niedziela, 6 grudnia 2020

O dzisiejszych harcerzach na smutno

 

Ponieważ kończy nam się kolejny tydzień, pojawia się odpowiednia pora na rzut oka na najnowsze wydanie „Warszawskiej Gazety”, no i mój cotygodniowy felieton. O Wieży Spadochronowej. Kto wie, co to takiego?

 

     Jak niektórym z Czytelników wiadomo, w Katowicach w Parku im. Tadeusza Kościuszki znajduje się tak zwana Wieża Spadochronowa, stanowiąca od roku 1937 jeden z kultowych elementów miasta. Gdy byłem dzieckiem, ów obiekt wykorzystywany był zgodnie ze swoim przeznaczeniem, czyli do organizowania mieszkańcom zabawy w postaci lotów na spadochronie; może jak dziś skoki bungee, czy jazda na rollercoasterze. Ja oczywiście byłem zbyt mały, by się na tę przygodę móc zapisać, więc dla mnie Wieża Spadochronowa od zawsze do dziś to symbol polskiego oporu przed niemiecką agresją roku 1939. Historia katowickiej Wieży Spadochronowej jest kwestionowana, zwłaszcza przez środowiska związane z „Gazetą Wyborczą”, ja jednak od dziecka wiem, że to stamtąd właśnie w pierwszych dniach wojny uzbrojeni polscy harcerze przywitali wkraczające wojska niemieckie i stamtąd też zostali przez tych samych Niemców pozrzucani na ziemię, ponosząc na tej trawie bohaterską śmierć. Tam też zresztą stoi upamiętniający owo wydarzenie pomnik i tam też każdego roku w rocznicę wybuchu II Wojny Światowej katowiccy harcerze organizują wielkie uroczystości.

      Parę razy w życiu byłem tam na górze, jednak któregoś roku władze najpierw zadecydowały o tym, by wieżę zamknąć, następnie powiesić tabliczki zakazujące wstępu na górę, a w końcu dolny fragment schodków usunięto, tak by wejście na nią maksymalnie utrudnić. I oto proszę sobie wyobrazić w miniony weekend ktoś tam jednak wlazł i na samej górze zawiesił ogromny, może pięciometrowy, biały transparent ze znanymi już niestety powszechnie ośmioma czerwonymi gwiazdkami, układającymi się w hasło „J...ć PiS”. A ja się zastanawiam do jakiego to stanu umysłu doszedł ten z nas, że aby zademonstrować tak strasznie nędzny rodzaj emocji, zadał sobie aż tyle trudu. On musiał najpierw ową szmatę gdzieś zdobyć, następnie odpowiednio przygotować, potem pod osłoną nocy, w kompletnych ciemnościach, jakimś cudem wdrapać się po tej konstrukcji na schody, następnie wleźć na ten 35 metr i tam wreszcie zaznaczyć ten swój szczególny teren. Jak ów pies obsikujący kolejne drzewo.

      Myślę o tym i jest mi, przyznać muszę, bardzo smutno. Gdybym jeszcze miał się dowiedzieć, że autorem tej demonstracji był jakiś półprzytomny ćpun, lub któryś z katowickich radnych Platformy Obywatelskiej, to bym machnął ręką i wrócił do swoich codziennych zajęć, tu jednak mam bardzo mocne podejrzenie, że mamy do czynienia z kimś w rodzaju na ogół bardzo inteligentnych, często też grzecznych i zwyczajnie sympatycznych uczniów któregoś z katowickich, warszawskich, czy wrocławskich liceów, których ostatnio widzę na organizowanych przez Strajk Kobiet protestach, gdy albo wrzeszczą owo „Wypierdalać!”, albo przyklejają się do szyb wystawowych, tak że aby ich odkleić, trzeba do nich wzywać pogotowie, czy, jak to pokazały ostatnio społeczne media, zamiast standardowych tabliczek z nazistowską błyskawicą, machają w stronę policji pobrudzonymi krwią higienicznymi podpaskami.

       A jeśli mam rację, niech Dobry Bóg ma nas w Swojej opiece.




1 komentarz:

  1. Nawiązując do mojego komentarza u @Integratora, po wzniesieniu tego sztandaru nad harcerzami rozumiem, że co bardziej kulturalny opozycjonista z Katowic jest teraz tym bardziej dumny i zatwardzony w swoim poczuciu kultury.

    Jakże zazdroszczę Rosjanom, że mają w swoim języku określenie: "niekulturnyj". My, niestety, odpowiednika nie mamy.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...