W zeszłym tygodniu wspomniałem o wrażeniu, jakie na mnie zrobił billboard nalepiony gdzieś na kamienicy mojego miasta, a przedstawiający Donalda Tuska z łagodną twarzą Starszego Brata z powieści Orwella, informujący mnie o tym, że oto nastał koniec polityki i zaczęło się prawdziwe i piękne budowanie. Od tego czasu zmieniło się tyle, że tych billboardów wyskoczyło nam jeszcze więcej, z identycznym przesłaniem i z dokładnie tą samą przerażającą estetyką, tyle że z różną, ze tak powiem, fabułą. Okazuje się, że Donald Tusk buduje nam nie tylko drogi, ale też mosty i inne obiekty, gdzie, jak tylko zechcemy, będziemy mogli rozstawić grilla, a może nawet poodbijać piłkę. Bylebyśmy już tylko nie politykowali.
A więc zaczął się czas budowania. I powiem zupełnie szczerze, że gdy słyszę tę wiadomość, ogrania mnie dwojakie uczucie. Z jednej strony przypomina mi się najbardziej mięsisty PRL, z jego naturalną pogardą i obrzydzeniem do wszelkiej polityki uprawianej bez koncesji, a z drugiej czuję autentyczny strach, że przy znanej nam determinacji tej ekipy, oni faktycznie mogą zamienić Polskę w wielki plac budowy, który nie skończy się ani z Euro 2012, ani z rokiem 2020, kiedy nam przestanie spływać z Brukseli, ani nawet w roku 2032, kiedy to minister Boni ma zamiar przedstawić nam jakieś niespodzianki, ani w ogóle już nigdy. Każdy z nas będzie musiał raz w miesiącu, a może nawet co tydzień, coś wybudować. I to niekoniecznie most, czy drogę, ale cokolwiek. Bylebyśmy mogli zająć czymś umysł w taki sposób, by już nie myśleć o polityce. My będziemy budowali, a zza okna będzie na nas spoglądał Donald Tusk i ten napis: „Nie politykuj. Buduj”.
I myślę sobie, że to chyba jednak o to chodziło, kiedy trzy lata temu Platforma Obywatelska przejmowała rządy. Nie o miłość, nie o czyste szpitale, dobrze opłacanych nauczycieli. Nawet nie o porachowanie się z tak zwanym kaczyzmem. Chodziło o to, żeby doprowadzić do reaktywacji kolektywu, tyle że w bardziej nowoczesnym krajobrazie. Żadnej polityki, żadnego filozofowania, żadnych dyskusji. Będzie się już tylko budować.
Czy to znaczy, że o polityce w ogóle nie będzie wolno gadać, ktoś się zaniepokoi? Właśnie tak. O polityce ani słowa. Można będzie najwyżej krytykować bumelantów. Ewentualnie obmyślać jakieś dla nich kary. Choć to akurat może już nie będzie konieczne. Sama krytyka może wystarczyć. Jak to będzie wyglądało? Trudno powiedzieć, ale myślę, że już dziś możemy obserwować pewne do tych nowych czasów przymiarki. Kiedyś już o tym pisałem na tym blogu, ale nic nie zaszkodzi przypomnieć. Zwłaszcza, że okazja jest ku temu dobra.
Pisałem o tym już kiedyś, ale myślę, że nie jest zły moment, żeby to przypomnieć. Otóż parę lat temu byliśmy nad morzem w Kuźnicy. Któregoś dnia na plaży pojawił się człowiek z rodziną i telefonem komórkowym. Najpierw przez telefon pozałatwiał bieżące sprawy biznesowe (chodziło o ustawienie programu artystycznego na dyskotekę, czy jakieś wesele), a później, zgodnie ze wskazówkami Donalda Tuska poszedł grać ze swoim małym synkiem w piłkę. Wszystko odbywało się tradycyjnie. Pan Tato wrzeszczał, pokazywał żółte kartki, wywalał się, groził kartką czerwoną. W pewnym momencie dziecko zapytało, jak się nazywa w ich drużynie bramkarz. W tym momencie pan Tato uśmiechnął się porozumiewawczo do współplażowiczów i powiedział: "Borubar".
