Jak się dowiadujemy,
przez pewien czas „Polska Niepodległa” będzie dwutygodnikiem. Wedle informacji,
które do mnie docierają, już za niedługo jednak to naprawdę ciekawe pismo wróci
do cyklu tygodniowego, w większej objętości z nowymi autorami. Sam nie mogę się
doczekać. Tymczasem zapraszam do swoich krótkich kawałków.
Gdyby ktoś jeszcze parę lat temu nam powiedział, że przyjdzie czas kiedy to
gdziekolwiek pojawi się Ludwik Dorn,
będzie go witał albo szyderczy śmiech, albo pełne zażenowania milczenie, na te
proroctwa wzruszylibysmy ze wzgardą ramionami. Tymczasem okazuje się, że los
potrafi płatać figle, jakich dotychczas wydawało się, że świat nie uniesie. I
oto, jak się okazuje, wspomniany Ludwik Dorn, nie dość, że czołowy polityczny
komentator stacji TVN24, to jeszcze felietonista tygodnika „Polityka”, na
łamach tego drugiego, komentując przyznanie w Krynicy tytułu „Człowieka Roku”
premier Szydło, spłodził takie oto zdanie: „Najpierw
zatrudnieni komentatorstwem biegli teoretycznie polityczni gorzelnicy uważnie nasłuchujący, jakie bulgoty wydaje z
siebie fermentujący w retorcie zacier obozu ‘dobrej zmiany’, prześcigali się w
przewidywaniach, w cóż ten zacier się wydestyluje”. Pamiętamy czasy, gdy
Ludwik Dorn nazywany był „trzecim bratem bliźniakiem” i uchodził powszechnie za
osobę superinteligentną, przewyższając w tej konkurencji samego nawet Jana
Marię Rokitę. Dziś z tamtych wyobrażeń pozostał bełkot półprzytomnego
wykształciucha. Właśnie – wykształciucha. Co za ponura ironia!
***
Przyznaję jednak, że w obliczu powszechnego upadku tak zwanych „elit” staję
kompletnie bezradny. Zdaję sobie przy tym sprawę, że są sytuacje gdy
człowiekowi jest naprawdę ciężko, kiedy można odnieść wrażenie, że swiat się
wali na głowę, jednak zawsze zostaje coś, co nas trzyma w jako takiej
równowadze, chocby na tyle skutecznie, byśmy nie oszaleli. To jednak, co się
ostatnio dzieje z niektórymi z nich, sprawia, że się zastanawiam, czy to
możliwe, że najlepsze dopiero przed nami. Oto „Radio Zet” przeprowadziło
rozmowę z ostatnio nadzwyczaj aktywną publicznie aktorką Krystyną Jandą i w
pewnym momencie zwrócił się do niej z prośba by zechciała skomentować to, co
Jarosław Kaczynski powiedział podczas ostatniej miesięcznicy na Krakowskim
Przedmieściu. A ta, na nic nie czekając, rzuciła: „Czuję
jakby ktoś na mnie srał cały czas”. A ja sobie myślę, że na człowieka w
życiu czyhają przeróżne, czy to fizyczne czy psychiczne, nieszczęścia, a wśród
nich te, kiedy mu się coś wydaje i on nie umie na to znaleźć sposobu. Jednak o
tym, by ktoś miał wrażenie, że się na niego cały czas sra ani sam nie
słyszałem, ani nawet nie potrafię sobie takiego stanu wyobrazić. A tu, proszę,
nasza wybitna gwiazda teatru i filmu, Krystyna Janda znalazła się w tym stanie
jak najbardziej. Czy to możliwe, że dziś między Krystyna Jandą, a Ludwikiem
Dornem jest już tylko taka różnica, że on nieco staranniej dobiera słowa?
***
Niewykluczone, że niedługo dojdziemy do tego, że owa staranność w doborze
słów będzie jedynym kryterium pozwalajacym odróżnić idiotę od idioty. Proszę
sobie wyobrazić, że ksiądz Lemański, o którym od dłuższego czasu było cicho i
bardziej naiwna część Kościoła uznała, że może ów nieszczęsnik udał się na
pustelnię, usłyszelismy następujące słowa:
„Do tej wypowiedzi traktowałem panią premier jako niezbyt zdolną,
pozbawioną inwencji kobietę, którą prezes postawił na ważnym państwowym
odcinku, który ją po wielokroć przerasta. Zdolna na swój sposób jest, to znaczy
jest zdolna uzasadnić każde, najgłupsze nawet posunięcie swoich ministrów,
którzy ostentacyjnie pokazują jej, że ta marionetka nie ma nic do powiedzenia”.
