poniedziałek, 20 czerwca 2011

Panicz Mikołaj na płytce

W pierwszej chwili, prawdopodobnie zresztą jak większość moich rodaków, po otrzymaniu wiadomości o niezwykle bohaterskiej postawie Donalda Tuska podczas sobotniego spaceru ze swoim Wnukiem Mikołajem, poczułem radość i dumę. Radość z tego, że przede wszystkim, dzięki czujności umysłu i gibkości członków Pana Premiera, zostało uratowane zdrowie Panicza, dumę natomiast z tej oto przyczyny, ze doczekaliśmy czasów, kiedy nie tylko wielki przyjaciel naszego narodu Władimir Putin potrafi stawić czoła ciężkiemu i poważnemu zagrożeniu, ale także i nasz Ukochany Przywódca, jak się okazuje, wie zawsze, co w trawie piszczy. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że pokonanie tygrysa może wciąż być jeszcze zadaniem jak na nasze polskie możliwości nie do wykonania, ale z pewnością dobrze, że możemy już teraz, w roku naszej prezydencji w Unii Europejskiej i na rok przed Euro2012, pochwalić się czymś wielkim.
Niestety już po pierwszych chwilach uniesienia ogarnęły mnie pewne wątpliwości, a następnie w moje serce wkradł się niepokój, związany z podejrzeniem, że prawdopodobnie bohaterstwo premiera Tuska – w żaden sposób niekwestionowane – zostało przez złych ludzi wykorzystane do złej i perfidnej gry.
Zanim jednak, przejdę do rzeczy, chciałbym oddać głos dziennikowi Fakt:
Czujny wzrok, wyostrzony słuch i gotowość do nagłego biegu. Opieka nad 2,5-letnim wnukiem to trudniejsze zadanie niż polityczne rozgrywki. Nawet dla Donalda Tuska (54).
Wystarczy na sekundę spuścić dziecko z oka, a katastrofa gotowa. Jednak nic tak nie uspokaja, nic nie łagodzi bólu po bolesnym upadku jak opiekuńczy uścisk kochającego dziadka.
Donald Tusk tradycyjnie w weekend zostawia politykę i leci do rodzinnego Sopotu. Jego najbliżsi współpracownicy wiedzą, że nie należy wtedy szefowi przeszkadzać. Bo przestaje być premierem i staje się dziadkiem. Zabiera ukochanego Mikołajka na spacer czy na plac zabaw. Na wycieczki wybiera się tylko z nim. Dopiero po zakończonej zabawie chłopca odbiera mama.
Tym razem zabawa widać trochę się przeciągnęła. Gdy Mikołajek zobaczył mamę, stęskniony wyrwał się dziadkowi i ruszył pędem w jej stronę. Niestety, małe stópki wnusia potknęły się o nierówny chodnik i malec się przewrócił.
Był płacz, okrzyki bólu i rozżalenia. Na szczęście, znany z dobrej kondycji fizycznej szef rządu błyskawicznie doskoczył do dziecka i już po chwili tulił chłopca w ramionach. Nie minęła minuta, a malec się uspokoił. Nic dziwnego, że rodzice tak chętnie oddają Mikołajka w ręce dziadka. Chyba nikt inny nie potrafi go tak szybko pocieszyć po bolesnym upadku".
