych dusz-pożal-się-Boże-pasterzy.
Lubię wiedzieć hu-ys-hu. Chcę wiedzieć, czy TW Filozof to własnie ten arcypastrz. Ale nie lubię o tym natomiast za dużo gadać, branzlować się tą wiedzą, a jeszcze bardziej tą niewiedzą, jak pierwszy naiwny.
Lubię tak - ustalić jak jest, pomyśleć co z tym mogę zrobić i zrobić to. A nie trzepać jęzorem , jak - z uszanowaniem PT Pań - baby na targowisku.
Co wszystkim komentującym niniejszym dedykuję.
10 kwietnia w Warszawie, a za prymasa módlmy się.
OdpowiedzUsuń@All
OdpowiedzUsuńPodobno kiedyś Ojciec Gabriele Amorth powiedział Janowi Pawłowi II - Ojcze święty - Twoi biskupi nie wierzą w diabła, na co nasz umiłowany Sługa Boży odpowiedział Ojcze oni już nawet nie wierzą w Ewangelię...
Myślę, że to wszystko się sprowadza do Aktu Wiary... a właściwie to Zawierzenia.
Tyle wiary w Pasterzach co zwierzenia w Owcach... naczynia połączone. Sam dobrze wiem, ba nawet znam ludzi, którzy mogą szydzić z Kaczyńskich i tzw Moherów, by zaraz potem pójść do Komunii Świętej, w poczuciu co najmniej dobrego uczynku.
Parafrazując Papcia Chmiela
Obserwowaliśmy i nadal obserwujemy "Odczłowieczenie poprzez obrzydzenie i zeszmacenie Kaczyńskich i ich sympatyków". Tu nie ma nic nowego wystarczy się trochę cofnąć do IIIrzeszy. Żydzi nie mieli swojej reprezentacji politycznej dlatego poszło tak "łatwo". Zobaczymy jak będzie z Nami i czy na klamrach też będą mieć napis "Gott mit uns"...
I jeszcze jedna mała uwaga...
Jeżdżąc po naszych drogach zacząłem słuchać Radia Maryja, głownie wspólnych modlitw, ale też i audycji. Skupię się na wspólnych modlitwach. Otóż jeżeli jakiś hierarcha kościelny mówi, że RM to problem to jest to grzech ciężki - właśnie w kontekście tych wspólnych modlitw.
I powiem coś jeszcze o tym naszym polskim poplątaniu, siły rządzące chcą uchodzić za budujących społeczeństwo obywatelski, a de facto są wredną propagandową pałką do rozpierdalania wszystkiego czego dotkną, natomiast RM wbrew powierzchownej opinii są matecznikiem społeczeństwa obywatelskiego.
@Toyah
OdpowiedzUsuńPostawa biskupa Kowalczyka nie dziwi (KI "Cappino"), również jeśli sobie przypomnieć jego ingres i gości siedzących w pierwszym rzędzie.
Myślę, że trzeba być przygotowanym na kolejne wspieranie przez prymasa platformianej narracji, podobnie jak to uczynił na konferencji prasowej w Gnieźnie (skąd pochodzą cytowane słowa).
O kulisach jego nominacji pisał ks. Isakowicz-Zaleski:
http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=2952
Zbigniew Herbert zacytował kiedyś jednego z poetów (nie podał którego): "niech słowa znaczą to tylko, co znaczą, a nie przeciwko komu zostały użyte".
OdpowiedzUsuńSłowa prymasa zostały użyte w przekazach medialnych przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu i dochodzeniu prawdy o katastrofie smoleńskiej. Z taką intencją były zresztą wypowiedziane.
Prymas odszedł od prostego komunikatu. Spróbował połączyć sprzeczności.
Polecam przede wszystkim osobom prawym, wiernym, oddanym, zainteresowanym, lecz nieco zasmuconym, czy rozczarowanym, zdezorientowanym, zdegustowanym - homilię Prymasa Polski abp. J. Kowalczyka z dn. 2.02.2011
OdpowiedzUsuńhttp:www.prymasposki.pl/index.php?action=fullnews&id=207
Dołączam również moje pytania, wątpliwości, wybrane cytaty i odniesienia.
A więc to, co publicznie oświadczył abp. Józef Kowalczyk, a dowiedział się i wyeksponował Toyah ma być "nowy rodzaj ewangelizacji", który jest potrzebny u progu trzeciego tysiąclecia?....
