środa, 10 listopada 2010

Panie, zabieraj Pan tę piłkę i zejdź mi Pan z oczu!

I znów przychodzi ten dzień, kiedy trzeba powiedzieć co się czuje, a nie ma jak. A sytuacja jest jeszcze bardziej szczególna i niezwykła. I ręce opadają. I brakuje słów. A więc:
Annie z Olsztyna
Pawłowi z Warszawy
Jakubowi z Warszawy
Piotrowi z Warszawy
Traubemu
Edwardowi z Miasta P.
Dorocie z Gniezna
Oli z Opola. Lubelskiego.
LEMMINGOWI
Joli z Sieprawa
Marylce
Krzysztofowi ze Szczecina
Marii z Conrada
Danucie z Grzybowskiej
Kozikowi
Sławkowi z Sosnowca
Zbigniewowi z Aplikacji
Arturowi z Warszawy
Michałowi z Piastowa
Przemkowi z Warszawy
Tomkowi z Pabianic
Pawłowi z Lublina
Sławkowi z Warszawy
Państwu Wieczorkom
Nieznanym Ludziom ze Skoczylasa
Leszkowi z Krakowa
Kobiecie Mojego Życia z Melomanów
Kobiecie Mojego Życia z Dobrowolskiego
Jackowi z Oświęcimia
Wojtkowi z Pięciolinii
Jackowi z Literackiej
Amsokowi, który czyta
Piotrowi z Bielin
Naszemu człowiekowi w Tychach!
Piotrowi z Krakowa
Michałowi z Piastowa
Grzegorzowi z Warszawy
Piotrowi spod numeru 1182
Dechowi z Krakowa
Jakubowi od Tomcia Palucha
Joli z Warszawy
Małgosi z wrzecionem
Szymonowi z gwiazd
Dorocie z wąwozu
Krzysztofowi od Królowej Jadwigi


A także wszystkim nieocenionym i jak zawsze niedocenionym Paypalowiczom.


Zgodnie z tradycją tekst dla Was wszystkich. Ten jeden, który wydaje się być na tę chwilę najbardziej zasłużony. W chwili gdy wiele na to wskazuje, że skoro postawiono Orliki i naród już wykazał odpowiedni poziom usportowienia, nadszedł czas na budowanie, warto sobie przypomnieć, jak hartowały się te młode mięśnie. Bardzo proszę. I jeszcze raz dziękuję.


Kiedy władza nasza, pod czujnym okiem premiera i pani minister Pitery, stworzyła już odpowiednie warunki prawno-karne, żeby posadzić za kratkami dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i w ten sposób ochronić Ojczyznę przed zagrożeniem ze strony sił szpiegostwa i destrukcji, poczułem się autentycznie zrelaksowany i pomyślałem, że mogę choć na chwilę oderwać od spraw poważnych i zająć się czymś bardziej ogórkowym.
Przychodzi mi to z tym większą łatwością, że dziś w telewizorze, na własne oczy ujrzałem pana premiera Tuska, jak wspólnie z ministrem Drzewieckim, tym razem już po, a nie przed dzienną porcją ogórków, otwierają boisko piłkarskie, które, już absolutnie na poważnie, ma otworzyć nową erę w historii tego umęczonego brakiem boisk do nogi kraju.
Pozwolę sobie tu na małą dygresję. Ponieważ chciałem się porządnie przygotować do tego tekstu, pomyślałem sobie, że wpadnę na onet, i sprawdzę, czy przypadkiem nie dają tam jakiś bardziej mięsistych fragmentów tuskowego Przemówienia na Boisku. Nie dawali, natomiast była informacja o tym, że prezydent Karnowski chce już bardzo do pracy. Coś mnie podkusiło, żeby dać jakiś komentarz, normalny, troszeczkę kąśliwy, ale generalnie takie tam byle co, jednak mimo wielokrotnych prób, onet dawał mi do zrozumienia, żebym ich w d... pocałował.
Przeprowadziłem więc eksperyment. Po odpowiedniej uwiarygodniającej edycji, napisałem następujący tekst: "Widzicie, wy pisowskie gnidy! Prezydent wraca do pracy, żebyście mogli w naszym pięknym Sopocie wasze mordy sobie opalać i chodzić na pice. A premier Tusk otworzył piersze boisko, A to tylko jest piersze, a będą jeszcze następne. I będziecie się wstydzić." Podpisałem sopot i proszę, co za niespodzianka! Na koncie mam kolejną publikację, a wolne i niezależne media mogą się popisać żywą dyskusją na odpowiednim poziomie.
No, ale, jak mówię, to tylko dygresja. Natomiast faktem pozostaje to, że sprawa tego boiska w Konstantynowie Łódzkim wymaga osobnego potraktowania. I nawet nie chodzi mi o to, że jest to tylko jedno boisko, a premier zachowuje się, jakby właśnie strzelił bramę Hiszpanom. Bo w sumie, po tych szarych miesiącach, ma to swoje boisko, więc niech się już cieszy.
Chodzi mi o co innego. Otóż Donald Tusk, po raz kolejny mówi mi i innym obywatelom, że mamy grać w piłkę i mamy to robić z sercem. Mało tego. Nie dość, że mamy grać w piłkę z sercem, to mamy też uczyć grać w piłkę nasze dzieci i mamy to robić najlepiej od rana do nocy. On nam załatwił stadion, załatwił na tym stadionie światło, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy siedzieli na boisku nocą i kopali się na oświetlonej trawie.
Niestety nigdzie nie znalazłem tekstu tego wystąpienia, ale sam widziałem, jak Donald Tusk stał przy linii bocznej i z każdą minutą popadał w taką egzaltację, że bałem się, że jeszcze chwila i zacznie wrzeszczeć, a później wpadnie na tę zieloną murawę i zacznie odbierać piłeczkę bawiącym się dzieciom.
Nie znalazłem wystąpienia, ale na jednej ze stron trafiłem fragment z następującym przekazem: "prawdziwy sport wymaga poświęcenia i traktowania tego zajęcia bardzo serio". Ja oczywiście kompletnie nie wiem, o co premierowi chodziło. Nie mam pojęcia, o co chodzi w "prawdziwym sporcie", to znaczy, czym się różni sport "prawdziwy" od "nieprawdziwego", a tym bardziej nie wiem, dlaczego dla tego sportu należy się "poświęcać" i dlaczego należy go traktować "bardzo serio".
To znaczy nie do końca tak jest. Z moich dotychczasowych doświadczeń na poziomie premiera Tuska i jego kompanii, wnioskuję, że prawdziwy sport to piłka nożna, a to, że piłkę nożną należy traktować serio, to się rozumie samo przez się. Zresztą wystarczyło uważnie słuchać wystąpienia Donalda Tuska i jednocześnie obserwować jego uroczyście postawione w słup oczy, żeby wiedzieć, że tu żartów nie ma.
Nie pamiętam, jak to szło dokładnie, ale była mowa o walce do upadłego, o grze tak długiej i zaciętej, że widok rozpalonej wściekłością prawdziwie męskiej przygody, w świetle reflektorów osiągnie wymiar prawdziwej sztuki. Była mowa o miłości, której początek utworzyło właśnie boisko, była mowa o przyjaźni i o rywalizacji.
I wreszcie była mowa o komputerach. Otóż nie tylko będziemy wszyscy grać do upadłego w piłkę. Wszyscy również będziemy siedzieli przed komputerami i patrzyli, jak w piłkę grają inni, we wszystkich miastach i miasteczkach Polski i Świata, a nawet (nie bardzo tu akurat wiem, jak) sami też będziemy grali w piłkę przez te komputery.
Wszystkie boiska będą monitorowane. Na boiskach nasze dzieci będą grać w nogę, a my będziemy patrzeć w ekran komputera, który nam oczywiście załatwi Donald Tusk, i będzie git.
O co mi chodzi? Nie o to, że to wszystko brzmi, jak jakaś kompletnie chora obsesja. Że ten widok nocnych boisk, po których, jakieś stado opętanych szaleństwem osobników biega za piłką, jest kompletnie nierzeczywisty. Że te tysiące komputerów, na których dorośli obserwują tysiące boisk do wyboru, do koloru na całym świecie, jest raczej przerażający, niż choćby zabawny.
Problem w tym, że premier mojego rządu - wszystko na to wskazuje - zwariował i z tego nadmiaru stresu, czy jedynie pracy, nie jest w stanie się uspokoić, o ile raz na jakiś czas - ostatnio, obawiam się częściej, niż rzadziej - nie kopnie sobie porządnie piłki.
Ja, przyznam, że znam tego typu ludzi dość dobrze. Miałem okazję w swoim życiu obcować z tego rodzaju osobnikami, najczęściej cholerycznie usposobionymi osobami na kierowniczych stanowiskach, którzy kiedy idą do pracy są już odpowiednio naładowani złymi emocjami, w pracy są nieustannie wściekli, na wszystkich wrzeszczą, na biurku trzymają zdjęcie żony i dzieci, bo wierzą - złudnie, jak się okazuje - że to zdjęcie ich uspokaja, więc następnie złoszczą się jeszcze bardziej i już nie marzą o niczym innym, jak o tym, żeby pójść pograć w cokolwiek: ping ponga, kosza, siatę, albo po prostu w piłkę nożną.
Oni nie biegają, nie jeżdżą na rowerze, nie chodzą na siłownię. Oni muszą walczyć, kopać się po kostkach, wrzeszczeć, pluć złością, kląć - tak, kląć przede wszystkim - muszą mieć poczucie, że są lwem, tygrysem, mordercą, czystą nieposkromioną energią.
I wtedy, gdy już się umordują, jak należy, kiedy już wyplują z siebie całą tę złą energię, która im towarzyszyła od rana, mogą spokojnie wrócić do domu i położyć się spać. Tak wygląda ich życie, i - co najgorsze - tak wygląda ich recepta na życie. Są tacy i uważają, że inni też są dokładnie tacy sami, ale ponieważ ci inni właśnie nie uprawiają sportu, to ta zła energia ich trawi i dlatego oni osobiście nie mogą ich znieść.
Ci obsesyjni sportowcy nienawidzą ludzi. Uważają, że każdy napotkany człowiek jest zły, głupi i niesympatyczny. Są przekonani, że tylko oni potrafią sensownie zagadać, uprzejmie się odezwać, ciekawie wypowiedzieć, bo tylko oni tak naprawdę potrafią kochać. A miłość tę mają, bo wiedzą, że "prawdziwy sport wymaga traktowania tego zajęcia bardzo serio".
Oto obsesja, oto autentyczna fiksacja, niestety dziś na poziomie władzy. Pamiętam - wspominam o tym zresztą nie o raz pierwszy - jak któryś z tych piłkarzyków powiedział, że oni zamiast do kościoła, w niedzielę walą prosto na boisko.
A ja tymczasem, ciekawy jestem, co by było, gdyby na czele rządu, któregoś dnia stanął człowiek, który oznajmiłby wszem i wobec, że jego zdaniem, tylko prawdziwa pobożność potrafi zapewnić osobisty sukces. Człowiek, który, opierając się na własnym doświadczeniu, zaapelowałby do budowania wszędzie kaplic i kapliczek, do stawiania przydrożnych ołtarzyków, a wszystkich ludzi zacząłby wzywać do codziennej modlitwy.
Co by się stało, gdyby któryś premier nagle powiedział, że "prawdziwa wiara wymaga poświęcenia i traktowania tego przeżycia bardzo serio". Osobiście wcale nie uważam, żeby tego typu deklaracja była głupsza od tego, co dziś powiedział premier Tusk. Wręcz przeciwnie, moim zdaniem, jak komuś jest źle, jeśli ktoś jest zmęczony, jeśli w życiu mu się nie układa, modlitwa działa o wiele lepiej, niż kopanie piłki.
Ale nigdy bym nie odważył się zaproponować obywatelom takiego rozwiązania z premierowskiego stołka. A gdyby któryś premier, czy minister, z czymś takim wyskoczył, to bym mu powiedział, żeby się puknął w czoło.
Tym bardziej więc dziś mogę z absolutnie czystym sumieniem ten apel skierować pod adresem premiera Donalda Tuska.

