Ledwo nam odszedł Keith Emerson, a tuż za nim, pokonany przez tego cholernego raka, w ową tak okropnie niezbadaną drogę, udał się Greg Lake, głos pierwszego King Crimson i Emerson Lake and Palmer właśnie. Wielki muzyk, kompozytor, cudowny wokalista, niezwykły głos. Miałem okazję słuchać go na żywo tylko raz, podczas pamiętnego koncertu w katowickim Spodku w roku 1997. Był już wtedy stary i gruby, niemal tak, jak dzisiaj ja, jego dawny głos to już była historia, no ale to był wciąż on: Greg Lake, którego pamiętaliśmy czy to z klasycznego dziś już, napisanego w wieku 12 lat, „Lucky Mana”, z „Epitaph”, „Moonchild”, „Take a Pebble”, „From the Beginning”, czy wreszcie z tego, czego tu sobie dziś będziemy słuchać. Skupmy się więc proszę i spróbujmy docenić wagę tego, co się wczoraj właśnie stało.
"I stało się tak. A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
The Chosen, czyli Wybrani
Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...
-
W związku z aktualnymi tragicznymi zdarzeniami, jakie spadły na naszą Polskę, ogarniają nas najróżniejsze refleksje oraz wspomnieni...
-
W dawnych jeszcze czasach, za gnijącej komuny, ale też później, gdy jakże błędnie zdawało się, że owa komuna odeszła już w komplet...
-
Jako że, jak to mówią Amerykanie, „long time no see”, przyszedł czas, by się odezwać i wytłumaczyć, a jednocześnie dorzucić do tego ki...
Tę informację usłyszałem, jadąc wczoraj autem w radiowej Trujce, jak to pan Gabriel pisze. Niedźwiedzki rzucił wzmianką nt. śmierci Grega Lake'a, puścił "C'est la vie", a potem całą godzinę tłukł Johna Lennona.
OdpowiedzUsuńI tyle było o wokaliście ELP...
@Pan jeleń
OdpowiedzUsuńNiedźwiecki to idiota. W mundurze.