Pomyślałem sobie wówczas, że nie jest wykluczone, że człowiek ten jest wybitnym gitarzystą basowym, albo klarnecistą, albo świetnym tzw. dyrektorem artystycznym do spraw organizacji letnich imprez muzycznych. Możliwe też, że dobrze gra w piłkę nożną. Nie ulegało dla mnie jednak wątpliwości, że politycznie pan Tato zorientowany był na tyle tylko, na ile wymagała od niego chwila. On wiedział akurat tyle ile miał wiedzieć. A więc na przykład, że na dowolną kwestię może odpowiedzieć - tak jak w tej grze o nazwie pomidor - jedynie "Borubar". I dziś sobie myślę, że to jest właśnie ów dopuszczalny zakres politykowania, na który będziemy mogli liczyć. Człowiek o którym piszę, to – jak można prognozować – typowy budowniczy przyszłości. Czy on będzie budował scenę i tworzył nagłośnienie dla występu jakiegoś artysty estradowego, czy może będzie inżynierem na budowie, będzie przede wszystkim budował, a w przerwie na kanapkę, spróbuje jedynie ocenić postępy prac.
Byle w tym nie było za dużo polityki, a przynajmniej nie polityki w sensie tradycyjnym. Coś może bardziej jak przed laty u Tuwima. Czyste, histeryczne zainteresowanie obrazami i gestami, bez broń Boże jakiejkolwiek próby syntezy i wyciągania wniosków. Coś takiego:
Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą,
Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.
Trochę pochodzą, trochę posiedzą,
I wszystko widmo. I wszystko fantom.
***
Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie,
Krawacik musną, klapy obciągną
I godnym krokiem z mieszkań - na ziemię,
Taką wiadomą, taką okrągłą.
***
I oto idą, zapięci szczelnie,
Patrzą na prawo, patrzą na lewo.
A patrząc - widzą wszystko oddzielnie
Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo...
***
Jak ciasto biorą gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż papierowym wzdęte zakalcem,
Wypchane głowy grubo im puchną.
***
I znowu mówią, że Ford... że kino...
Że Bóg... że Rosja... radio, sport wojna...,
Warstwami rośnie brednia potworna...
Gdyby Julian Tuwim pisał dziś, a chciałoby mu się nie daj Boże wpaść w tandetną publicystykę, to pewnie zamiast tego "Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo..." napisałby, że Kluzik... że Kaczory... że Ziobro... że rura... No i może Borubar. Bo akurat on jest zawsze dobry.
I tyle by było tej polityki. Reszta, to by już było tylko budowanie. A gdyby spróbował – mówię o Tuwimie – komukolwiek objaśniać, o co mu chodziło, to by się go skierowało na inny odcinek robót i tam by już znalazł sobie odpowiednie zajęcie. A gdyby w chwilach refleksji, podniósł głowę, zobaczyłby billboard z Donaldem Tuskiem i usłyszał ten głos: „Nie gadać! Budować!” – i znów by się wziął do roboty.
Powyższy tekst został wcześniej opublikowany w Warszawskiej Gazecie.
@Toyah
OdpowiedzUsuńSugestywne. Pomidor, Borubar, Prezydent. W to właśnie grało Szkło Kontaktowe i wytresowało ludzi. A ten fragment o Staśku itd nieustannie mi chodzi po głowie, gdy czytam komentarze na S24.
@Toyah
OdpowiedzUsuńChociaż jest tam dziś dobry tekst Świetlika o marionetkach.
@Toyah
OdpowiedzUsuńJeszcze co do tej woskowej, jak ją wcześniej określiłeś, twarzy Tuska przy tym haśle. Tak się tym zasugerowałam, że zaczęłam widzieć ten bilboard jak jakąś tablicę nagrobną z cytatem z testamentu. Coś kiepsko to wyszło PR-owcom, a może o to chodzi? Że on już jest politycznie martwy i nie może robić polityki?
@Marylka
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, że wbrew pozorom, ja jestem, jeśli idzie o niego, wciąż dość bezradny. On dla mnie jest czymś kompletnie Obcym.
