Ponieważ tak
się złożyło, że jestem dziś zarobiony po uszy, nie dam już rady napisać tego,
co mi chodzi od wczoraj po głowie, w związku z tym chciałbym przedstawić tekst,
który ukazał się właśnie w wydawanym przez Piotra Bachurskiego miesięczniku „Polska
bez cenzury”. Z jednej strony, jest to tak zwana „crime story”, z drugiej
jednak, ufam, że każdy, kto tylko się nieco otworzy, znajdzie tam coś znacznie
przekraczającego granice zwykłego kryminału. Zachęcam do refleksji.
Jestem pewien, że nawet ci z nas, którzy na
co dzień nieszczególnie interesują się zagadkami kryminalnymi, wiedzą, w jaki
sposób w historii człowieka zapisała się owa ciemna postać, znana pod popularną
ksywką Kuba Rozpruwacz. Mało tego. Nie mam wątpliwości, że wielu z tych, którzy
słyszeli o owym Kubie Rozpruwaczu, słyszało też przynajmniej raz nazwisko Mary
Jane Kelly, a więc piątej i ostatniej z tak zwanych „kanonicznych” ofiar tego
szczególnego człowieka. Czemu tak? Powód jest zawsze ten sam. Nawet ci z nas,
którzy wręcz demonstracyjnie odmawiają uczestnictwa w tego typu historiach,
uważając je za niegodne uwagi ludzi wykształconych i wrażliwych intelektualnie,
nie są w stanie zareagować z konsekwentną obojętnością na coś, co zdecydowanie
wykracza poza typową „crime story”. A czymś takim jest niewątpliwie historia
wspomnianego Kuby Rozpruwacza, no a przy okazji, los tej biednej prostytutki,
jednej z jego ofiar.
Zanim
przejdziemy do właściwej części dzisiejszych refleksji, przypomnijmy sobie ową szczególną
zbrodnię. Życie Mary Jane Kelly to typowe świadectwo stanu, w jakim znajdowała
się wiktoriańska – ale też i w znacznym stopniu już po-wiktoriańska – Anglia,
gdzie znaczna część obywateli Wielkiej Brytanii miała przed sobą do wyboru albo
śmierć na ulicy, albo codzienną gehennę i w konsekwencji kompletnie nieznany
los w owych niesławnych obozach koncentracyjnych, znanych popularnie jako „domy
pracy”. Kelly urodziła
się prawdopodobnie w 1863 roku w Limerick, w Irlandii, skąd wkrótce potem wraz z rodziną w poszukiwania szczęścia
wyjechała do Walii. W wieku szesnastu lat poślubiła górnika nazwiskiem Davies,
jednak jak głosi legenda, po paru latach ów Davies zginął na skutek wybuchu w kopalni.
W 1884 roku
Mary zrobiła coś, co wydawało się być dla niej jedyna drogą i udała się do Londynu, gdzie znalazła pracę również w jedynym
wówczas dostępnym dla dziewcząt takich jak ona miejscu, czyli w domu publicznym
na East Endzie. Po jakimś czasie, Kelly
zakochała się w jednym ze swych klientów i wyjechała z nim do Francji. Ponieważ, jak się można
domyślać, ów londyński dżentelmen znalazł sobie na miejscu coś lepszego, po zaledwie kilku tygodniach Mary wróciła do
Londynu. Wiązała się kilkakrotnie z różnymi mężczyznami, między innymi z
niejakim Morganstonem oraz z tynkarzem z Bethnal Green. Joe Flemmingiem, nadal naturalnie jednak utrzymując się przede wszystkim z prostytucji.
Między rokiem 1885 i 1887, Mary Jane Kelly
zamieszkiwała w domu niejakiej pani Carthy na Pennington Street. Według świadectwa siostry pani Carthy, kiedy była
pijana, Mary potrafiła być bardzo nieprzyjemna, na trzeźwo jednak była „jedną z
najprzyzwoitszych i najmilszych dziewcząt jakie mógłbyś spotkać”. Po pewnym
czasie Kelly opuściła dom pani Carthy i związała się ze wspomnianym już
tynkarzem.
No i dalej się tułała. Kiedy Flemming nie mógł już z nią wytrzymać, poznała handlarza rybami z Billingsgatte, Joe
Barnetta. Początkowo para zamieszkała na George Street, potem
przeprowadzili się oboje na Little Paternoster Row, potem na Dorset Street,
stamtąd na Brick Lane, by z początkiem 1888 roku wynająć pokoik na Miller's
Court 13 od niejakiego Johna Mc Carthy’ego. Niedługo później Joe stracił pracę,
a ponieważ zaczęli zalegać z czynszem, Mary wróciła do prostytucji.