Cytuję: "Współczesny prorok to człowiek, który słucha i słyszy to, czego inni, nie słyszą. Więcej: pro-rok usłyszane słowa musi podać dalej, jest więc szczególnym narzędziem komunikacyjnym między Bogiem i człowiekiem." A może również prorok, czy pasterz bywa "narzędziem", czy pośrednikiem między ludźmi "Systemu", a swoimi podopiecznymi?...
Prymas Polski zapewnia, że: "proroków nie brakuje i dziś, wystarczy spojrzeć oczyma wiary i dostrzec ich wokół siebie". A zatem chyba miewamy kłopot nie ze wzrokiem, lecz naszą wiarą. A być może również z "świadomością wyzwań naszej epoki."
Apel Prymasa: "W naszych modlitwach....prośmy, aby (osoby konsekrowane m.in.) odważnie ogłaszały wolę Bożą i piętnowały wszystko co się jej sprzeciwia, szczególnie struktury zła i grzechu, jakich dzisiaj pełno w naszym społeczeństwie."- jest neutralny i nie ma zabarwienia, akcentu politycznego?....
Szczęść Boże!
@Toyah
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie lektury "Promieniowań" Ernesta Jungera. To jego dzienniki z czasów II wojny, on sam był wtedy niemieckim oficerem.
Trafiłem na coś, co jeśli nawet nie pasuje do akurat dzisiejszego wpisu, wpisuje się w klimat.
"Paryż, 6 stycznia 1942
Stawrogin. Jego wstręt do władzy; nie kusi go żadna zwierzchność w nieprawej sytuacji. Z drugiej strony wywodzący się z nizin Piotr Stiepanowicz, który dobrze rozumie, że dopiero w tych okolicznościach może w ogóle sięgnąć po władzę. Toteż niegodziwiec cieszy się z pohańbienia wspaniałej kobiety, której pożąda, gdyż dopiero wtedy staje się dla niego osiągalna.
Ujawnia się to post festum również w rządzeniu. Gdzie panuje hałastra, tam widać, że uprawia nikczemność daleko ponad potrzebę, ba, wbrew regułom prowadzenia polityki.
Nikczemność jest celebrowana jak msza, ponieważ na samym dnie kryje się w niej misterium rządów motłochu."
@don esteban
OdpowiedzUsuńTo nawet nie chodzi o to, że oni nie są bohaterami, ani nawet o to, że są zdrajcami. Moje zmartwienie jest takie, że oni są tacy beznadziejni. I wszyscy tacy sami.
@kryska
OdpowiedzUsuńNo tak. Modlić się nam trzeba.
@Cmentarny Dech
OdpowiedzUsuńCoś w tym musi być. Mówię o tych połączonych naczyniach.
W ogóle masz rację. Chyba zawsze.
@kazef
OdpowiedzUsuńJa Ci szczerze powiem, że ja bym nawet mógł machnąć ręką na te ich stare uwikłania. Pisałem zresztą o tym parę razy na blogu. Tylko czemu oni są tacy bylejacy?
@Zibik
OdpowiedzUsuńWłasnie w tym jest cały kłopot. Że on mówi wszystko i nic. Co nam po tym, że on napiętnuje "struktury grzechu", jak ja mu przyprowadzę całą kupę pobożnych chrześcijan, którzy powiedzą, że on mówi o Kaczyńskim, a później całą równie dużą gromadę, którzy powiedzą, że wręcz odwrotnie - o Tusku. A tymczasem on nie gada ani o jednym ani o drugim, tylko tak sobie gada. W ogóle. Żeby było tak ładnie. Po biskupiemu.
@Traube
OdpowiedzUsuńDobrze było czytać książki. Kiedyś byłem mądrzejszy.
A ja widziałam jeszcze lepiej na tvpinfo, bo na dole to leciało na pasku a na górze capino w tym samym czasie mówił mi to prosto w twarz. Dodam tylko że jak mówił o tym "który chce upolitycznić krzyż" krzywił się niemiłosiernie jakby mu co najmniej w święconej wodzie kazali się kąpać.
OdpowiedzUsuń@Toyah: "Ja Ci szczerze powiem, że ja bym nawet mógł machnąć ręką na te ich stare uwikłania. Pisałem zresztą o tym parę razy na blogu. Tylko czemu oni są tacy bylejacy?"
OdpowiedzUsuńMoże dlatego bylejacy, że uwikłani?
Ale odpowiem na to pytanie jeszcze inaczej: oni odeszli bardzo daleko od swojego powołania.
O prawdziwych "księżach bylejakich", ale pięknie i tak po prostu bylejakich, pisał ksiądz-poeta Jan Twardowski. Kapłan zawsze świadomy wyjątkowości swego powołania.
