piątek, 19 listopada 2010

Wciąż lezą

Parę dni temu przeczytałem wypowiedź chyba rzecznika prasowego SLD, jakiegoś Kality, czy Kulity, który powiedział, że Jarosław Kaczyński nie rozumie świata i że prawdopodobnie już „odpłynął”. Właśnie takiego określenia ten człowiek użył. Kaczyński „odpłynął”. Kiedy piszę, że nie wiem do końca kim jest ten działacz i jak on się nazywa, nie żartuję. Ja autentycznie nie pamiętam jego nazwiska, i nie mam pewności, czy on jest ich rzecznikiem, czy może kimś innym. Natomiast jest ze mną tak, że ja mam pamięć do twarzy i, nawet jeśli kogoś nie znam, to wystarczy, że kilka razy zobaczę twarz i do tego usłyszę nazwisko, to później jest mi już bardzo łatwo na dźwięk samego nazwiska, przypominać sobie te oczy, ten nos, czy to czoło – obojętne. Wiem więc, jak on – dla ułatwienia, niech będzie Kalita – wygląda. To jest taki ładny chłopak, jakich w ostatnich dniach jest pełno na wyborczych plakatach. A więc on mógłby być wszystkim i wszędzie. Pracownikiem GS-u gdzieś na wsi, albo urzędnikiem w Urzędzie Skarbowym w Katowicach, a nawet człowiekiem sprzedającym znaczki na poczcie, albo karty kredytowe dla Citi Banku. No ale przede wszystkim, gdyby chciał kandydować dziś na radnego, nie trzeba by mu było nic ani dorysowywać, ani doklejać. Krawat, przedziałek, uśmiech… i tylko jeszcze to hasło: „Stawiam na przyszłość!” No… taki mniejszy Tusk. Ja myślę, że gdyby ten Kalita występował w Szkle Kontaktowym, to by od emerytowanych nauczycielek telefony się nie urywały.
Czemu tak dużo miejsca poświęcam wizerunkowi tego Kality? Otóż chodzi o to, że kiedy ja widzę takiego kogoś i słyszę, jak on mówi, z tym swoim plakatowym uśmiechem, że Jarosław Kaczyński jest obłąkany, to czuję pewien niepokój. Miałem coś takiego jeszcze ze zmarłym już dziś niestety Sebastianem Karpiniukiem, czy też może trochę z komunistą Olejniczakiem. Nie wiem, jak to określić, ale ja jestem gotów wytrzymać nawet Sławomira Nowaka, nie mówiąc już o jakimś Palikocie, czy tym bardziej Bartoszewskim. Natomiast kiedy widzę coś takiego i słyszę tego rodzaju wypowiedź, to robi się jakoś dziwnie. Wspomniałem biednego Karpiniuka. Napisałem tu kiedyś poświęcony jemu i Nowakowi tekst, w którym obu strasznie zgnoiłem. No a zwłaszcza Sebastiana Karpiniuka. Nie chcę tu do tego wracać, no bo sytuacja jest jak wiemy nie najlepsza, ale właśnie chodzi mi o coś takiego, że ten Kalita występuje przed kamerą w telewizji, mówi, ze Jarosław Kaczyński „odpłynął”, a jego mama, tata, siostra, brat, sąsiedzi i dziewczyna i rodzice dziewczyny aż łapią się za serce i mruczą: „Ale ten nasz Sebek, Tomek, czy Wacek ma gadane! No, no!”
Wspominam więc tego Kalitę w ten, a nie w inny sposób, bo myślę, ze dobrze jest sobie móc wyobrazić, co stoi za tymi słowami. Natomiast w rzeczywistości chodzi właśnie tylko o słowa. A dokładnie o każde słowo, jakie, zwłaszcza od minionych wyborów prezydenckich, zostało wypowiedziane w Polsce i na zewnątrz Polski na temat Jarosława Kaczyńskiego, a sugerujące, że on faktycznie i realnie zwariował. Tak strasznie łatwo jest dziś obrażać Jarosława Kaczyńskiego właśnie na tym poziomie. O każdym polityku powiedziano już w Polsce wszystko, nie wyłączając z tego najbardziej grubych, a nawet często kryminalnych zarzutów. O każdym z nich mówiono, ze jest durniem, głupkiem, kanalią, pijakiem, złodziejem, draniem, idiotą, mordercą – do wyboru, do koloru. Nie przypominam sobie jednak, żeby z taką intensywnością, tak oficjalnie i tak dobitnie kogokolwiek z nich oskarżano o chorobę psychiczną. Kiedyś pamiętam jak Gabriel Janowski wszedł na mównicę sejmową i zachowywał się bardzo dziwnie. Pojawiły się wtedy opinie, ze on albo się czegoś najadł, albo zwyczajnie z tej polityki zwariował. No ale to były luźne opinie, które zresztą szybko zostały wyparte przez inne, ciekawsze. No a poza tym, nikt nie sugerował, że Janowski zwariował, bo mu ktoś w rodzinie zmarł – ha, ha, ha!
Jarosław Kaczyński nie zachowuje się dziwnie, nie wykrzykuje jakiś absurdalnych zdań, nie wymachuje rękoma, krótko mówiąc, nie robi nic szczególnie różnego od tego, co robił przez wszystkie lata swojej politycznej obecności. Tak naprawdę jedyne co go różni od Jarosława Kaczyńskiego sprzed powiedzmy roku, to to, że nosi wyłącznie czarny krawat i że my wiemy, skąd ten krawat. Poza tym, on jest dokładnie taki sam. Ani nie mówi głośniej, ani ciszej, ani się nie zaczął jąkać, ani nie gestykuluje mniej czy więcej. Zero. To jest wciąż ten sam Jarosław Kaczyński – tyle że wszyscy wiedzą, że spotkało go ostatnie niewyobrażalne nieszczęście. A niektórzy z nich wiedzą jeszcze coś – to mianowicie, że siła tego nieszczęścia jest tak wielka, że ona kogoś słabszego niż Jarosław Kaczyński byłaby w stanie psychicznie zdemolować. A jeszcze niektórzy z tych wiedzą – i tu pojawia się główna myśl tych refleksji – że gdyby jednak Jarosław Kaczyński tego swojego nieszczęścia psychicznie nie pokonał, to by było FANTASTYCZNIE!
