wtorek, 14 listopada 2017

Arena idei, czyli wrestling dla lepszego sortu

       Przyznam, że niemal owo wydarzenie przegapiłem, ale, owszem, udało mi się kątem oka dojrzeć, że doszło do zapowiadanej od paru dni wielkiej debaty TVN-u , zatytułowanej z charakterystycznym dla tych ludzi wdziękiem, „Arena Idei”, podczas której na wyeksplowatowany już niemal do porzygania temat nienawiści, która rzekomo rozdarła Polskę na pół, przed zgromadzoną publicznością, oraz pod czujnym okiem red. Kolendy-Zaleskiej, dyskutowali ksiądz Boniecki, oraz profesorowie Łętowska, Bralczyk i Zybertowicz. Jak mówię, choć odpowiednio wcześniej wiedziałem o szykowaniu owego przekrętu, z czasem o nim zapomniałem i tylko zupełnym przypadkiem udało mi się obejrzeć niewielki jego fragment. Może zanim przejdę do rzeczy, wyjaśnię może, czemu wspominając o owej „rozdzierającej Polskę na pół nienawiści” użyłem słowa „rzekoma”. Otóż rzecz w tym, że, choć oczywiście ów podział istnieje i w pewnych swoich formach, jak choćby zabójstwo Marka Rosiaka, czy samobójstwo Piotra Szczęsnego, przybiera postać prawdziwie upiorną, ma znaczenie, tylko dla nas, natomiast dla ogromnej większości społeczeństwa stanowi coś tak egzotycznego, że gdyby im kazać sprawę komentować, oni nie wiedzieliby nawet, o co dokładnie chodzi. I dotyczy to nawet tych osób, które w codziennych plotkach lubią rzucić to tu to tam, że „Kaczyński to stary pedał”, albo że „Tusk to rudy złodziej”, jednak nawet im w głowie przeżywać jakąkolwiek nienawiść do kogokolwiek, poza oczywiście nielubianym sąsiadem, czy szefem w pracy. A zatem, jeśli dziś TVN organizuje wspomnianą debatę, podczas której wszyscy jej uczestnicy udają, jak to oni strasznie przeżywają fakt, że społeczeństwo jest tak okropnie podzielone, to robi to wyłącznie po to, by przedłużyć obu stronom, a sobie przede wszystkim,  alibi na dalsze lata wykorzystywania tego, jako argumentu w walce o władze i pieniądze.
     A zatem mieliśmy wczoraj ową niby debatę zorganizowaną wokół tego niby problemu, gdzie każdy znakomicie znał swoją rolę i robił wszystko, by nie doszło do niekontrolowanego wybuchu. I pewnie wszystko to nie byłoby warte komentarza, gdyby nie obecni na publiczności tak zwani „ludzie kultury”, z których rozpoznałem pisarzy Stasiuka i Chwina, a wysłuchałem Chwina. Otóż w pewnym momencie Chwin zwrócił się do Zybertowicza z pytaniem, czy on akceptuje pojęcie „gorszego sortu” jako część swojego słownika. I proszę sobie wyobrazić, że uzyskawszy tak doskonałą pozycję do tego, by zarówno Chwina, jak i całe to towarzystwo, zwyczajnie rozpędzić na cztery wiatry, mówiąc, że ależ tak, podobnie jak wy od dziesięcioleci traktujecie mnie, jako gorszy sort, tak samo i ja was uważam za sort jednoznacznie gorszy, Zybertowicz najpierw zaczął się zarzekać, że on osobiście korzystaniu w debacie z takich określeń się sprzeciwia i sam ich unika, a następnie zaczął temu durniowi tłumaczyć, że kiedy  Jarosław Kaczyński mówił o „gorszym sorcie” jemu tak naprawdę chodziło o coś zupełnie innego, czym oczywiście natychmiast sprowokował wrzaski pozostałych uczestników spotkania, oraz szydercze buczenie i śmiech ze strony publiczności i już po chwili musiał się grzecznie zamknąć.
      Mamy za sobą już niemal 30 lat owego mordobicia, gdzie wszyscy o wszystkich powiedzieli już niemal wszystko, zaczynając od pamiętnego „ciemnogrodu”, przez „moherowe berety”, czy „Januszów z Rzeszowa”, po wreszcie obsrywające za pieniądze z 500+ nadmorskie plaże rodziny z 500+ z jednej strony, czy „komuchów”, „zdrajców Ojczyzny”, „Żydów” i „sługusów Sorosa” z drugiej i nagle się okazuje, że pisarz Chwin ma problem z „gorszym sortem”? Czemu to zatem nagle dla Zybertowicza, wybitnego socjologa, okazało się takie trudne, by wytłumaczyć tej durnej pale, że gdy dochodzi miedzy ludźmi do poważnych sporów, jest rzeczą zupełnie naturalną, że w pewnym momencie jedni zaczynają uważać tych drugich, w tym, czy innym punkcie, za gorszych, głupszych, a niekiedy nawet podlejszych i że wówczas zaczynają nimi gardzić?
      A tu Zybertowicz miał zadanie szczególnie łatwe, ze względu właśnie na osobę Chwina. To bowiem nie kto inny jak Chwin przecież, o czym miałem okazję pisać przed wielu laty tu na tym blogu, wziął udział w zorganizowanej przez media zabawie pod tytułem, „Czy Polska jest sexy?” i przedstawił następujący opis Polaków: „Naród kurtkowców, szalikowców, bereciarek, kłębiący się w przejściach podziemnych dresowaty lud z lumpeksu, który siebie samego nie cierpi, bo wie, że jest pogardzany i sam sobą pogardza, przekonany przy tym głęboko, że winę za wszystko ponoszą podli inteligenci, agenci i aferzyści”. Przepraszam bardzo, ale on chyba ludzi, o których nam z takim talentem opisuje, nie uważał za równy sobie sort. A, proszę zwrocić uwagę, Chwin nie gardzi nami za to nawet, że jesteśmy faszystami i chcemy zniszczyć demokrację, ani nawet za to, że kochamy Polskę w nieładny sposób, lecz wyłącznie za nasz „buracki” wygląd i charakter i niechęć do aferzystów. Za to więc, co on nazwywa „polskością”. Ile więc kosztowało to Zybertowicza, żeby zamiast się przed Chwinem bez sensu usprawiedliwiać, rzucić mu prosto w twarz: „Jasne, że uważam pana za gorszy sort. Człowiek, który z taką wyższością wypowiada się o ludziach, wśród których żyje, tylko za to, że ubierają się w lumpeksach i instynktownie nie lubią złodziei, nie zasługuje na nic lepszego”. A potem może jeszcze zwróciłbym się do Letowskiej z prośbą, by może doprecyzowała kwestię owych „peryferii”, o których wspomniała w wywiadzie dla „Wyborczej”, mówiąc: „I musimy zdecydować, czy chcemy być wschodnimi peryferiami Zachodu, czy zachodnimi Wschodu”.
      Ktoś powie, że może Zybertowicz akurat tamtej wypowiedzi Chwina nie znał, tyle że to nie ma najmniejszego znaczenia. Nawet gdyby on nie miał bladego pojęcia, kto to taki ten Chwin, powinien przede wszystkim mieć rozeznanie w zasługach, jaką choćby ci, którzy zaprosili go do udziału w tej debacie, mają gdy chodzi o zbudowanie wokół znacznej części Bogu ducha winnej części społeczeństwa atmosfery getta i morderczej wręcz pogardy, no a przede wszystkim miał znaleźć w sobie tę uczciwość, by Chwinowi powiedzieć, co myśli o nim i o takich jak on. A przewidując, że może być trudno, miał ze sobą wziąć do studia ów słynny tekst „Newsweeka” o głupich, brzydkich i zdziczałych Polakach z 500 +, rozwalających się jak robactwo na plaży we Władysławowie i poczytać im fragmenty.
      No ale nie wziął i nie przeczytał, a ja myślę, że to może i dobrze, bo jeszcze by się okazało, że ksiądz Adam Boniecki ze sobą z kolei zabrał kilka ulubionych egzemplarzy „Gazety Polskiej”, czy „W Sieci” i Zybertowicza trzeba by było stamtąd wynieść, jak wierzga i przeprasza, ze to przecież nie on, tylko Sakiewicz z Pawlickim.

