Drogi Panie Krzysztofie!
Trudno pewnie w to uwierzyć, ale już trzeci raz piszę do Pana i jakoś nie mogę znaleźć dobrej formuły. Bardzo dobrze, że Pan tak pięknie napisał, kamień spadł mi z serca [mowa o tekście http://toyah1.blogspot.com/2013/05/nie-zyje-seawolf-przeciwnik-sojusznik.html - przyp. mój]. Biedni jesteśmy, robaczki marne, a przecież Dzieci Boże. Niesamowity dualizm. Ojciec Święty Franciszek powiedział wczoraj, że zło może pokonać tylko Bóg. Śmierć Seawolfa wstrząsnęła mną także dlatego, że bardzo jaskrawo ukazała znany od zarania dziejów splot Karnawału i Postu. Ludzie nie chcą wiedzieć, że są to zjawiska równoległe, że gadanie typu „przyjdzie czas na....” jest piekielną wymówką. Na ogół ludzie w to wierzą, przecież nawet kościoły zaaprobowały rytmiczne oddzielanie Jednego od Drugiego. Odpowiadając wprost na Pana pytanie [chodzi o zdrowie – przyp. mój] – gdyby było u mnie (ze mną) tak, jak Pan to swoim pytaniem sugeruje, to byłoby mnie „wszędzie pełno”. A nie jest. Z powodów całkowicie od mojej woli niezależnych. Nie ukrywam, że mam trudności by się z tym pogodzić i milczeć. A Seawolf umiał! Moim zdaniem był świetny. Dzielny, bystry, odważny. Bardzo smutna historia. Czapki z głów!!!! Cześć Jego pamięci.
Zyta Gilowska
Zapraszam wszystkich do księgarni pod adresem www.coryllus.pl, a więc do praktycznie jedynego miejsca, gdzie można kupować moje książki. Polecam z czystym sercem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.