środa, 1 września 2010

O skakaniu przez mury, o zatrzymywaniu tramwajów i o przygnębieniu końca lata

Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek nas to spotka, ale kiedy młodszy Toyah wreszcie popadł w przygnębienie, to okazało się nie być to standardowe, znane wszystkim przygnębienie typu ‘Benjamin Braddock’, a zatem – „martwię się swoją przyszłością”, ale to straszne przygnębienie, jakie nas wszystkich od czasu do czasu dotyka, kiedy wiemy, że takie pojęcia jak prawo, sprawiedliwość i prawda to fikcja i bzdura, którą się zajmują już tylko nieliczni pasjonaci. Kiedy więc patrzę na niego, jak autentycznie gaśnie, doskonale wiem, co on czuje. Mnie na przykład zdarzyło się coś podobnego jeszcze w roku 1992, kiedy to Jan Olszewski wygłaszał swoje wielkie, pożegnalne przemówienie, i każdemu przeciętnie wrażliwemu człowiekowi musiało się zdawać, że co jak co, ale to musi ruszyć nawet klozetową deskę, a naprzeciwko siebie miał wyłącznie zarykiwujących się ze śmiechu Wałęsę z Wachowskim i Drzycimskim, a tuż obok wielkich polskich patriotów, syczących przez zaciśnięte zęby „precz!”. Pamiętam swoją z jednej strony bezradność, a z drugiej zdumienie, że jak to możliwe, żeby choćby nawet jeden z nich – choćby jeden – nie przystanął i nie pomyślał, że oto jest ten moment, kiedy trzeba dać świadectwo.
Chodzi więc biedny Toyah, nie wie co z sobą zrobić, i wciąż pyta: „Jak można? Jak można?” A co ja mam powiedzieć? Staram się go więc pocieszać, że to jest trochę taka gra; że niech sobie przypomni minę Jarosława Kaczyńskiego, Marka Kuchcińskiego i Jolanty Szczypińskiej podczas wystąpienia Krzywonos. Niech spróbuje zrozumieć, że skoro oni wiedzą, że to jest wszystko jedynie większe lub mniejsze gówno, to czemu my nie możemy się tym pocieszyć? Że nie trzeba wszystkiego brać aż tak serio. Tylko co zrobię, jak on mi podpowie cytatem, że „dla was to fraszka, nam chodzi o życie”? I oczywiście, będzie miał rację. Bo nam faktycznie chodzi o życie.
Zwłaszcza że wciąż pamiętam poważny, głęboki głos Jana Olszewskiego, kiedy opowiadał, jak wyjdzie na poranny warszawski świt, będzie szedł tymi ulicami, i będzie miał ze sobą tylko tę uczciwość i poczucie, że się nie sprzedał, a wokół niego widać było tylko te zawzięte twarze ludzi niewzruszonych i nie czujących ani żalu, ani wstydu, ani nic, poza głębokim przekonaniem, że to tylko taka gra, gdzie jedni są na górze, a inni na dole. To był czas, kiedy Lech Wałęsa z trudem i mozolnie zaczynał odzyskiwać utracony teren, a myśmy wpatrywali się w to kłamstwo i wciąż pytali – „Jak można?”
Jak informuje bloger leszek.sopot, a obok niego inni świadkowie zdarzeń sprzed 30 lat, a ja, nawet jeśli mam powody by niektórym z nich wierzyć w stopniu ograniczonym, to niekoniecznie w tym wypadku, Henryka Krzywonos nie dość, że nie rozpoczęła strajku tramwajarzy, ale – wręcz przeciwnie – rozpoczynać go nie za bardzo nawet miała ochotę. Potwierdza to Krzysztof Wyszkowski, człowiek, który też był na miejscu, więc musi wiedzieć, co mówi. Wspiera ich w tej wiedzy IPN. Może oni wszyscy kłamią? Może. Kto wie? Mogą kłamać. Nie oni pierwsi, nie ostatni. Tyle że to bardzo łatwo wyjaśnić. Wystarczy zorganizować skromną debatę i problem z głowy. Tu przecież nie chodzi o opinię. To jest kwestia nazwisk, dat, zdarzeń. Tam byli żywi ludzie. Można ich skonfrontować. Ale nie ma debaty. Jest wyłącznie rechot i zaciśnięte zęby. Wyszkowski błaga Borusewicza, apeluje do resztek jego przyzwoitości, by powiedział prawdę, by zaświadczył. Przecież on wie i pamięta. A on nawet nie piśnie. Błaga go Guzikiewicz, niech coś powie, niech tak okropnie nie kłamie. Cisza. I uśmiech. I obłudna oferta zgody i przyjaźni. I zapomnienia.