Myślę, ze każdy z nas, w ten czy inny sposób doświadczył albo osobiście, albo bardziej pośrednio, nieszczęścia, o którym może powiedzieć, że jest wielkie i trudne do zniesienia. Znamy – albo bezpośrednio, albo z opowiadań znajomych – ludzi, którzy z rozpaczy stracili zdrowie psychiczne. Każdy z nas pewnie jakoś tam wie, co to znaczy na przykład „oszaleć z rozpaczy”. Każdy z nas jednocześnie, kto czuje się częścią współczesnej cywilizacji, w stosunku do tego typu zdarzeń i historii musi odczuwać wyłącznie współczucie. Nie wyobrażam sobie, żeby na wieść o tym, że komuś zmarł brat, siostra, żona, czy dziecko, ktokolwiek zacząłby natychmiast dopingować, by ofiara tej utraty postradała zmysły. Ja jestem w stanie zrozumieć, ze się kogoś bardzo nie lubi i czasem się mu nawet złorzeczy. Jestem w stanie nawet sobie wyobrazić taką sytuację, że ktoś jest tak na kogoś zły, że kiedy ten z rozpaczy oszaleje, to ten ktoś na tym jego nieszczęściem się pochyli i powie: Ma na co zasłużył. Natomiast nie umiem sobie wyobrazić, że ta nienawiść przenosi się jeszcze dalej. Na to wszystko co następuje już po. Wydaje mi się, ze musi w końcu przyjść moment, że człowiek się zatrzyma i powie: „Okay. Wystarczy.”
Kiedy słyszę tego Kalitę, jak z nieskrywaną radością i satysfakcją ogłasza, że Jarosław Kaczyński „odpłynął”, myślę sobie, ze to jest coś bardzo interesującego, z punktu widzenia historii człowieka. Oczywiście nie można zapominać, że Kalita wcale nie jest jedyny, ani nawet pierwszy. Sugestie – sugestie pełne satysfakcji, przebierania nogami, zacierania rąk – że Jarosław Kaczyński zwariował z rozpaczy są powtarzane powszechnie i jak najbardziej oficjalnie przez wielu. Można wręcz odnieść wrażenie, że wszystkie najbardziej wyświechtane obelgi, takie jak idiota, kłamca i złodziej, w przypadku Jarosława Kaczyńskiego sprowadziły się do jednego i tylko jednego zarzutu – że on stracił rozum przez śmierć swojego brata. I teraz już tylko pozostaje wymyślić, czy w stosunku do niego użyjemy słowa „odpłynął”, „odleciał”,. „przeszedł na coś silniejszego”, czy „odpadł”. A wtedy już tylko można się do rozpuku śmiać.
Pozostaje jeszcze tylko jednak kwestia i akurat w tym przypadku najważniejsza. Należy się zastanowić, czy to z czym mamy do czynienia to pełny i najbardziej chyba dramatyczny upadek białej cywilizacji, czy może to tylko taka gra. Otóż nie ulega wątpliwości, że jeśli faktycznie ci wszyscy ludzie są przekonani, że Jarosław Kaczyński rzeczywiście uległ psychicznej chorobie po śmierci swojego brata i to co on dziś mówi i robi, to obłąkanie, jest bardzo niedobrze. Bo świadczyłoby to, że przekraczamy kolejną granicę. Jeśli Kalita i inni autentycznie uważają, ze jest czymś bardzo zabawnym gonić po okolicy Jarosława Kaczyńskiego i obrzucać go szyderstwami, korzystając z tego, że on z rozpaczy stracił rozum, to właściwie można już tylko dokupić kolejny zamek do drzwi i się zamknąć w swoim mieszkaniu. Natomiast jest też taka możliwość – a ja akurat jestem głęboko przekonany o jej prawdziwości – że i Kalita i cała reszta tej bandy doskonale wie, że Jarosław Kaczyński wcale nie zwariował. Oni bardzo na to liczyli, bardzo w to wierzyli i wciąż nie mogą się pogodzić z tym, że on z tego nieszczęścia wyszedł wyłącznie wzmocniony. Ich ta świadomość uwiera jak kamień w bucie i każde ich słowo skierowane przeciwko niemu świadczy wyłącznie o ich frustracji. A jeśli frustracji, to też i strachu. Ale też bez względu na to, czy mam tu rację, czy nie, to tak czy inaczej to co oni robią jest dowodem ich kompletnego i ostatecznego upadku.
Pojutrze wybory lokalne. Z tego co czytam w różnych miejscach wynika, że Platforma Obywatelska podeszła do tych zawodów wyjątkowo zdeterminowana. Mają rząd, mają Parlament, mają prezydenta, media, służby, wymiar sprawiedliwości, kulturę popularną – potrzebują już tylko zejść do regionów i tam się rozpanoszyć. Nie pamiętam i nie chce mi się szukać danych, ale z wyliczeń wychodzi, że to co Donald Tusk wydaje na kampanię, przekracza parokrotnie wszystko to, co wydadzą pozostali konkurenci, włącznie z PiS-em. Jeszcze więc tylko ten jeden krok i będzie git.
Z powodów, o których już tu wspominałem, rozglądamy się za czymś co się nazywa tomografem. Sytuacja jest taka, że wszystkie dostępne urządzenia są popsute (sic!), albo stoi do nich potężna kolejka. Podobno, jak słyszymy, jest jakiś działający w Suchej Beskidzkiej, więc można by było pojechać i się dowiedzieć. Oczywiście w niektórych szpitalach – choć tylko w niektórych – można wykonać badanie odpłatnie, jednak – słuchajmy, słuchajmy – należy skorzystać z usług nie szpitala, lecz spółki o nazwie Helimed. To oni – ów Helimed – w nowych dzielnych czasach, oferują – jak głoszą na swojej stronie internetowej – „wysoką jakość usług, którą osiągnęli poprzez wieloletnią, konsekwentną pracę z pacjentami i środowiskiem medycznym.” Kto chce, niech sobie wygugluje i poczyta. Ja nie mam nerwów. Ale zapewniam – jest pięknie. Ja tylko – już wyłącznie w ramach dobrych usług – powiem, że Helimed ma jednego właściciela. Nazywa się Josef Lubojanski. Właśnie tak. JOSEF LUBOJANSKI. Ciekawe, czy skoro on działa na moim terenie, będzie mógł głosować. A jeśli tak, ciekawe na kogo? I czemu?

