Przyszedł wczoraj na chwilę do nas mój zięć
i nie wiedzieć czemu z miejsca zadał mi pytanie o opinię na temat mijającego
roku. Na to ja mu, również z miejsca, odpowiedziałem, że skoro przyszły nam na
świat dwie śliczne i zdrowe dziewczynki, sprawa jest chyba dość jasna. On na
to, ponieważ, jak sądzę, miał ochotę trochę ponarzekać, nieco zmarkotniał,
uczciwie jednak przyznał, że skoro ja wystrzeliłem z aż tak grubej rury, to nie
mamy co dalej gadać. Na to ja mu dołożyłem jeszcze fantastyczną pierwszą
połówkę sezonu Liverpoolu i zwycięstwo wyborcze Prawa i Sprawiedliwości i w tym
momencie nasze podsumowywanie roku się zakończyło moim pełnym zwycięstwem.
A szkoda, bo jeśli by dobrze poszukać,
to znalazłoby się parę powodów do marudzenia, a ja w owej sytuacji ciężkiego
niedopowiedzenia chciałbym dzisiejszy felieton poświęcić czemuś, co wedle
wszelkich możliwych analiz stanowi w moim rozumieniu nasze prawdziwe
nieszczęście, czyli sytuacji w polskich sądach. To jest bowiem moim zdaniem
coś, co – nawet gdyby w wariancie najbardziej optymistycznym przyjąć, że władza
Prawa i Sprawiedliwości przez długie lata będzie trwała niezagrożona – jeśli
nie zostanie bardzo szybko rozwiązane, doprowadzi do tego, że wszystko to na co
liczymy, da nam wynik jednoznacznie karykaturalny. Skąd ta dzisiejsza refleksja?
Otóż również wczoraj, dotarła do mnie wiadomość, że sąd w Zamościu
rozstrzygnął sprawę jeszcze z początku mijającego roku, gdzie dwóch żuli z
okolicznej wsi zatłukło na śmierć pewnego człowieka. A było tak, że człowiek
wracał z żoną i dwiema córeczkami samochodem z cmentarza i jednego ze
wspomnianych żuli, który akurat przechodził drogą wraz ze swoją cizią, ochlapał
błotem. W tej sytuacji żul szybko wywołał drugiego żula, z którym błyskawicznie
ruszyli w pogoń za, jak rozumiem, znajomym kierowcą, dopadli go pod domem i
tam, na oczach rodziny, rozwalili mu głowę czymś odpowiednio tępym i ciężkim,
no i go zabili.
Jak mówię, sprawa o zabójstwo właśnie
się zakończyła i obaj sprawcy zostali skazani przez zamojskiego sędziego na
odpowiednio pięć i cztery lata więzienia plus nawiązkę na rzecz osieroconych
dzieci w wysokości po 50 tys. zł. na głowę. Czemu wspominam o tej nawiązce, mimo
że i to co już przed nią, robi odpowiednio duże wrażenie? Otóż chcę przez to
powiedzieć, że najpewniej sędzia nie dopatrzył się tu okoliczności łagodzących,
a świadczyć też o tym musi to, że przy zeznaniach licznych świadków i wbrew
argumentom obrony, że to bydło zostało przez swoją ofiarę sprowokowane, sąd uznał,
że tam nie ma absolutnie okoliczności łagodzących i mamy do czynienia z czystą,
niczym niezmąconą agresją.
Ja jednak, jak czytelnicy tego bloga
wiedzą, jestem zawsze nadzwyczaj ostrożny i uważam na każde swoje słowo, a więc
i w tym wypadku zakładam, że było jednak tak, że ów zakatowany na śmierć
człowiek, przede wszystkim przez swoją wrodzoną wredność, specjalnie ochlapał
błotem tych dwoje. Biorę również pod uwagę, że któremuś z nich on jak
najbardziej słusznie zalazł już wcześniej za skórę i oni mieli powody, by go
szczerze nienawidzić, a ich nienawiść tym bardziej wzrosła po wspomnianym
ochlapaniu. Biorę też pod uwagę, że argumenty obrony były jak najbardziej
słuszne i faktycznie, kiedy ci dwaj swoją ofiarę w końcu dopadli, to, zamiast
słowa „przepraszam”, usłyszeli najbardziej wulgarne obelgi i już naprawdę było
im ciężko odłożyć to coś, co mieli pod ręką, i odejść w pokoju. No i wreszcie
nie wykluczam faktu, że oni go wcale zabić nie chcieli, tylko zwyczajnie, jak
to zwykli ludzie, dostali cholery na kogoś, kto na nic lepszego nie zasługiwał.