Co mam powiedzieć młodemu Toyahowi? Żeby się przestał przejmować? Że niech lepiej myśli o tym, że za chwilę pójdzie do dentysty i go będzie bolało, i że niech się tym martwi? Najwyżej nie pójdzie. I tak nie ma pieniędzy.
Spróbujmy więc tak. Minęło właśnie trzydzieści lat, jak Lech Wałęsa niezbadanym cudem, czy może zrządzeniem losu, znalazł się w strajkującej stoczni i wywrzeszczał sobie przywództwo. Minęło trzydzieści lat, jak całe zło tego świata utrzymuje wielki, dumny naród w środku Europy – a z nim cały świat – w idiotycznym przekonaniu, że ów człowiek przeskoczył mur tak wysoki, że się go przeskoczyć zwyczajnie nie da, i że tak oto narodziła się legenda. Trzydzieści lat, kiedy każdy głos tłumaczący fakt tak oczywisty, że nie ma mowy o jakimkolwiek skakaniu, był w jednej chwili uciszany, a jak się jednak mimo to jakoś przebił, to w jeszcze krótszym momencie zostawał wyszydzany. Trzydzieści lat, jak nawet najbardziej rzetelne dokumenty historyków dowodzące, że nie mogło być skaczącego przez mur Wałęsy, były ośmieszane i lekceważone. Kilka tygodni temu, ni stąd ni z owąd, ogólnopolska telewizja TVN24 nadała poważnej długości i równie poważnego kształtu reportaż, w którym właściwie jednoznacznie, bez udawania, że mogą tu być jakieś wątpliwości, wykazała, że Wałęsa nie skakał przez żaden mur, bo to z wielorakich przyczyn było niemożliwe. Później – z niezwykłych zupełnie powodów – przypomniała, że najprawdopodobniej Wałęsa został przywieziony do Stoczni wojskową motorówką. Wreszcie, poproszono samego Wałęsę o wyjaśnienie tej zagadki, a on – z charakterystycznym dla siebie brakiem przytomności – odpowiedział, że to nie jest w ogóle ważne, czy on przeskoczył przez mur, czy został tam przywieziony przez komunistyczne służby, bo to co się liczy, to fakt, że on obalił komunizm…
Czekaliśmy trzydzieści lat, aż wreszcie ot tak, bez wyraźnej przyczyny, bez wyjaśniania powodów tego wieloletniego kłamstwa, a nawet bez jakiejkolwiek dyskusji, System przyznał, że Wałęsa znalazł się w Stoczni wyłącznie decyzją ówczesnych władz, dla im tylko znanych powodów i zamiarów. Piszę, że odbyło się to bez jasno podanej przyczyny, bo za tym ujawnieniem, nie poszły żadne kolejne ruchy. O co więc chodziło? Pewnie System chciał coś Wałęsie powiedzieć. Bo przecież nie nam. W każdym razie, mu to coś powiedział i Wałęsa resztkami sił musiał zrozumieć choćby tylko to co w tym przekazie było najważniejsze. No musiał, skoro Donald Tusk nawet wpiął sobie w klapę odpowiedni znaczek.
Trzydzieści więc lat. To szmat czasu. Nie ma żartów. Młody Toyah zastanawia się, jak długo będzie jeszcze trwała ta histeria z Krzywonos. Bóg jeden wie. Czasy stają się coraz ciekawsze. Metody stały się jeszcze bardziej wymyślne, a przy tym skuteczne ja sto szatanów, więc może być różnie. Jedno już jednak wiemy na pewno. Nie ma takiego kłamstwa, które by się obiło o mur bezczelności. To już jest stan nie do odtworzenia. W jednym z poprzednich wpisów zasugerowałem nieco żartobliwie, ze Krzywonos jest szykowana na następcę Wałęsy. Że on najwyraźniej traci siły i nie wiadomo, ile jeszcze pociągnie przy w miarę stabilnej przytomności. Więc może to i tak będzie. Że to Krzywonos go zastąpi. Niektórzy mówią, że to może być trudne, bo cokolwiek by o Wałęsie nie mówić, to jedno mu należy oddać – on nie chlał. Przynajmniej nie chlał.
Dobra. Kończymy.. Idę po moje dziecko. Pokażę mu ten tekst i zobaczymy, czy mu się zrobiło lżej. A jak idzie o Was, to przychodźcie tu, i jak już nie raz prosiłem – jeszcze może ten miesiąc. A za wszystko dziękuję.