Rozmowa z Karmelem
Oto jestem. Chciałbym z siostrą pomówić,
ja ksiądz byle jaki
- proszę czekać. Już idzie z ogrodu,
chociaż nie chcą jej puścić ptaki
Chyba ona. Nie widzę jej twarzy,
czy się modli, czy się uśmiecha
za zjeżoną Karmelu kratą,
jak za łupiną orzecha
- U nas wszystko tutaj dla Boga
Nawet fartuch ogrodniczki niebieski,
nawet trepki z jednym rzemykiem,
jakby zdjęte ze świętej Tereski
Czasem śnieg mamy mokry we włosach,
za oknami - zmarznięty sad
Karmelitanko bosa,
szedłem tu tyle lat
ks. Jan Twardowski
@Kazef
OdpowiedzUsuńMoże i dlatego. Ale wydaje mi się, że nieuwikłani też są bylejacy.
@Toyah
OdpowiedzUsuń@Kazef
a mnie się wydaje, że uwikłani są zaangażowani tylko grają bylejakich.
@raven59
OdpowiedzUsuńJeśli dobrze Cię rozumiem...
"Zaangażowani" czyli wciąż uwikłani?
Jeśli tak uważasz, to ja się z tym zgadzam. Ich bylejakośc jest pochodną uwikłania, które wlecze się za nimi i ciągnie ich w dół.
A z drugiej strony na drabince hierarchii ciągnie ich w górę.
Takie dwa w jednym.
@kazef
OdpowiedzUsuńdokładnie tak,
całkiem niedawno Jarosław Kaczyński powiedział (cytuję z pamięci): kto decyduje się na wejście do polityki musi być przygotowany na pytania o przeszłość, musi być nieskazitelny, inaczej po prostu niech się na to nie pcha na świecznik,
myślę że dotyczy to również "kariery kościelnej".
Należy jednak pamiętać o tym, że w wierze której uczył nas Jezus Chrystus jest coś takiego jak rachunek sumienia, spowiedź, żal za grzechy, obietnica poprawy i na koniec odpuszczenie grzechów. To przydałoby się nie tylko niektórym hierarchom ale i prostym księżom.
Wierni są w stanie wiele wybaczyć.
Natomiast jeżeli chodzi o polityków to za pewne grzechy nie mogą liczyć na odpuszczenie - wtedy pozostaje śmierć cywilna, a oni przecież chcą być na świeczniku - no więc trwają dalej sterowani przez tych, którzy o nich wiedzą wiele...
Politycy nie mogą liczyć na pobłażliwość wyborców.
No ale zawsze ważne jest kto liczy głosy...
ale jeżeli z tym przegną to to niech uważają na "postawione na sztorc kosy"...
@raven59
OdpowiedzUsuńBardzo klarownie mówi o tym wszystkim ksiądz Stanisław Małkowski. Warto przeczytać cały wywiad z tym Kapłanem.
Zacytuję tylko fragment na użytek naszej dyskusji:
-------
"Uważam że hierarchowie bronią Kościoła i Narodu. Sam fakt istnienia hierarchii, Kościoła hierarchicznego jest już czynnikiem Ich obrony. Natomiast nauczanie biskupów i księży w różnym stopniu, niekiedy niedostatecznym odnosi sie do sprawy patriotyzmu i obrony Polski, jako Narodu i państwa.
Funkcjonują 'medialni' nagłaśniani hierarchowie, kardynałowie, arcybiskupi i biskupi związani z Platformą Obywatelską i jej polityką. Na szkodę Polski.
Motywy tego związku są różne: rodzinne, towarzyskie, koniunkturalne, oportunistyczne. Być może niekiedy agenturalne. Tacy hierarchowie są w mniejszości w Episkopacie.
Trzeba jednak zauważyć, że żaden z polskich biskupów, nie wypowiada się w jakiejkolwiek sprawie przeciwko wierze i moralności, rozumianej jako kanon prawd wiary i dekalog. Czego nie da się powiedzieć o różnych biskupach na Zachodzie. Np. wszyscy biskupi w Polsce, są obrońcami życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. I wszyscy uważają, że krzyż ma prawo funkcjonować w przestrzeni publicznej."
---
Całość:
http://blogmedia24.pl/node/44274
"Przykry smoleński wypadek " - jak okrutne i mrożące krew w żyłach, to słowa.
OdpowiedzUsuńPozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.
a wiadomo, którego to poetę zacytował Herbert?:)))
OdpowiedzUsuń@hanka
OdpowiedzUsuń"a wiadomo, którego to poetę zacytował Herbert?:)))"
Zmusiłaś mnie do przeprowadzenia śledztwa w tym zakresie.
Najpierw pełna, dłuższa wypowiedź Herberta:
---
"Język jest nieczystym narzędziem wyrazu. Codziennie torturowany, banalizowany, poddawany nikczemnym zabiegom. Więc marzeniem poetów jest dotarcie do dziewiczego sensu słów, do tego, by dać odpowiednie rzeczy słowo, jak mówi Norwid.,Niech słowa znaczą to tylko, co znaczą, a nie przeciwko komu zostały użyte'. To znowu cytat z innego wielkiego poety. Dla mnie dialog z rzeczami był właśnie taką próbą dotarcia do czystych źródeł mowy. Był także buntem przeciwko kłamstwom i szalbierzom."
--
Z.Herbert, Rozmowa o pisaniu wierszy, "Poezje wybrane", W-wa 1973.
---
Być może Herbert nie mógł w 1973 r. wymienić nazwiska poety ze względów cenzuralnych. Żeby rozwikłać tajemnicę trochę poszperałem, i znalazłem odpowiedź.
Herbert zacytował z głowy fragment, który w rzeczywistości brzmi następująco:
--
"Niech słowa twoje znaczą nie przez to co znaczą
Ale przez to wbrew komu zostały użyte.
Ze słów dwuznacznych uczyń swoją broń,
Słowa jasne pogrążaj w ciemność encyklopedii.
Żadnych słów nie osądzaj, zanim urzędnicy
Nie sprawdzą w kartotece kto mówi te słowa. (...)"
---
Jest to cytat z utworu Czesława Miłosza "Dziecię Europy". Miłosza, którego wówczas Herbert lubił i promował. Wiersz pochodzi z 1953 roku z tomiku "Światło dzienne".
Pisany tonem oskarżycielskiej ironii w stosunku do Europejczyków, który dziedzictwo kulturowe nie uchroniło przed wybuchem straszliwej wojny.
O dziwo, wiersz ten w wielu miejscach możnaby dziś odczytywać jako krytykę europejskiej poprawności politycznej, funkcjonującej obecnie obłudy i zakłamania.
"Dziecię Europy" całość:
http://www.poema.art.pl/site/itm_41825_dziecie_europy.html
Toyah już na nowymEkranie:
OdpowiedzUsuńhttp://toyah.nowyekran.pl/post/1382,gdy-wstyd-boli-bardziej-niz-samotnosc
@all
OdpowiedzUsuńCoś jeszcze dodam a właściwie podeśle linka przeczytajcie co Rosemann wygrzebał z świątyni Antypisa
http://rosemann.nowyekran.pl/post/1414,pierwsza-kastracja-iii-rp
@kazef
OdpowiedzUsuńdzięki za linka do wywiadu - nie czytałem wcześniej
ksiądz Małkowski wie co mówi i jeżeli tak mówi np. o Episkopacie to dobrze - szkoda, że my czasem mamy wrażenie, że jest inaczej.
Niestety widać, że ksiądz Małkowski jest marginalizowany, czy wręcz szykanowany przez znaczącą część Episkopatu, niektórzy z hierarchów wręcz go szkalują. Dobrze, że są tacy księża jak Małkowski, Isakowicz-Zaleski, Arcybiskup Głódź - to utwierdza nas w przekonaniu, że nie błądzimy.
Toyahu!
OdpowiedzUsuńSkomentuję jeszcze tutaj, choć już Cię witam również na Nowym Ekranie.
Polski Kościół ma ten wielki problem od wielu, wielu lat. Ten rozłam na radiomaryjnych i postępowych. Słusznie Kazef zauważył, że polscy biskupi w przeciwieństwie do zachodnioeuropejskich kolegów przynajmniej w kwestiach pryncypialnych mówią jednym głosem. Ale podział, głęboki podział jest faktem. Kościół nie umie odnaleźć się w rzeczywistości po 1989 roku. Brak lustracji to kompromitacja. A takie wypowiedzi jak ta Abp Kowalczyka to tylko następstwa tych wielkich błędów.
CmentarnyDechu, dzięki za linka! Roseman świetnie rozwija ten temat. A i cytat z Prymasa robi jeszcze większe wrażenie.
Kilka razy, w czasie wizyt duszpasterskich chciałem porozmawiać o tym wszystkim z odwiedzającym nas księdzem. Nie było szans, miał mało czasu, mnóstwo owieczek czekało.