50 komentarzy:

  1. A ja bym oddał wszystko za link do tegorocznej przedmeczowej prezentacji zawodników w starciu
    politycy vs pistolety waltera. Gdy kamera najechała na korpusik donia ten dał popis najżałośniejszej autoparodii jaką w życiu dane mi było oglądać. Widząc, że kamera zaczyna go filmować, przygiął lekko nogi w kolanach, nachylił się do przodu, złapał z tyłu za ręce i spuścił wzrok do samiutkiej ziemi.
    Gdy spiker kończył czytać "W składzie polityków po raz pierwszy preeemier donaaald tuuusk!" nasza chłopinka podniosła raptownie oczka i spojrzała prosto na mnie, tak intensywnie świdrując gałami jak to tylko możliwe do osiągnięcia, przy spięciu tak wąskiej dupki.
    Mało tego, równocześnie wykonała ona taki taniec szyji i głowy jaki potrafią murzynki na teledyskach z lat80, co okrasiła promiennym uśmiechem samozadowolenia. Jak ochłonąłem
    pomyślałem że ostachowicz mu tak kazał ale potem stwierdziłem, że to co widziałem to raczej prawdziwy kawałek jego szarej duszyczki, który bez zgody igora nieopatrznie ku nam wychynął.
    Myślę, że z nadmiaru ekscytacji, jak to w życiu bywa, premier zwyczajnie popuścił coś szarego.
    I dziwić sie że nigdzie nie ma do tego linków.
    Jak dla mnie, po tym co widziałem, to olejniczak może gasić codziennie tysiąc zniczy i tak go nie przebije.

    OdpowiedzUsuń
  2. @toyah

    Ja od czasu do czasu mówię ludziom, że "prawdziwa wiara wymaga poświęcenia i traktowania tego przeżycia bardzo serio".
    Słysząc to, nie pukają się co prawda w czoło, ale entuzjazmu też w nich nie widać.
    Może nie mam takiej charyzmy jak Pan Premier?
    I jak tu nie wpaść w depresję? Chyba zjem sobie pice na pocieszenie...