23 komentarze:

  1. @Toyah
    Toyahu, szkoda naszych dzieci. Mój syn już dawno temu powiedział: i co wyście z tym wszystkim zrobili? Dlaczego nie walczyliście, kiedy oni zrobili okrągły stół, tylko sobie ponarzekaliście i daliście się spacyfikować?
    A co do Krzywonos: widać jednego kaszalota im mało. Spodziewam się wysypu kaszalotów.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Marylka
    Powiedz swojemu synowi, żeby się nie mądrzył. Z całym oczywistym i należnym szacunkiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Toyah
    To było dawno. Wtedy też tak powiedziałam.Teraz myślę, że prawdę powiedział.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Marylka
    Pewnie że ma rację. Co nie zmienia faktu że się mądrzy, bo to żadna sztuka mieć dziś rację.

    OdpowiedzUsuń
  5. Toyahu,Nasze dzieci to naprawią.Jestem tego pewna.Najgorzej mają tacy ludzie jak moja mama,która mówi,że niczego już nie doczeka.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Agnieszka Moitrot
    Myślę że może doczeka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie ten Wałęsa to jest zagadka już pisałem o bransoletce, ale przecież on jeszcze może wszystko odwrócić jednym gestem, jednym zadaniem, jednym wywiadem. A tak mamy powolny demontaż projektu ałtorytet Wałęsa. Niedługo już nawet po ał śladu nie będzie...
    U nas w Hucie był taki TW i przyznał się na konferencji jak było, dlaczego to robił i co, na kogo donosił. Byli tam też wszyscy z opozycji, były łzy i radość i ciężar zrzucony, wszyscy poczuli się lepiej i były donosiciel i ofiary - jedynym przegranym był komuch-ubek! pułkownik, porucznik, major gnida.
    A co dziwne, a może nie... Ten dawny TW teraz jakoś więcej sympatii we mnie wzbudza niż dawniej gdy nie wiedziałem...


    ps. zbieram się do mailia w sprawach technicznych napisać(jak bloga dla ludzi przybliżyć, jak miecz na trolli naszykować itp..) ale ... no nie ma ale, jak do końca nie napiszę to mów mi leniu śmierdzący...

    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Cmentarny Dech

    To lepiej napisz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też tak myślę.Tylko,że tacy ludzie są już bardzo zmęczeni.

    OdpowiedzUsuń
  10. Toyahu.

    Znowu Ci się narażę. Może taka moja rola?

    Daj Toyachowiczowi do poczytania Ziemkiewicza i Łysiaka. Zrobili piórem co mogli.

    M.

    PS. Książki mogę pożyczyć.

    OdpowiedzUsuń
  11. @Marylka
    Dokładnie tak samo można zapytać dzisiaj młodszych - dlaczego......
    Jednak my już raczej tak nie pytamy, ani nie buntujemy się, lecz przekazujemy dzieciom i innym poznane fakty, bo rozróżniamy dobro i prawdę, od zła i kłamstwa. Ponadto ustalamy występujące tendencje, także intencje, plany, zamiary i zagrożenia, oraz artykułujemy własne przemyślenia, formułujemy postulaty i wnioski, etc., bo jesteśmy bardziej roztropni i doświadczeni.
    To wszystko, co działo się wtedy i teraz nie jest zawsze, aż takie proste i oczywiste, jak wydaje się Pani synowi i innym.
    Natomiast : "Koń nie ujeżdżony jest narowisty, a syn zostawiony samemu sobie staje się zuchwały" - Syr30,8
    Pozdrawiam Panią serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  12. @Gemba
    Nie rozumiem. Czemu ma czytać Ziemkiewicza i Łysiaka?

    OdpowiedzUsuń
  13. @Marylka & Toyah

    Powiedzcie synom, że nie dało się nic zrobić. Wszyscy byli tak zachwyceni ówczesną Solidarnością, że nikomu do głowy nie przychodziło, że to kreacja systemu.
    Co mógł wówczas zrobić ktoś, kto przejrzał na oczy? Co mógł zrobić Andrzej Gwiazda?
    Wszystko było pod kontrolą, od tego momentu nawet lepszą, bo z jednej i drugiej strony.
    Proszę sobie poczytać (są na to dokumenty) jak system ze swoją ubecją przygotowywał scenariusz na wypadek, gdyby na Zjeździe Solidarności ludzie wywalili Wałęsę na zbity pysk, na co się zanosiło.

    Nie dało się...

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj Toyahu!

    Może ta wiadomość, którą chcę Ci przekazać poprawi humor Twojemu synowi...a może nie tylko Jemu? Otóż w ostatnia sobotę 28 sierpnia w pobliżu Lincoln Memorial
    w Waszyngtonie odbył się patriotyczny wiec.
    Wiec ten został zorganizowany pod hasłem "Restoring Honor" przez Glenna Becka.
    Prawdopodobnie wzięło w nim udział około 500 tysięcy ludzi z całych Stanów.
    Niektóre źródła mówią o 1 milionie.
    Ja oczywiście też tam byłem i muszę powiedzieć, że atmosfera tego wydarzenia bardzo przypominała mi tą z 1-szej pielgrzymki Jana Pawła II na placu Piłsudskiego
    w Warszawie. Ameryka się budzi. Mój komentarz tego nie oddaje, ale to naprawdę wielka rzecz.