43 komentarze:

  1. "...tekst, w którym obu strasznie zgnoiłem. No a zwłaszcza..."

    Co? Ty, esencja stylu i szaniec wartości ...ekhm, ekm... chrześcijańskich? I jak ja sobie poradzę z takim dysonansem ...ekhm, ekm... poznawczym?

    OdpowiedzUsuń
  2. @Devil
    Myślę, że to słówko "zgnoiłem" było wstawione właśnie po to, by u tak wyczulonych na styl i wartości czytelników wywołać ten dysonans poznawczy. Wyglądacie strasznie zabawnie w tym stanie. Proszę jednak przesadnie się nie nakręcać, bo jeszcze przejdzie to panu w stupor dysocjacyjny

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze przy poprzednim tekście, gdy przyszedł ten nieszczęsny "a", uderzyła mnie pewna zapiekłość z jaką rozdzielał zasługi różnych budowniczych.

    Ja, z kolei, od dawna jestem przekonany, że po tych dzisiejszych czasach zostaną tylko tandeta i śmieci. Jednak, po przemyśleniu tego, co ów "a" mówił nam w tematach budowlanych, muszę się poprawić.

    Zostaną nam dwa dzieła ponadczasowe: ten Chrystus Król pod Świebodzinem i ten grób na Wawelu.

    A każdemu z nas dana jest szansa opowiedzieć się po stronie twórców, albo po stronie sprawców.

    I to jest prawdziwa linia podziału. Nie tylko w zagadnieniach budowlanych.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Devil
    A Ty chodzisz do kościoła? Nie? To co Cię obchodzi chrześcijaństwo, hę?