Rzecz jednak w tym, że o ile mi
wiadomo, żeby człowieka zatłuc na śmierć, trzeba się jednak bardzo mocno napracować.
Żeby kogoś zabić, to albo trzeba mu strzelić z pistoletu prosto w ucho, albo
wbić sztylet pod żebro, ewentualnie – o czym wiemy wszyscy aż nazbyt dobrze – podłożyć bombę w samolocie. Żeby kogoś
skutecznie pozbawić życia nie wystarczy przywalić mu deską w łeb. A więc
domyślam się, że jeśli oni już osiągnęli znany nam wynik, to się nie
oszczędzali. Taka też zresztą była ocena sądu w Zamościu. Oni go zabili, bo
zabić chcieli, a dziś, jeśli tego co zrobili nie żałują, to tylko dlatego, że
ich zdaniem jemu się należało.
I efekt jest taki, że jeden z nich idzie
siedzieć na pięć lat, a drugi na cztery, a jak znamy życie, obaj za dobre
sprawowanie wyjdą na wolność za lat parę, a te dwie dziewczynki tych stu
tysięcy nie zobaczą na oczy.
No i teraz powstaje pytanie
najważniejsze, czemu ów sędzia z Zamościa postanowił wydać taki a nie inny
wyrok? Otóż, moim zdaniem, pierwsze co powinniśmy wykluczyć, to to, że on
wykrzesał z siebie to nadzwyczajne chrześcijańskie ciepło, które mu kazało
potraktować owych zbirów tak łagodnie. To jest zwyczajnie niemożliwe, nawet na
Marsie. A skoro tak, to wszystko wskazuje na to, że on wydał ów wyrok, wiedząc,
że dzięki temu zrobi odpowiednie wrażenie na tych, z którymi walczy i oni może już
teraz zrozumieją, że nie ma się co stawiać, bo naprzeciwko siebie mają system,
do którego dostępu nigdy nie uzyskają. A jak to zrozumieją, to się wycofają.
Taka to historia na koniec mijającego
roku, który, jak wspomniałem na początku tej notki, był dla mnie nadzwyczaj
dobry. Ponieważ domyślam się, że nie jestem tu jedyny, któremu wszystko się
ostatnio udało, chciałbym przypomnieć, że są jeszcze miejsca, skąd może przyjść
atak, którego zwyczajnie nie wytrzymamy. Dlatego też nie wolno nam się cofnąć
ani o centymetr.
Bardzo dziękuję. Tak to właśnie jest, trzeba być czujnym, może nawet szczególnie w tak dobrym czasie.
OdpowiedzUsuńDo Siego Roku!
Udanego 2020!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla Ciebie i Twojej rodziny w nowym roku!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w tym nowym roku.
OdpowiedzUsuńNiezmierzona jest ta dowolność interpretacji polskiego prawa. Za morderstwo 1 stopnia powinno być od 25 lat do dożywocia, a przy takim szczególnym okrucieństwie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. I tak chyba jest w co niektórych krajach, które władze sądowniczą używają chociaż czasem do wymierzania sprawiedliwości.
OdpowiedzUsuńNa Nowy Rok 2020 życzę wielu łask Bożych, zdrowia i pomyślności w życiu osobistym oraz działalności publicystycznej.
Tu było pobicie ze skutkiem śmiertelnym, max.10 lat. A zabić człowieka jakaś dechą czy drągiem można jednym uderzeniem i nawet nie trzeba specjalnie umieć.
Usuń@Grzeralts
UsuńRóżnie o tym mówią. O jednym i o drugim. Przede wszystkim, kwalifikują ludzie, a nie zapis w kodeksie. Równie dobrze można było ich oskarżyć o pobicie z zamiarem bezpośrednim. Zwłaszcza jeśli przyjąć, że masz rację twierdząc, że zabić człowieka można jednym uderzeniem.
@toyah - też mam wątpliwości, co do kwalifikacji czynu. Ale zakładam, że prokurator to rozpatrzył i tak mu właśnie wyszło.
Usuń@Grzeralts
UsuńNa pewno.
Też jestem zdania, że to odprysk wojny o władzę i to tej prawdziwej wojny a nie przepychanki w Sejmie. Łatwo nie będzie. Jak zawsze.
OdpowiedzUsuńJak śpiewał wieszcz Młynarski, bandycie wystarczy jeden nóż, a uczciwy musi mieć dwa.
OdpowiedzUsuńNo i dobrze by umiał posługiwać dwoma naraz. Mogą też być dwie pałki: https://youtu.be/9M_tER1mbxY