Kiedy ksiądz Jacek Międlar ogłosił, że służąc w dalszym ciągu Kościołowi
jako ksiądz, zdradziłby Jezusa, i z dnia na dzień zrzucił sutannę, pierwsze co
zrobił, to zatrudnił się w tygodniku „Polska Niepodległa”, a tam dał się
szerzej poznać przeprowadzając dość długi wywiad z Jeydą Fransen, wiceszefową
nacjonalistycznej brytyjskiej organizacji o nazwie Britain First. Nie trzeba
było długo czekać, by zobaczyć, że Fransen znaczną część swojej politycznej
aktywności poświęca podtrzymywaniu kontaktów z polskimi środowiskami
narodowymi, ze szczególnym uwzględnieniem przyjacielskich stosunków z
Międlarem. W pewnym momencie ona do tego stopnia się zaangażowała, że nauczyła
się czegoś dla przeciętnego Brytyjczyka wręcz niedostępnego, czyli niemal
bezbłędnego wymawiania nazwiska Międlar.
Ktoś się zapyta, jak to się stało, że Fransen
w pierwszej kolejności zgodziła się udzielić wypowiedzi, jak by nie było, dość jednak
niszowemu polskiemu pismu, a następnie zauważyła interes w tym, by się
zaprzyjaźniać z byłym polskim księdzem katolickim. W jaki sposób ona skalkulowała
korzyści jakie taka partia, jak Britain First, mogłaby uzyskać przez rozwijanie
współpracy z Polakami, którzy niejako z automatu są na celowniku brytyjskich
nacjonalistów? Przecież to jest oczywiste, że momencie gdy Fransen ze swoimi
wyborcami uzyska na tyle duże wpływy na Wyspach, by trzeba się było z nimi
liczyć, pierwsze co się stanie, to wyrzucenie Polaków stamtąd na zbity pysk.
Otóż proszę sobie wyobrazić, że
rozwiązanie owej zagadki otrzymałem od naszego człowieka w Wielkiej Brytanii,
szczerego polskiego patrioty i działacza narodowego, który mieszkając tam już
ponad 10 lat, znaczną część swojego czasu poświęca temu, by mieszkający tam
Polacy pozostali Polakami i nie przestali być z tego kim są dumni, a o Jeydzie
Fransen nigdy nie mówi z większą uprzejmością, niż nazywając ją „kurwiszonem”. Otóż
wedle jego oceny, główna taktyka liderów Britain First polega dziś na tym, żeby
wokół swojego projektu zgromadzić najbardziej patriotyczną, a jednocześnie
najbardziej oddaną narodowym ideom, część polskiej emigracji, a następnie wykorzystać
ją jako mięso armatnie podczas planowanych antymuzułmańskich demonstracji.
Rzecz w tym, że Fransen i jej towarzysze zdają sobie sprawę z tego, że nawet
dziś, przy autentycznie wielkim społecznym sprzeciwie wobec tego, co się dzieje
w Europie i na Wyspach, oni akurat nie są w stanie zorganizować sobie poparcia
na tyle znaczącego, by uczyniło z nich poważną siłę polityczną, no i uznali, że
do tego właśnie mieszkający w Wielkiej Brytanii Polacy się znakomicie nadadzą.
Ktoś powie, że to nic nie szkodzi. Oni
mają swoje interesy, a my swoje i nawet jeśli te interesy nie są do końca
tożsame, to i tak najważniejsza jest wielka idea narodowa i jeśli choćby
doraźnie zewrzemy szyki, to i my na tym zyskamy. Otóż nie zyskamy. Zdaniem
mojego informatora, nie zyskamy z tego choćby względu, że w jego opinii Britain
First to nie jest żadna prawica. Posłuchajmy może tego, co mi nasz człowiek z
Anglii powiedział komentując zaangażowanie Jacka Międlara w projekty firmowane
przez brytyjskich nacjonalistów:
„Najpierw
Jabłonowski zaatakował Leszka Żebrowskiego
oskarżając go o agenturalność. Potem Paweł Kukiz porównał Wyklętych do UPA.
Wcześniej Kowalski w skandalistach, ale tam im nie wyszło. A teraz Międlar z
Britain First.
Nazywać Britain First ruchem narodowym?
To nie jest ruch narodowy. To nie jest prawica. To jest tak naprawdę nie
wiadomo co. Bez żadnego pozytywnego przekazu. Bez żadnych wartości.