Ja obserwuję narastające podobieństwo otaczającej nas rzeczywistości do nieśmiertelnej wizji Orwella "Rok 1984". Przed '89 byliśmy skłonni znajdować odniesienia do "1984" w siermiężnej komunistycznej rzeczywistości. Jednak po '89 dość szybko zdałem sobie sprawę, że upiorne wizje Orwella cały czas siedzą w wielu głowach (oczywiście pod płaszczykiem uszczęśliwienia ludzkości). Ale nie przypuszczałem, że do kolejnej fazy dojdzie tak szybko. Przykład pierwszy z brzegu: "Szkło kontaktowe" to żywcem wzięta z Orwella tzw. "godzina nienawiści". I jest w tym jedna rzecz, której nie przewidziałbym w najśmielszych oczekiwaniach. Że twarzą Wielkiego Brata zostanie taki szmondak, taki niewydarzony cwaniaczek, jak Tusk.
OdpowiedzUsuń@filozof grecki
OdpowiedzUsuńNiewydarzony cwaniaczek. Bardzo ciekawy opis. I zgoda - to jest ciekawe.
Toyah & Filozof
OdpowiedzUsuńA mnie się wydaje, że nie z Orwella, tylko to Gierek new edition, Tusk nawet z twarzy mi się Gierkiem kojarzy. Rymów częstochowskich potęgo ... A znowu ten Schetyna to Jaroszewicz.
Nie, jakoś sobie nie potrafię wyobrazić, że znajdzie się Goldstein, który, przełykając łzy, stwierdzi, że kocha Tuska.
Historia cyklami stoi, i wszystko już było.
To gierkizm, a oberpiłkarz jest jego uosobieniem. Jak wtedy, są rodzynki i banany w sklepach, i księgarnie wypełnione makulaturą.
Wtedy nawet herbata Twinningsa była, w puszkach, co pamiętam szczególnie, jako teinista od pacholęctwa. No i to "wicie, tarzysze, najważniesza jest dobra, wicie, robota".
Inna rzecz, że pojęcia nie mam, jak się ta epoka skończy. Ale przeczucia mam złe.
A Orwell ... To jednak był geniusz, nie?
@tayfal
OdpowiedzUsuńJa też myślę, że to Gierek. Po prostu na tym billboardzie wyglądał mi trochę jak Big Brother. Ale ogólnie właśnie Gierek.
Szefie,
OdpowiedzUsuńprzy okazji pisania mojego poprzedniego wpisu, a w związku z Twoim ostatnim tekstem, to sobie uświadomiłem. Całkiem sporo mamy od tej Brytanii.
Orwell. Earl grey. Eliot. Cały ten rock. Parę tam polskich mogił jest, na dodatek. Cholera, to jest jednak ważny dla nas byt, ten UK.
@tayfal
OdpowiedzUsuńO tak. Byliśmy na cmentarzu w Highgate. Tych mogił jest tam więcej niż parę.
@tayfal
OdpowiedzUsuńGierek - to były jednak trochę inne czasy (choć z autopsji nie znam). Chodzi mi przede wszystkim o to, że za komuny to jednak ok. 90% ludzi było twardymi antykomunistami. Tylko pomyleńcy wierzyli w to, co mówi tv i piszą gazety. Nawet komuniści byli antykomunistami w tym sensie, że nie wierzyli w żadne idee. Byli po prostu ludźmi zdemoralizowanymi, gotowymi "szmacić się" i gnoić porządnych ludzi tylko dla korzyści materialnych. Dziś natomiast jest bardzo wielu ludzi, którzy naprawdę dali sobie zrobić pranie mózgu. Widzę ich na co dzień, rozmawiam z nimi, i dziwię się wciąż, że to tak łatwo poszło... Tak, oni kochają Tuska, podziwiają Komorowskiego itd. Oczywiście, dziś jeszcze nie grozi nam reedukacja w Ministerstwie Prawdy, ale za kilka-kilkanaście lat - kto wie?
Kolejna różnica to fakt, że dekada Gierka kojarzona jest na ogół z jakąś stabilizacją. Natomiast dzisiaj wręcz przeciwnie - nastroje społeczne są podgrzewane jakby celowo, by przygotować ludzi na jakieś bardzo niedobre czasy, a władza będzie miała pretekst do "zawieszenia demokracji".
