Ci z nas – szczególnie osoby lubiące wpadać w nastrój typu „dobrze już było” – którzyśmy dorastali w latach, powiedzmy 60-tych, lub jeszcze wcześniej, mówimy niekiedy, że gdyby nas, jeszcze jako ludzi młodych, raptownie wrzucić w świat dzisiejszy, moglibyśmy tego szoku nie wytrzymać. I wcale nie chodzi tu o to, że nasza szczenięcość była pozbawiona komputerów, sklepów i telefonów komórkowych, lecz wyłącznie o to, że tamte czasy, cokolwiek by o nich nie mówić, znały jeszcze coś takiego choćby jak wstyd. A więc, jeśli mówię tu o szoku technicznym, to najwyżej w tym sensie, że wprawdzie całą pracę za człowieka, zgodnie z wcześniejszymi planami, wykonują maszyny, ale za to człowiek pracuje dwa razy więcej i dwa razy ciężej. To natomiast o co mi chodzi przede wszystkim, to o szok kulturowy. I ani słowa więcej na ten temat, bo to jest przede wszystkim coś na zupełnie osobny wpis, a poza tym każdy i tak mniej więcej wie, o co chodzi.
Ostatnio jednak miałem okazję zaobserwować zjawisko w pewnym sensie odwrotne w stosunku do tego, o czym wspomniałem wyżej. Chodzi mi mianowicie o to, że istnieje pewna sfera naszego życia, która jakiś czas temu przybrała formę tak patologiczną, że gdybyśmy nagle, już po latach, mieli okazję ją zaobserwować w kształcie oryginalnym, prawdopodobnie nie bylibyśmy w stanie uwierzyć, że coś takiego kiedykolwiek było w ogóle możliwe. Co mam na myśli? Otóż być może idealnym symbolem tego o czym mówię, byłby przypadek całej wielotygodniowej medialnej kariery pewnego lokalnego menela i pijaka o nazwisku Hubert H. Pisałem tu o nim ostatnio kilka razy – przyznaję, że z poczuciem pewnego niezrozumienia skali problemu – ostatnio nawet całkiem niedawno, uzupełniając, dla rozjaśnienia części czytelników treści przekazu, swój tekst zdjęciem owego Huberta H. w towarzystwie popularnego dziennikarza Piotra Najsztuba.
Dlaczego uważam, że ten właśnie przypadek w sposób odpowiedni symbolizuje wspomniane zjawisko? Z dwóch powodów. Pierwszy z nich jest taki, że zrobienie narodowego bohatera ze zwykłego pijaka i drobnego przestępcy tylko dlatego, że ten, w stanie kompletnego zamroczenia alkoholowego, publicznie zwymyślał urzędującego prezydenta państwa, to naprawdę wyczyn nie lada. Gdyby się zastanowić nad tym przypadkiem troszkę staranniej, niż on wydaje się na to zasługiwać, trzeba by było dojść do wniosku, że we współczesnej cywilizacji – cywilizacji dowolnej – tego typu zdarzenie zwyczajnie nie jest możliwe. Można sobie oczywiście wyobrazić sytuację w pewnym sensie podobną, że oto jakieś dziecko, czy półprzytomny staruszek pisze na murze „Jebać rząd” i za to zostaje zmasakrowany przez przechodzącego policjanta, lub choćby postawiony przed sądem za obrazę najwyższych władz państwowych, i wówczas jakieś organizacje praw człowieka postanawiają tego kogoś użyć w swojej kampanii. Tu jednak nie mamy do czynienia ani z dzieckiem, ani z jakimś ekscentrycznym staruszkiem i represyjnym państwem, lecz wyłącznie z jakimś najbardziej pospolitym śmieciem, wulgarnie zaczepiającym ludzi, a następnie, wobec próby wylegitymowania go przez wezwaną policję, lżącego cały świat. I podkreślmy to raz jeszcze – śmieciem awansowanym do pozycji narodowego celebryty wyłącznie dlatego że przy okazji owego lżenia, zelżył też i „tego” prezydenta.