    OdpowiedzUsuń
  3. @toyah, @Don Paddington

    Pesymistyczny wydźwięk Waszych wpisów paradoksalnie uzmysłowił mi, że w sumie nie jest tak źle. To nad czym teraz wspólnie biadolimy, bracia Kaczyńscy pokonali już dziesiątki lat temu. Ale nie jako Kaczyńscy lecz Jacek i Placek. Przypomniałem sobie, że ta dwójka rozmontowała już wtedy jedną całkiem idiotyczną dyktaturę.
    Chodzi mi o miasto rządzone przez garbatego namiestnika mortadelę. Ów zły na swą ułomność władca, poprawiał sobie humor i samoocenę każąc swym poddanym przywdziewać sztuczne garby i udawać upośledzenie. Jednocześnie zabrał im lusterka aby zapomnieli jacy są naprawdę i zaakceptowali narzuconą ułomność.Jacek i Placek solidarnie zapoczątkowali w mieście ferment, który zakończył się usunięciem mortadeli i radosnym zrzuceniem garbów przez poddanych. Odtąd też legalnie można było przeglądać się w lusterkach.
    Także więcej optymizmu. Co prawda wraz z rzepą zarekwirują społeczeństwu większość lusterek, w których mogło ono oglądać swą narzuconą odgórnie niczym te garby piłkarską infantylność, ale wśród nas wciąż jest jeden z dwóch co już kiedyś i na to znaleźli sposób.
    Oni myślą, że on się teraz cofa a on po prostu, niczym roberto carlos, bierze tylko dłuższy rozbieg, aby tym mocniej kopnąć w dupę tego piłkarskiego ułoma.

    "Precz z mortadelą, niech żyją lusterka!"

    OdpowiedzUsuń
  4. Goblin, na pocieszenie może być!


    Zastanawiające jest to +/- 30% poparcia dla ewentualnej partii pani Kluzik. Być może ludzie pod wpływem emocji się machnęli i gdy ochłoną, poparcie to znacznie znacznie się zmniejszy. Z drugiej strony, kto wie czy przy stosownej kampanii nie byłoby szans na taki lub lepszy wynik. No jeśli, to to już jest poważny kandydat na zwycięzcę. Już samo odebranie władzy PO by cieszyło. Jednak bez koalicji pewnie nie obyłoby się. No to chyba tylko PiS, co nie? Takie gdybanie ale byłoby to jakieś wyjście z tej stagnacji. Co myślicie?

    OdpowiedzUsuń
  5. @Obliveon

    Kluzik ma ten problem że narazie bezdmona, pomieszkuje kątem u Waltera. Ten jednak podnosi coraz bardziej jej czynsz. Biedna kobieta chciałaby się usamodzielnić ale przez tą drożyznę nie stać jej nawet na kontener. Na domiar złego gdy skończą sie jej środki na czynsz u Waltera, ten ją eksmituje. A za oknem zima. Pozostanie caritas, może Nycz się wstawi.
    No chyba że Bronek udostępni pusty pałac. On i tak z niego nie korzysta, ponoć go tam straszy. Coś jakby rycerz zbroją pobrzękiwał.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Wszyscy
    Przepraszam. Przez ten długi weekend nie bardzo będę miał możliwość komentować. Będzie mi jednak zdecydowanie przyjemnie, jeśli Wy sobie tu porozmawiacie. Bardzo proszę.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Don Paddington
    A jednak się udało. z tej sytuacji powiem Księdzu, że na to nawet pica nie pomoże. Nawet gołąbki.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Obliveon
    Co za bzdury! Ty chyba faktycznie jesteś bardzo młody.

    OdpowiedzUsuń
  9. @goblin

    Twoje precyzyjne obserwacje postaci donka przed tym meczem godne są utrwalenia w annałach historii wspólczesnej. A przynajmniej w literaturze faktu.
    To są szczególne przeżycia. Podobnie fascynowała mnie obserwacja twarzy Mussoliniego, gdy stał przed tłumem.Potem próbował to odtworzyć Krzaklewski, ale to już nie było to co oryginał.

    Wybitne postaci tak mają.

    @Don Paddington

    A jakby tak Ksiądz spróbował im mówić: "Wiara wymaga od was byście się radowali i bawili".
    To co by się stało?

    Kto to powiedział, że smutek jest czymś bardzo bliskim grzechu?

    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  10. @jazgdyni

    Grzech martwi, smuci. Tylko tuskomatołki wtedy zagrzewają: "radujmy się!" Trochę takich jest na świecie. A grzechu... Najgorszym jest zaniedbanie relacji z Bogiem - tym grzeszą tzw. myślący i porządni ludzie. Najgorszym, ponieważ są z niego dumni.
    @
    Już dawno mądrzy ludzie zauważyli, że sport jest surogatem religii dla niepraktykujących mężczyzn (kibice). I dla sympatycznych, dzielnych i prawych młodzieńców, którzy za jedyny autorytet w życiu mają trenera. Ostatnio rozmawiałam o tym z 17-latkiem, który od 10 lat uprawia sport zawodowy. Chłopak wie, po co żyje. To JEST SMUTNE.
    Mam wrażenie, że premier chce zostać Wielkim Trenerem - dla kibiców i młodzieży. To bardzo sprytna taktyka.Ma szanse się udać.

    @goblin
    Dlatego (zob. wyżej) dzięki za przypomnienie Jacka i Placka. I za plastyczny opis autoparodii. Ja już nie mam siły tego oglądać.

    @Toyah
    Miłego wyjazdu! Inspirujący jest ten komentarz na onecie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ależ Yo!

    Mnie to prostować?

    Smutek i cierpienie to typowo polski rys w chrześcijaństwie.
    Jezus nauczał by się radować.

    A która to nasza Święta wspominała o perliczkach?

    Byłem na Zaduszkach w Meksyku.
    Wszyscy się bawią.

    I to nie ja powiedziałem, że smutek jest często zwiastunem grzechu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Toyah

    Z okazji 11.11. - przesyłam refleksję Andrzeja Waligórskiego:
    Prawda i racja

    Mój pra-pra-pra pod Somosierrą
    Zdobywał wąwóz, a z nim sławę.
    Wtedy wygraliśmy dwa : zero,
    A może i trzy : zero nawet?
    Pra-pradziad w sześćdziesiątym trzecim
    Na patrol się kozacki nadział,
    Więc pra-prababcia wzięła dzieci,
    Żeby pozbierać pra-pradziadzia...
    Mój tata w dziewięćset szesnastym,
    Kiedy w okopach tkwił z kolegą,
    Zobaczył dwóch aniołów jasnych,
    A między nimi Piłsudskiego.
    Ja się bawiłem w konspirację,
    Dali mi kolta, sto nabojów,
    A jak wracałem na kolację -
    Mama płakała w przedpokoju.

    Teraz mam syna, siedzę w chacie
    Lub słucham mów na akademiach:
    - Polska powstała w rezultacie
    O wiele poważniejszych przemian!
    Bardzo mnie cieszy, że nauka
    Wniosek wysnuła już prawdziwy:
    - Zaważył tu ogólny układ,
    Nie żadne romantyczne zrywy!
    Wtedy zazwyczaj za mną staje
    Tłum przodków, już nie tak dostojny:
    Pra-pra-pra wariat, pra-pra frajer,
    Tatko-histeryk z pierwszej wojny...
    Mundury na nich postrzelano,
    Nikt im medali nie zawiesił,
    A wstyd im przy tem, że o rany,
    Bo mogli przecież żyć jak Czesi...

    Słuchamy razem, jak pan docent
    Przerabia nas w swej publikacji,
    A jest w niej prawdy na sto procent,
    A za grosz nie ma zwykłej racji.

    Andrzej Waligórski


    Pozdrawiam! Stale czytam pełen uznania.

