Gdyby ktoś nie miał okazji, pragnę
poinformować, że od wielu już lat noszę stale przypięty do klapy płaszcza, czy
marynarki, antyaborcyjny znaczek przedstawiający stópki dziesięciotygodniowego
dziecka. Kiedyś owe stópki były złote, ale niefortunnie je zgubiłem, i dziś mam
białe, ale to są wciąż te same stópki od lat. Czemu je noszę? Uczciwie powiem,
że nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć krótko, a jednocześnie wyczerpująco.
Trochę oczywiście dlatego, że trzymam stronę życia poczętego, trochę też
dlatego, że bardzo mi się te stópki podobają i uważam, że dzięki nim również
moja ściśle estetyczna wartość rośnie. No ale oczywiście o tym mógłby opowiadać
znacznie dłużej i głębiej, tyle że ani nie ma tu na to miejsca, ani też temat
nie ten.
O cóż więc chodzi? Otóż spotykałem się
wczoraj z ludźmi bardzo bliskimi, których szanuję i kocham, którzy jednak, gdy
chodzi o politykę, zachowują pozycje zbliżone, by nie powiedzieć tożsame z
tymi, które znamy z demonstracji KOD-u, oraz innych, stowarzyszonych
organizacji. Spotkanie upłynęło w atmosferze przyjaznej, bez jakichkolwiek
odniesień do spraw natury ogólnej, jednak kiedy już wychodziłem, mój przyjaciel
zauważył wspomniane wcześniej stópki i zapytał: „A co to takiego?” „Stópki”,
odpowiedziałem. „Rozumiem, że to taka demonstracja”, zapytał przyjaciel, a ja
na to, że owszem, mniej więcej taka sama, jak te przypinki z napisem „KOD”.
Pożegnaliśmy się i to był koniec tej przygody. A ja dopiero wtedy zacząłem
myśleć.
Rzecz bowiem w tym, że tu, jak pewnie
nigdzie indziej tak wyraźnie, nie ujrzałem różnicy między dwiema postawami,
które determinują nasze dzisiejsze wybory, a które, co zostało już stwierdzone
wielokrotnie, stanowią źródło naszego dzisiejszego nieszczęścia w postaci
autentycznej wojny domowej. Otóż rzecz tak naprawdę sprowadza się do tego, że
oni chodzą z przyczepionymi do czapek znaczkami KOD-u, a my nosimy stópki
dziesięciotygodniowego płodu i to ukazuje najwyraźniej to co tak naprawdę jest
źródłem owej wojny, mianowicie starcie dwóch cywilizacji. Po tamtej stronie my
możemy dojrzeć, wbrew temu co się nam może zdawać, naprawdę wiele
najróżniejszych postaw, a więc nie tylko dawnych ormowców, czy dzisiejszych
humanistów, ale ludzi często niemal dokładnie takich samych jak my, różniących
się od nas niemal wyłącznie tym, że my popieramy „dobrą zmianę”, a oni
nienawidzą Jarosława Kaczyńskiego i życzą mu gwałtownej, najczęściej bolesnej
śmierci. Dlaczego? Tego niestety sobie tu nie wyjaśnimy, ale taka jest właśnie
prawda. My walczymy o życie, a oni o coś co nazwali demokracją.
Prawda wydaje się jednak też być taka, że
prawdziwą przyczyną tego dramatu jest też to – a przykład z obiema przypinkami
pokazuje to bardzo precyzyjnie – że oni tak naprawdę nas nienawidzą za to, że
mamy to, czego im brakuje, a mianowicie tę konsekwencję, organizację, ów moralny
porządek, jakiego symbolem są wspomniane stópki. Oni patrzą na nas, widzą ów
prosty gest zaczynający się na Kościele, Wierze, patriotyzmie, a kończący się
konsekwentnie na walce o ochronę życia poczętego i sprzeciwie wobec wszelkiego
typu wynaturzeniom i nagle uświadamiają sobie ów straszny fakt, że tak naprawdę
oni wobec tego wszystkiego stoją z pustymi rękami i ze znaczkiem KOD-u
przeczepionym do czapki. To jest ów poziom wartości, którzy oni są w stanie
określić w sposób w miarę jasny: nienawidzimy PiS-u i bronimy demokracji. A
reszta? Z resztą jest różnie, czasem nawet bardzo różnie, natomiast jedyny
punkt, gdzie nie ma śladu chaosu, to właśnie ten – nienawiść do Jarosława
Kaczyńskiego.
Ktoś się zapyta, o co mi chodzi, co
takiego chcę dziś powiedzieć. Otóż mój przekaz jest tu bardzo prosty: spór,
którego jesteśmy świadkami to nie jest spór ani cywilizacyjny, ani kulturowy,
ani nawet polityczny. Tak naprawdę to nie jest nawet spór. W rzeczywistości
wszystko się sprowadza do tego, że po jednej stronie stoją ludzie, którzy mają
wszystko starannie poukładane i owemu porządkowi dają nieustanne świadectwo,
podczas gdy z drugiej mamy tych, dla których tak naprawdę jedyną pewną i
niepodważalną prawdą jest to, że nie ma to jak znaczek z napisem „KOD”, reszta
natomiast jest do dyskusji.
Oni i my. Ludzie z przypinką KOD-u, oraz
ludzie ze stópkami 10-tygodniowego płodu. Patrzą na nas, wsłuchują się w nasze
słowa i się gotują. Niektórzy są tak zdenerwowani, że sięgają po broń.
Przypominam, że nasze książki można
niezmiennie kupować w księgarni pod adresem www.coryllus.pl,
a że Święta coraz bliżej, zapewniam, że nie widzę wiele innych możliwości, gdy
chodzi o solidny prezent pod choinkę.
@Unknown
OdpowiedzUsuńDemokracja to jest tak samo wartość uniwersalna, jak Liceum Staszca w Warszawie, czy Zakon Dominikański. Wartością uniwersalną jest tu tylko życie.
@Unknnown
OdpowiedzUsuńJa nigdzie nie napisałem, że życie jest wartością najwyższą. Moim celem było zwrócenie uwagi na fakt, że jeśli my nosimy stópki, to za tym stoi pewien ciąg wartości, walka o demokrację to ersatz.