Drugi powód jest taki, że sposób w jaki to zdarzenie zapisało się w publicznej pamięci, dowodzi bardzo zdecydowanie głównej tezy niniejszego tekstu. Że oto ten rodzaj szaleństwa jest tak wybitnie egzotyczny i z punktu widzenia tradycyjnie opisywanego świata tak nierealny, że wiele osób zwyczajnie nie było w stanie zachować jednego o nim wspomnienia w swojej pamięci. Przypadek Huberta H. i jego medialnej kariery jest tak absurdalny, że, gdyby on się nam przydarzył dziś, wywołałby publiczny szok na skalę dotychczas nieznaną. Trzeba też przy tym jednak powiedzieć, że skoro on przed pięcioma laty został potraktowany jako, owszem, interesujący, niemniej jednak stanowiący zaledwie element tamtego pejzażu, to ów pejzaż musiał być pejzażem nie byle jakim.
Patrząc na to wszystko z dzisiejszej perspektywy, można pomyśleć, że istotnie atak, jaki System skierował wobec Prawa i Sprawiedliwości przed pięcioma laty był brutalny, i niewykluczone że nawet nie do końca współmierny do przewin tamtego rządu i tamtego prezydenta, niemniej jednak mieścił się on w ogólnie przyjętym zakresie, w jakim działają współczesne media. W końcu nie ma dziś dnia, by czy to gazety, czy radio, czy wreszcie telewizja nie wypełniały swojego przekazu informacjami całkowicie nieistotnymi, ale za to gwarantującymi to, że najbardziej zidiociała część publiczności zechce się nimi karmić, a w domenie polityki by nie dokuczały poszczególnym ministrom z powodu ich oczywistego już dla wszystkich dziadostwa. Nie ma też dziś dnia, żeby media nie kpiły z kolejnego cymbalstwa prezydenta Komorowskiego, jak choćby ostatnio, przy okazji skierowanej przez niego do młodzieży nauki, że nieważne wykształcenie, bo to co się naprawdę liczy, to osobista inteligencja. Każdy przyzna, że praktycznie codziennie, od rana do wieczora, jak najbardziej dowiadujemy się o tym, że oto gdzieś znów któryś z naszych władców coś spieprzył, lub coś ukradł, lub ewentualnie powiedział coś tak skandalicznego, że można się już tylko zacząć martwić o jego zdrowie. A mimo to, wciąż twierdzę, że nawet gdyby ten śmiech stał się jeszcze większy i jeszcze powszechniejszy, to i tak to, z czym mieliśmy do czynienia przed laty, pozostanie dla nas prawdziwym kosmosem.
Mamy tego Huberta H. A przecież on tam, w tamtym pejzażu, nie był wcale osamotniony. Przypomnijmy sobie słowa Donalda Tuska z kampanii przed wyborami w roku 2007, kiedy to opowiadał on, jak to, kiedy podróżujemy przez Niemcy, nie widzimy tylu krzyży przy drogach co w Polsce. I że te nasze krzyże to skutek zbrodniczej polityki zaniedbania prowadzonej przez PiS. Gdyby dziś ktoś nagle zaczął wykorzystywać wczorajszą tragedię minibusa wiozącego pracowników firmy ochroniarskiej, jako argument w politycznych sporach, pół narodu złapałoby się za głowę. Przypomnijmy sobie całą kampanię związaną z tym, że jacyś policjanci kupili wieśmaki dla któregoś z ministrów. Przypomnijmy sobie medialną kampanię związaną z tym, że Jarosław Kaczyński miał urwany guzik od marynarki, a Ludwik Dorn za krótkie skarpetki. Przypomnijmy sobie pielęgniarki protestujące przed Urzędem Rady Ministrów z butelkami wypełnionymi kamyczkami, które to butelki były uruchamiane dokładnie co godzinę, i tak przez całe tygodnie, podczas gdy wszystkie telewizyjne stacje informacyjne, o każdej równej godzinie, przełączały się na transmisję na żywo z tego klekotania. Spróbujmy sobie przypomnieć wielodniową medialną aferę spowodowaną tym tylko, że żona Prezydenta, wyruszając z nim w podróż, zabrała do samolotu reklamówkę z kanapkami. Przypomnijmy sobie, jak to ówczesna opozycja parlamentarna kierowała do Marszałka wniosek o dymisję WSZYSTKICH ministrów. Z jednym tylko uzasadnieniem: że każdy z nich jest ministrem złym i niekompetentnym. I akcja ta była prowadzona nie dość, że przy pełnej akceptacji ze strony mediów, to jeszcze często przy ich pełnym entuzjazmie.
