piątek, 10 listopada 2017

Gdy wariaci podeszli już pod samo okno

      Obiecywałem sobie i Czytelnikom, że z Piotrem Szczęsnym już koniec, wygląda jednak na to, że tak jak Coryllus przez najbliższych kilka notek będzie się zajmował Van Goghiem, tak ja jeszcze przez pewien czas nie daruje temu biedakowi, który uznał, że nie ma lepszego sposobu, by zakończyć swoje życie, jak w bólu nie do zniesienia, złożonym na ołtarzu bieżącej polityki. Mijają kolejne dni, a tu okazuje się, że totalna opozycja uznała, że skoro wszystkie inne metody okazały się nieskuteczne, pozostaje rozwiązanie ostateczne, czyli śmierć, no i mamy tego konającego w najstraszniejszych bólach Szczęsnego,  a nad tym wszystkim to co Anglicy określają nazwą „urgent tingling” w nadziei, że może tym razem się uda.
      Portal tvn24.pl, utrzymując kurs i scieżkę wyznaczone dzień wcześniej przez biskupa Pieronka, zamieścił reportaż którego jedynym celem było przekonanie nas, że wspomniany Piotr Szczęsny, decydując się umrzeć w niewysłowionych cierpieniach w obronie pozycji Polski w Unii Europejskiej, gimnazjów, oraz stanu drzewostanu Puszczy Białowieskiej, zachował do końca całkowitą przytomność umysłu, a każdy kolejny gest, jaki wykonał przez te pół roku, które go doprowadziło do zaplanowanego końca, był w pełni przemyślany i świadomy. W zaprezentowanym przez telewizję TVN24 materiale możemy słuchać świadectw rodziny Piotra Szczęsnego, oraz jego znajomych, z których wynika jednoznacznie, że ten, decydując się na odebranie sobie życia, nawet na moment nie stracił zwykłej dla siebie przytomności umysłu, o której zaświadczają praktycznie wszyscy.
      Pojawia się wprawdzie w pewnym momencie kwestia, autoryzowana zresztą przez samego zainteresowanego, a dotycząca depresji, w związku z którą ten znajdował się pod opieką lekarzy przez minione lata, ale i to nie zmienia jednak faktu, że wedle telewizyjnego przekazu, Piotr Szczęsny w tym akurat wypadku zachował pełną świadomość. Normalnie w życiu, on faktycznie postępował mocno niestandardowo, tu jednak od początku do końca trzymał się środka. No a my otrzymujemy ten przekaz. Mieliśmy Piotra Szczęsnego, człowieka wprawdzie psychicznie niezrównoważonego, niemniej, gdy chodzi o gesty takie jak samospalenie się, w pełni przytomnego, no a dziś stoimy wobec zagadki: O co chodzi?
        Otóż bywa tak, że jest mi czasami bardzo smutno. Powiem zupełnie szczerze – a stan ów znam praktycznie od dzieciństwa – ogarnia mnie tak wielka egzystencjalna panika, że, gdyby nie to, że upijać się nie lubię, chętnie bym się upił do nieprzytomnosci. Mimo to, nigdy w życiu nie przyszło mi do głowy uznać, że cierpię na depresję i w związku z tym muszę się zmobilizowac i udać się w tej sprawie do lekarza. Ja wręcz nie umiem sobie wyobrazić, co by się musiało ze mną stać, bym uznał, że warto by  było poszukać jakichś tabletek, czy tym bardziej skorzystać z medycznej pomocy. Tymczasem, jak słyszymy, Piotr Szczęsny nie tylko cierpiał na depresję, ale się z jej powodu leczył, no i wreszcie nadszedł ten jeden jedyny moment, kiedy udało mu się osiągnąć całkowity wewnętrzny spokój, oblał się benzyną i się podpalił. 
      I oto ów człowiek, tak psychicznie roztrzęsiony, że musi korzystać z opieki medycznej, podpala się w proteście przeciwko partii, która wygrała ostatnie wybory, a jego rodzina, wszyscy znajomi, a za nimi media, próbują nam wytłumaczyć, że tu, w tym akurat momencie, on był w pełni przytomny i nie ma mowy o jakichkolwiek emocjach. Ja przepraszam bardzo, ale muszę to wciąż powtarzać, bo to jest coś dla mnie kłamstwo tak bezczelne, że aż niewyobrażalne.
      Mało tego. Z tego co słyszę, fakt że Piotr Szczęsny, pozostający pod opieką lekarzy z powodu depresji, przez to, że oblał się jakims łatwopalnym materiał, a nastepnie spłonął, sprawia, że tak wybitni kapłani Kościoła Katolickiego, jak Adam Boniecki, wywołują debatę na temat moralnej niejednoznaczności czynu samobójczego, a sam Szczęsny zostaje uchonorowany przez Sejm minutą ciszy, oraz specjalnym adresem. Przepraszam bardzo, ale to jest coś tak chorego, że jedyne co mogę temu przeciwstawić to najnowszy wybryk tygodnika „Polityka”. Otóż, proszę sobie wyobrazić, że oni ostatnio zamieścili tekst wyszydzający bardzo ostatnio popularne ruchy skierowane przeciwko obowiązkowym szczepieniom, teorii ewolucji, czy GMO, owe zachowania określili jako efekt katolickiej agresji wobec oświeceniowego racjonalizmu, a całość zilustrowali grafiką przedstawiająca Jarosława Kaczyńskiego  jako wampira. I to nie jest żart. Tam naprawdę jak byk stoi obrazek, gdzie w tle widzimy cmentarz, jakieś nietoperze, pająki, Frankensteina, a na pierwszym planie Jarosława Kaczyńskiego przebranego za Drakulę. Z tego co czytam, w tekście nazwisko Kaczyńskiego w ogóle się nie pojawia, podobnie jak praktycznie nie  ma zadnych odniesień do polityki, natomiast, owszem, tekst jest ilustrowany Kaczyńskim z ociekającymi krwią zębami. Jak donoszą media, w odpowiedzi na zupełnie naturalnie pojawiające się pytania o przyczyny tego rodzaju ekstrawagancji, redakcja „Polityki” odpowiedziała, że to właśnie Jarosław Kaczyński jest pierwszym symbolem owego religijnego zabononu i to stąd właśnie ów artystyczny zamysł autora grafiki.
      Przepraszam bardzo, ale muszę to powtórzyć po raz już nie wiem który. Oczywiście tego, co tak zwani „nasi” mają za uszami nie da się zedrzeć choćby i szczotką drucianą, nie ulega jednak wątpliwości, że powinnismy się zaczac modlic, by tamci, kiedy już przyjdzie ich czas, ograniczyli się wyłącznie do biegania po ulicy z kijami, bo jeśli oni się nakręcą o milimetr bardziej, to będziemy mieli prawdziwy Armagedon.