    OdpowiedzUsuń
  13. @jazgdyni

    Sugeruje Pan, że te dwa zdania: "Prawdziwa wiara wymaga poświęcenia i traktowania tego przeżycia bardzo serio.", oraz "Wiara wymaga od was byście się radowali i bawili." - do siebie nie pasują, albo wręcz sobie przeczą?
    Zresztą nieważne. Ja chciałem tylko docenić niewątpliwą "charyzmę" Pana Premiera, dzięki której jego pełna poświęcenia praca na rzecz futbolu, może być uważana za poważną działalność państwową.

    P.S.: O tym czego Jezus nauczał chętnie porozmawiam, choć obawiam się, że blog toyaha zupełnie wtedy "zdewocieje".

    OdpowiedzUsuń
  14. @Don Paddington

    ależ w żadnym wypadku nie sugeruję tego.
    Chciałem tylko dodać do jakże słusznego zdania Księdza drugi człon, który może spowodowałby, jeśli nie emocje, to serdeczną aprobatę słuchaczy.

    Frankenstein miał podobną "charyzmę" jak nasz Pan Premier (tzn. dzieło dra Frankensteina dla uściślenia).

    P.S. Dziękuję Księdzu, lecz chyba to nie miejsce tutaj na taką rozmowę. Ostatnio spotkałem się z całkiem nowymi tłumaczeniami (nie polskimi niestety) Nowego Testamentu, które były zastanawiająco pogodne (żadne tam New Age przypadkiem).

    OdpowiedzUsuń
  15. Sz.P.Putinsław Komoruski
    ul.Rokossowskiego 17/39
    Buda Ruska

    Szanowny Panie Prezydencie, Drogi Bronku, mortadelo ty moja!

    Pisze dziś do Pana te parę ciepłych słów bo wiem, że dla takiego patrioty jak Pan każdy 11.XI. spędzany w Polsce to czas wyjątkowo trudny i bolesny. W związku z tym, w tym liście chciałem Panu podziękować za wszystko co dotąd dla mnie i nie tylko Pan uczynił. Po pierwsze dziękuję za dzisiejszy pomysł z tymi palikotylionami. To znakomita myśl aby przyozdobić w nie całą Targowicę a jeszcze lepszy koncept aby im większa świnia i zaprzaniec tym większą dostał na swe brudne serce tarczkę. Jedna tylko prośba, aby Pan prezydent na przyszły rok wykroił sobie tarczkę największą, Pana majestat cierpi przez nadmierną skromność. Jeszcze mocniej w imieniu wszystkich represjonowanych swoim wyglądem kobiet chciałem Panu i Pana czerskim przyjaciołom złożyć serdeczne dzięki za, jeszcze jedną medialną ustawkę- demokraci z PO vs faszyści z PIS. Dzięki Wam wszystkie brzydkie baby i ich szersi w biodrach niż w horyzontach koledzy mieli pretekst aby wymknąć się z domów i choć przez chwilę nie oglądać w lustrach swych zdeformowanych przez naturę lub wynaturzenie powłok. Stokrotne dzięki, także w imieniu wszystkich przystrzyżonych na jeża i w ogóle najeżonych starych lesb. Dzięki Wam, choć przez chwilę, mogły one jak kiedyś, znów poczuć nacierających na siebie zdyszanych, muskularnych młodych samców i to bez płacenia.
    No i wyrazy uznania za te gwizdki, wreszcie można było wygwizdać tą szkodzącą Polsce, pisowską niepodległość Polski.
    Dziękuje Ci Panie prezydencie, także za to, żeś w dusznej tvp zrobił Lufcik i wpuścił tych wszystkich fajnych ludzi. Szczególnie dzisiaj dzięki za ten komentujący zajścia w tvp info srebrzysty siwizną, nieskończenie długi łańcuch skończonych kretynów i idiotów. Zaiste będzie co niedługo wieszać na choince, zwłaszcza że taki wielki łańcuch idealnie skomponuje się z pękatą bombką jaką zawieszę na cześć Pierwszej...yyyyy....lepszej?

    OdpowiedzUsuń
  16. Panie prezydencie to tylko jeden dzień a jaki już dług wdzięczności dla Pana. Zaprawdę rośnie on nawet szybciej niż narasta dług publiczny.
    A co z resztą słonecznych dni, które podarował nam Pan, odkąd wzbił się na firmament polskiego życia publicznego? Jak je opisać jak zawrzeć w jednym edytorze tekstowym albo nie zużyć na to morza ba! Bajkału atramentu? Ponieważ, jak mówi Pański wielki przyjaciel Pan Nycz, jest Pan potomkiem Salomona, pozwalam sobie powołać się na niego i znaleźć godne prezydenckiego praszczura rozwiązanie. Ono jest jedno, należy podążać za Pana głosem, za skrzydlatym słowem za nieśmiertelną myślą, będącą niczym manna z nieba dla głodnego Pańskiej mądrości ludu. No więc po pierwsze dziękuje Panu w imieniu młodzieży miast i wsi. Pan w paru myślach zawarł im wszystko co powinni wiedzieć o wzajemnych relacjach damsko-męskich. Od teraz, każdy pewny siebie młody chłopak grę wstępną zawęzi li tylko do mowy krótkiej o swej długiej kiełbasie. Zaraz potem, aby nie być gołosłownym, zaciągnie za włosy swą niewiastę w krzaki celem demonstracji rzeczonej armaty. Że to brak szacunku, nie szkodzi, to kaszaloty a poza tym od czegoś trzeba zacząć. Dzięki także za ten majowy passus o wodzie która ma to do siebie że spływa. Ta Pana tak donośna odezwa do dziś nie wybrzmiała jeszcze w popowodziowych kontenerach, które mają to do siebie że cuchną i grzybieją. Jednakże ludzie, którzy rzekomo stracili wtedy wszystko, gorąco zaprzeczają temu w tvn, mówiąc że mają przecież Pańskie słowa a to więcej niż kiedykolwiek posiadali.
    Jeśli jesteśmy już przy wodzie, dziękuję Panu za Nałęcza. Ten gigant naszych czasów kolos na dwóch wzmocnionych lewych nogach, pewnego razu poczuł się tak pewnie, że postanowił podważyć Pańską Myśl. Otóż udowodnił on na sobie że nie każda woda spływa. Jego woda z mózgu cały czas dzielnie trzyma swój poziom w okolicach stanu alarmowego. O Nieokiełznany i toś przezwyciężył. Powołując Nałęcza na doradcę wytłumaczyłeś szemrzącemu już ludowi, że woda Nałęcza owszem ma to do siebie, że nie spływa ale to nie zasługa jego wyjątkowości a skutek Twojej dla niego nominacji. Zaraz po niej bowiem wybiło z trzewi Nałęcza nowe źródło, wody sodowej i to ono oddolnie utrzymuje poziom przyrodzonej mu wody z mózgu. Od wtedy każdy nowy członek PO w ramach inicjacji partyjnej wypija duszkiem butelkę Nałęczowianki i spokój w partii murowany. Dziękuję więc także za Nałęczowiankę.
    W imieniu swoim i Nergala, dziękuję Panu za wspomnianego już Nycza i za jego błogosławieństwo „Oby Urban nie Orban” jakiego udzielił Panu w warszawskiej Katedrze.
    O Wielki Światowidzie o 5 dupach zamiast jednej dawno utraconej twarzy!, przekazuje Ci także zbiorowe podziękowania w imieniu GRU, FSB, KGB, NKWD, UB, SB, ZOMO, ORMO, SLD i PZPO za skrzydlate Twoje słowo, którym łaskawie objąłeś swego czasu twego miernego poprzednika. „Prezydent będzie gdzieś leciał i wszystko się zmieni” Nie mogę już doczekać się Łuku Triumfalnego z tym napisem w złocie. Niestety nie wszyscy Cię posłuchali i nie wszystko się zmieniło, jeden jeszcze żyje a jego popularność może wzbić się w każdej chwili choćby i na drzwiach od stodoły.
    I na koniec za to właśnie kazał najserdeczniej Panu podziękować sam zainteresowany.