Przypomnijmy sobie, że tam niemal nigdy nie chodziło o to, że rząd rozpisał przetarg na budowę autostrady, a następnie przyjął ofertę od jakiejś dziwnej chińskiej spółki o 40% niższą od wstępnego kosztorysu. Tam niemal nigdy nie chodziło o to, że inflacja w Polsce wzrosła do 5%. Tam też nigdy nie chodziło o to nawet, że Lech Kaczyński w jakimś ciężkim otępieniu zabrał kieliszek szwedzkiej królowej, lecz wyłącznie o to, że sąsiadująca z Pałacem Prezydenckim publiczna apteka zakupiła ileśtam tabletek Viagry, czy jakiegoś innego leku na potencję i że to zapewne dla prezydenckich ministrów. Tamte czasy nie były przepełnione troską o to, że Prezydent ma ciężką chorobę serca, która uniemożliwia mu sprawowanie urzędu, lecz plotkami na temat tego, że on ma chroniczną sraczkę i że to jest bardzo zabawne. Tam nie było dylematu, na ile opozycja ma współpracować z rządem i prezydentem dla pomyślności ojczyzny i jej obywateli, lecz wyłącznie pełne satysfakcji liczenie, ile to już ważnych osob zrezygnowało z udziału w wielkim balu prezydenckim, który ten bałwan postanowił zorganizować nie wiadomo po co i dla kogo, z okazji Święta Niepodległości.
Jakoś myślę o tym wczorajszym nieszczęściu w Chrzczonowicach, kiedy to tych ośmiu ochroniarzy – zapewne w jednym z supermarketów – jadących do pracy zabrała śmierć. Myślę też o jeszcze wcześniejszej tragedii, jeszcze z lutego, kiedy to tamci młodzi mężczyźni z Hajnówki tak samo jechali do pracy, i też ich zabrała ta sama dokładnie śmierć. I słyszę, że to nie tyle przez stan naszych dróg, lecz trochę może przez to, że właściciele tych aut jeżdżą na kiepskich i zużytych oponach, bo nowe są cholera drogie, a każdy przecież wie, jak nie jest łatwo. I myślę o tych wszystkich młodszych i starszych mężczyznach i kobietach, codziennie, każdego ranka, jadących do pracy, i najczęściej do tej pracy jakimś cudem dojeżdżających, tyle że tam, już tam na miejscu, dowiadujących się, że jednak nie dostaną pieniędzy za ostatnie trzy miesiące, bo jakiś Chińczyk, Niemiec, czy Polak – jeden diabeł – na razie nie ma im czym płacić. I zastanawiam się, ileż to oni muszą tam w tej swojej pracy zarabiać, żeby tak, zamiast normalnie kraść, czy robić w bramie obok pośredniaka z kolegami flaszkę na trzech, najpierw siadać przy stole, bazgrać to cholernie zabawne CV, które intelektualiści z Agory w swoim czasie odpowiednio wyśmieją, a później zadawać sobie ten trud, by wstawać każdego ranka i jechać do pracy? Z całą pewnością nie mniej niż jakieś pięć złotych za godzinę. No, powiedzmy, cztery.