Serdecznie zapraszam wszystkich do odwiedzania naszej księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są do kupienia również i moje książki.

        

6 komentarzy:

  1. Drogi Toyahu, a dla mnie jest to jawna powtórka z rozrywki. To próba nakręcenia nowego kultu á la miesięcznice smoleńskie. Za chwilę pojawi się żądanie aby na placu defilad stanął stosowny pomnik. Co miesiąc będą organizowane marsze poprzedzone świetliki czarnymi mszaki. Z tego wynikają dwie sprawy: po pierwsze oni tylko umieją małpować (piszę dziś o tym Coryllus) choć widać, że ktoś tam buduje jakiś gryplan i, po drugie, raczej przyjęli taktykę długiego marszu. Od wiosny szukali trupa, dziś go mają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piątek wieczorem, w końcu jest chwila na poczytanie wiadomości. Jutro we Wrocławiu będą 4 marsze, w tym jeden pod niezwykle ciekawym i logicznym tytułem Ogólnopolski Strajk Kobiet - Faszyzm nie przejdzie. Patrzę, że na odcinek wrocławski wystawiono już jakiś czas temu panią Martę Lempart, która organizowała wcześniej czarny marsz, broniła sądów i oczywiście jak każda szanująca się dzisiaj oraz prawdziwa kobieta, żyje w szczęśliwym związku z partnerką. I co ciekawego pani Marta powiedziała. Otóż że z seksizmem walczy też w życiu codziennym. Na zaczepkę: „Ładnie pani dyrektor wygląda” potrafi odpowiedzieć: „A pan ma chu.... krawat”. No cóż, gratulujemy odwagi i... polotu.

    To tak też a'propos wariatów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy wiesz ale Pani Krystyna Pawłowicz podobnie oceniła tę minutę ciszy, a link podany do wiadomości zawartej w wpolityce dodatkowo obnaża te szaleństwo - pozdrawiam, A https://wpolityce.pl/polityka/366225-w-sprawie-falszywej-chwili-ciszy-w-sejmie-opozycja-zastosowala-szantaz-moralny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @adthelad
      Ja się domyślałem, że to była prowokacja. Faktem jest jednak, że bardzo udana.

      Usuń
  4. Panie Krzysztofie, w piątek przeczytałam tylko tytuł i już wiedziałam, że muszę ten tekst zostawić na niedzielny ranek. Dom był pełen dzieciaków od piątku do wczoraj. Jestem pod wrażeniem. Zgadzam się z każdym zdaniem. A tą minutą ciszy rozwalili mur. Za to nawet nie wypada przepraszać, przemilczeć też się nie da. Gorzki ten deser przed obiadem, ale potrzebny. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...