    Myślę, że popierając uniwersalne wartości na podstawie których powstała Ameryka, wybierajac odpowiednich ludzi do Senatu, Kongresu i na Prezydenta Stanów, Polonia może zrobić bardzo dużo dla naszej drugiej ojczyzny,
    którą jest Polska. Uważam, że gdyby w "Białym Domu" przebywał ktoś na miarę Reagana,... to do katastrofy pod Smoleńskiem by nie doszło.

    A teraz kilka linków.
    Krista Branch zaprasza na spotkanie.
    Glenn Beck wyjaśnia kulisy tego pomysłu
    Videoclip z "Restoring Honor Rally"
    Pełny zapis z "Restoring Honor Rally" na kanale CSPAN

    OdpowiedzUsuń
  15. @ Agnieszka, moja mama 4 lipca plakala rzewnymi lzami. Bo stracila nadzieje. Chyba wszyscy powoli ja tracimy.

    OdpowiedzUsuń
  16. @Sagittarius

    Przydałby się taki wiec u nas. Pod takimi samymi hasłami.
    Ale jest chyba jeszcze za wcześnie

    Pozdrawiam

    ps. oj tak, brak Reagana bardzo

    OdpowiedzUsuń
  17. @jazgdyni
    On wie, że nic się nie dało zrobić. On wszystko świetnie wie.

    OdpowiedzUsuń
  18. @Sagittarius
    Nie wiedziałem. Ciekawe, prawda? Owszem, to jest wiadomość dobra. Jestem pewien, że te jeszcze dwa lata z Obamą są najgorsze. Wydaje mi się też, że nawet Clinton by sobie lepiej radził, nie mówiąc już o Bushu.
    A to że osoba prezydenta USA ma dla nas znaczenie bardzo podstawowe, to fakt bez dyskusji. Oni się tak rozhulali właśnie przez Obamę.

    OdpowiedzUsuń
  19. @Sagittarius
    Dziekuję - oby jak najwięcej takich wiadomości! Powaga tego zgromadzenia i tych ludzi niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
  20. Sagittarius
    Bardzo to piękne i pocieszające.
    Miejmy nadzieję, że to przebudzenie Ameryki nabierze większego wymiaru i pojawi się tam nowy Reagan.
    Jak tak patrzę na analogie historyczne, chociażby rok 1980, to widzę, że bez wsparcia z zewnątrz nie mamy szans na wyrwanie się z tego całego syfu.
    Dlatego zmiany w USA są dla nas kluczowe.

    Dzięki z linki, bo z naszych mediów w życiu byśmy się o tych wydarzeniach nie dowiedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  21. @Jazgdyni
    Mój też to teraz wie. Zdążył już od tamtego czasu wiele razy przekonać się na własnej skórze, jak to funkcjonuje i jak niewielkie jest pole do działania. A kiedy ostatnio spróbował zorganizować coś naprawdę poważnego, w tym samym dniu nastąpiła ta straszna Katastrofa. Mam nadzieję, że on i inni młodzi ludzie znajdą drogę wyjścia z tej sieci, jaka nam nawet nie przychodzi do głowy.

    OdpowiedzUsuń
  22. @Toyah & All

    Mam jeszcze jedną wiadomość, którą chcialbym się z Wami podzielić. Otoż grupa uczniów z High School zwiedzając 25 czerwca Lincoln Memorial ( ten sam w pobliżu którego odbyla się manifestacja "Restoring Honor" ) wpadła na pomysł aby zaśpiewać hymn. Po kilku zaśpiewanych wersach przybiegł park ranger i oznajmił im...że absolutnie nie mogą śpiewać hymnu narodowego w tym miejscu. Uczniowie przstali śpiewać...aby po chwili zaśpiewać jeszcze glośniej. Sądzę, że dla wielu osób, które pojawily się
    tam w ostatnią sobotę bylo to dodatkowym bodźcem.
    Video na ten temat znajdziecie  tutaj

    p.s. na tej samej stronie znajdziecie link do rancza Reagana, które można wirtualnie
    zwiedzać

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie rozumiem. Czemu ma czytać Ziemkiewicza i Łysiaka?.

    Toyahu. Jak zwykle byłem mało precyzyjny. Chodziło mi o konkretne książki obu autorów, opisujące naszą nieszczęsną transformację ustrojową.

    "Michnikowszczyznę" RAZa i "Rzeczpospolitą kłamców" Łysiaka trzeba przeczytać koniecznie. Lektura to obowiązkowa.

    Pozdrawiam.

    M.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...