Jeśli przeczytamy tę relację – przyznaję, piękną i wzruszającą – pobieżnie, możemy nie zauważyć nic niepokojącego. Jednak po uważnym przyjrzeniu się pewnym szczegółom, musimy zdecydowanie zaprotestować. Mam tu na myśli fragment, kiedy to Panicz Mikołajek, rzekomo „stęskniony”, „wyrwał się” Premierowi. Przede wszystkim chyba każdemu z nas trudno sobie wyobrazić, by Panicz mógł się swojemu Dziadkowi „wyrwać”. Żelazny acz czuły uścisk niezawodnej dłoni Premiera, z pewnością by tego typu nierozsądny manewr uniemożliwił. A już z całą pewnością nikt nie uwierzy w to, że owo „wyrwanie się” było wynikiem jakiejkolwiek „tęsknoty” za innym niż Pan Premier towarzystwem. Ów brak logiki jest zresztą widoczny choćby w zestawieniu powyższej informacji z innymi elementami opisanego zdarzenia, choćby z faktem, że zaledwie w ciągu minuty, utulony przez swojego Dziadka, Panicz Mikołaj przestał płakać. Jeśli relacje między Premierem a Jego Wnukiem są aż tak dobre, nie sposób sobie wyobrazić, by zabawa między Obiema Osobami mogła się w jakikolwiek sposób „przeciągnąć”, a tym bardziej, by skutkiem owego „przeciągnięcia”, Dziecko zatęskniło za matką. To jest zwyczajnie niemożliwe.
Pozostaje nam teraz tylko się zastanowić, jak mogło dojść do tego typu manipulacji. Jestem pewien oczywiście, że służby prasowe Premiera dokładnie i wiernie przekazały gazecie Fakt wszystkie informacje. Do zdarzenia dojść musiało i nie ma co do tego wątpliwości. Panicz z całą pewnością biegł i w pewnym momencie, jak przekazuje Fakt, „małe stópki wnusia potknęły się o nierówny chodnik i malec się przewrócił”. Jednak przyczyna wypadku musiała być z całą pewnością inna.
Korzystając z okazji, że blog ten odwiedza stosunkowo dużo osób bardzo zaanagazowanych w tworzenie dalszych sukcesów sprawującej władzę Ekipy, zwracam się z apelem o odpowiednie zaangażowanie na rzecz wyjaśnienia przyczyn tego nieszczęśliwego wypadku. Czy Panicz Mikołaj czegoś się przestraszył? Czy może biegł w przeciwną stronę, a więc do swojego Ukochanego Dziadka? Czy może ktoś, na przykład przechodzący obok Moher, Panicza złośliwie przewrócił? Odpowiedzi na te pytania dziś jeszcze nie znamy, ale powinniśmy ją poznać. I czym szybciej to się stanie, tym lepiej dla Polski.
Jednak rzeczą najważniejszą jest to, byśmy sobie umieli odpowiedzieć na dwa podstawowe pytania. Po pierwsze, komu zależało na tym, by relacja przygotowana przez służby Premiera, została w tak skandaliczny sposób zmanipulowana? Drugie to takie, kto dopuścił do tego, by płytki chodnikowe przy placu zabaw, na którym w każdą sobotę bawi się Panicz Mikołaj były nierówne?
Po ustaleniu powyższych kwestii, proponuję, by winnych ukarać śmiercią. Dla przykładu.