@filozof grecki
OdpowiedzUsuńMasz rację, Gierek, czy Tusk, ten sam poziom i ta sama stajnia. Tak samo ich zdemoralizowane dwory. Zmiana dotyczy tylko sposobu organizacji niewolenia człowieka i w rezultacie społeczeństwa.
Poprzednie polegało na czymś podobnym do pańszczyzny: miałeś radośnie robić na pana. On ustalał, co i jak i zabierał efekt zostawiając jakieś ochłapy. Pan miał ciebie w poważaniu zasłonięty milicyjną pałką.
Obecnie masz robić na siebie i masz za to szczęście słono zapłacić z efektu, jaki stworzysz. Sam odpowiadasz za siebie. Pan ma Ciebie w poważaniu zasłonięty komornikiem. Jak trzeba, to i pałka się znajdzie, albo - co tam praca - dzieci odbiorą ...
Istota różnicy jest więc mniej więcej taka, jak między gospodarką folwarczno pańszczyźnianą a folwarczną opartą o pracę najemną.
Między nimi nastąpiło „uwłaszczenie chłopstwa” z tym, że nie wszystkiego, ale tego, które zdołało „pierwszy milion, albo stosowny folwark ukraść”. Sprawozdanie z dalszych wydarzeń zawarte jest w „Ziemi Obiecanej” Reymonta.
Niestety płacić trzeba tyle, że nikt sam głowy nie podniesie, raczej opuści ją niżej i niżej. No, chyba, że pańskie (tuskie) oko na nim spocznie. Z tym, że nie spocznie przecież przypadkiem.
Szansa tego „spoczęcia oka”, albo groźba „zmarszczenia brwi” wystarczy, żeby ludzie sami gadali, jak trzeba. Przedtem trzeba ich było dopilnować. Teraz pilnują się sami. Ot, postęp!
PS. Trzeba jeszcze zaktualizować gierkowską piosenkę?
„W Poroninie, na jedlinie,
Wiszą gacie po Leninie,
Kto chce w Polsce awansować,
Musi gacie pocałować.”
A jak wyglądają obecne gacie? Czy jeszcze wystarczy tylko napluć na Kaczorów, czy wymagania poszły w górę? Wszak pieniądz nie śmierdzi.
A teraz swojski oberek:
OdpowiedzUsuń"Hej, u boru Buda Ruska,
Wiszą gacie tam od Tuska,
Kto chce w Polsce dobrze żyć,
Musi gacie przymierzyć."
Hej.
@filozof gracki
OdpowiedzUsuńOczywiście że trochę inny, jednak nie aż tak bardzo. A już na pewno w tym zakresie, o którym mówimy dość podobne.
Na przykład i wtedy i dziś większość społeczeństwa wykazuje podejście, które można opisać słowami: "Mnie ten cały cyrk nic nie obchodzi" i "od tego gadania dobrobytu nie przybędzie".
No i, jak mówię, i dziś i wtedy władza zachęcała, by obywatel nie politykował, lecz budował - wówczas szkoły, dziś autostrady.
No i wreszcie jest ta jedna duża różnica - nastąpiła ta bardzo szczególna wymiana: my wam sklep i nienawiść, a my wam głos w wyborach. Tego nie było. To fakt.
Niczym woda sodowa uderzyło mnie pewne podobieństwo związane ze społeczno-gospodarczą genezą powstania Chmielnickiego. Otóż na Ukrainie chłopi mieli mniej więcej to samo, co my teraz. Więc wolność, aż do pohulania sobie np. pod Krzyżem włącznie.
OdpowiedzUsuńSprawy gospodarcze zorganizowane były wg systemu tzw. arendy. Ziemia należała do latyfundystów, ci odpłatnie oddawali ją w arendę (dzierżawę) arendarzom, a arendarz pozwalał gospodarzyć wolnemu chłopstwu (całkiem jak dzisiaj w systemie kredytowym).