    Łącze wyrazy obrzydzenia i gorącą nadzieję aby z nadczłowieka pod ciśnieniem ostał się ino podczłowiek z nadciśnieniem.

    OdpowiedzUsuń
  17. @goblin
    Ja szczerze podziwiam Twoje zaangażowanie, niemniej bardzo bym Cię prosił, żebyś nie wykorzystywał tego blogu do swoich retorycznych popisów. Szczególnie gdy one nijak nie mają się do tematu notki, no a przede wszystkim ich styl bardzo obniża standard do którego udało nam się przez te niemal trzy lata przyzwyczaić.
    Ponieważ sytuacja jaką mamy, dramatycznie zaczyna przypominać ordynarne spamowanie, co byś powiedział na założenie własnego bloga i pisanie na własny rachunek?

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak Toyah sugeruje w swoim felietonie, mało jest przypadkowości w tym co dzieje się na naszej scenie politycznej.
    Scenariusze zostały precyzyjnie rozpisane.

    Do tych spostrzeżeń wpisują się dobrze rozważania m.in. Kataryny.
    Stwierdza ona, że działania Joanny Kluzik-Rostkowskiej zostały starannie zaplanowane i stanowią pierwszy etap długiej akcji, która będzie trwała aż do wyborów.
    Teraz co kilka dni jakiś polityk z tej właśnie grupy rozłamowców będzie wytwarzał medialny hałas, koncentrując na sobie światła wszystkich mediów.
    Wydarzenia z przedwczoraj z Michałem Kamińskim potwierdzają taki scenariusz jak najbardziej.
    A dzisiaj, prasa już zdążyła podać, iż Poncyliusz, koło mnie, w Wejherowie, szykuje następną hecę i niewątpliwie, na parę dni sępy będą miały co jeść.
    Potem może będzie Bielan, potem Kowal, chociaż co do tego posła byłoby mi dosyć przykro.

    O co w tym chodzi?
    Taki proces został podobno przygotowany przy współpracy Schetyny, lub Palikota, albo obu naraz.
    I chodzi o to by wyciągnąć jak największą grupę posłów poza PIS, a wtedy Platforma mogłaby pokazać środkowy palec Pawlakowi i PSL.

    I mielibyśmy w końcu, jakże upragniony przez niektórych nowy, piękny POPIS.
    Premier już bez zbytecznych przerw mógłby zająć się piłką, a krajem administrowaliby Vincent Rostowski z Kluzik Rostkowską.

    I zapanowałby błogi pokój i ogólna radość.

    Plan iście szatański? Zobaczymy jak będzie się rozwijał.

    OdpowiedzUsuń
  19. @All

    http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101110&typ=po&id=po61.txt

    http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101110&typ=po&id=po01.txt

    Po lekturze tych dwóch tekstów, tytuł niniejszej notki toyaha razi zbyt wielką powściągliwością.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zastrzegam wyraźnie, że ja nie mam żadnego dostępu do osób zaangażowanych, ani do wiadomości, które powinny od nich pochodzić, jako od twórców wydarzeń. Mimo to, na sam zdrowy rozum, sytuacja jest aż nadto, można powiedzieć, aż prymitywnie przejrzysta.

    Pierwsza kwestia to: lojalność a zdrada. Są sytuacje, w których należy odmówić dalszej lojalności. Ale musiała przedtem być. Nie ma odmowy lojalności wtedy, gdy jej nie było, albo już dawno ustała tyle, że skrycie. Uczciwy człowiek najpierw zwalnia się z lojalności, którą był przyrzekł, a dopiero potem występuje przeciw.
    Obie panie i wiadomy pan (2+1) kompromitują się pozwalając na eksploatację „obocznie rozniecanych” wątpliwości, że Jarosławowi nigdy nie oferowały lojalności, bo tę, oferowały śp. Lechowi. Nagle okazuje się, że istnieje taka fronda pod ksywką: „muzealnicy”. Przedtem fronda była tajna, teraz jest jawna, a każde z tercetu 2+1 dotychczas po prostu walenrodziło sobie. Ciekawe, jaka byłaby ich ocena czynów płk Kuklinowskiego*/.

    Skoro jednak ten wrzód dorastał dość długo, to powstaje pytanie o osobowy skład nowego przywództwa w PiS, gdyby Jarosław wsiadł był do tego samolotu? I to jest pytanie najbardziej interesujące. Nadal niewyłączona wersja zamachu zmusza tu bowiem do założenia, że w takim przypadku musiałby być dopięty personalny plan obsadzenia stanowisk. Nie wsiadł i od tego wszystko się pokiełbasiło.

    */ tego z „Potopu”, bo pytanie ww. o śp. płk Kuklińskiego byłoby dla Jego pamięci obraźliwe.

    OdpowiedzUsuń
  22. @All

    Jak zostało mi oznajmione powyżej, piszę tu po raz ostatni(no chyba że i ten wpis się nie ukaże). W związku z tym chciałem przez wypisanie Nicków, podziękować wszystkim, którzy nie wzięli mnie tu od razu za śmiecia, agenta i spamera i wymieniali ze mną poglądy zamiast jednostronnych połajanek:
    jazgdyni, orjan, latinitas, Obliveon, Yo, PLK, JJSZ, kazef, jeśli kogoś pominąłem przepraszam.
    Jazgdyni, Panu szczególne dzięki, bo choć się początkowo spięliśmy, okazał mi Pan wielkoduszność.
    Gdyby ktoś z Państwa miał jeszcze ochotę, kiedykolwiek, czymkolwiek się ze mną podzielić, zostawiam pod spodem swojego meila.
    Pozdrawiam.

    mohamed757@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Czemu więc Panu tak ze mną źle?, czy może dlatego że nie daje Panu okazji aby potraktować mnie belfrem typu ”nie zrozumiałeś”, „mylisz się”, „co za bzdury”, czy może też, dlatego że za często przedstawiałem niezależny od Pana punkt widzenia na poruszane sprawy (temat kubusia, donia itp.) a może jak w przypadku wojewódzkiego Gospodarz musi zawsze błyszczeć na tle swego gościa? Wszystkiego po trochu jednak kluczem do zrozumienia istoty rzeczy jest coś głębszego to Pana deklaracja, iż to co Pan robi to poezja konfesyjna. Pan ma natchnienie płynące od Boga. A skoro tak niech nikt nie waży się z Pana pisaniem owocem boskiego natchnienia rywalizować, konkurować albo nawet sąsiadować. Teraz rozumiem czemu Pan się wyniósł z S24, czemu nie lubi tak Karnowskiego, który zlekceważył Pana w Warto Rozmawiać, i nie lubi pan kluzik i innych sztabowców Pis, którzy nie zapewnili godnego Pańskiemu natchnieniu audytorium.
    A co ja z tego wszystkiego mam dla swojej magisterki? Paradoksalnie swoją bezwzględną walką o uznanie poetyckiej nadzwyczajności udowodnił mi Pan, swoją zwyczajność właściwą każdemu mieszkańcowi kraju nad Wisłą. Pana alergia na mnie objawiła się i przebiegła w ten sam sposób jak alergia Tuska na Rokite czy Kaczyńskiego na Migalskiego. Wszystkimi nami rządzi prywata, jesteśmy w stanie dla niej poświęcić wszystkich i wszystko. Mam nadzieję, że uda mi się w mojej pracy dokładnie wytłumaczyć ten najgorszy dla rozwoju polskiej demokracji mechanizm, bo to że on jest wszędzie, razem z Panem udało nam się doskonale udowodnić. Za te korepetycje z polskości jeszcze raz dziękuję Panie Profesorze, no i czytam Pana dalej, teraz to dla mnie jeszcze ciekawsze.