Jakaż okropna jest ta cisza. Ileż się zmieniło od czasu, gdy zabawiał nas nie tylko ów hałas kamieni w butelkach po wodzie mineralnej, ale w ogóle było znacznie bardziej wesoło. Jeszcze żył Lech Kaczyński, więc i był Irasiad i Borubar i – wspomniana już wyżej – sraczka, i kartofle i guziki, i sznurówki. I Palikot poił meneli alkoholem. I agenci z CBA łapali Bogu ducha winnych lekarzy, i kabarety kwitły i gwiazdy tańczyły. Aż trudno uwierzyć, że to tak niedawno. Czemu nagle zrobiło się tak okropnie cicho?
@toyah
OdpowiedzUsuń"współmierny do przewin tamtego rządu i tamtego prezydenta" TO JEDNAK JAKIEŚ PRZEWINY BYŁY?
@toyah
OdpowiedzUsuń"I że te nasze krzyże to skutek zbrodniczej polityki zaniedbania prowadzonej przez PiS." PROSZĘ O ŹRÓDŁO
@toyah
OdpowiedzUsuń"Czemu nagle zrobiło się tak okropnie cicho?" NO WŁAŚNIE, JAKIE TYPUJESZ ROZWIĄZANIE W PRZYSZŁOŚCI?
@olej
OdpowiedzUsuńZero jest współmierne do zera. Czyżbyś tego nie wiedział?
Dopuść do swojego źródła.
A Ty, jakie rozwiązanie zaproponujesz w przyszłości. Podziel się. Masz czym?
@olej
OdpowiedzUsuń1. Nie zrozumiałeś. Z tymi przewinami to był ironiczny cytat. Przewin nie było. A na pewno nie takich, o których warto mówić.
2. Spot wyborczy Platformy w wyborach 2007.
3. Co Cię obchodzą moje typy?
4. Jeśli nie przestaniesz trollować - mam tu na myśli Twój szczególny zwyczaj przeznaczania osobnego komentarza na każde pytanie - zostaniesz stąd przykładnie usunięty.
@All
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale zmieniłem tytuł. Tamten był zdecydowanie za kiepski.
@toyah
OdpowiedzUsuńZnalazłem spoty PO i żadnego stwierdzenia "zbrodnicza" nie usłyszałem
http://video.interia.pl/obejrzyj,film,63347,sortuj,sm,st,63471,pozycja,6,Spot_PO
@olej
OdpowiedzUsuńBez znaczenia. W kontekście moich zarzutów pod adresem Tuska i Platformy, to jest bez znaczenia.
@toyah
OdpowiedzUsuńNierzetelnym jest wkładanie innym w usta rzeczy, których nie wypowiedzieli.
Tejże rzetelności wymagasz od innych.
@olej
OdpowiedzUsuńposzukaj na onecie
@orjan
OdpowiedzUsuńJuż nie muszę szukać. Toyah we wpisie z 20:54 wyjaśnił wszystko.
@olej
OdpowiedzUsuńAż tak źle nie jest. Jeśli ja Cię określę jako osobę z problem psychicznym, a Ty zgłosisz do mnie pretensje, że cię nazwałem idiotą, to zgodzę się z Tobą. Nazwałem Cię idiotą.
Słowa mają znaczenie jedynie częściowe.
Taka"cisze"pamietam z lat 70-tych.
OdpowiedzUsuńTo znak,ze poderwiemy sie niedlugo i pokazemy im drzwi(niektorym na sale sadowa i potem do pierdla)
Żeby Was rozweselić przytoczę dowcip. Przyśniły się Tuskowi ziemniaki. Poszedł do wróżki spytać co to może znaczyć. Wróżka odpowiedziała: to proste, jesienią Cię wykopią a wiosną posadzą.