Poza nakładaniem swojego czynszu (w tym marża), arendarze mogli na chłopstwo nakładać także to, co obecnie nazywamy podatkami i opłatami lokalnymi. Mieli też prawo owe wolne chłopstwo karać karami pieniężnymi, a gdzieniegdzie nawet karą śmierci. Tej ostatniej na razie się nie stosuje, ale te poprzednie to i owszem.
Jakoś by to było, gdyby nie to, że poziom urodzaju (przychodów) traktowany był par excellence wolnorynkowo. Jest urodzaj, więcej zapłacisz. Jest nieurodzaj? I tak zapłacisz i jeszcze karę za nieurodzaj. Znowu, całkiem jak dzisiaj.
W tym miejscu pojawiają się natrętne pytania:
Czy Osama nie jest przypadkiem potomkiem Tuhaj Beja z rybami siną barwą wykłutymi?
Bo teraz też się zdarzył jakiś tam nieurodzaj, który latyfundystów, ani arendarzy też nic nie obchodzi.
Na razie, pod światłym przywództwem, czekamy: może jakoś rozejdzie się po kościach, ale nie piłą jak wtedy.
Filozofie,
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że nie odpisałem wczoraj. To znaczy, odpisałem, ale sążnisty tekst mi wcięło, bo się wylogowałem, czy coś takiego. Już nie miałem sił, żeby to odtwarzać.
Ale pod kolegi Orjana tekstem bym się podpisał, prawie oburącz.
Pozdrawiam !
Toyahu,
OdpowiedzUsuńJa pamiętam to budowanie za Gierka. W czynie społecznym budowaliśmy Cytadelę w Poznaniu. To się wtedy nazywało Park przyjaźni i braterstwa.
Ten sam klimat mamy dzisiaj. Tylko jeszcze upiorniej.
@Agnieszka Moitrot
OdpowiedzUsuńPewnie że upiorniej. Znacznie upiorniej. W końcu mamy wolność.
@Agnieszka Moitrot
OdpowiedzUsuńDziękuję Pani Agnieszko za udział w budowie Parku na Cytadeli. To bardzo miłe miejsce na spacer, służy tysiącom ludzi.
@
OdpowiedzUsuńJa się migałam. Przez to miałam niedostatecznie z zachowania.
@ a
OdpowiedzUsuńzapomniałam zaadresować komentarz.
A więc jeszcze raz. Cytadeli nie budowałam.
@a
OdpowiedzUsuńTo ja bym, przyjmując zaproponowaną poetykę, chciałbym podziękować panu Hitlerowi za autostradę na odcinku Wrocław - Gliwice. Służy tysiącom ludzi.
@Agnieszka Moitrot
OdpowiedzUsuńNawet nie próbuj z nim gadać. To czystej wody komuch. Jak trzeba będzie, to sam go załatwię.
@Agnieszka Moitrot
OdpowiedzUsuńKoło mego domu, za Gierka, mieszkańcy zmobilizowani przez spółdzielnię do Czynu sadzili wraz z dziećmi drzewka. Niby sobie żartowali, że robią to, bo załatwili sobie w ten sposób wolne w pracy, ale w większości chyba mieli z tego frajdę, bo osiedle było bezdrzewne i szpetne. Kopali doły przez wiele godzin, potem wsadzili w nie drzewka, udeptali ziemię i poszli do domów. Wieczorem przyjechała Zieleń Miejska,wykopała drzewka, zasypała i wyrównała doły i pojechała w siną dal z drzewkami. Pewnie dowieźć je na jakieś inne osiedle, gdzie czekali następni chętni. To były czasy!
@Agnieszka Moitrot
OdpowiedzUsuńW takim razie podziękowania kieruję do tych co się nie migali.
@toyah
OdpowiedzUsuńPorównanie w oczywisty sposób nietrafione.
Nie dziękuję Gierkowi, tylko osobie która osobiście, własną pracą zrobiła coś dla swojego miasta i współmieszkańców (niestety jak się okazało podziękowania były przedwczesne bo Pani Agnieszka się migała). Myślę, że osoby które wtedy się jednak na tej budowie parku nie migały mają teraz na starość sporą satysfakcję kiedy mogą podczas spaceru z dziećmi czy wnukami powiedzieć, że ten park po którym co niedzielę spacerują został zbudowany właśnie przez nich.