    OdpowiedzUsuń
  24. @toyah
    Panu jako Gospodarzowi tego miejsca winien jestem osobne podziękowania i pożegnanie.
    Jak już kiedyś pisałem czytam Pana od dwóch lat. Wiele z Pana tekstów pomogło mi wykrystalizować sobie pogląd na Polskę i Polaków. Nie będę ukrywał, że jestem studentem politologii i Pańskie obserwacje są dla mnie skarbnicą wiedzy pod kątem przyszłej magisterki. Przez te dwa lata powstał mi w głowie szkielet tej pracy magisterskiej, ale aby zweryfikować jego prawdziwość musiałem skonfrontować sobie to co Pan pisze z tym jaki Pan jest(oczywiście z tego tylko co Pan ujawnia przez Własne pióro). Trochę mnie Pan rozczarował bo sądziłem, że zajmie mi to nieco więcej czasu niż te niespełna 2 tygodnie odkąd jestem tu aktywny. Proszę mi więc pozwolić napisać jeszcze coś o tym mechanizmie, który dzięki Panu zaobserwowałem. Pierwszy mój wpis(30.X) spotkał się z Pana całkiem życzliwym przyjęciem, prosił Pan nawet abym pozostał na tym forum. Za następne 3 dłuższe wpisy (31.X.) też był Pan mi wdzięczny a nawet stwierdził, że mogłyby być jeszcze dłuższe. (5.XI.) napisałem tekst dużo dłuższy, tym razem nic Pan na to nie napisał. Wreszcie (6.XI), w związku z kluzikowym tematem, pozwoliłem sobie zadać kilkanaście wg. mnie merytorycznych pytań o aktualną i przyszłą kondycję Pisu. Nie uznał Pan za stosowne odnieść się na serio do żadnego z pytań, za to po raz pierwszy mnie Pan wtedy zaszufladkował jako element wrogi w dodatku tchórzliwy a co więcej zarzucił, że pisze za długo na co sam Pan wcześniej mi zezwolił. Od wtedy(7.XI) zmienił Pan najwyraźniej taktykę i postanowił mnie przemilczeć i przeczekać, niesłusznie chyba zakładając, że jeśli opłaconemu sukinsynowi nie dać się sprowokować ten pójdzie sobie gdzie indziej. Ja jednak zostałem, co musiało Pana zdziwić i zirytować bo komentarz (9.XI), w którym nie szczędziłem Panu pochwał, zbył Pan z prawdziwie belferską oschłością. No i wreszcie 11.XI. przeciął Pan wrzód frustracji. Oberwało mi się, że jestem retorycznie popisującym się, obniżającym standardy i piszącym nie na temat spamerem, który wykorzystuje ten blog i mówiąc Panem „powinien wypierdalać”. Niech wszyscy pozostali tu komentujący, jeśli im się oczywiście chce, ocenią sprawiedliwość tych słów. Każdy może przecież zobaczyć że pod i nad moim znienawidzonym wpisem, jest temat „11 listopada” tak samo nie na temat jak i mój. Jeśli za spam i retoryczny popis wziąć formę listu jaką przyjąłem, w komentarzu nade mną zamieszczony został długi wiersz(choć nie samego autora), a inni blogerzy ciągle zamieszczają jakieś linki luźno lub wcale nie nawiązujące do treści komentowanego tekstu. Napisał Pan że możemy sobie tu pogadać pod Pana nieobecność, trzeba było zastrzec że z wyjątkiem goblina, bo ja moim komentem chciałem tylko z innymi rozpocząć dyskusję o tym jak odbieramy oprawę i prezydenta w dniu Niepodległości. Chyba nikt na tym forum w tak krótkim czasie, tak sie angażując, pisząc na temat a co więcej cytując i chwaląc nieustannie Gospodarza, nie nasłuchał się tylu zjadliwości i obelg. Dziękuję za to Panu.
    Przez swą niesprawiedliwość wykrystalizowało się bowiem to o co Panu naprawdę chodzi, a chodzi o to żebym wypierdalał. I każdy pretekst jest dobry aby to osiągnąć.

    OdpowiedzUsuń
  25. @toyah
    Panu jako Gospodarzowi tego miejsca winien jestem osobne podziękowania i pożegnanie.
    Jak już kiedyś pisałem czytam Pana od dwóch lat. Wiele z Pana tekstów pomogło mi wykrystalizować sobie pogląd na Polskę i Polaków. Nie będę ukrywał, że jestem studentem politologii i Pańskie obserwacje są dla mnie skarbnicą wiedzy pod kątem przyszłej magisterki. Przez te dwa lata powstał mi w głowie szkielet tej pracy magisterskiej, ale aby zweryfikować jego prawdziwość musiałem skonfrontować sobie to co Pan pisze z tym jaki Pan jest(oczywiście z tego tylko co Pan ujawnia przez Własne pióro). Trochę mnie Pan rozczarował bo sądziłem, że zajmie mi to nieco więcej czasu niż te niespełna 2 tygodnie odkąd jestem tu aktywny. Proszę mi więc pozwolić napisać jeszcze coś o tym mechanizmie, który dzięki Panu zaobserwowałem. Pierwszy mój wpis(30.X) spotkał się z Pana całkiem życzliwym przyjęciem, prosił Pan nawet abym pozostał na tym forum. Za następne 3 dłuższe wpisy (31.X.) też był Pan mi wdzięczny a nawet stwierdził, że mogłyby być jeszcze dłuższe. (5.XI.) napisałem tekst dużo dłuższy, tym razem nic Pan na to nie napisał. Wreszcie (6.XI), w związku z kluzikowym tematem, pozwoliłem sobie zadać kilkanaście wg. mnie merytorycznych pytań o aktualną i przyszłą kondycję Pisu. Nie uznał Pan za stosowne odnieść się na serio do żadnego z pytań, za to po raz pierwszy mnie Pan wtedy zaszufladkował jako element wrogi w dodatku tchórzliwy a co więcej zarzucił, że pisze za długo na co sam Pan wcześniej mi zezwolił.