OdpowiedzUsuń@olej
OdpowiedzUsuńMożesz podać źródło?
@olej
OdpowiedzUsuńŹle nas oceniasz. Nas ten rodzaj dowcipów nie bawi. Rozumiem, że Ciebie owszem.
@orjan
OdpowiedzUsuńOto źródło:
http://www.facebook.com/pages/Klub-Gazety-Polskiej-w-Koninie/172491419463243
@toyah
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za ten rodzaj dowcipu. To przez Gazetę Polską
@TOYAH
OdpowiedzUsuń"Zrozumiano jednak, że przemocą nic się nie wskóra. Dlatego postawiono na kompromisowe rozwiązanie sprawy i wrócono do pomysłów ektogenezy, warunkowania neopawłowowowskeigo i hipnopedii. Zniszczono przeszłość stawiając na kult teraźniejszości. Obecne rządy są najlepszymi z możliwych, a tym, którzy chwilami nie mogą pogodzić się ze światem bądź stanem przygnębienia proponuje się cudowny lek-narkotyk, somę. W przeciwieństwie do dawnych używek ludzkości (heroina, kokaina, alkohol), ta nie wywołuje skutków ubocznych."
To fragment streszczenia Nowego Wspaniałego Świata A.Huxleya.
Antyutopiści nie docenili siły oddziaływania audiowizualnych mediów elektronicznych. Ale przecież widzieli zagrożenia, choćby obowiązkowe teleekrany w każdym domu u Orwella w 1984.
Telewizja to neopawłowskie warunkowanie, hipnopedia i soma w jednym. 3 w 1!
Kto ma telewizję ten ma władzę!
Mój sprzeciw wobec tego całego gówna ma chyba charakter głębszy niż sobie to pierwotnie uświadamiałem. Tu nie chodzi o patriotyzm, demokrację, wolność. Wartości dla nas najważniejsze.
Tu chodzi o prawdę, prawo do poznania prawdy. "Prawda was wyzwoli" - powiada Księga.
Nie znając prawdy jesteśmy niewolnikami, choćbyśmy sobie żyli jak pączki w maśle, jak bohater Truman Show P.Weira. Człowiek cierpiący, skuty łańcuchami, zamknięty w ciasnej celi jest bardziej wolny od tego, który żyje w luksusie, samozadowoleniu, ale nie zna prawdy.
ONI mówią nam co mamy wiedzieć.
ONI mówią nam co mamy myśleć.
Wreszcie, ONI mówią nam co mamy czuć.
Czy skończymy jak huxleyowski "Dzikus"?
Pozdr.
Czemu nagle zrobiło się tak okropnie cicho?
OdpowiedzUsuńZaraz tam cicho - raczej zaszumiają, zagłuszają wszystko tematami typu "sznurek do snopowiązałek".
I męczeństwem Blidy.
A ja z ufnością czekam jesieni.
@olej
OdpowiedzUsuńCzyżbyś wierzył publikacjom Gazety Polskiej?
Skąd czerpiesz wiarę w publikacje tej, czy tamtej Gazety? I w którą wierzysz: w Polską, czy w Wyborczą?
@olej
OdpowiedzUsuńWiesz co? Tobie się zdecydowanie wszystko popieprzyło. Właściwie trochę mnie to dziwi, bo można było sądzić, że skoro już tu przylazłeś i uznałeś za konieczne się zaangażować, to powinieneś był się zorientować, gdzie jesteś.
Skoro jednak Ty wiesz to co wiesz, i szukasz dla siebie towarzystwa, mogę Ci polecić www.niezależna.pl. Ewentualnie www.nowyekran.pl. Tam przynajmniej będziesz miał jakiś wybór.
@James
OdpowiedzUsuńAkurat huxleyowski Savage ostatecznie wygrał. W bardzo ponury sposób, ale wygrał. Nie uległ. Wybrał życie.