    OdpowiedzUsuń
  5. @orjan
    Dobrze Cię tu mieć. Ale to już chyba mowiłem.

    OdpowiedzUsuń
  6. @toyah

    Nie bardzo mam gdzie iść bez obrzydzenia.

    Przeczekamy tu razem. Nie jesteśmy sami, a Bóg chroni fanatyków:

    http://www.youtube.com/watch?v=ulfvgaELpTs&feature=related

    PS. Legia, kto by pomyślał!

    OdpowiedzUsuń
  7. @orjan
    Ktoś tu kiedyś sugerował, że w kibicach jest pewna nadzieja. Nic wielkiego. Ale zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  8. @toyah

    Nawiązując do analiz F.Konecznego, w kibicach jest nadzieja, bo oni są ORGANIZMEM.

    Doskonale widać to na klipie. Natomiast te wszystkie tuskoidy przede wszystkim rozbijają organizmy społeczne wprowadzając w ich miejsce bizantyńskie maszynerie społeczne.

    To stąd te automatyczne skojarzenia prowadzące do Benita, Adolfa, czy Josefa (ale nie Lubojańskiego).

    OdpowiedzUsuń
  9. "hę?"

    Masz rację, nie obchodzi. Niniejszym odpuszczam sobie dokuczanie ci "kampanią nienawiści" jaką prowadziłeś na swoim blogu przeciw Karpiniukowi.

    Zamiast tego zapytam o szczegół, o który zahaczył Orjan. Nie obchodzi mnie chrześcijaństwo. Co więc mi zostaje z Chrystusa Króla pod Świebodzinem? Czy kicz rozdmuchany do 10-pięter jest mniej kiczowaty, czy kiczowaty monstrualnie?

    Dzielą nas lata świetlne, ale mam szacunek do twojej wrażliwości estetycznej (jeszcze nigdy się nie zawiodłem na filmach, o których zdarza ci się pisać), więc powiedz mi z ręką na sercu - czy nie wydaje ci się, że artystyczny aspekt tego przedsięwzięcia urąga wzniosłości idei, jaka stoi za tą statuą?

    OdpowiedzUsuń
  10. @Devil

    Ach, więc Ty jesteś po stronie sprawców!

    Jakoś nie jestem zdziwiony.

    OdpowiedzUsuń
  11. Toyah'u ciągle zachwycasz mnie swoimi przemyśleniami (tak bardzo "moimi") i jestem szczęśliwa, że tak doskonale przelewasz je na papier.
    Orjan też jest pierwsza klasa!

    OdpowiedzUsuń
  12. @Devil
    Różnica między nami polega na tym, że ja Karpiniuka wprawdzie nie znosiłem (podobnie ja zresztą wielu ludzi, rownież moich znajomych), ale mu nigdy nie życzyłem śmierci. Kiedy zmarł, bardzo Jemu i Jego bliskim współczułem i przez ten czas od 10 kwietnia myślę o Nim wyłącznie z bólem i współczuciem.
    A Ty? Ty jesteś jaki jesteś. Jesteś cały wypełniony zyczeniem śmierci. Doskonale Cię zresztą definiuje Twoj nick.

    OdpowiedzUsuń
  13. @marzenacywńska
    Dziękuję. Proszę o wspieranie tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  14. "ale mu nigdy nie życzyłem śmierci"

    Ależ oczywiście, że nie. Bo ty jesteś dobry człowiek. Rzymski katolik. Nie życzyłeś śmierci ani Karpiniukowi, ani Nergalowi, ani nikomu innemu. A to "wytrać ich" to przecież był tylko cytat. Chodziło ci tylko o to, że ich NIE LUBISZ. Każdy kto skończył siedem klas to zrozumie, hiperbola, ornament.

    OdpowiedzUsuń
  15. @Devil
    Otóż tak. Hiperbola. Ornament.
    A teraz opowiedz coś o sobie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Toyahu,
    wpadam na krótko,bom zmęczona. Chciałam tylko powiedzieć, że też u Ciebie przeczekam. To bardzo dobre miejsce na te podłe czasy.
    No, na lepsze też naturalnie.
    W końcu muszą nadejść, prawda ?

    OdpowiedzUsuń
  17. "A teraz opowiedz coś o sobie"

    Znowu figura retoryczna... Jak mogę opowiedzieć o sobie komuś, kto sam zbadał i osądził czym jestem wypełniony, cały? Nie zostawiłeś mi żadnego marginesu na opowiadania.

    Dobranoc. I dzięki za niewerbalną odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie. Myślę, że zrozumiałem.

    OdpowiedzUsuń
  18. "A teraz opowiedz coś o sobie"

    Znowu figura retoryczna... Jak mogę opowiedzieć o sobie komuś, kto sam zbadał i osądził czym jestem wypełniony, cały? Nie zostawiłeś mi żadnego marginesu na opowiadania.