Ktoś zapyta, gdzie tu dbałość o słowa, i
słusznie, bo pointa dopiero przed nami. Otóż kiedy już wielebny Lemański wypluł
z siebie swoją słynną ewangeliczną dobroć, powiedział co następuje: „Jeśli pani premier poczuła się dotknięta
którymkolwiek sformułowaniem mojego komentarza do słów wypowiedzianych przez
nią o protestujacych w obronie niezależnosci sądów – to szczerze przepraszam. Moja
ocena tej ekipy rządzącej jest krytyczna ale nie zamierzałem nikogo swoimi
ocenami zniesławiać ani obrażać”.
A my w tej sytuacji możemy tylko się księdzu Lemańskiemu głęboko pokłonić.
On z całą pewnością nikogo nie miał zamiaru obrażać, a jeśli ktoś odniósł takie
wrażenie, to on w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego przeprasza. Stać go na to.
Ta głupia marionetka by tak nie potrafiła.
***
Powiedzmy sobie zresztą szczerze, tylko osoby o najgłębszych pokładach
serdeczności potrafią najpierw kogoś opluć, a potem przeprosić wszystkich,
którzy odnieśli błędne wrażenie, że ktoś kogoś w ogóle opluł. Cała reszta to
już tylko czysta nienawiść. Ale zapomnijmy już o tym. Na szczęście, poza tymi
wszystkim swarami, są ludzie którzy troszczą się o sprawy najważniejsze. Otóż,
jak się dowiadujemy, Paweł Kukiz, wciąż z nie do końca wyjaśnionych powodów,
trafił do szpitala i natychmiast zaprosił do siebie dziennikarzy wszelkich
mediów, by się dać sfotografować z maską tlenową na nosie i opowiedzieć o
gehennie jaką przeżył pozostając pod opieką polskiej służby zdrowia. A przed
nami dwie wiadomości: jedna zła, druga dobra. Otóż zła jest taka, że, jak się
okazuje, poseł Kukiz na śniadanie dostał „kromkę chleba i łyżkę serka”, co jest
oczywistym skandalem, wiadomość dobra natomiast jest taka, że poseł Kukiz, jak
tylko go tam wyleczą, wróci do zwykłej pracy parlamentarnej i zrobi porządek
nie tylko z tym serkiem, ale w ogóle z całą polską służbą zdrowia. Ktoś zapyta,
w jaki to sposób Paweł Kukiz ma zamiar rozwiązac problem, którego, jak
dotychczas, nie rozwiązał nikt na świecie. Proszę sobie więc wyobrazić, że między jednym kęsem kromki z
serkiem a drugą Paweł Kukiz udzielił wywiadu portalowi medonet.pl – swoją drogą
to jest temat na osobne rozważania – gdzie oświadczył, że „po tym co mi się przydarzyło zrozumiałem, że reforma służby zdrowia
musi wyjść od potrzeb pacjentów, a nie być wymyślana odgórnie przez ministrów”.
Jasna sprawa. Chodzi o to, by wreszcie wprowadzić JOW-y, a potem już wszystko
pójdzie z górki. Jako pierwszy w gwizdek dmuchnie on, Paweł Kukiz, i opowie o
tym, jak musiał żreć ten serek, a wówczas zamiast serka pojawi się jajecznica
na boczku. Łóżka załatwi Owsiak.
***
Wygląda na to jednak, że zbliża się czas, gdzie nie będziemy do szczęścia
potrzebowali ani Owsiaka, ani Kukiza, ani nawet Ludwika Dorna, a wskazuje na to
fakt, że Prawo i Sprawiedliwość przebiło kolejny szklany sufit, i wbrew pozorom,
nie chodzi nawet o to, że CBOS przyznał 44 procent i ponad dwukrotną przewagę
nad Platformą PiS-owi, ale o odzyskanie dla Dobrej Zmiany Maryli Rodowicz.
Odbył się właśnie wywalczony osobistymi zębami i pazurami prezesa Kurskiego
Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu, a wraz z nim triumfalny benefis wspomnianej
Maryli Rodowicz, a my wszyscy nagle uświadomiliśmy sobie, że oto z dawnego
PRL-u wróciło nagle wszystko to, za czym tak tęksniliśmy, tyle że wzbocgacone o
pieniądz, demokrację, no i komputerową obróbkę. Z tej okazji na Twitterze
pojawił się bardzo ostatnio aktywny w każdym wymiarze minister Patryk Jaki i
ogłosił co następuje: „Na złość wszystkim Opole 2017 jest naprawdę świetne. W amfiteatrze rewelacyjna
atmosfera. Hejt 3RP jak zwykle pomaga”. Czas na powrót festiwalu w
Kołobrzegu. Na pohybel hejterom.
