Dziś
trochę zgodnie z tradycją, bo skoro jest piątek, to znaczy, że ukazuje się
kolejny numer „Warszawskiej Gazety”, no a skoro „Warszawska Gazeta”, to i mój
kolejny felieton i dobry czas, by go przedstawić tu na blogu. No ale też temat
nam, jak to się mówi, „siadł”, skoro wczoraj zastanawialiśmy się nad stanem, w
jakim znalazła się nasza opozycja, a ów felieton może stanowić dobre tamtych
refleksji uzupełnienie. W dodatku jeszcze wczoraj wieczorem obejrzałem sobie na
youtubie fragment programu telewizji Superstacja pod tytułem „Krzywe
zwierciadło”, w którym Tomasz Jastrun i niejaki Kuba Wątły rozmawiają o
polityce, a więc o PiS-ie, i to było coś absolutnie cudownego. Otóż ów Wątły,
który robił tam wrażenie prowadzącego, albo pijany, albo zaćpany, zawzięcie próbował
Jastruna rozśmieszyć, porównując PiS do gówna, którego on nie będzie jadł, Jastrun
natomiast wyglądał, jakby miał się z rozpaczy za chwilę pobeczeć. Jak mówię,
oni rozmawiali o PiS-ie, i powiem uczciwie, że chyba nigdy w jednym momencie
tak jaskrawo nie ujrzałem stanu, w jakim ów obóz antypisowskiego protestu się
dziś znajduje. Otóż to jest w tej chwili wyłącznie czarna rozpacz połączona z
histerycznym rechotem, a wszystko zanurzone w katastrofalnej wręcz głupocie. To
jest praktycznie to samo, co wczoraj w swoim komentarzu pod moim tekstem w
Salonie24, napisał pewien fan mojego bloga: „Hi hi hi hi hi hi ty głupi
noblizdo ha ha ha”. A więc, z jednej strony ponura wściekłość, a z drugiej ów
pijany chichot.
I to jest oczywiście bardzo zabawne
patrzeć, jak oni nie potrafią przyjąć tego, co im spadło na łeb, jednocześnie
jednak można się obawiać, że na tym to się nie skończy. Myśmy całe osiem lat
cierpliwie znosili władzę, której nie chcieliśmy i do której czuliśmy czystą
pogardę, ale też jakoś sobie radziliśmy, starając się zachować podstawową pogodę
ducha i zwyczajnie ciesząc się życiem. Dzięki temu, dziś, po tych wszystkich
latach, również potrafimy zachować do wszystkiego dobry dystans. Oni nie. Oni
najwidoczniej uznali, że jedyne co im pozostaje, to zwariować. Przyglądajmy się
więc im z zainteresowaniem, ale też z uwagą, bo niewykluczone, że przyjdzie
moment, kiedy trzeba ich będzie zapakować w kaftany bezpieczeństwa. Miejmy
tylko nadzieję, że gdy się zrobi naprawdę źle, ich już w całym kraju będzie zaledwie
parę setek i będzie nam łatwo ich wszystkich w jeden dzień wyłapać.
No a teraz już czytajmy „Warszawską”:
Kiedy obserwuję powolny, lecz już chyba
nieodwracalny, upadek Agory, a przy tej okazji przede wszystkim „Gazety
Wyborczej” z przyległościami, przypomina mi się zakończenie słynnych
„Wydrążonych ludzi” Eliota: „I tak się właśnie kończy świat. Nie hukiem, lecz
skomleniem”.
W czym rzecz? Otóż przez wiele długich lat,
wydawało się, że przede wszystkim ów czarny projekt nigdy nie upadnie, no a
jeśli nawet kiedyś w przyszłości przyjdzie mu się wycofać, to przede wszystkim
po to, by ustąpić miejsca czemuś jeszcze straszniejszemu, no i że z całą
pewnością owemu wydarzeniu towarzyszyć będą fajerwerki, jakich świat nie
widział. Tymczasem okazuje się, że nie dość, że nie ma mowy o jakiejkolwiek
podmianie, ale faktycznym upadku, to jeszcze ani nie widać fajerwerków, ani nie
słychać nic, poza skomleniem właśnie.
I to jest coś, w co trudno uwierzyć. Mamy
ponad już ćwierćwiecze władzy wręcz nieograniczonej, wypełnionej dziesiątkami
projektów, z których każdy bardziej znaczący od poprzedniego, a wszystko to
firmowane nazwiskami ludzi, przed którymi na baczność stawali prezydenci,
premierzy i ministrowie, by nie wspominać o pozostałych mediach. I oto
wystarczyło ich odciąć od państwowych pieniędzy, by wszystko niemal w jednej
chwili runęło. I, jak mówię, niemal bezszelestnie.