Zastanów się co ty będziesz mógł za te pare lat na łożu śmierci powiedzieć o tym, co w ciągu życia zbudowałeś, co po tobie zostało. Oczywiście poza tą dobrze ubitą pianą w internecie.
Zresztą co wyście się tak na tego Gierka uwzięli? Przecież Wielki Starteg Kaczyński parę miesięcy temu docenił wielkie zasługi tegoż i oddał mu hołd (no chyba że to też było działanie w amoku posmoleńskim inspirowane przez złowrogich rozłamowców).
@Toyah
OdpowiedzUsuń@All
Latinitas pisała niedawno o Świadkach wiary - Świętych i o Tej, o której to co najgłębsze, najistotniejsze - Niewyrażalne. Pozwolę sobie podzielić się wierszem R. M. Rilkego ,,Zwiastowanie / Słowa anioła", który niegdyś mocno zarezonansował w moim sercu(koniecznie w tłumaczeniu o. Jacka Bolewskiego z jego książki ,,Od-nowa z Maryją"). Adwent tuż, tuż...
Serdeczności Wszystkim
Nie jesteś od nas bliżej Boga;
nam wszystkim do Niego daleko.
Ale cudownie są ci błogo-
sławione ręce Jego ręką.
U żadnej niewiasty przedtem
nie dojrzały aż tak - przez Ewę:
ja dniem i przechodniem jestem,
ale ty jesteś drzewem.
Daleka była droga w znoju,
wybacz, zapomniałem w końcu,
co On, gromny w złotym stroju
siedzący jak w pełnym słońcu,
śle tobie - rozważająca
(przestrzeń mię męczy jak brzemię).
Patrz, to jest dola posłańca,
ale ty jesteś drzewem.
Rozproszył się na wszystkie strony
niebny mój byt niby skrzydlaty;
nim jest twój dom przepełniony
jak poszumem wietrznej szaty.
A jednak w osamotnieniu
trwasz ledwie tknięta mym wiewem;
bo tchnieniem jestem w natchnieniu,
ale ty jesteś drzewem.
Wszystkie anioły lęku pełne
już nie zważają na siebie:
nigdy jeszcze tak niepewne
w swym wielkim pragnieniu w niebie
i niebaczne. Bo się dokona
coś, co możęsz pojąć we śnie.
W twej duszy, bądź pozdrowiona,
widzę, że nie jest za wcześnie.
Teraz jesteś dla mnie bramą,
niebawem już się otworzysz.
Cała tak w słowo wsłuchana,
czuję to, że ono samo
niknie w tobie jako borze.
Tysiącjednej nocy śnienie
słełniłem ci moim śpiewem.
Oślepia mnie Boże spojrzenie...
Ale ty jesteś drzewem.
w końcówce miało być:
OdpowiedzUsuńspełniłem ci moim śpiewem.
przepraszam
@a
OdpowiedzUsuńNie ma takiego zła, które rodzi dobro. W ostatecznym rozrachunku, zawsze znajdzie się taki moment, w kórym to dobro będzie można nawet o kant dupy potłuc. Mógłbym Ci to tłumaczyć przez kolejne minuty, a potem godziny, w końcu dni, ale to na nic. Z uwagi, jaką zrobiłeś odnośnie Kaczyńskiego wynika, że jesteś kompoletnie zaklejony. Jak małża.
@Gemma
OdpowiedzUsuńCudowny te wiersz. Dobrze by było znać języki i czytać to wszystko w oryginale.
@Toyah
OdpowiedzUsuńMasz rację, choć ja mam bardziej pragnienie by być jak najbliżej Maryji, przyswoić sobie jej myśli, uczucia, wnętrze.
@Toyah
OdpowiedzUsuńTrzymasz tego "a" jako łyżkę dziegciu?
Za zwrot "działanie w amoku posmoleńskim" ustawił się na pozycji tych zaślepionych jadem, którym już nic nie pomoże.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńCo ja go mam trzymać, albo nie trzymać? Tu nie ma funkcji banowania. Gdyby była, on by się tu nie panoszył już od swojego pierwszego komentarza.