24 komentarze:

  1. Rany Boskie!
    To się na prawdę wydarzyło? Nie zalewasz?
    To klasyczny near miss.
    Zaraz włączam BBC, przecież musi o tym być.

    OdpowiedzUsuń
  2. @toyah
    Fakt, jest to niebywała tragedia jaka dotknęła Panicza. Ja bym poważnie zastanowił się nad tym kto odpowiada za ten prawdopodobnie nierówny chodnik?
    Czy to czasem nie jest sprawka prezydenta miasta Sopotu pana Karnowskiego.
    Sprawdziłbym również czy nie kręciła się tam czasem pewna Marta wraz ze swoim dzieckiem i ojcem?
    Najlepiej aby dochodzenie w tej sprawie zlecić CBA ono ostatnio ma praktykę w zajmowaniu się sprawami bardzo poważnymi.
    Nie można pozwolić aby dale cierpiał wizerunek Naszego Umiłowanego Przywódcy Słońca Peru Rudego Tuska Najlepszego Opiekuna Dzieci I Dorosłych Obywateli RP.
    Prawicowym faszystom i peowskim odszczepieńcom mówimy nie!

    OdpowiedzUsuń
  3. @jazgdyni
    Czy ja wiem? Fakt pisze, że on faktycznie Panicza uratował. Nawet dają zdjęcie. Myślisz że to tylko takie jaja? Z premiera? Toż to nie wypada.

    OdpowiedzUsuń
  4. @raven59
    Ja właściwie byłbym skłonny potraktować to jako zdradę stanu.

    OdpowiedzUsuń
  5. @toyah
    Mówisz Trybunał Stanu?
    To poważna sprawa - tylko dla kogo?

    OdpowiedzUsuń
  6. @All
    A ja myślę, że sytuację zaaranżowano, by zapobiec plotce, że jak słynny piłkarzyk łapie padające dziecko, to natychmiast odruchowo strzela nim do bramki.

    OdpowiedzUsuń
  7. @raven59
    Jakkolwiek by to brzmiało nieprawdopodobnie, ja bym sugerował Jarosława Kaczyńskiego.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Marylka
    Czyżby Panicz w ten sposób został najmłodszym specjalistą od wizerunku Pana Premiera?

    OdpowiedzUsuń
  9. @Toyah
    Na to wygląda. I czekam z utęsknieniem na dalsze doniesienia prasowe o wyczynach obu panów. Np. wzruszający opis podcierania pupy.

    OdpowiedzUsuń
  10. @toyah
    No to jesteśmy zgodni - może wreszcie przestałby rządzić...

    OdpowiedzUsuń
  11. @raven59
    Dobrą robotę robisz na NE. Zawsze zaglądam do Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  12. @Toyah
    @raven59
    O to chodzi!Dlaczego musimy cierpieć już tyle lat pod rządami Kaczorów?

    OdpowiedzUsuń
  13. @Marylka
    O nie. Prawdziwi piłkarze akurat są ludźmi zbyt wrażliwymi. Kupa nie wchodzi w grę. Do spraw związanych z kupą oni delegują gosposię.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mały pewnie dobrze zna ciężką dziadowską rękę. Więc się wyrywał.
    Ten tego nie mógł zdzierżyć i nogę dziecku podstawił.

    A w prasie - jak wyszło, tak wyszło.
    Normalnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. @raven59
    No właśnie. On i ten drugi.

    OdpowiedzUsuń
  16. @Marylka
    No. Parę dni temu mistrz Hołdys powiedział, że oni wciąż rządzą. Wprawdzie użył grzecznie nazwiska. Ale owszem - zapominał, że jest już tylko jeden.
    Swoją drogą, ściągnęłaś mu tę pończochę ze łba?

    OdpowiedzUsuń
  17. @Toyah
    Nie, bo lenistwo mi nie pozwala, i potrzeba obcowania z pięknem. Zostawiłam brudną robotę na gorszy czas. Jak wrócą upały. A ty mnie nie zdradzaj póki co!

    OdpowiedzUsuń
  18. @Toyah
    Rozumiem, że w trakcie kopa kupa mogłaby wypaść i stąd ta wrażliwość.

    OdpowiedzUsuń
  19. @Toyah
    Ja Ci mówię one są złośliwe bestie - trzeba ich odsunąć wreszcie i ja bym dołożył jeszcze tego kurdupla co był prokuratorem a co mędrkuje z Brukseli. Ten to dopiero zaraza.

    A z tą kupą to prawda widziałem dawno temu takiego piłkarza jak kopnął to wyszła kupa ale nie pamiętam czy była pielucha czy nie...

    OdpowiedzUsuń
  20. @Marylka
    Jesteś miła, dziękuję, zostaw tam czasem jakiś ślad....

    @toyah
    przepraszam..

    OdpowiedzUsuń
  21. @raven59
    A za cóż Ty mnie przepraszasz?

    OdpowiedzUsuń
  22. @Toyah
    za rozmowę z Marylką "na boku"

    OdpowiedzUsuń
  23. @raven59
    E tam! Normalnie. Tu wszyscy gadają na boku.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...