Ale jest jeszcze coś, czego, moim
zdaniem, nie byliśmy w stanie przewidzieć, a mianowicie tego, że oni wszyscy
zaczną stopniowo popadać w najbardziej autentyczny obłęd. Najświeższym tego
przykładem wydaje się być to, co postanowili zrobić redaktorzy „Dużego Formatu”,
tygodniowego dodatku do „Gazety Wyborczej”. Oto do swojej coraz bardziej beznadziejnej
walki z rządem Prawa i Sprawiedliwości, Agora postanowiła zaangażować autorytet
nie lada, czyli samego Niklasa Franka, syna Hansa, w latach 1939 – 1945 z
krakowskiego Wawelu zarządzającego tak zwaną Generalną Gubernią. „Duży Format”
poprosił Franka juniora, by ocenił obecną sytuację w Polsce i szanse, jakie
dawny reżim ma na odzyskanie władzy i proszę posłuchać, w jaki sposób swoich
polskich przyjaciół ów mędrzec pociesza:
„Porównania
do sytuacji Niemiec z lat 30. są zasadne. To niestety jest coraz bardziej
widoczne. Polska zmierza w kierunku państwa wyznaniowego i autokratycznego. Pojawiają
się tchórze pokroju mojego ojca, gotowi wiernie służyć reżimowi. By powstrzymać
ten rząd, na ulicę muszą wyjść miliony. Wierzę, że dacie radę. Polacy to
cudowny naród anarchistów. W latach 80. byłem dziennikarzem ‘Sterna’ i
obserwowałem karnawał ‘Solidarności’. Robiłem wywiady z Wałęsą. Stałem pod
Grobem Nieznanego Żołnierza i czytałem nazwy miejsc, gdzie Polacy toczyli
bitwy. Ale dali radę. Obecnie jednak sytuacja w Polsce mnie przeraża. Nie
czytam już całych tekstów o Polsce. Wystarczają mi nagłówki. Rządy PiS są wręcz
niewyobrażalne. Czego oni chcą? Cofnąć Polskę? Zdusić w kraju wszelką dyskusję?”
Mam nadzieję, że mamy świadomość sytuacji.
Syn gubernatora Franka zachęca Polaków, by wyszli na ulicę i obalili
faszystowski rząd PiS-u, a jego słowa relacjonują redaktorzy „Wyborczej”. To
nie jest huk – to skomlenie.
Ich bedzie garstka. Jednego czego sie boje, ze oni tak zafiksuja, ze beda zabijac sasiadow podejrzewanych przez nich o sympatie dla PiSu.
OdpowiedzUsuń@Ponponka1
UsuńTo jest niestety perspektywa całkowicie realna. W końcu ci co zostaną to będą ci najtwardsi.
Oni to my. Nie zafiksują.
UsuńKrzysztof. Pamiętasz wymiany zdań o kibolstwie?
@Gemba
UsuńTych wymian było tak dużo, a zdań jeszcze więcej, że nie pamiętam.
Ja sie obawiam czegoś innego. Oni zostaną takimi pisowcami w końcu, że ty będziesz się mógł od nich uczyć podziwu dla prezesa.
OdpowiedzUsuń@Lucyna
OdpowiedzUsuńPełna zgoda. Ja się od nich będę uczył, a ci co nie ulegną, zaczną do nas strzelać.
Przepraszam, że nie w temacie, ja zwykle tylko czytam, ale coś mnie uderzyło i muszę podrzucić:
OdpowiedzUsuńhttp://www.gazetawroclawska.pl/wiadomosci/a/producenci-filmu-o-morderstwie-zadaja-przeprosin-i-pieniedzy-od-rodziny-ofiary-w-sadzie-jest-pozew,11500445/
Reżyserka to Katarzyna (czy tam Kasia jak wszędzie piszą) Adamik, córka Holland.
Ten Frank jest dosyć poważnie zaburzony, na moje oko. Zresztą trudno się dziwić, przy takim dzieciństwie. I nie dziwi mnie, że DF sobie dobiera takiego "eksperta", ale że są ludzie, którzy to łykają. Idiotyzm ma wielką przyszłość.
OdpowiedzUsuń@Jarosław Zolopa
UsuńA mnie zdziwiło. Mimo wszystko.
Ci z Radia Trójki nie omijają okazji! Dziś był dzień kota, a więc w wiadomościach o 19.00 było trochę o kotach. Ostatnie zdanie brzmiało: "Jarosław Kaczyński, jak sam mówił ma 2 koty, jeden jest szary i to jest kocica, a drugi jest czarny i to jest on.
OdpowiedzUsuń"Jarosław Kaczyński, jak sam mówił ma 2 koty, jeden jest szary i to jest kocica, a drugi jest czarny i to jest on".
OdpowiedzUsuń@Jula
UsuńCzy ja wiem? Zakładam, że mieli dobre intencje, tyle że wyszło jak wyszło.