Tu już chyba nie ma żadnego narodu…Oni już
wszystko oddali - Boga, Kościół, ojczyznę, państwo, historię – nie zostało im
nic, na czym mogą się oprzeć, czy zbudować pozytywny przekaz.
A ja już dodam od siebie, że to jest właśnie to, co
Międlar najpierw uznał za naszą wielką szansę, postanowił się na jej rzecz tak
bardzo zaangażować, a kiedy władze brytyjskie uznały, że owo zaangażowanie nie
leży w szeroko pojętym interesie Imperium i potraktowało Międlara jako element
wrogi, to ten się obraził, a za nim solidarnie ruszyli inni polscy patrioci. No
i jeszcze coś. Gdy chodzi o Międlara, to większych szans nie widzę i tu już
tylko pozostaje modlitwa, gdy jednak chodzi o nas, bardzo proszę, nie dajmy się
aż tak głupio rozprowadzać.
Na sam koniec jeszcze jeden cytat: „Bo jest kwestia tego klipu BF z okresu
wyborów na prezydenta Londynu. Gdzie ona nawiązuje nawet do Sobieskiego i
Wiednia. Zawsze się zastanawiałem skąd oni wiedzieli jak z nami gadać”.
Ciekawe, prawda? Skąd oni wiedzą takie
rzeczy?
Przypominam wszystkim, że w
księgarni na stronie www.coryllus.pl można kupować moje książki.
Zachęcam gorąco.
Dlatego w pierwszej kolejności trzeba zrobić wszystko, żeby oni nie wiedzieli jak mają z nami gadać. To będzie pierwszy dobry znak-kiedy oni coś zaczną gadać, a my takie oczy ze ździwienia.
OdpowiedzUsuń@tpraw
UsuńObawiam się, że szanse mamy znikome.
To nawet chyba nie chodzi o szanse. My nie chcemy.
OdpowiedzUsuńJak na „kurwiszona" to słaba, raczej taka herod baba. A poważnie to jak to Coryllus mówi - tekstylia rządzą:
OdpowiedzUsuńhttp://i.huffpost.com/gen/3928128/images/o-JAYDA-FRANSEN-facebook.jpg
http://www.bfnn.co.uk/wp-content/uploads/2016/02/paul-jayda.jpg
http://videos.britainfirst.org/wp-content/uploads/2015/08/HEXTHORPE-1.jpg
Dostali kompletny sort mundurowy. Elegancko i estetycznie. W tłumie będą się wyróżniać żeby wiadomo było kogo policmajstry mają omijać.
Jakie to wszystko są prostackie i cyniczne mechanizmy :(
@crimsonking
UsuńJemu chyba bardziej chodziło o charakter.
Parafrazując znane powiedzenie k..wa to nie wygląd a charakter. Swoją drogą Międlar wystąpił z kościoła i pojechał wspomagać angielskich nacjonalistów żeby pomóc Polsce, to się w normalnej logice nie mieści
OdpowiedzUsuńTo jest podobna logika do tej, która np. zaprowadziła do walki w wąwozie Samosierra. Wszystko dla Napoleona. Wszystko żeby pomóc Polsce. To się Arturowi mieściło w logice?
UsuńW czasie ostatniej wojny kupiliśmy samoloty żeby bronić Londynu. Sukces był z tego znaczny, logika podpowiada nam by tego typu działań nie powtarzać. Napoleon to kolejny przykład.
Usuń@Artur
UsuńJako ksiądz, nie mógłby tam jeździć, więc pewnie dlatego musiał zrezygnować.
@Jula
UsuńJa nie widzę, w jaki sposób jego obecność na tych marszach miałaby się przysłużyć polskiej sprawie.
To była sugestia Artura z 18.49: "Swoją drogą Międlar wystąpił z kościoła i pojechał wspomagać angielskich nacjonalistów żeby pomóc Polsce..."
UsuńTo nie sugestia tylko ironia.
Usuń@Artur rezygnacja z bycia wikariuszem Jezusa to jeszcze nie apostazja więc jak na mój ogląd sytuacji w kościele nadal jest to że dziś już nie przy ołtarzu lub w konfesjonale ... Życie dopiero pokaże gdzie go to zaprowadzi
OdpowiedzUsuń@bazyl
UsuńW Kościele jest każdy, kto został ochrzczony. Nie wydaje mi się, by ambicje Międlara się tu kończyły.
ciekawe czy zrzeknie sie obywatelstwa jak panstwo nie poprze jego aspiracji
OdpowiedzUsuńo
Zaraz na samym początku działalności BF, kiedy dopiero zakładano tę partię, przeczytałem z uwagą, pewien dogłębnie badający przeszłość działaczy "Britain First", oraz opisujący i podsumowujący teraźniejszość ideologii tego ugrupowania, artykuł.
