W pierwszej chwili pomyślałem sobie, że
może nie będę zaczynał tej notki od przedstawiania jej bohaterów, bo przecież
czytelnicy tego bloga doskonale wiedzą, kto jest kim, jednak po chwili uznałem,
że może lepiej będzie zrobić pewien wstęp. Rzecz bowiem w tym, że kiedy piszę
dziś ten tekst, a ktoś tam daleko go czyta, to owszem, wszystko jest jasne,
jednak kto wie, co będzie za rok czy dwa, kiedy wszystko się zmieni i nagle
okaże się, że ci, których nazwiska i dokonania znaliśmy kiedyś świetnie,
przeminęli z wiatrem, a te teksty tu zostaną i przyszli czytelnicy będą
zachodzić w głowę, o kogo mi do ciężkiej cholery chodziło.
A zatem dziś mamy dwoje bohaterów,
mianowicie Janinę Ochojską oraz Gretę Thunberg, a więc zaczynajmy. Janina
Ochojska jest dziś głównie znana z tego, że, będąc osobą cierpiącą na chorobę
Heinego-Medina, postanowiła zrobić karierę na tak zwanej „dobroczynności” i ową
karierę jak najbardziej zrobiła. Oczywiście, nie jest ona osobą tak popularną
jak – że pozostanę przy czynieniu dobra – Jerzy Owsiak, czy nawet Anna Dymna,
że już nie wspomnę o gwieździe największej z nich, czyli Zenku Martyniuku –
który jak najbardziej czyni dobro, a jeśli ktoś nie wierzy, niech spyta jego
fanów – ale owszem, jest jakoś rozpoznawana, zwłaszcza od czasu, gdy zachorowała na nowotwór i zdobyła
mandat europosła.
Drugą osobą, której dzisiejszy felieton
postanowiłem poświęcić, jest szwedzkie dziecko nazwiskiem Greta Thunberg, osoba
również chora, tyle że tym razem zdecydowanie bardziej psychicznie niż
fizycznie, a której rodzice postanowili zbić na jej chorobie fortunę i uczynili
ją ambasadorem walki z dwutlenkiem węgla, który ich dziecko rzekomo widzi i
swoimi łzami skutecznie niszczy.
Kiedy piszę te słowa, zarówno Janina
Ochojska, jak i Greta Thunberg, są osobami w pełni rozpoznawalnymi, a dzięki
usłużnym mediom ich każdy krok pozostaje zapisany w świadomości obserwatorów
życia publicznego. Jak już wspomniałem, jest bardzo prawdopodobne, że już za
kilka lat, po jednej i drugiej nie pozostanie nawet wspomnienie, dziś jednak
cała Polska, a przynajmniej ta obecna w Internecie, wie, że Janina Ochojska –
przypomnijmy, że posłanka do Parlamentu Europejskiego – wysłała do Grety
Thunberg wiadomość na Twitterze, w której poinformowała ją, że ksiądz
arcybiskup Marek Jędraszewski wypowiedział się krytycznie na temat tak zwanego
„ekologizmu” i w ten sposób przeciwstawił się nauczaniu Kościoła Katolickiego.
Tekst swój Janina Ochojska ułożyła w języku angielskim, a ja dziś pomyślałem,
że skomentuję go z punktu widzenia kogoś, kto się odpowiednio w sprawie
orientuje. Przede wszystkim jednak, pozwolę sobie zacytować całość komentarza
Ochojskiej:
“Dear Greta, I support your activity, but,
imagine you that archbishop from Cracow Jędraszewski considers you as a
manipulated person who denies the Bible. Although God said: ‘make the earth a subject’, not ‘let us destroy it’. Good luck. We have a lot to change :)”
Jeśli ktoś myśli, że chodzi mi o ten uśmiech
na końcu ni z dupy ni z łokcia, czy nawet o to nieszczęsne „imagine you” jest w błędzie. Takie rzeczy robią lepsi od Ochojskiej, my
tego oczywiście nie rozumiemy, jednak nie jest to nasz problem. Chodzi w ogóle o język,
w jakim Janina Ochojska napisała owego twitta. Jestem mianowicie przekonany w
stu procentach, że Greta Thunberg, dziecko kompletnie ubezwłasnowolninone, nie
mające pojęcia o niczym z wyjątkiem owego dwutlenka węgla, który rzekomo widzi
i przed nim drży, z tego, co tam jest napisane, nie zrozumie nic. Ona
oczywiście język angielski ma opanowany, przede wszystkim natomiast,
najprawdopodobniej nie dość, że nie wie nic na temat Stworzenia, najpewniej też
nie wie, kto to taki ów „Although God”, to tym bardziej nie jest w stanie choćby się
domyślić, o co chodzi z tym całym „making the Earth a subject”. Przede wszystkim,
w języku angielskim ów fragment z Pisma Świętego brzmi całkowicie inaczej, a to
co stworzyła Ochojska jest dla jakiegokolwiek angielskiego ucha kompletnie
niezrozumiałe. To co napisała w języku, jak jej się zdawało, angielskim, to
bełkot, z którego nie będzie najmniejszego pożytku, choćby nawet dla kogoś
takiego jak Greta Thunberg.