Moje książki, jak zawsze są do kupienia w ksiegarni na stronie www.basnjakniedziwedz.pl. Zapraszam gorąco.

     

10 komentarzy:

  1. Zastanawiam się, czy jest ktoś "z naszych" kto w takiej dyskusji wypadłby lepiej. Może Fedyszak Radziejowska?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba lepsza byłaby Magdalena Ogórek:)

      Usuń
    2. @Leszek152
      Każdy wypadły lepiej, nawet ja. Wystarczyło się przygotować i być szczerym.

      Usuń
  2. https://krakow.onet.pl/pogrzeb-piotra-szczesnego-mezczyzna-spoczal-na-cmentarzu-salwatorskim/tb8qsw8 - konia z rzedem kto na biskupie znajdzie krzyż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Maciek
      Pieronek, Boniecki i Lemański. Niezły zestaw. Nawet im nie pozwolono odprawić tej mszy w kościele.

      Usuń
    2. Brakuje sowy. Zwykli szarzy ludzie na mszy. Berety na woim miejscu. Kaplica nieogrzewana.

      Usuń
    3. I jeszcze brakuje mi zdjec jak zwykli szarzy ludzie jedza sobie komunie.

      Usuń
    4. @Maciek
      Jestem pewien, że kiedy przyjmowali komunię, to jednak czapki zdejmowali.

      Usuń
    5. Ja w ogóle na tych zdjęciach nigdzie krzyża nie widzę. Chyba, że ten dziwna wersja pana Jezusa na krzyżu w tle za ołtarzem. Bardzo dziwna. Musi jakiś nowoczesny artysta projektował. Co za ludzie, czysta hipokryzja.

      Usuń
  3. https://ddak.wordpress.com/kaplani-adoptowani/l/ nie ma tam biskupa Pieronka, sa natomiast kaplani Boniecki i Lemanski. Nikt z wiernych nawet sie za tego biedaka regularnie nie modli.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...