niedziela, 8 maja 2016

Studio Polska, czyli o TymKtóryNiePrzepuszczaŻadnejOkazji

Ponieważ mimo zdecydowanie już zaawansowanego wieku, pamięć mi szczęśliwie dopisuje, pamiętam na przykład znakomicie, jak to w końcowej fazie PRL-u pojawił się w TVP – młodszych czytelników zapewniam, że nazwa ta obowiązywała wtedy jak najbardziej – program, w którym wolno było gadać, co komu ślina na język przyniosła. Program polegał na tym, że na pierwszym planie mieliśmy prowadzącego, nieco z tyłu panel ekspertów, a z tyłu tak zwany motłoch, który miał za zadanie drzeć mordę i tworzyć wrażenie, że demokracja triumfuje. Tu akurat głowy nie dam, ale to wtedy chyba po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć, kto to taki Janusz Korwin-Mikke.
Równolegle do tego czegoś, tyle że w wydaniu papierowym, pokazało się pismo „Konfrontacje”, prowadzone przez – w nowej już Polsce – prezesa Business Center Club, Marka Goliszewskiego, a którego pomysł sprowadzał się do tego, by na stronach parzystych było napisane na przykład, że Katyń to robota Niemców, a na nieparzystych, że to byli jednak Ruscy, i żeby w ten sposób lud miał poczucie, że oto wreszcie toczy się autentyczna debata, a wokół rozbrzmiewają dzwony wolności.
Ten typ debaty, a więc zorganizowanej w ten sposób, że trzydzieści przypadkowych osób naraz i w jednym miejscu się na siebie wydziera, na pewien jeszcze czas został przeniesiony do czasów już nam współczesnych – i tu obok Korwina-Mikke pojawił się Ryszard Czarnecki – jednak chwilę później dostaliśmy TVN i wszystko się już na pewien czas ucywilizowało.
Wczoraj telewizja TVP Info zaprezentowała nam nowy zupełnie program, pod nazwą „Studio Polska”. Program był prowadzony wspólnie przez znanego nam skądinąd wybitnego producenta z pewnością równie wybitnego filmu „Smoleńsk”, a jednocześnie prominentnego dziennikarza tygodnika „W Sieci”, Macieja Pawlickiego, oraz przyznaję, że nieznaną mi damę o charakterystycznym głosie Jana Himilsbacha, wyeksponowaną zaledwie nieco bardziej dyskretnie, jak przebrany za pszczołę europoseł Adam Szejnfeld, w pierwszym rzędzie siedzieli zaproszeni goście, a więc, z tego co zdążyłem zauważyć i zapamiętać, redaktor tygodnika „W Sieci” Łukasz Adamski, oraz „nasza” odpowiedź na śp. Władysława Bartoszewskiego, czyli prof. Bogusław Wolniewicz, a w tle tłum przybyłych do studia z ulicy obywateli, którzy mieli za zadanie dyskutować na temat kryzysu konstytucyjnego w Polsce i płynących z niego zagrożeń dla naszej demokracji.
Przyznaję szczerze, że poziom estetycznego napięcia, jaki wystąpił już w pierwszych chwilach programu, poczynając na scenografii i logo, a kończąc na czynniku ściśle, że tak powiem, ludzkim, sprawił, że przełączyłem telewizor na trzecią część „Szklanej Pułapki”, zdążając szczęśliwie na scenę w windzie, więc nawet nie wiem, czy apele Macieja Pawlickiego do mieszkańców Warszawy, by gremialnie udawali się na Woronicza i brali udział w obywatelskiej debacie, odniosły jakiś sukces i ich tam było ostatecznie jeszcze więcej, niż na początku, ale nie sądzę, by to miało dla nas jakiekolwiek znaczenie. To co się liczy, to to, że oni – co już próbowałem pokazać w dwóch poprzednich notkach – są najwyraźniej na kursie i na ścieżce, a przed nimi już tylko ruscy kontrolerzy.
Już po tym przykrym doświadczeniu odnalazłem sobie w sieci najnowszy wywiad prezydenta Andrzeja Dudy dla Polsatu i powiem uczciwie, że on jest z każdym dniem coraz lepszy. To co Duda pokazał w rozmowie z Dorotą Gawryluk wczoraj wieczorem to autentyczne mistrzostwo świata i choć ta myśl chodzi mi po głowie już od dłuższego czasu, to dziś nie mam już najmniejszych wątpliwości co do tego, że ten nasz PAD trafił się nam na nasze 1050 urodziny jak prezent od samego Pana Jezusa. W tej sytuacji, ja Rachonia i Pereirę łagodnie odsuwam na bok i walę prosto do prezesa Kurskiego: jeśli pozwoli im Pan to spieprzyć, spłonie Pan razem z nimi. I proszę się nie łudzić, że to co ja gadam, nie ma żadnego znaczenia.

Wszystkich zwyczajowo zapraszam do księgarni pod adresem www.coryllus.pl i do kupowania naszych – w tym oczywiście i moich – książek. Naprawdę warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...