Ponieważ kończy nam się kolejny
tydzień, pojawia się odpowiednia pora na rzut oka na najnowsze wydanie „Warszawskiej
Gazety”, no i mój cotygodniowy felieton. O Wieży Spadochronowej. Kto wie, co to
takiego?
Jak niektórym z Czytelników wiadomo, w
Katowicach w Parku im. Tadeusza Kościuszki znajduje się tak zwana Wieża
Spadochronowa, stanowiąca od roku 1937 jeden z kultowych elementów miasta. Gdy
byłem dzieckiem, ów obiekt wykorzystywany był zgodnie ze swoim przeznaczeniem,
czyli do organizowania mieszkańcom zabawy w postaci lotów na spadochronie; może
jak dziś skoki bungee, czy jazda na rollercoasterze. Ja oczywiście byłem zbyt
mały, by się na tę przygodę móc zapisać, więc dla mnie Wieża Spadochronowa od
zawsze do dziś to symbol polskiego oporu przed niemiecką agresją roku 1939.
Historia katowickiej Wieży Spadochronowej jest kwestionowana, zwłaszcza przez
środowiska związane z „Gazetą Wyborczą”, ja jednak od dziecka wiem, że to stamtąd
właśnie w pierwszych dniach wojny uzbrojeni polscy harcerze przywitali
wkraczające wojska niemieckie i stamtąd też zostali przez tych samych Niemców
pozrzucani na ziemię, ponosząc na tej trawie bohaterską śmierć. Tam też zresztą
stoi upamiętniający owo wydarzenie pomnik i tam też każdego roku w rocznicę
wybuchu II Wojny Światowej katowiccy harcerze organizują wielkie uroczystości.
Parę razy w życiu byłem tam na górze, jednak
któregoś roku władze najpierw zadecydowały o tym, by wieżę zamknąć, następnie
powiesić tabliczki zakazujące wstępu na górę, a w końcu dolny fragment schodków
usunięto, tak by wejście na nią maksymalnie utrudnić. I oto proszę sobie
wyobrazić w miniony weekend ktoś tam jednak wlazł i na samej górze zawiesił
ogromny, może pięciometrowy, biały transparent ze znanymi już niestety
powszechnie ośmioma czerwonymi gwiazdkami, układającymi się w hasło „J...ć
PiS”. A ja się zastanawiam do jakiego to stanu umysłu doszedł ten z nas, że aby
zademonstrować tak strasznie nędzny rodzaj emocji, zadał sobie aż tyle trudu.
On musiał najpierw ową szmatę gdzieś zdobyć, następnie odpowiednio przygotować,
potem pod osłoną nocy, w kompletnych ciemnościach, jakimś cudem wdrapać się po
tej konstrukcji na schody, następnie wleźć na ten 35 metr i tam wreszcie
zaznaczyć ten swój szczególny teren. Jak ów pies obsikujący kolejne drzewo.
Myślę o tym i jest mi, przyznać muszę,
bardzo smutno. Gdybym jeszcze miał się dowiedzieć, że autorem tej demonstracji
był jakiś półprzytomny ćpun, lub któryś z katowickich radnych Platformy
Obywatelskiej, to bym machnął ręką i wrócił do swoich codziennych zajęć, tu
jednak mam bardzo mocne podejrzenie, że mamy do czynienia z kimś w rodzaju na
ogół bardzo inteligentnych, często też grzecznych i zwyczajnie sympatycznych
uczniów któregoś z katowickich, warszawskich, czy wrocławskich liceów, których
ostatnio widzę na organizowanych przez Strajk Kobiet protestach, gdy albo
wrzeszczą owo „Wypierdalać!”, albo przyklejają się do szyb wystawowych, tak że
aby ich odkleić, trzeba do nich wzywać pogotowie, czy, jak to pokazały ostatnio
społeczne media, zamiast standardowych tabliczek z nazistowską błyskawicą,
machają w stronę policji pobrudzonymi krwią higienicznymi podpaskami.
A
jeśli mam rację, niech Dobry Bóg ma nas w Swojej opiece.
Nawiązując do mojego komentarza u @Integratora, po wzniesieniu tego sztandaru nad harcerzami rozumiem, że co bardziej kulturalny opozycjonista z Katowic jest teraz tym bardziej dumny i zatwardzony w swoim poczuciu kultury.
OdpowiedzUsuńJakże zazdroszczę Rosjanom, że mają w swoim języku określenie: "niekulturnyj". My, niestety, odpowiednika nie mamy.