    OdpowiedzUsuń
  26. Od wtedy(7.XI) zmienił Pan najwyraźniej taktykę i postanowił mnie przemilczeć i przeczekać, niesłusznie chyba zakładając, że jeśli opłaconemu sukinsynowi nie dać się sprowokować ten pójdzie sobie gdzie indziej. Ja jednak zostałem, co musiało Pana zdziwić i zirytować bo komentarz (9.XI), w którym nie szczędziłem Panu pochwał, zbył Pan z prawdziwie belferską oschłością. No i wreszcie 11.XI. przeciął Pan wrzód frustracji. Oberwało mi się, że jestem retorycznie popisującym się, obniżającym standardy i piszącym nie na temat spamerem, który wykorzystuje ten blog i mówiąc Panem „powinien wypierdalać”. Niech wszyscy pozostali tu komentujący, jeśli im się oczywiście chce, ocenią sprawiedliwość tych słów. Każdy może przecież zobaczyć że pod i nad moim znienawidzonym wpisem, jest temat „11 listopada” tak samo nie na temat jak i mój. Jeśli za spam i retoryczny popis wziąć formę listu jaką przyjąłem, w komentarzu nade mną zamieszczony został długi wiersz(choć nie samego autora), a inni blogerzy ciągle zamieszczają jakieś linki luźno lub wcale nie nawiązujące do treści komentowanego tekstu

    OdpowiedzUsuń
  27. Napisał Pan że możemy sobie tu pogadać pod Pana nieobecność, trzeba było zastrzec że z wyjątkiem goblina, bo ja moim komentem chciałem tylko z innymi rozpocząć dyskusję o tym jak odbieramy oprawę i prezydenta w dniu Niepodległości. Chyba nikt na tym forum w tak krótkim czasie, tak sie angażując, pisząc na temat a co więcej cytując i chwaląc nieustannie Gospodarza, nie nasłuchał się tylu zjadliwości i obelg. Dziękuję za to Panu.
    Przez swą niesprawiedliwość wykrystalizowało się bowiem to o co Panu naprawdę chodzi, a chodzi o to żebym wypierdalał. I każdy pretekst jest dobry aby to osiągnąć.

    OdpowiedzUsuń
  28. @goblin

    Dziękuję za pozdrowienia. Moim zdaniem nie zrozumiałeś tej niby-przygany, którą Toyah przyjaźnie Ciebie uraczył. Pozwól zatem, że i ja przyjaźnie powiem, co myślę o Twoich komentarzach.

    Po pierwsze, masz duży dar, który określiłbym jako kwiecistość słowa. Obawiam się jednak, że ten dar zbytnio ponosi Cię w stronę fajerwerków słownych.
    Sam nieraz pośmiałem się przy nich, ale kosztem utraty uwagi co do treści, którą chciałeś przekazać. Zważ, proszę, że mało strawna jest potrawa przyrządzona z samej soli attyckiej.

    Osobnym problemem jest pewien brak umiaru w środkach wyrazu. Wchodzisz na wysokie „c” i ciągniesz tam nieco za długo. To morduje większość Twoich dowcipów. Nie pozwala im wybrzmieć.
    Dochodzi kwestia nastroju. Co jakiś czas, proszę bardzo, ale dowcipne docinki długo ciągnione a la longue tracą lekkość.

    To jest skojarzone (gdzie przyczyna, a gdzie skutek?) z przydługimi wypowiedziami. Sam mam do takich skłonność, lecz komentarze blogerskie muszą mieć swoje tempo. Pożądane są wypowiedzi jędrne, ale w miarę lakoniczne, jak z agory w Sparcie.

    NB.: Moim zdaniem, najlepszym wzorem jest tu konstrukcja frazy bluesowej tyle, że mi talentu brakuje.

    Zauważ, że większość z tej krytyki traciłaby aktualność, gdyby to był Twój blog a wypowiedzi byłyby wpisami otwierającymi. W tym zakresie Toyah ma rację i niepotrzebnie poczułeś się dotknięty. Stanowczo powinieneś otworzyć swój blog. Chętnie tam Ciebie poczytam.
    Co nie znaczy, że masz stąd znikać, lecz nie zawadzi nowa równowaga formy i treści.

    Napisałem to właśnie w nadziei, że nie znikniesz.

    OdpowiedzUsuń
  29. @toyah
    Przepraszam ale zauważyłem że mi edytor coś poprzestawiał(pierwszy tekst powinien być ostatni) a i dziurę zrobił co uzupełniam, sorry

    Od wtedy(7.XI) zmienił Pan najwyraźniej taktykę i postanowił mnie przemilczeć i przeczekać, niesłusznie chyba zakładając, że jeśli opłaconemu sukinsynowi nie dać się sprowokować ten pójdzie sobie gdzie indziej. Ja jednak zostałem, co musiało Pana zdziwić i zirytować bo komentarz (9.XI), w którym nie szczędziłem Panu pochwał, zbył Pan z prawdziwie belferską oschłością. No i wreszcie 11.XI. przeciął Pan wrzód frustracji. Oberwało mi się, że jestem retorycznie popisującym się, obniżającym standardy i piszącym nie na temat spamerem, który wykorzystuje ten blog i mówiąc Panem „powinien wypierdalać”. Niech wszyscy pozostali tu komentujący, jeśli im się oczywiście chce, ocenią sprawiedliwość tych słów. Każdy może przecież zobaczyć że pod i nad moim znienawidzonym wpisem, jest temat „11 listopada” tak samo nie na temat jak i mój. Jeśli za spam i retoryczny popis wziąć formę listu jaką przyjąłem, w komentarzu nade mną zamieszczony został długi wiersz(choć nie samego autora), a inni blogerzy ciągle zamieszczają jakieś linki luźno lub wcale nie nawiązujące do treści komentowanego tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  30. Autorze kochany,

    Ty tam piszesz teraz pewnie tekst o tym, jak nas właśnie te okurwieńce mordują - politycznie na razie, chociaż i fizycznie też już zaczęli.

    Ja natomiast, słabością złożony dzisiaj, spędziłem czas nad biografią
    Fryderyka II, króla Prus. Pada w niej takie zdanie mniej więcej, że
    Prusy fryderycjańskie to taki rzadki w historii przypadek, że armia ma państwo.
    No i jak tu u Ciebie czytam, to sobie myślę. Oto piłkarz, który ma państwo. Zamiast fryckowych koszar - boiska. Zamiast sołdatów - piłkarzyki ganiają. Matko jedyna, i śmieszno, i straszno.

    Co do kolegi Goblina, to ja wiem, jak to jest. Na S24 jak byliśmy, to już tak się świetnie u Ciebie czułem, że pozwalałem sobie na pisaninę dowolną. Nie ja jeden zresztą. Aż jedna pani się wyraziła, że musisz odzyskać swój własny blog. Tak było, bo naprawdę czułem się jak w domu. Swobodnie. Magia miejsca, rozumiesz.

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  31. @goblin

    Czytając Twoje pożegnanie adresowane do Toyaha raptem popadłem w skojarzenia, jakby ktoś na odchodnym mówił: "ale was wszystkich nabrałem".

    Czy byłbyś uprzejmy zapewnić, że się mylę.

    OdpowiedzUsuń
  32. @jazgdyni
    Myślę że to już się zaraz skończy. Tak jak wiele razy wcześniej. Przyznaję że mam małą orientację, bo nie jestem w Polsce, ale myślę że to przetrzymamy bez większych strat.

    OdpowiedzUsuń
  33. @orjan
    Głupio to mówić, ale wygląda na to że Prezydent miał zbyt dobre serce. I niebezpiecznie mały ładunek nieufności.

    OdpowiedzUsuń
  34. @tayfal
    Nic nie piszę. Napiszę w poniedziałek. A Twoje porównania są nietrafione.