30 października między kochankami
wybuchła kłótnia, po której Joe wyprowadził się do przytułku na New Street,
Bishopsgate. Ponieważ, jak się zdaje, nie był bardzo złym człowiekiem, 8
listopada odwiedził jeszcze Mary, przepraszając że nie może dać jej żadnych
pieniędzy, wciąż pozostawał bowiem bezrobotny. I wtedy widział swoją dziewczynę
po raz ostatni w życiu.
9 listopada, McCarthy wysłał swego
pomocnika, Thomasa Bowyera, na Miller's Court każąc mu pobrać od Mary zaległy
czynsz. Ponieważ Mary nie otwierała drzwi, Thomas zajrzał przez okno i przerażony
tym, co zobaczył, sprowadził McCarthy’ego, który równie przerażony natychmiast wysłał
Bowyera, by wezwał policję.
Na miejsce przybyli, napotkani przez Bowyera na Commercial Street, inspektor
Walter Beck i detektyw Walter Dew. Piętnaście minut po jedenastej na miejsce
przybył dr George Bagster Philips, policyjny lekarz, zaś kwadrans później
zjawił się główny inspektor Frederick Abberline
W środku policjanci znaleźli leżące na
łóżku ciało Mary Jane Kelly, z twarzą zwróconą w ich kierunku. Dziewczyna miała
poderżnięte gardło, obcięte piersi, skórę i mięśnie z powierzchni brzucha oraz ud zostały
usunięte, a odcięte płaty ciała ułożone starannie na stole przy łóżku. Również z
jej ciała wyjęte zostały wszystkie wnętrzności i rozmieszczone na łóżku wokół
zwłok. Twarz Mary została zmasakrowała w trudną do rozpoznania krwawą masę. Nigdy
nie odnaleziono serca Mary Kelly. Przypuszcza się, że morderca
zabrał je ze sobą, lub spalił na kominku,
na którym znaleziono ślady dużego ognia.
Mary Jane Kelly została pochowana na katolickim cmentarzu w Leytonstone.
Jak wiemy, zabójca Mary Jane Kelly,
podobnie jak pozostałych londyńskich prostytutek, nigdy nie został ani ujęty,
ani zidentyfikowany. Do dziś kryje się pod wspomnianym imieniem Kuby
Rozpruwacza, a na jego temat krążą coraz to bardziej fascynujące legendy, jak
choćby ta, opisana w słynnym dziele komiksowym Alana Moore’a i Eddiego
Campbella, gdzie zabójstwo Mary Jane Kelly jest przedstawione jako mord
rytualny o podłożu jednoznacznie satanistycznym.
Ale jest jeszcze coś, co powinno
zainteresować szczególnie nas tutaj właśnie czytających ten tekst. Otóż są
bardzo poważne podejrzenia i to niekiedy przekraczające granice zwykłej plotki,
czy legendy, że owym Kubą Rozpruwaczem był nie kto inny, jak nasz rodak,
niejaki Seweryn Antonowicz Kłosowski, postać jak najbardziej realna i opisana
bardzo dokładnie w odpowiednich źródłach. I jemu to przede wszystkim chciałbym
poświęcić dzisiejsze refleksje. Otóż ów Kłosowski urodził się 14 grudnia 1865
roku w wiosce o nazwie Nagórna, dziś stanowiącej część Koła. Jak wskazuje
znalezione przy nim podczas aresztowania świadectwo, w wieku 14 lat Kłosowski
został przyjęty na praktyki do działającego w miejscowości Zwoleń lekarza
nazwiskiem Mosze Rappaport, któremu pomagał w zabiegach związanych z kuracją
przy pomocy pijawek. Korzystając z tego doświadczenia, kiedy uzyskał odpowiedni
wiek, zapisał się na przyspieszony, zaledwie trzymiesięczny kurs chirurgii w
szpitalu na warszawskiej Pradze. Po ukończeniu kursu, podjął pracę w jednym z
warszawskich szpitali, najpierw jako pielęgniarz, a następnie asystent lekarza.
Prawdopodobnie około roku 1886, choć są
teorie, że stało się to dopiero w roku 1888, Kłosowski zostawił dom i żonę,
wyjechał do Londynu, zamieszkał w jego niesławnej Wschodniej Dzielnicy i
zatrudnił się jako fryzjer. Tuż po przyjeździe, poznał Polkę nazwiskiem Lusia
Badewska, z którą wziął ślub i która urodziła mu dwoje dzieci.