    Dobranoc. I dzięki za niewerbalną odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie. Myślę, że zrozumiałem.

    OdpowiedzUsuń
  19. @Toyah
    To ja pisałam, że pokładam nadzieje w kibicach. I w chuliganach też. Przy takich facecikach, jak ten, o którym piszesz, to niemal rycerze.

    OdpowiedzUsuń
  20. @Devil

    Aren't you ever gonna stop deluding yourself, hmm? Handling Toyah? Behaving like some ludicrous little devil? You're... you're about as devilish as an afterdinner mint!

    To podarunek w ramach tutejszej akedemii filmowej.

    OdpowiedzUsuń
  21. @Devil

    Ja Ci odpowiem dwa w jednym, czyli werbalnie na migi:

    Nikt nie może odebrać tego "marginesu na opowiadania", co to się nazywa: stanąć w prawdzie.

    Nikomu, bez względu na przygotowanie, nawet niewolnikowi.

    Ale jest przeszkoda: wola czynienia zła, żądająca kłamstwa.

    To są sprawy proste, które rozumie już dziecko idące do I komunii. Nie potrzeba do tego wykwintnego bełkotu słownego spod wysokich obcasów.

    Może powinienneś zmienić lektury.

    OdpowiedzUsuń
  22. Wiesz Toyahu,
    trochę poruszając się po okolicy mojego, jakby nie było, najbogatszego miasta w Polsce (wraz ze stolicą), widzę widok straszny.
    Każdy słup, znak drogowy, kawałek płotu, zakryte uśmiechniętymi mordkami młodocianych pretendentów. Pretendentów oczywiście do salonu.
    Gdynia bogata, lecz znowu nie taka wielka. Starzy Kaszubi znają się bardzo dobrze. Więc po nazwiskach na tych plakatach, oraz przylizanych lub dla odmiany nażelowanych grzywkach, obowiązkowo świńskich oczkach i fałszywych uśmiechach, poznajemy latorośl, a to wiodącego straganiarza z Hali Targowej, a to następne pokolenie ważnej kiedyś figury wśród cinkciarzy, lub też syna dilera jakiś azjatyckich "wózków".
    Kariera w pełni sterowana i dobrze przemyślana - "Ty mi gówniarzu zrób maturę, dalej zapłacę ci Uczelnię (kurwa, że nie można zapłacić od razu za papier) a potem ja już ciebie usadzę w tej polityce i wtedy mi sie odpłacisz.
    Droga kariery szczytna i chlubna, przecież sam Bohater i Mędrzec Wałęsa tak zrobił. A jak by drążyć temat dalej, to przywołują przykład rodu Kennedych - tacy obeznani.

    I tak rozwija się nowy hitlerjugend; wcale nie ten na zadymach czy z ONR-u, ale ten tłuściutki, przylizany, w okularkach.
    Dokładnie jak młody Himmler.

    OdpowiedzUsuń
  23. @Toyah

    Pozdrawiam Cię serdecznie i ...będzie dobrze!!!

    @jazgdyni

    No, no ...

    @All

    Brałem udział w tych spotkaniach w Waszyngtonie. Może jutro coś więcej na ten temat skrobnę. A póki co to wrzucę linka do artykułu na ten temat. Tak to mniej więcej na dzień dzisiejszy wygląda.
    W tej chwili padam na tak zwany pysk.

    OdpowiedzUsuń
  24. @jazgdyni

    Bardzo trafnie wyciągnąłeś tego piekłoszczyka Henrysia. Właśnie on dostarcza dobrego standardu porównawczego. Adolf i Hermann też, ale dla nieco innych grup kariery.

    Otóż można porównawczo przystawić do siebie historię Niemiec i Polski, by – pomijając niewielkie przesunięcie czasowe – zauważyć pewne podobieństwa genezy, atmosfery i mechanizmów karier.
    W końcu, dokładnie taki temat zadał nam tutaj Toyah.

    Mówiąc o przesunięciach czasowych mam np. na myśli, że tam wydarzenia rozpoczęły się od kulturkampf-u, który utorował drogę miernot do władzy. U nas, tubylczy kulturkampf, rozwijają miernoty już po zdobyciu władzy, w celu jej utrwalenia.
    W obu jednak przypadkach krytycznym przejawem jest walka z Chrystusem, bo samą swoją obecnością przypomina, że takie, kiedyś trefione, teraz użelowane łby, to raczej Sanhedryn, a nie Naród. W każdym razie, że te łby są trefne.