Druga rzecz to ta, że
najprawdopodobniej profilu Grety Thunberg na Twitterze nie prowadzi ona, ale
ktoś wynajęty do tej roboty przez jej cwanych rodziców i siłą rzeczy cały
wysiłek Janiny Ochojskiej pójdzie na marne, a ona nie otrzyma nawet krótkiej
odpowiedzi, którą mogłaby się chwalić wśród znajomych, że oto sama Greta
Thunberg odpisała jej na Twitterze, co prawdopodobnie było pierwszą przyczyną, dla której Ochojska się w ogóle w ten donos zaangażowała. A zatem – pudło.
Po co więc ten mój dzisiejszy tekst? Otóż
muszę przyznać, że gdy chodzi o język angielski, ja stale żyję pewnym ciężkim
kompleksem w tym sensie, że bardzo źle znoszę, gdy ktoś, w głębokim
przekonaniu, że nie zna żadnych barier, próbuje się nim posługiwać i robi to
tak, jak właśnie zrobiła Janina Ochojska. A wystarczyłoby nawet nie konsultować
się z ludźmi bardziej kompetentnymi; wystarczyło wyszukać ów fragment z Pisma
Świętego w Internecie i byłby gites. Wyszło tymczasem na to, że Janina Ochojska jest z
jednej strony tak próżna, a z drugiej tak gnuśna, że kiedy już wpadła na
pomysł, by zakapować abp. Jędraszewskiego temu nieszczęsnemu dziecku, nie chciało jej się nawet sprawdzić, co i jak. A o czym to świadczy? O
tym mianowicie, że z nimi wszystkimi jest jeszcze gorzej, niż mogło się nam
wydawać.
Na sam koniec – jak na ironię – pozwolę
sobie zacytować oryginalny fragment z Księgi Rodzaju, który ta nieszczęśnica
tak fatalnie sobie wyobraziła:
„And God blessed them. And God said to them,
‘Be fruitful and multiply and fill the earth and subdue it, and have dominion
over the fish of the sea and over the birds of the heavens and over every
living thing that moves on the earth’”.
No i po polsku:
„Po
czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: ‘Bądźcie płodni i rozmnażajcie się,
abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad
rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami
pełzającymi po ziemi’”.
No ale przyznajmy: gdyby Greta Thunberg
się z owym Bożym nakazem zapoznała, to by z wściekłości oszalała. A więc może w
końcu ta nasza Ochojska wiedziała, co robi?
Biedna Greta nie ma pojęcia, że jest coś takiego jak Pismo Św.
OdpowiedzUsuńProszę powiedz mi, jakie dobro czyni Zenek Martyniuk, bo nie mam czasu szukać w internetach, z góry dziękuję
@bozenan
OdpowiedzUsuńA skąd ja mogę wiedzieć? Przecież nie jestem jego fanem. Jestem natomiast pewien, że ludzi, którzy go kochają, jest więcej, niż tych którzy kochają Owsiaka, że już nie wspomnę Ochojskiej.
to wiadomo, że Zenon ma więcej fanów, ba ja bym nawet zaryzykowała twierdzenie, że większość fanów Zenka nie ma pojęcia kim jest jakaś Ochojska. W ogóle mało kto to wie i niech tak zostanie.
Usuń@bozenan
UsuńPowiem więcej,każdy fan Ochojskiej wie doskonale, kim jest Zenek. I jeszcze coś: większość z nich uważa Zenka za wspaniałego człowieka.