Jako że wszystkie słynne zabójstwa
prostytutek przypisywane działalności Kuby Rozpruwacza miały miejsce w roku
1888, moment, kiedy Kłosowski przybył do Londynu ma pewne znaczenie, tak czy
inaczej, nawet przy najbardziej dla niego korzystnym układzie zdarzeń, nie
można w żaden sposób wykluczyć, że za owymi zabójstwami stoi właśnie on. Nic
bowiem nie stało na przeszkodzie, by postanowił on testować swoje chirurgiczne
umiejętności, zdobyte jeszcze podczas praktyki u wspomnianego Rappaporta,
właśnie tam i wtedy.
No ale wróćmy do tego, co wiadomo na pewno.
Otóż mniej więcej w tym samym czasie, gdy cała londyńska policja zajęta była kompletnie
bezskutecznym rozwiązywaniem owej strasznej zagadki śmierci Mary Jane Kelly,
Kłosowski wyjechał z Lusią do Stanów Zjednoczonych i oboje zamieszkali w New
Jersey. No ale i tu wpadamy na kolejny kłopot, a mianowicie związany z dokładną
datą przybycia Kłosowskiego do Stanów. Bo oto, jak się okazuje, albo tuż przed
jego pojawieniem się na miejscu, względnie tuż po, doszło do słynnego zabójstwa
miejscowej prostytutki, niejakiej Carrie Brown, której ciało zostało
potraktowane w znanym nam już aż nazbyt dobrze stylu słynnego londyńskiego
mordercy. Tak czy inaczej, zabójca Brown nigdy nie został zidentyfikowany,
natomiast sam Kłosowski po paru latach snucia się po Nowym Jorku i okolicach
wrócił do Londynu, gdzie pierwsze co zrobił, to porzucił Lusię i zaczął się
pojawiać z kolejnymi kobietami, które przedstawiał, jako swoje pełnoprawne
żony. W ten sposób w jego życiu pojawiły się kolejno Sarah Annie Chapman, od
której przyjął swoje angielskie nazwisko George Chapman, i którą, podobnie jak
swoją pierwszą londyńską żonę, z nieznanych powodów postanowił oszczędzić, oraz
Mary Isabella Spink, Bessie Taylor i wreszcie Maud Marsh, które po kolei zmarły
w wyniku zatrucia zabójczym związkiem antymonu, które, jak się ostatecznie
okazało, Kłosowski kupił w lokalnej aptece. 19 marca 1903, za zabójstwo Maud
Marsh, został skazany na śmierć i w niespełna trzy tygodnie później powieszony
w więzieniu Wandsworth. Tuż po śmierci męża, Lusia Kłosowska wyszła ponownie za
mąż, za Polaka naturalnie, niejakiego Franciszka Szymańskiego.
Teoria, jakoby to Kłosowski był
faktycznym Kubą Rozpruwaczem zaczęły pojawiać się niemal tuż po jego
aresztowaniu, kiedy to policjant, który doprowadził Kłosowskiego do
komisariatu, George Godley, miał usłyszeć od komisarza Abberline następujące słowa: „No to macie w
końcu swojego Rozpruwacza”. W dwóch kolejnych
prasowych wypowiedziach ten sam Abberline zasugerował, że to Kłosowski właśnie
jest odpowiedzialny za zabójstwa roku 1888, swoje podejrzenia opierając na tym,
że podczas jednego z policyjnych przesłuchań, Lusia Kłosowska przyznała, że w
czasie, gdy dochodziło do kojarzonych z Kubą Rozpruwaczem morderstw, Kłosowski
na długie godziny wychodził nocą z domu.
Od tego
czasu, kolejni analitycy przedstawiali najróżniejsze teorie dotyczące
ewentualnej odpowiedzialności Kłosowskiego za zbrodnie z roku 1888 i przyznać
trzeba, że owych teorii jest tyle samo, co osób je prezentujących. Część z nich
lekceważy ewentualność odpowiedzialności Kłosowskiego niemal zupełnie, część
absolutnie nie wyklucza tej możliwości, no a część wiąże Kłosowskiego z Kuba Rozpruwaczem
niemal bez najmniejszych wątpliwości i to ich zdanie nas tu najbardziej
interesuje. Wskazują oni mianowicie na fakt, że wedle wszelkich relacji,
Kłosowski był osobą o niespotykanej brutalności w stosunku do kobiet, w tym
nawet do pierwszej ze swoich „żon”, Lusi Badewskiej, która zeznała, jak to
podczas ich pobytu w Stanach Kłosowski regularnie dręczył ją zarówno fizycznie,
jak i psychicznie, opisami najbardziej wymyślnych tortur, jakie sobie wobec
niej zaplanował. Oczywiście, przeciwko Kłosowskiemu przemawiają też jak
najbardziej jego niewątpliwe umiejętności, jakich nabył podczas swojej
szpitalnej praktyki jeszcze w Polsce. I właściwie, gdyby nie kłopoty, jakie
siłą rzeczy mamy z ustaleniem dokładnego czasu, kiedy to Kłosowski najpierw
przybył do Londynu, a następnie znalazł się w Stanach Zjednoczonych, jest
bardzo prawdopodobne, że dziś bylibyśmy znacznie bliżej rozwikłania owej
szczególnej kryminalnej zagadki.