OdpowiedzUsuńFransen została tam opisana przez samych Brytyjczyków (the most british Britishers, no less) jako Niemka z pochodzenia. Podsumowanie tego artykułu brzmiało tak, co tutaj streszczę, że "unikamy tą panią i jej partię bo to nie nasze dziedzictwo, lecz pozbierane gdzieś po śmietniku historii tałatajstwo".
W sumie opinia samych Anglików pasuje do nazwania Jady Fransen "tym kurwiszonem"; jedyna różnica w tym, że analitycy angielscy przytoczyli wiele argumentów na poparcie tej tezy, podczas gdy Twój szanowny kumpel dokonał pojedynczej, mocnej syntezy.
Pomoc, udzielona tak dramatycznie niebrytyjskiemu ugrupowaniu, a idąca z polskiej strony, jest i będzie nieporozumiemieniem, jeśli nie wręcz zdradą polskiego interesu. Jak najdalej od tej osoby (Jada Fransen) i jak najdalej od jej ugrupowania. Oni nie wyrażają brytyjskich interesów, a polskie narodowe cele, jak to napisałeś trafnie w notce, britainferstowcy wprost gwałcą.
@A-Tem
UsuńCokolwiek byśmy powiedzieli na temat Fransen i bez względu na to, czy ten mój znajomy, który się ich tak bardzo boi ma rację, czy nie, nie ma takiej mozliwości, by akurat Brytyjczykom zależało na polskim czy jakimkolwiek innym obcym interesie. Jesli oni nagle sie potrzebują z nami zaprzyjaźnić, to nie miejmy złudzeń, za tym zawsze bedzie stał interes Imperium.
Ja już ci opowiadałem ten dowcip, a raczej sentencję zresztą zasłyszaną od angielskiego profesora Johna Laughlanda: Lepiej być wrogiem Anglików niż przyjacielem. Przyjaciół bowiem sprzedają, wrogów kupują.
Usuń@Magazynier
UsuńChyba tego nie znałem. Bardzo dobre.
@Magazynier Znalazłem ten art. Laughland'a https://www.theguardian.com/world/2005/may/19/usa.comment I tam jak wół stoi: "that it is better to be an enemy of the Americans than their friend. If you are their enemy, they might try to buy you; but if you are their friend they will definitely sell you."
UsuńA ja już miałem nadzieję, że jest scenariusz na kolejne Ptoki ciernistych jak cholyra krzoków. Młody ksiądz zakochuje się ze wzajemnością w tej no kur... sorry aktywistce narodowo-brytyjskiej, zrzuca sutannę a ona w nagrodę uczy się poprawnie wymawiać jego nazwisko, ale niedobre władze koszerno-celne na lotnisku nie wpuszczają go. Pada deszcz a on rysuje serce przebite szczałą na szybie. ... Ech.
OdpowiedzUsuńA tak to co, znowu tylko petardy i draka.
Żarty żartami, ale dzięki za świeże info z wysp. To jest wszystko bardzo nie ciekawe, ale trzeba to przemedytować. Pozdrowienia dla narodowego donosiciela, trzymamy za niego kciuki przed Panem.
"Skąd oni wiedzą takie rzeczy?"
OdpowiedzUsuńNo mają swoich Turków, a ci pamiętają Wiedeń i pamiętać będą po wsze czasy. Wszak tak bardzo do nas się nie pchają. Wiadomo, że tu nie ma kasy, ale Wiedeń'83 to zawsze Wiedeń'83.
Choć powodów decyzji o rezygnacji z kapłaństwa Jacka Międlara nie znam, to mogę się domyślać - obecnie coraz trudniej jest pogodzić kapłaństwo i wiarę w Ewangelię, a na pewno trudno jest pogodzić tę posługę z patriotyzmem. Nie wiem, kto to pani Fransen, obawiam się, że ks. Jacek trafił w takie środowiska z osamotnienia, a nie z innych powodów, nie znajdując odpowiedniego zrozumienia i wsparcia. Zwróciłbym jeszcze uwagę, że wg. relacji ks. Jacka zatrzymali go agenci żydowscy, nie brytyjscy, zarzucając mu antysemityzm. Więc niezupełnie chodzi tutaj o U.K. jako takie.
OdpowiedzUsuń