Oryginalny komentarz na temat tego,
co ostatnio z przerażeniem obserwujemy, a na co zwrócił również uwagę we
wczorajszej notce niezastąpiony Integrator, próbuje zamieścić jutro, dziś
natomiast chciałbym przypomnieć swój tekst sprzed lat, kiedy dzisiejsza fala
dopiero nadchodziła, ale już wtedy można było zobaczyć to niewyobrażalne szaleństwo.
Bo nie oszukujmy się, to z czym mamy dziś do czynienia, to nic innego jak
napaść Marsjan. I to w najlepszym dla nas układzie rzeczy.
Nie będę ukrywał, że niezbyt się dobrze
czuję w sytuacji, gdy przychodzi mi komentować, i to w dodatku po raz kolejny,
sprawę tak zwanych „uchodźców”, jednak obłęd, którego niemal każdego dnia
jesteśmy wszyscy świadkami, nie pozwala mi się tak naprawdę zająć czymkolwiek
innym. Dlaczego tak mi źle z tym tematem? Przede wszystkim, ja nie bardzo lubię
sytuację, kiedy ten blog staje się zbyt mainstreamowy, a trzeba przyznać, że w
ostatnich dniach o uchodźcach już rozmawiają nawet dzieci na przerwach w
szkole, a gdzieniegdzie nawet przy śniadaniu w przedszkolach. Komu więc
potrzebny jestem jeszcze ja? Drugi powód jest może jeszcze bardziej istotny, a
chodzi mianowicie o to, że jeśli się wsłuchać we wszystko to, co zostało na ten
temat powiedziane, nie ma takiej możliwości, by gdziekolwiek jeszcze ukrył się
jakiś oryginalny argument. Pisałem parę razy o tych Erytrejczykach w Szwajcarii,
bo miałem wrażenie, że o zagrożeniu, jakie owa historia opisała akurat u nas
pies z kulawą noga nie wspomniał… no ale poza tym, cóż można powiedzieć więcej?
I oto nagle doszła do mnie informacja, że
Kinga Dunin – gdyby ktoś nie pamiętał, to ta pani, której przez pewien czas
usługi seksualne świadczył wybitny polski pisarz Ignacy Karpowicz, za co ona
finansowo wspierała jego twórczy komfort – w felietonie zamieszczonym na łamach
„Krytyki Politycznej”, zachęcając polskie kobiety do poślubiania syryjskich uchodźców,
napisała co następuje:
„Martwimy
się o asymilację? Nie ma lepszego sposobu na asymilację niż małżeństwo, jak
wiadomo. Miłość jest w stanie pokonać wszelkie kulturowe przeszkody. Przy
okazji może niektórzy zmienią schaboszczaka z kapustą na coś zdrowszego. A
piękne i liczne dzieci (polskim mężczyznom, jak widać po wskaźnikach, płodzenie
słabo wychodzi) staną się wspaniałymi polskimi obywatelami. Mężczyźni zaś będą
mieli motywację – żona, dzieci – do wytężonej pracy”.
Ktoś powie, że Dunin to idiotka, w
dodatku idiotka wzgardzona przez jakiegoś taniego pederastę, a więc powinno się
ją traktować adekwatnie do jej zasług, i ja oczywiście jestem gotów ową
argumentację zrozumieć. Rzecz jednak w tym, że już niezależnie zupełnie od
tego, co owa Dunin ma w głowie, ona ze swoimi opiniami tworzy część pewnego
szczególnego propagandowego frontu, który ostatnio się bardzo uaktywnił i robi
wrażenie, jakby miał na celu zorganizowanie nam tu w Polsce takiego piekła, że
się z niego nie wyrwiemy przez długie lata. A wszystko z powodu wspomnianego
idiotyzmu właśnie.
Co mam na myśli? Otóż u granic Europy
stoją już w tej chwili miliony ludzi – w sposób oczywisty i jednoznaczny,
kulturowo i cywilizacyjnie nam obcych – w oczekiwaniu na to aż my wreszcie
pozwolimy im tu wjechać i zmienić nasze życie na zawsze, a wielu z nas w jakimś
nieprawdopodobnym zaślepieniu zaczyna głosić nauki o rzekomej uniwersalnej
solidarności i powszechnej miłości, z taką intensywnością, że już tylko można
się dziwić, że w naszych galeriach handlowych od rana do wieczora nie jest
grany wielki przebój Johna Lennona „Imagine”. I, owszem, trzeba przyznać, że
głos Kingi Dunin brzmi tu szczególnie donośnie, co jednak nie zmienia faktu, że
ten obłęd zaczyna zataczać coraz szersze kręgi. Przecież nie oszukujmy się,
czym jest wczorajsze wystąpienie premier Kopacz na temat miłości i nienawiści,
jak w gruncie rzeczy powtórzeniem tego, co nam próbowała powiedzieć Kinga
Dunin?