No ale
wydaje się, że nie to jest dla nas akurat najbardziej istotne, kim tak naprawdę
był ów słynny Jack the Ripper. To nad czym moglibyśmy się dziś zastanowić, to,
jak to jest w ogóle możliwe, że nie tak przecież dawno temu, nastał taki czas,
i to akurat w Londynie, sercu cywilizowanego świata, pod czujnym okiem Imperium
i jego wspaniałej królowej, mogło dojść do aż takiego upadku owej cywilizacji.
Przyjdzie dzień, że ktoś i za to będzie musiał odpowiedzieć.
Zapraszam wszystkich do kupowania
naszych książek. Wszystkie dostępne są w księgarni pod adresem www.coryllus.pl. I właściwie dalej już można nie
szukać.
W każdym razie zarówno z Kuby Rozpruwacza jak i Sherlocka Holmes'a potrafili zrobić ciekawy towar do promocji i sprzedaży. Kiedyś książki, teraz seriale i filmy z detektywem już są bardzo popularne, może niebawem powstawnie świetny serial o Ripperze. Myślę, że ta historia raczej w turystach i obcokrajowcach budzi dreszczyk zaciekawienia i nie rzuca zupełnie złego światła w ich oczach na Wielką Brytanię.
OdpowiedzUsuńA z drugiej strony jak się popatrzy na Londyn 19 wieku w tych nawet filmach, to strach się bać. Brud, smród i ubóstwo. No cóż, może właśnie tak wyglądają imperia?
@marcin d
UsuńJa się nie znam, ale oni robią wrażenie wyjątkowe.
Porządne imperium potrzebuje ciemnych, brudnych zaułków i szemranych pielęgniarzy.
OdpowiedzUsuń@Jarosław Zolopa
UsuńPewnie tak.
P.Toyah czytam pana od tygodnia i podziekowania za kolejny kamień który pan podnosi. Taka różnorodność tematów. I tak opowiedzianych w nietypowy sposób. To co Pan pisze to smutna prawda. Może zagadka, raczej zgadywanka dla Pana, jaki polski zespół ma na YouTube oglądalność 80 000 000, po prostu można się załamać. W takim razie lepiej ja Panu podeślę akordy, dajmy na to C a d G , a Pan niech zrobi resztę. Podpowiedź, żaden zespół z przed 2014.
OdpowiedzUsuń@jacek359
UsuńAleż ja się domyślam, że to musi być coś nowego. Niestety ja się na nowej muzyce znam słabo, pomijając hip-hop. Ale to z pewnością nie jest to.
Niech Pan i natychmiast mówi, co jest lepsze od Zenka?
Już odpisuję, chciałabym dać drugie ułatwienie, ale ..., więc niech Pan wpisze zespół Akcent
Usuń@jacek359
UsuńNo ale Akcent to Zenek. Zgadłem!
I dalej Przez Twe Oczy Zielone Oficial Video, i to wszystko o czym Pan pisze tu wychodzi, chciało by się powiedziec coś więcej , ale ja nie jestem taki odważny jak Pan.
UsuńW takim razie, nie przewidziałam żadnej nagrody, ale kupię Pana książki jak lecą. Gratulacje
UsuńTe 80 mln robi wrażenie, więc właśnie to włączyłem. Oczywiście nie znałem wcześniej, ale jak ktoś siedzi ciągle jak konserwa w latach 60, 70-tych i początku 90-tych, to tak jest, nic nie wie co się dzieje.
UsuńNo - ale moja żona od razu zareagowała, że tak to leciało zawsze na imprezach integracyjnych jej firmy, na które jeździła 2 lata temu. I wszyscy oczywiście skakali.
Moim zdaniem za takimi produktami stoi dobre rozpoznanie psychologiczne i rynkowe. I to jest peeln profesjonalizm. Niestety zarazem to jest to obniżanie "kultury" pop do takiego poziomu, żeby spodobało się 80 mln ludzi. I to jest straszne.
To jest profesjonalizm, można by oczywiście, tak jak Niemcy to robią uczynić z tego główny nurt oficjalnego popu rodzimego. Ale chyba się nie opłaca.
Usuń@marcin d.
UsuńTo jest okropnie skomplikowana sprawa z tym całym disco polo. Powiem szczerze, że ja jestem bezradny. Ale może spróbuję coś na ten temat napisać.
Inna rzecz, że podobno te miliony można jakoś kupować
@Jarosław Zolopa
UsuńTo JEST profesjonalizm. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.