***
Jak widzimy, idą nowe czasy, póki co jednak, zanim hejt III RP zostanie
zastąpiony przez hejt IV RP, rzućmy okiem, po raz być może jeden z ostatnich,
na to, co nas niemal nie zabiło i ciągle to tu to tam podnosi swój szkaradny
łeb. Oto proszę sobie wyobrazić, że obok takich wybitnych przedstawicieli Kościoła,
jak ojciec Gużyński, biskup Pieronek, czy wspomniany wcześniej ksiądz Lemański,
jest też wśród nas skromny, nieobceny w mediach, a czynny głównie na Facebooku,
ksiądz Stanisław Walczak. W dość już zmurszałym wywiadzie dla „Gazety
Wyborczej”, ów święty mąż przedstawił charakterystykę Jarosława Kaczynskiego i
wspierającego go polskiego duchowieństwa:
„Ten łgarz ma poparcie silnej
grupy polskich biskupów i wielkiej rzesz polskich duchownych! To oni popierają
kłamstwa na temat katastrofy smoleńskiej, to oni szczują Polaków przeciw wszystkiemu
co obce i inne. A on, prezes, bezkarnie, rzuca oszczerstwa i kłamie! Jego
koneksje z Radiem Maryja i TV Trwam dowodzą, że kłamstwo stało się oficjalnym
orężem katolików narodowych w Polsce”.
Jak już wspomniałem, wypowiedź księdza Walczaka pochodzi sprzed paru
miesięcy, więc trudno jest nam powiedzieć, co tam u niego słychać dziś. Miejmy
jednak nadzieję, że po wysłuchaniu koncertu Maryli Rodowicz w Opolu, serce
księdza nieco złagodnieje, a kto wie, czy nawet nie usłyszymy, że ten Kaczyński
nie jest jednak taki zły. I wówczas na scenie pozostanie już tylko jeden wróg.
Moje książki,
jak zawsze, są do kupienia w księgarni na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl. Polecam z całego serca.
> "Czas na powrót festiwalu w Kołobrzegu."
OdpowiedzUsuńJeszcze był jeden ważniejszy festiwal - w Zielonej Górze. Też mógłby wrócić... ?
@Niebieski Ptak
UsuńZ tego co pamiętam, poprzednia władza chciała to reaktywować jako festiwal piosenki rosyjskiej, ale się nie sprzedało. Dziś nie ma na to szans. Jak powiedział Cejrowski, Rosjanin i jego piosenki to wróg. Natomiast wojsko jest polskie. Podobnie jak cała Dobra Zmiana. No ale może oni ogłoszą Festiwal Piosenki Amerykańskiej, gdzie Jan Pietrzak będzie śpiewał Johnny'ego Casha.
Krystyna Janda była prawdopodobnie już po spożyciu a Ludwik Dorna nie mógł się czekać na koniec destylacji, albo odwrotnie, ona była na głodzie a on już trochę tego zacieru skosztował.
OdpowiedzUsuńCo to alkohol albo jego brak robi z celebryty :-), no bo chyba nie z człowieka.
Ciekawe czy oni oglądają siebie w telewizji?
@szara_komórka
UsuńJestem pewien że nie tylko oglądają, ale i nagrywają, by sobie wszystko przed snem przypomnieć
No a Dominik Tarczynski panie Krzysztofie? Zapomnial pan o nim. A on zdaje sie tez cos ostatnio oglaszal.
OdpowiedzUsuń@Szczodrocha33
UsuńWstyd mi. Przegapiłem.
"No ale może oni ogłoszą Festiwal Piosenki Amerykańskiej, gdzie Jan Pietrzak będzie śpiewał Johnny'ego Casha. "
OdpowiedzUsuńO jakich Onych Pan pisze?
Bardzo proszę o przybliżenie tej sitwy.
Przecież to oczywiste: Żydzi i masoni.
Usuń@Andrzej Gur
UsuńO tych, którzy sie zajmują organizacją tego typu przedsięwzięć. Myslałem, ze to jest jasne.
Myślałem, że ksiądz Lemański przepraszał, ale za nieco inne słowa - http://www.rp.pl/Kosciol/170839904-Ksiadz-Lemanski-o-Beacie-Szydlo-Lze-jak-bura-suka.html (link z rp a nie wpolityce by nie być oskarzonym o stronnicość) i że tylko później swą wypowiedź zredagował.
OdpowiedzUsuń@adthelad
UsuńCiężko przejrzeć umysł tak wybitnego człowieka.