W tej sytuacji, chciałbym bardzo powrócić
tu do słynnego filmu Tima Burtona „Marsjanie atakują”. Gdyby ktoś nie wiedział,
o co chodzi, sytuacja jest taka, że na wiadomość o tym, że lada dzień na Ziemi
mają wylądować Marsjanie, wszyscy – dosłownie wszyscy – reagują histerią, którą
można porównać już tylko do tego, z czym mamy do czynienia dziś, a co starałem
się opisać powyżej. No i w momencie, gdy oni wszyscy w niemal religijnym
uniesieniu czekają na tych Marsjan, aż oni przybędą i poszerzą nasze pole
wolności, ci lądują, wyciągają swoją fikuśną broń i w sposób najbardziej
okrutny niszczą wszystko, co im wejdzie w drogę. Bez dyskusji, bez sentymentów
i co ciekawsze, bez śladu zrozumienia sytuacji. Owi Marsjanie to przede
wszystkim całkowicie inny wymiar w tym sensie, że gdy my po naszej, ziemskiej
stronie mamy cały wachlarz wrażliwości, poczynając od ludzi podłych, głupich i
złych, po jedynie dramatycznie naiwnych, tam jest świat, który pod względem
moralnym można oceniać mniej więcej tak deskę w przydrożnym płocie.
No i tu Kinga Dunin proponuje, by nasze
dziewczyny wychodziły za mąż z tych muzułmanów, bo oni przynajmniej są
prawdziwymi mężczyznami. A premier Kopacz wzywa do powszechnej miłości i
tolerancji. W tej sytuacji ja mam do opowiedzenia pewną historię. Oto w sklepie
w sąsiedztwie pracuje pewna zaledwie 19-letnia, moim zdaniem bardzo ładna i
rezolutna dziewczyna. I oto opowiedziała mi ona właśnie, że parę dni temu w
sklepie pojawił się pewien bardzo przystojny mężczyzna o śniadej urodzie,
powiedział, że jest z Jordanii i zaczął ją namawiać do tego, by się z nim
romantycznie związała. Mówił jej, że ona jest najpiękniejsza na świecie, że on
ją kocha, że nie może przez nią spać, że jest gotów dać jej nawet tysiąc, a
nawet dwa tysiące złotych, by ona z nim poszła na kolację. Ona odmawiała, on
wracał na drugo dzień, gonił ja po całym sklepie, prosił by pozwoliła się
chociaż pocałować, ostatecznie jednak, widząc, że ona jednak ma swój honor, po
kilku dniach zniknął. Opowiedziałem tę historię córce, a ona mi na to, że ona
to wszystko zna, bo raz że ma parę koleżanek, które miały tego typu przygody, a
dwa że i one mają swoje znajome i z tych wspólnych opowieści wynika, że owi
muzułmanie właśnie tacy są; oni krążą po okolicy i próbują wyciągać co się
wyciągnąć da. Zgodnie ze znaną nam skądinąd muzułmańską zasadą, że Allah
wprawdzie zabronił kłamać, ale zrobił jeden wyjątek, gdy idzie o kobiety. Moje
dziecko, jak twierdzi, osobiście zna jedną dziewczynę, która poznała jednego z
nich w czerwcu, a dziś są już po ślubie.
W tej więc sytuacji ja już mam tylko dwie
rzeczy do powiedzenia. Oto nasz ulubiony artysta Morrissey w swoim czasie
zaśpiewał piosenkę – nie, nie o Arabach – której fragment brzmiał następująco:
On nie chce cię zasmucić.
O nie, on ci tylko chce zaimponować.
Chce tylko opanować twoją kulturę
I zaprzyjaźnić się z tobą na zawsze.
Bengali, Bengali,
Zapomnij o swoich zachodnich planach
I zrozum, że życie z tobą jest wystarczająco
trudne.
Ta srebrna obwódka na twoich butach,
Ta gwiazda na kostce, która tak oślepia,
Ten tak wysoki żółty obcas
Przypomina mi, bym ci powiedział
Łagodnie
‘Zapomnij o swoich planach.”
Życie z tobą jest wystarczająco trudne…
No a już na sam koniec, fragment filmu
„Marsjanie atakują”. Bardzo znaczący. Życzę wszystkim dobrej zabawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.