Nie wiem naprawdę, czy wielu z nas zdążyło zwrócić na to uwagę, choć biorę mocno pod uwagę, że w natłoku zdarzeń, jakie przeżywamy w tych dniach, mogło się stać i tak, że to akurat nam umknęło. A zdarzyło się tak, że między Ziemią a Słońcem przeleciał właśnie Merkury, co w pewnym momencie doprowadziło do tego, co w normalnej sytuacji nazwalibyśmy zaćmieniem Słońca przez Merkurego, gdyby nie fakt, że owego Merkurego Pan Bóg umieścił przede wszystkim bardzo blisko Słońca, no a przede wszystkim on ma zaledwie 5 tys. kilometrów średnicy, więc on biedaczek, nawet gdyby bardzo chciał, Słońca nie zasłoni. No ale faktycznie, ów Merkury na chwilę pojawił się na tle Słońca w postaci mikroskopijnej kropki i na tę okazję „Gazeta Wyborcza” do swojego kolejnego wydania dołączyła specjalne, mocno przyciemnione okulary, na tyle mocno, by jej najwierniejsi czytelnicy mogli spróbować bezpiecznie obserwować ów spektakl, a usługę ową wyceniła na zł 9,99.
Ja oczywiście nie wiem, ile osób zgodziło się wyrzucić tę dychę, by się grzecznie złożyć na ów przekręt, ale doświadczenie, jakie mam z samą „Gazetą Wyborczą” i jej czytelnikami, mnie uczy, że paru ich tam musiało się jednak znaleźć. Ludzi, którzy uznali, że skoro taka „Gazeta Wyborcza” za całe zł 9,99 sprzedaje im przyciemniane okulary i każe im się gapić bez sensu w Słońce, to w tym z całą pewnością musi coś być. No i jestem pewien, że w dzień owego szwindlu tysiące durniów nie dość, że założyło sobie na łby te okulary, to już po chwili jeszcze uwierzyło, że oni faktycznie coś widzą. I nic już nie zmieni faktu, że dla mnie przynajmniej to jest zjawisko psychiczne, którego z całą pewnością ludzkości nie udało się uniknąć.
Tak się złożyło, że numer z okularami do obserwacji Merkurego zbiegł się z wielkim marszem opozycji przeciwko rządom Prawa i Sprawiedliwości i wiadomością podaną przez główne ośrodki propagandowe – również związane, tak się też akurat składa, z „Gazetą Wyborczą” – że w owym marszu wzięło udział 240 tys. osób. A ja myślę, że to wszystko w sposób cudownie symboliczny pokazuje nam, jak działa System. Otóż metoda jest prosta: przede wszystkim przy pomocy bardziej lub mniej przemyślanych środków, należy część społeczeństwa doprowadzić do stanu, gdzie ci biedni ludzie będą reagować na gwizdnięcie, a potem już tylko w określonych momentach właśnie gwizdać. Dziś widzimy doskonale, zarówno na przykładzie tego marszu, jak i zasłaniającego Słońce Merkurego, jak owa metoda potrafi być skuteczna.
Myślałem o tym Merkurym i o tych nieszczęśnikach, którzy najpierw wysupłali te smutne złotówki ze swoich portfeli, a potem kupili od Agory te nieszczęsne okulary i nagle pomyślałem sobie, że gdybym umiał rysować, to bym to narysował. Ponieważ jednak rysować nie umiem, ale za to mam żonę, która ma tu talent niezwykły, poprosiłem ją o ten obrazek. I oto dziś mamy efekt. Z dedykacją dla tych biedaków, a dla uciechy nas wszystkich. Bardzo proszę.
A moje książki, jak zawsze, można kupować w księgarni pod adresem www.coryllus.pl. Zachęcam. Wszystko można zobaczyć bez specjalnych okularów.
Bardziej 5 tysięcy, niż 5 kilometrów.
OdpowiedzUsuń@planar
OdpowiedzUsuńCieszę się, że notka Cię zainteresowała.
Poczekam aż im te okulary zalegną na magazynach, stanieją i trafią do wydania na dzień powszedni. Wtedy się napatrzę.
OdpowiedzUsuń