    OdpowiedzUsuń
  35. @Autor

    Prusy, cholera. No może i faktycznie, nie trafione. Wiesz, jak to jest. Przeczytasz książkę zapadająca, to potem się wszystko kojarzy jak temu żołnierzowi z dowcipu.

    OdpowiedzUsuń
  36. @toyah

    "Prezydent miał zbyt dobre serce. I niebezpiecznie mały ładunek nieufności."

    W 2006r. osoby będące znacznie bliżej szczytów PiS (co nie znaczy na samym szczycie) zwierzały mi się z wrażenia takiego dysonansu ("Lech a Jarek w polityce kadrowej"), skłonny byłem nie wierzyć.

    Jeśli tak było, to śp.Lechowi ujmy nie przynosi. Po prostu on pierwszy wszedł na rządową scenę. Wtedy z pewnością rozpoczęło otaczanie go "swoimi ludźmi". Stąd powstał inny krąg kadrowy, niż wokół Jarosława.

    Dopiero teraz wychodzi to w całej krasie, gdy właśnie aktywa zostają uaktywnione.

    Lech był gentlemanem starszego formatu. Sądził ludzi otoczenia swoją miarą: "Ja ich obdarzam lojalnością, to oni mnie też będą."
    To jest skutek pragnienia życia wśród ludzi określonej cywilizacji.

    Tusk tego nie ma. Ale, czy to jest komplement?

    OdpowiedzUsuń
  37. @tayfal
    No wiesz! Ja bym w życiu nie ośmielił się kwestionować Twoich refleksji na tematy historyczno-literackie. Tu jestem skończonym tumanem. Mój komentarz odnosił się wyłącznie do uwag na temat tego bloga, Salonu i takich tam.

    OdpowiedzUsuń
  38. @orjan
    I jeszcze ten Kaczmarek.
    A o ujmie oczywiście że nie ma mowy.

    OdpowiedzUsuń
  39. @All but one
    Dopiero teraz znalazłem możliwość a przede wszystkim ochotę na przeczytanie kolejnej serii komentarzy naszego magistranta. I kto mi teraz powie, że ja nie mam nosa? Sam aż podskoczyłem ze zdziwienia.

    OdpowiedzUsuń
  40. @All

    Polecam bardzo ciekawy wywiad z panem Jarosławem Markiem Rymkiewiczem
    Cały wywiad znajdziecie w "Naszym Dzienniku"

    OdpowiedzUsuń
  41. @Toyah

    No to stałeś się Toyahu Tematem Swojej Pierwszej Pracy Magisterskiej !
    Jak będziesz (w co nie wątpię) Tematem Pracy Doktorskiej to twoje dzieło zostanie historycznie ugruntowane.

    Strasznie jestem ciekawy jaki właściwie jest temat tej magisterskiej pracy? Czy:
    "Niezależna myśl społeczna w internecie w okresie medialnego terroru". Lub:
    "Powstawanie sekt w oparciu o niszowe blogi internetowe".

    Czego to ludzie nie robią, żeby się wkupić w łaski Systemu.

    OdpowiedzUsuń
  42. @jazgdyni @ toyah

    & last but not least: @goblin

    Zapytałem wyraźnie i jednoznacznie co do treści, czy goblin*/ przyszedł tu pogadać, czy poprowokować? Odpowiedzi dotychczas brak, Toyah już wrócił, więc trzeba przyjąć wersję bardziej zabawną.

    Zabawne jest bowiem to, że młode pokolenie działa w przekonaniu, że bez przerwy wynajduje proch. To, niestety, również dowód upadku wiedzy i zachwiania pokoleniowej przechodniości doświadczenia.

    Chodzi mi o to, że osoba mojego (i wielu tu piszących) doświadczenia życiowego podobne prowokacyjki nauczyła się błyskawicznie rozpoznawać juz, co najmniej, jakieś 30 lat temu, o ile nie wcześniej.

    Czas ten był wystarczająco długi, aby poznać wszelkie sztuczki, a przynajmniej podstawowe oznaki nakazujące ostrożność i powodujące automatyczne przejście we własnych wypowiedziach na "tryb chroniony", aż się sytuacja wyjaśni.
    To jest w moim pokoleniu nabyte niczym w doborze naturalnym u Darwina. Ostatnio stało sie z powrotem konieczne, co jest wystarczającym komentarzem do "dzisiejszych czasów".

    Ostatni akapit kieruję właśnie do goblina w trosce, żeby kitu pozyskanego z takich trybów chronionych nie włączał do poważnej pracy naukowej.
    W nauce prawda powinna być przed Platonem, czyż nie?

    W granicach ujawnionego tu talentu, już lepiej wznowić pismo Murziłka, czy inny Krokodił.

    -----
    */ nomen-omen - fantastyczne stworzenie występujące w brytyjskich baśniach i legendach. Jest tam przedstawiane jako istota zła lub jedynie złośliwa.

    OdpowiedzUsuń
  43. @jazgdyni
    Pewnie że to frajda być tematem prac naukowych. Niestety, jeśli idzie o ten akurat blog, nie bardzo widzę, co on by tu mógł mądrego napisać.

    OdpowiedzUsuń
  44. @orjan
    Jeszcze nie wróciłem. Wracam wieczorem. Ale zgoda - wersja zabawowa jest jak najbardziej do przyjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  45. @Toyah

    Nie martw się, jak się spręży to napisze.

    Tata - medyk, zawsze przypominał, że u niego na roku najlepsza praca miała tytuł "Wpływ pozycji kucznej na akt defekacji".

    OdpowiedzUsuń
  46. All
    Zawsze gdy pojawia się na tym blogu taka krzykliwa "dusza towarzystwa" jak @goblin, odechciewa mi się komentować. Grafomańskie popisy i słowotok zawsze zwiastują prowokatora.
    @Toyah
    Niestety nie trzeba nic mądrego napisać, żeby dostać dyplom, zwłaszcza z takich dziedzin jak politologia czy kulturoznawstwo.
    Toyahu, bardzo Cię tu brakowało.
    @Sagittarius
    Dziękuję za link do wywiadu z Rymkiewiczem i też wszystkim polecam. On ma absolutną rację.

    OdpowiedzUsuń
  47. @Marylka

    Właśnie tak myślałem, że przeszłaś na "tryb chroniony".

    Witamy z powrotem!

    OdpowiedzUsuń
  48. A mnie udało się być w sobotę na konwencji samorządowej PiS w Nowym Sączu z udziałem p. Jarosława Kaczyńskiego. Dobrze go czasem zobaczyć i usłyszeć ,,na żywo".

    OdpowiedzUsuń
  49. Mówił m.in.,że w badaniach naukowych przeciętnej inteligencji poszczególnych narodów przeprowadzonych przez Niemców zajęliśmy wysokie 3 miejsce (106) zaraz po Niemcach i Holendrach (po 107). To akurat widać na tym blogu :)

    I, że wartości wcale nie muszą stać w sprzeczności z szybkim rozwojem czego przykładem może być katolicka Bawaria. Przed wojną najbiedniejsza a dziś najbogatsza i najbardziej uporządkowana część Niemiec i Europy.

    OdpowiedzUsuń
  50. @Orjan
    Dzień dobry! Po części chroniłam się w lesie, a tam mogłam porozmyślać nad teorią J.M. Rymkiewicza i jakie z niej należałoby wyciągnąć konsekwencje.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...