    Zamiast długo tłumaczyć, skąd tutaj użelowane łby i ten Henryś Himmler, chciałbym wskazać bardzo dobry artykuł cenionego przeze mnie prof. Krasnodębskiego: http://www.rodaknet.com/rp_art_4103_czytelnia_krasnodebski.htm

    Pozwolę sobie jednak na uwagę, że profesor, jak to naukowiec, zatrzymał się na opisie, gdy pisarz P.Jasienica w „Rozważaniach o wojnie domowej”, trafnie sklasyfikował taką samą hołotę francuską komentarzem: „trzeciorzędni adwokaci”. Pierwszy raz przypomniał mi się ten komentarz w okolicach Kalisza.

    Walka z Krzyżem służy do wyeliminowania moralności z polityki. Dlatego, niezależnie kto, w co wierzy lub wręcz przeciwnie, przyzwoity człowiek musi teraz stanąć po stronie Krzyża. Inaczej wyzbywa się właśnie przyzwoitości a z nią człowieczeństwa.

    Zostaje sam, pusty, użelowany łeb a zapach żelu przyciąga robaki, czemu pieniądze nie zapobiegną.

    Gdzieś, w dalszych salach tego muzeum wisi przestroga od Delacroix: „Śmierć Sardanapala”, jedna z wersji Zmierzchu Bogów. Na każdego henrysia jakaś wersja przyjdzie.

    Aha, zapomniałem wyjaśnić tę różnicę grup kariery z pierwszego akapitu. Otóż Adolf i Hermann, najpierw byli niekwestionowanymi bohaterami wojennymi. Dopiero potem swoje bohaterskie legitymacje wystawili na licytację.
    Natomiast Henryś przeszedł na stronę Mocy wprost od rodziny, książek i biurka. Zupełnie tak, jak dzisiejsi użelowani, złotouści tyrankowie.

    PS. Tak mi się wydaje, że właśnie z powodu ukrywania takich podobieństw, w empiku i w „innych dobrych sklepach” nie uświadczy wyżej wspomnianego przeze mnie filmu „Kabaret”.

    OdpowiedzUsuń
  25. @Orjan
    Mnie się nasuwa porównanie z Rewolucją Kulturalną. Ma zostać uwielbiany przez młodzież "profesor" Bartoszewski i jemu podobni, prawdziwi profesorowie do piachu. Przedtem opluci przez każdego gnojka, który chce się przyłączyć do wodza. Zakończyć się ma już nie drugą Japonią ani drugą Irlandią, ale drugimi Chinami.

    OdpowiedzUsuń
  26. @Marylka
    No i wychodzi na to, że słusznie pisałaś. Nie ten jeden raz zresztą.

    OdpowiedzUsuń
  27. @jazgdyni
    U nas mimo wszystko jest spokojniej. Mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  28. @Sagittarius
    Też uważam, że będzie dobrze. Całe to pisanie ma pokazywać, ze będzie dobrze. Mam nadzieję, ze ani jeden moment z tego co tu powstaje, nie zasugerował opcji pesymistycznej.

    OdpowiedzUsuń
  29. @Marylka

    Bo tak naprawdę, to zawsze odbywa się tak samo, bez względu na czas, miejsce i scenerię. Nie tak dawno rozmawialiśmy o tym tutaj przy temacie, jak to ten Zły wciąż próbuje i próbuje.

    Jednym z warunków (obok tego, różnie nazywanego kulturkampfu), jest sukcesywne, a celowe, obniżanie poziomu wykształcenia humanistycznego.

    Bez niego, człowiek traci doświadczenie i zdolność samodzielnej orientacji. Staje się ofiarą gromadnej politgramoty dziś uprawianej akurat w mediach poprzez najętych idiotów lub wykształciuchów.

    Ci, w celach operacyjnych, niczym kombinezon roboczy, otrzymują doraźne statusy "celebrytów". Utrzymanie kombinezonu wymaga zaś, m.in., częstotliwego potwierdzania osobistego i gorliwego uczestnictwa w tym kulturkampfie.

    Dlatego np. pewną aktorzynkę widziano w objęciach pewnego żula pod Krzyżem na Krakowskim. Poszła zapłacić kolejny czynsz za kombinezon roboczy (płatne z góry, jak to czynsz).

    Co do nazewnictwa: niektórzy mówią na to: "marksizm kulturowy" mając na myśli coś nowego. Ja to nazywam kulturkampf-em, bo to nic nowego. Chodzi mi zaś o to, że rzekomy stan nowości, automatycznie zwalnia od używania pamięci o skutkach już znanych.

    Te skutki ... We Wrocławiu, przy polibudzie, jest pomnik pomordowanych profesorów z mottem: "Nasz los przestrogą". Ciekawe, jak to odczytują dzisiejsi profesorowie skłądający kwiaty po obejrzeniu w TV aktualnych wiadomości? Sposób odczytu może być bowiem miarą istnienia i poziomu wykształciuchostwa.

    PS. Masz rację z tą chińszczyzną, choć ja, raczej unikam tak odległych zestawień, bo jednak Chiny, to coś zupełnie innego. Choćby dlatego, że tam, na zupełnie czym innym zbudowany jest model "porządnego człowieka".