Cóż, znacznie większym sentymentem darzę Kościół lat '80...
Kilka razy chciałem
No to errata: nie wiem, skąd się wzięło to "kilka razy chciałem" na końcu komentarza.
OdpowiedzUsuń@Cmentarny Dech
OdpowiedzUsuńNo to i mamy całość.
@Kozik
OdpowiedzUsuńNa Ekranie jestem gościnnie, bo mnie zaprosił Łazarz. I czuję się tam bardzo dobrze. Natomiast tu jest mój dom.
Natomiast tu jest mój dom.
OdpowiedzUsuńNo to niech tak zostanie. Umówmy się więc, że ja, jeśli mam komentować, to będę to robił tutaj (jakoś nigdy nie miałem żadnych problemów technicznych - może po prostu dlatego, że mam pocztę w gmailu).
Toyahu,
OdpowiedzUsuńno cóż, próbkę tej ich beznadziejności mieliśmy np, w czasie uroczystości beatyfikacyjnej Księdza Jerzego.
@kazef
OdpowiedzUsuńTo była z mojej strony niewinna prowokacja, przepraszam:) Bo mam ogromny żal do różnych takich mądrali, co odsądzają Miłosza od czci i wiary, cytując okrojone jego wypowiedzi etc.
Właściwie codziennie brzęczy mi w uchu jakiś cytat z "Dziecięcia", gdy patrzę na to co się dzieje... "po dniu kłamstwa gromadźmy się(...) bijąc się w uda ze śmiechu, gdy kto wspomni nasze czyny..."
No ale to nie na dzisiejszy temat Toyahowy:)
@hanka
OdpowiedzUsuńDomyśłiłem się. Choćby dlatego, że napisałem o tym, że Herbert nie podął nazwiska poety, a Ty jak gdyby nigdy nic postanowiłaś mnei zapytać.
Ale potraktowałem pytanie ambicjonalnie :)
Teraz ja zapytam, też nie na dzisiejszy Toyahowy temat: od dawna umiesz jeździć na łyżwach?
@Toyahu,
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, że zagościłeś na Ekranie (pozostając w domu), mam nadzieję, że na stałe - w ten sposób znacznie więcej osób ma możliwość Ciebie poznać.
A jeśli chodzi o aktualną hierarchię, to np. zadbano o to, żeby arcybiskup Wielgus nie został pasterzem warszawskim. Czy kiedykolwiek został oficjalnie oczyszczony ze sfingowanych zarzutów? Chyba nie.
Pozdrawiam
Toyahu doskonale o tym wiesz, że u kogoś nie zawsze można całkiem swobodnie, lecz odpowiedzialnie artykułować swoje myśli, czy niezbyt poprawne politycznie poglądy, przekonania.
OdpowiedzUsuńDlatego na razie trudno przecenić Twoją rolę i inicjatywę, także gościnność, wyrozumiałość, takt i życzliwość wobec innych. Wspaniale, że wybitni, znakomici i niezależni ludzie tworzą własne strony, portale. Pozostaje pytanie - czyja twórczość i inwencja będzie bardziej wartościowa, atrakcyjna, a gościnność i zdolność do współpracy z innymi okaże się większa?.....
Pozdrawiam Ciebie - Zbigniew
@tusia
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, czy zarzuty wobec Wielgusa były słuszne czy nie, ale wiem, że został upokorzony w stopniu nieznanym wcześniej. Wiem też, że on był kojarzony z Radiem Maryja. I że taki TVN na przykład bardzo się cieszył, widząc jego upadek. No i wiem jeszcze coś. Że taki Pieronek czy Życiński śpią spokojnie.
Na marginesie: w matematyce nowe, istotne twierdzenie nazywane jest zazwyczaj "twierdzeniem Iksińskiego o ygrekach". Gdy Iksiński stanie się uznaną sławą wszyscy mówić będą już tylko o "twierdzeniu Iksińskiego". Później, gdy Iksiński trafi do Panteonu matematyki świat nazywał je będzie "twierdzeniem o ygrekach".
OdpowiedzUsuńTwierdzeniem o ygrekach, bo tylko kiep (żeby nie powiedzieć więcej) nie skojarzy treści i autora.
Ten proces nie jest skodyfikowany - tak się historycznie przyjęło, tak ewoluuje podbudowana szacunkiem powszechna pamięć.
@2,718
OdpowiedzUsuńNo a o czym tu gadać, skoro nie masz ani iksińskiego, ani nawet ygreków?