poniedziałek, 20 listopada 2017

O karze za ludobójstwo

Znów jesteśmy nieco spóźnieni, ale, jak to mówią, co ma wisieć, nie utonie, a więc dziś przedstawiam swój ostatni felieton z „Warszawskiej Gazety”. Myślę, że mocny jak należy.

       Pomijając fakt, że jest coś dziwnego w tym, że materiały ani w żaden sposób tajne, ani nawet nie pochodzące z tak powszechnie ostatnio ujawnianych podsłuchów, wychodzą na wierzch dopiero po wielu latach, warto zwrócić uwagę na fakt, że oto media ujawniły fragment posiedzenia tak zwanej Komisji Millera, badającej Smoleńską Katastrofę, fragment prawdziwie wstrzasający. To bowiem co słyszymy wskazuje na fakt, że swego czasu bardzo medialnie eksploatowany wątek rzekomej obecności generała Błasika w kokpicie tupolewa, był od początku do końca prowokacją mającą na celu zrzucenie winy za katastrofę bezpośrednio na Generała, a pośrednio oczywiście na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego polecenia ten zobowiązany był wykonywać. Chodzi o to, że podczas posiedzenia Komisji przewodniczący Miller zarządził, by mimo oczywistego braku dowodów, a nawet podejrzeń, wspólnie i jednogłośnie przekazać do wiadomości publicznej informację, że wedle ustaleń Komisji, generał Błasik tuż przed katastrofą wtargnął do kokpitu.
     Owa informacja, już sama w sobie, robi na każdym nieuprzedzonym obserwatorze wrażenie, to natomiast, co mnie tu interesuje szczególnie, to dwie kwestie, na które, jak się zdaje, mało kto zwrócił uwagę. Otóż przede wszystkim nie mogłem nie zauważyć, że w momencie, gdy sam przewodniczący Miller dość niezgrabnie, zapewne czująć, że bierze udział w ciężkim przekręcie, proponuje, by nie ogłaszać jednoznacznie, że w kabinie znajdował się generał Błasik, ale osoba „spoza załogi”, ewentualnie „Pan Generał dowódca Sił Powietrznych”, jednak bez nazwisk, do rozmowy wtrąca się któryś z pozostałych członków Komisji i mówi co następuje: „Jeżeli  można, ja bym wolał jednak, żeby to było już w tym opisie, bo po co, po co potem dowiązywać ten wątek kryminalny w innym miejscu? […] Czemu tu pisać, że osoba spoza załogi? Jeśli tu w opisie napiszemy, że jest to Dowódca Sił Powietrznych, to te klocki bardziej będą pasowały do siebie”.
      Rzecz w tym, że chciałbym bardzo się dowiedzieć, kto wygłosił te słowa. Kto przede wszystkim, w ów wyjątkowo parszywy sposób wrzucił tu ten „wątek kryminalny”, no i kto to taki wpadł na pomysł, że tu tak naprawdę chodzi tylko o to, by „te klocki pasowały so siebie”. Chciałbym bardzo poznać twarz i nazwisko tego tak wybitnie gorliwego człowieka. A to z jednego i tylko jednego powodu, który się zresztą wiąże z drugim interesującym mnie bardzo elementem tej sprawy.
      Otóż, jak już wspomniałem, zapis owej narady nie był ani utajniony, ani też szczególnie chroniony. Wszystko też tam brzmi bardzo wyraźnie, nie słychać jakichkolwiek cięć. Wszystko więc wskazuje na to, że oni tam sobie rozmawiali w pełnym przekonaniu, że nie ma takiej siły, która mogłaby spuścić na nich jakąkolwiek karę. To zatem ich poczucie bezkarności, bardzo mnie moblizuje do tego, by z nich wszystkich wyciągnąć tego jednego specjalistę od „kryminalnych wątków” i „klocków” i mu osobiście wyrwać serce z gardła.


Na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl możemy znależć moje książki. Naprawdę szczerze polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...