Drogi "a"
OdpowiedzUsuńUlegacie pewnej fikcji wykreowanej skrzywionym oglądem rzeczywistości (przyczyna w trwałej, jak się okazuje, propagandzie komuszej).
Na czym to polega?
Gdy komuchy twierdzą: "zrobiliśmy park w Cytadeli". To mówią prawdę w zakresie faktu.
Jednak ocena faktu (bo o to tu chodzi) wymaga odpowiedzi na pytanie: "Jakie parki byśmy mieli, gdyby nie ta szemrana komuna?"
Ot i wszystko.
A tak na marginesie, kto w ten sposób wychwala komunę, ten, tym samym, neguje sens obecnego ustroju i sprawność obecnej władzy, bo dzisiaj parków się nie zakłada. W tych warunkach wychwalający parki, stawia się w gronie tęskniących za komuną.
c.b.d.o. drogi "a"
Żegnajcie!
Podaję link do wywiadu z JK (dziś w ,,Naszym Dzienniku").
OdpowiedzUsuńhttp://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101119&typ=po&id=po08.txt
@Toyah
OdpowiedzUsuńPewnie wiesz, że na stronie głównej PiS w ramach Aktualności z 16.11.2010 jest Twoja notka: ,,Paweł: ta kampania to była fikcja". Zatytuowane: ,,Znalezione w sieci, na blogu Toyah".
http://www.pis.org.pl/article.php?id=18021
@Gemma
OdpowiedzUsuńWiem. Nawet w Wyborczej o nas napisali. Że ja i Paweł to Kurski.
@orjan
OdpowiedzUsuńDrogi orjanie!
Mylicie się na szczęście! Parki się dzisiaj zakłada. Żeby pozostać przy przykładzie Poznania znam jeden niewielki założony w ostatnich latach i jeden całkiem spory, który jest w trakcie budowy. Oba w jednej tylko dzielnicy Poznania (na Ratajach).
Poza tym ja nigdzie nie chwaliłem władzy, ani obecnej ani tej z lat 70. Po prostu chciałem podziękować osobie, o kórej myślałem że budowała jeden z parków Poznania.
Problem z waszym podejściem polega na tym, że za komuny nie budowaliście parków bo to były parki komuchów, teraz nie budujecie parków bo to parki zdrajców narodu z paltformy. Siedzicie na kanapach, przebieracie koraliki na różańcach i plujecie na wszystkich, którym chce się coś robić, coś zakładać, coś budować.
Na szczęście jesteście w mniejszości, bo gdyby nie miliony normalnych, nie zaślepionych nienawiścią ludzi w tym kraju nie byłoby ani parków, ani szkół, ani dróg. Byłyby zapewne tylko kryte słomą chałupy i bazyliki licheńskie w każdym powiecie.
@a
OdpowiedzUsuńNie ma problemu z "naszym podejściem".
Jest problem z Twoim wyjściem.
Idź już sobie "coś robić, coś zakładać, coś budować". Jak mawiali "toarzysze", każdemu, co lubi.
Pamiętaj tylko, żeby w końcu "coś zrobić, coś założyć i coś zbudować".
"Przerób, to nie wszystko".
Posyłam Ci na drogę tę jednozdaniową krytykę gospodarowania komuny (i tego, co teraz też). Pora to zrozumieć.
http://wybory.wp.pl/kat,122354,title,Gdyby-wybory-samorzadowe-odbyly-sie-w-czwartek...,wid,12869441,wiadomosc.html
OdpowiedzUsuńCo prawda ja się tą propagandą sondażową nie przejmuję ale...
Uwagi:
1. PiS najgorszy okres ma za sobą. Teraz już będzie tylko lepiej.
2. PO chyba dawno tak mało nie miało.
3. Lewica się budzi.
Dobra, napisałem. Teraz idę budować. Tylko nie wiem co. Macie jakieś pomysły?
Toyah,
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj zajrzałam,przepraszam więc. Rzeczywiście nie ma o czym dyskutować. Mam na myśli a.