    U nas taki model jak w Chinach był tylko do kwietnia 33r.n.e.

    Nu i chwatit'!

    OdpowiedzUsuń
  30. @ orjan

    Przypomniałeś tu moje Numero Uno już od dobrych 30 (40?) lat - mianowicie "Kabaret".I chwała ci za to.
    Obok "Zmierzchu Bogów" to najlepsze filmy o rodzących się totalitaryzmach i własnie kulturkampfu.

    Nie wiem tylko dlaczego, gdy przypominam sobie chłopca, śpiewającego słowiczym głosem "Jutro będzie należało do nas", to natychmiast wyskakuje w mózgu hasło "Tusk".
    I wtedy, gdy do tego śpiewu przyłącza się coraz potężniejszy chór, to włosy zaczynają mi się jeżyć i mam nieprzemożoną chęć spieprzać do Australii.

    OdpowiedzUsuń
  31. @Toyah

    Bo u nas jest chyba więcej do rozdrapania...

    OdpowiedzUsuń
  32. @jazgdyni
    Jak idzie o tego śpiewającego chłopca, on na mnie nie robi szczególnego wrażenia, bo jest trochę zbyt kiczowaty, a przez to za bardzo oczywisty. Bardziej już się denerwuję, jak patrzę na tego ich przyjaciela, kótry interesuje się tylko tym, żeby miło spędzać czas No i na tych ludzi w piwnym ogródku, korzy nawet tego chłopca i jego piosenki nie słuchają, bo mają swoje piwo, a reszta ich kompletnie nie obchodzi.

    OdpowiedzUsuń
  33. "...wyskakuje w mózgu hasło "Tusk""

    Przecież gdyby ten blog był piosenką, miałby referen "Tomorrow belongs to me" albo "The morning will come when the world is mine". Nawet pod tą notką naliczyłem ze 4 takie westchnienia. Ale tobie jak raz wyskakuje "Tusk". Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  34. @Toyah

    Mnie sie wydaje, że chłopak został specjalnie przerysowany. To takie germańskie, czy bawarsko - tyrolskie, jak te krasnale ogrodowe.

    No nie wiem, dla mnie, łącznie z tym piwnym ogródkiem, jest w tym wszystkim wielka, ukryta groza.
    Śniło mi się nawet.

    OdpowiedzUsuń
  35. @Devil
    Typowe. Rosja, być może we współpracy z polskimi służbami, czy z biznesem - często to jest jedno - mordują nam prezydenta i wielu najwybitniejszych przedstawicieli politycznych elit. Jarosław Kaczyński i jego partia są sysytematycznie o kilku lat dręczone przez sojusz władz, mediów i całej popularnej kultury. W oficjalnych wypowiedziach przedstawicele polskiego państwa głoszą, że dla dobra Polski, PiS powinien zostać zdelegalizowany, a jego elektorat pozbawiony prawa głosu. Jarosław Kaczyński - o tym jest mój dzisiejszy wpis - jest całkowicie bezkarnie i jak najbardziej oficjalnie szczuty i gnojony przez coś, co na własny uzytek nazywam Systemem. Ludzie, albo w obawie przed towarzyskim bojkotem, lub wręcz utratą pracy, boją się przyznać do tego że popierają PiS.
    I kiedy ja postanawiem prowadzić blog - nie wielką gazetę, czy telewizyjną stację, ale BLOG - w którym chcę dać dobre słowo tym wszystkim, którzy się w tej sytuacji czują źle - przy okazji za to moje pisanie tracąc środki potrzebne do utrzymania rodziny - Ty mnie porownujesz do tego młodego Niemca?
    Mogę powtorzyć to raz jeszcze. Jesteś tak typowy, że za chwilę się z nudów porzygam.

    OdpowiedzUsuń
  36. "Ty mnie porownujesz do tego młodego Niemca?"

    Czy to moja wina, że ty faktycznie żyjesz nadzieją na apokalipsę, która "wytraci ich" i przywróci was na należne wam miejsce, i że ja mogę na potwierdzenie tego zaprezentować cały wachlarz cytatów z twojej twórczości?

    "W oficjalnych wypowiedziach przedstawicele polskiego państwa głoszą, że dla dobra Polski, PiS powinien zostać zdelegalizowany, a jego elektorat pozbawiony prawa głosu"

    Czy to moja wina, że ten akurat przykład twojej twórczości świadczy, że w najlepszym razie masz urojenia, a w najgorszym łżesz jak bura suka?

    OdpowiedzUsuń
  37. @Devil
    Wciąż jesteś typowy. Jak mówię, do porzygania. Kończymy.

    OdpowiedzUsuń
  38. @Devil

    Mogę przemilczeć, że jesteś głupszy od mebla. Dowody dajesz każdym wpisem.