@Kozik
OdpowiedzUsuńTak jest. Jesieni. Tej lub kolejnej. Ale jesieni. Ich przyszłość jest już zdeterminowana.
@james
OdpowiedzUsuńToteż ja uparcie powtarzam, że istotą dzisiejszego antagonizmu jest:
PRAWDA PRZECIW PRZEMOCY
Tuskopaci nie interesują mnie właśnie dlatego, że odrzucili potrzebę prawdy i staczają się w gołą przemoc.
Gdy dwa tysiące lat temu z okładem pewien członek aparatu władzy pytał: "a co to jest prawda?" to on potrzeby prawdy nie odrzucał. On prawdę "tylko" relatywizował.
Obecne POmioty już nie pytają, co to jest prawda. One pytają: "po co ci prawda?"
Oferta wyborcza: przemoc. Kto tego nie widzi, ślepy jest. I głupi, bo przemoc nie uznaje immunitetów.
@orjan
OdpowiedzUsuńJakież to czyste!
Toyahu,
OdpowiedzUsuńkolejnej ???? Nie przerażaj mnie błagam
@Agnieszka Moitrot
OdpowiedzUsuńJeśli nie wygramy z wystarczającą przewagą, trzeba będzie poczekać jeszcze chwilę.
@Toyah
OdpowiedzUsuńTwój blog powinien być obowiązkową lekturą dla polityków PiS-u.
Chociażby dzisiejsze podsumowanie kulturotwórczych wyczynów mediów za życia prezydenta Kaczyńskiego, nie mówiąc już o innych świetnych podpowiedziach. Ale mam przykre wrażenie, że oni są znudzeni swoją robotą i nie chce im się wysilać.
To ci z ekrany telewizorów. A inni, bezimienni wyrobnicy to już klęska. Trzy miesiące czekałam na przypomnienie mi hasła na mypis.
@Marylka
OdpowiedzUsuńDobrze że wróciłaś.
Co do PiS-u, właśnie oglądałem rozmowę Rymanowskiego w TVN24 z jakąś poseł PiS-u, której nie znam. I oto Rymanowski zarzucił Prezesowi, że zaliczył wpadkę, bo śmieje się z Sikorskiego, że ten wysyła Polaków na wakacje to Egiptu, podczas gdy on sam to robił parę lat temu. I ta kobieta, wyobraź sobie nie była w stanie mu wyjaśnić, że Kaczyński mówił o polskiej biedzie i w przypadku wielu ludzi braku MOŻLIWOŚCI wyjazdu, a nie o tym, że do Egiptu jeździć należy. Przez cały czas wiła się jak piskorz, próbowała zmieniać temat, przynosiła sobie wyłącznie wstyd, zamiast jednym zdaniem zatrzymać tę manipulację.
To jest rozpacz.
I ona jeszcze się przyznaje, że podczas tamtego wystąpienia sprzed lat siedziała w pierwszym rzędzie i wszystko dobrze słyszała!
Jestem załamany.
@Toyah
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Hadko patrzeć i słuchać. Oni nie mają prawa nie pamiętać tego, co my pamiętamy. Ludzie, otrząśnijcie się!
@All
OdpowiedzUsuńOtóż ja uważam, że u nich, co jakiś czas odbywają się konwektyle tylko na jeden temat - jaka ma być linia propagandowa. Przewodzi zazwyczaj jakiś chwilowy guru, specjalista od manipulacji i massmediów. Jako, co dobrze wiemy, rozumu im nie starcza, to słuchają z rozdziawioną gębą, a potem realizują co do joty, co taki wynaturzony łotr im nakładł pod czaszkę.
Więc raz ma być ostro, z dorzynaniem, strzelaniem i wykańczaniem. Następny idiota radzi pójście w psychiatrię i medycynę. No i są sraczki alkoholizm, pastylki i obłęd.
Musi tak być, bo to wszystko jest za bardzo skoordynowane.
Najpierw centrum rzuca hasło, po godzinie już Niesiołowski, Olszewski, czy Halicki jadą tym stylem i tekstem, a po paru godzinach mówią tak wszyscy w tvn, no i ten buc z polsatu (gu... coś tam). Następnego dnia jest to oczywiście w gw, a potem cała celebrycka warszawka już o niczym innym nie mówi.
I jest tak, póki centrum nie wyjdzie z następnym pomysłem.
Wniosek - chwilowy stan psychiczny (kac, niemożność erekcji, zdrada partnera, itp), jakiegoś tam Ostaszewskiego lub jego kolegi,określa kierunek i zjadliwość propagandy tej hałastry.
Oni sami są za prości, aby to wymyślać.
Ale wykonywać potrafią.
Kolejny świetny, wstrząsający tekst. Może powinieneś opublikować w "Gazecie Warszawskiej"?
OdpowiedzUsuń@Marylka
OdpowiedzUsuńMoże ona nie zrozumiała tego, o czym on mówił. Może właśnie zrozumiała dokładnie tyle co Rymanowski, Janke i reszta? Może oni wszyscy reagują tylko na kolory?
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńTo tak. Jak najbardziej. Tyle że dobrze by było wiedzieć, czemu u nas panuje takie bezhołowie?
@Jan
OdpowiedzUsuńW WG jest inny. Już dziś w kioskach na Śląsku, w Warszawie i na Lubelszczyźnie. A pojutrze i tu też.
@ toyah
OdpowiedzUsuńZapomniales o tych jajach, jakie sobie robiono w zwiazku z zalobami oglaszanymi przez Lecha Kaczynskiego. Smichu bylo co niemiara. A to gornicy, a to pielgrzymi..
A ja myślę,że np. Rymanowski wie, kogo zaprosić.Błąd,że po drugiej stronie tego nie wiedzą.Ale ja mam pytanie do siebie: dlaczego nie angażuje się tak jak powinnam? I jest odpowiedź w pierwszym zdaniu Toyaha: pracuję dużo i za dużo pod hasłem nie tylko dla siebie ale i dla tych lemingów, wybieraczy PO co maja kredyty i dzieci, bo jak za komuny nie utrzymasz firmy bez "dojść"n nawet nie finansowych.A zaczęło to za Millera i tego buca zaprasza Michał Karnowski do trójki.Pytam po co???Za mało odważnych jak Szymon Perreira i Ewa Stankiewicz.
OdpowiedzUsuńA za wschodnią granicą jak 400 lat temu.Oglądnęłam film Car.Polecam.Nie mam złudzeń, że trzeba będzie poczekać na kolejną jesień.
@Toyah
OdpowiedzUsuńReagują tylko na kolory? Chyba coś w tym jest. Było takie opowiadanie s-f o wciąż powtarzającym się dniu i człowieku, który zaczął się orientować że coś jest nie tak i próbował to zmienić. Okazało się, że razem z całym swoim miasteczkiem jest malutką laboratoryjną kopią prawdziwego miasteczka i duzi ludzie uczą go pozytywnych reakcji na powtarzające się hasło reklamowe. Ci wszyscy nasi i nienasi z telewizora chyba też nie wiedzą, że ich naprawdę nie ma. Albo taki olej, jakaś laboratoryjna kopia np. Olejniczaka. Ten zresztą też spreparowany z jakiegoś ruskiego chłopca z czerwoną chustką.
@tadeusz1965
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zapomniałem. Na szczęście ten problem już nie istnieje. W ostatnich dniach, w dwóch pojedynczych katastrofach, zginęło tragicznie 13 osób. Bywa. Czasem nawet zawadzają o drzewa.
@kryska
OdpowiedzUsuńNie ma co zgadywać. Będzie jak będzie. Ale w końcu znikną.
@Marylka
OdpowiedzUsuńOleja bym się aż tak nie czepiał. On nas zwyczajnie wziął za kogoś innego.