    Mogą mnie nie obchodzić Twoje, prezentowane tu predylekcje. Życie Cię wyprostuje.

    Ale Ty zachowujesz się tu jak kot w ciężkim stresie: miaucząc robisz kupę na środku dywanu.

    Skąd u Ciebie ten stres? Przecież wygrywacie! Może pora do specjalisty?

    OdpowiedzUsuń
  39. @orjan
    Ja myślę, że on nie jest szczegolnie głupi. To jest syndrom małży. On jest kompletnie zakleszczony.
    Od kilku miesięcy nie ma dnia, żeby albo jakiś polityk PO, albo SLD, albo jakiś zaproszony do telewizji prawnik, lub socjolog, nie probowali tłumaczyć, ze PiS to partia antysystemowa i trzeba rozważyć możliwość jej prawnej delegalizacji. Niedawno w telewizji występował dziennikarz Szostkiewicz i opowiadał jak to przed wojną zdelegalizowano KPP i było dobrze. Poseł RP Kalisz nie ma praktycznie wystąpienia, żeby nie mowił o tym, ze PiS działa niekonstytucyjnie. Już chyba ponad rok temu wicemarszalek Sejmu Niesiołowski napisał w GW artykuł, w którym tłumaczy, ze dopóki PiS istnieje, Polska jest zagrożona. O Jarosławie Kaczyńskim mowi się oficjalnie, źe jest psychicznie chory i jego działalność jest antypaństwowa. Rzecznik rządu określił postepowanie PiS-u jako granice zdrady narodowej.
    A ten nieszczęśnik mowi mi, że ja kłamię, albo świruję. Mowię Ci. To jest zwykła małża. Poza tym on może i jest jakimś docentem, albo kto wie czy nie dr. hab.

    OdpowiedzUsuń
  40. "A ten nieszczęśnik mowi mi, że ja kłamię"

    Ten nieszczęśnik małż, przypomina sobie, że pisałeś nie o dygresjach publicystów, tylko o oficjalnych wypowiedziach przedstawicieli państwa i nie o zarzucaniu komuś antysystemowości, tylko o dążeniu do delegalizacji partii i szykanach przeciw elektoratowi tej partii.

    Nic podobnego stać się nie może nie dlatego, że PO to złote chłopaki, tylko dlatego, że nikt mi bardziej nie ułatwi spokojnego trwania przy korycie niż PiS w wersji kaczyńsko-ziobrowskiej.

    Nawiasem mówiąc, z ostatniego 20-lecia pamiętam tylko jedno oficjalne wystąpienie o delegalizację partii - to było wystąpienie Jarosława przeciw SLD.

    OdpowiedzUsuń
  41. @toyah

    Ja nie mówiłem, że jest szczególnie głupi. Ja mówiłem, że jest głupszy od mebla. Szafa bowiem mniej broni dostępu do półek.

    Zresztą, może być małż byle gatunek szczeżuja, bo mi się artystycznie kojarzy:

    "...
    Szuja, obrzydliwa larwa i szczeżuja!
    ...
    Gdy życie zdarło z faceta już maskę,
    Gdy mu fasada rozwala się z trzaskiem,
    Gdy zza niej wyjrzy jak d*** z pokrzywy
    Pysk zły i obrzydliwy i pryśnie cały blef -
    O, wtedy chociaż się pragniesz powściągać
    Nie nasobaczyć i nie naurągać,
    Choć inwektywą żywą nie chcesz chlustać
    To same twe usta wykrzykną tobie wbrew:

    Szuja!
    ..."

    PS. To nie ja! Donosy proszę na Wasowskiego z Przyborą.

    OdpowiedzUsuń
  42. @Toyah
    Czasy teraz takie, że to tacy, jak ten Kalita najlepiej pływają...

    Zajrzałem, po dłuższej przerwie na Salon24. Warto było. W dyskusji pod wpisem Jankego trafiłem na link do rządowej strony o unijnych dotacjach - to było a propos takiej właśnie dotacji co to ją S24 dostał na projekt "lubczasopisma". Te lubczasopisma to pryszcz na tle pozostałych. W pale się nie mieści, jak potworną kasę pakuje się w projekty, za którymi, jak amen w pacierzu, stoją "takie ładne chłopaki, jakich w ostatnich dniach jest pełno na wyborczych plakatach."

    http://pokl.parp.gov.pl/files/74/108/208/279/7091.pdf

    Ile jeszcze im zostało do rozkradzenia zanim się ta Unia rozleci?

    Pozdrowienia,

    OdpowiedzUsuń
  43. @Traube
    No właśnie. Słyszałem, że już się sypie. I Unia i Euro i NATO. Sama fikcja. Ciekawe co dalej. Współpraca rusko-niemiecka?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...