Moja akcja,
ogłoszona w czwartkowej notce, a zatytułowana prosto i w punkt „Złotówka na
Toyahuja” trwa i ma się nad wyraz dobrze. Pozostały nam jeszcze trzy dni, bym
we wtorek mógł ogłosić wyniki i zebrane pieniądze przekazać do parafii w
Kiekrzu. Tych, którzy mają na ten blog oko szczególne, zapewniam, że wszystko, co zostanie wysłane po godzinie 14 w
poniedziałek, wydam na papierosy i alkohol, a jak się trafi to i może narkotyki. Póki co, zapraszam do czytania
mojego ostatniego felietonu w „Warszawskiej Gazecie”.
Wbrew intensywnym zabiegom ścisle
określonych środowisk politycznych po obu stronach, by sprawę ostatecznie
zamknąć, a nad tym, co jeszcze pozostało, zaciągnąć parawan milczenia, kwestia
stosunków polsko-niemieckich powraca ze zwielokrotnioną siłą. Za każdym też
kolejnym razem wygląda na to, że tak długo, jak wspomniane środowiska będą
udawały, że wszystko jest w porządku, napięcie po drugiej stronie będzie się tak
kumulowało, że wszystko skończy się najzwyklejszym wybuchem.
Co w tym jest szczególnie
zastanawiąjące, to fakt, że strona
niemiecka, a więc, wydawałoby się, najbardziej zainteresowana w tym, żeby mieć
wreszcie swięty spokój, nie robi nic, by owo napięcie łagodzić. Wręcz
przeciwnie, co chwila po tamtej stronie pojawiają się głosy i gesty, które
napięcie wyłącznie zaogniają. Oto w tych dniach, w niemieckim dzienniku „Sueddeutsche Zeitung” , wystąpił
niejaki Heribert Prantl i zarzucił Węgrom „brak
wychowania”. Ja oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że gdzie Węgry, a
gdzie Polska, a tym bardziej, że akurat w relacjach z Węgrami owa słynna
niemiecka bezczelność może im dawać poczucie większej swobody, niż ma to
miejsce w przypadku Polski, mimo to, tym akurat razem, pojawiło się coś, co
woła o komentarz, mianowicie owo „dobre wychowanie”.
Rzecz w tym, że Niemcy akurat
mają tu osiągnięcia rozpoznawane nie tylko na Węgrzech, ale wszędzie na świecie,
Polski stąd w żadnym wypadku nie wyłączając. Jestem przekonany, że każdy w
miarę historycznie uświadomiony Polak, czytając wypowiedź owego Prantla, musi poczuć ów dreszcz
ściśle określonych emocji. Tak zwana „niemiecka kultura”, nierozerwalnie, jak
wiemy, związana z owym wspomnianym przez Prantla „dobrym wychowaniem”, to coś,
z czym się musiał spotkać każdy z nas, zwłaszcza w sytuacjach, nazwijmi je
granicznymi. A zatem, jeśli dziś na pierwszy front politycznej walki o przyszły
kształt Europy Niemcy wysyłają kogoś takiego jak Prantl, z takim a nie innym
przekazem, to znaczy, że w tym szaleństwie musi być metoda. Oni ewidentnie chcą
nas zirytować. Po co? No, tego niestety poki co nie wiemy.
Ja bym jednak chciał jeszcze przez
chwilę pociągnąć wątek owego „dobrego wychowania” i wspomnieć coś, co każdy z
nas może w każdej chwili obejrzeć w muzeum w Auschwitz, gdzie wśród
najróżniejszych pamiątek, widzimy dokument stwierdzający, że pewien człowiek
został skazany na trzy dni karceru za to, że zrobił kupę za barakami, zamiast w
toalecie. Dokument jest sporządzony bardzo starannie, a na nim widzimy pięć
pieczątek i sześć podpisów. Pięć niemieckich pieczątek i sześć niemieckich
podpisów, poświadczających, że więzień zachował się niekulturalnie i że kara
została nałożona zgodnie z przepisami. Nic nie zmyślam. To jest do sprawdzenia.
Mam więc dziś do Niemców jedno
przesłanie: Uważajcie, bo igracie z ogniem. Jeśli się nie opanujecie, to tutaj
już nikt nie będzie zauważał imigrantów z Afryki, czy Ukrainy. Cała nasza uwaga
będzie się koncentrowała na ludziach mówiących po niemiecku.
Bardzo serdecznie
zachęcam do odwiedzania księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie można kupić książki najlepsze, dla
najlepszych. No dobra, mówię o najlepszym sorcie.
Czytając poniższe, uśmiechnąłem się, i rzeczą oczywistą jest napisanie:
OdpowiedzUsuń"nie strasz, nie strasz, bo się zesra..sz"
Widzę, że żartuch z Pana. Od rana takie żarty!
"Mam więc dziś do Niemców jedno przesłanie: Uważajcie, bo igracie z ogniem. Jeśli się nie opanujecie, to tutaj już nikt nie będzie zauważał imigrantów z Afryki, czy Ukrainy. Cała nasza uwaga będzie się koncentrowała na ludziach mówiących po niemiecku."
@adolf
OdpowiedzUsuńWidzę że ten blog dotarł poza granice Polski. Czekamy teraz na komentarz z Moskwy.
...Oni ewidentnie chcą nas zirytować. Po co?...
OdpowiedzUsuńCo jakis czas im po prostu odbija. Wtedy zwykle napadali na sąsiadów i innych. Widać poczuli się pewnie po IIWŚ i dławią się swoim Ordnungiem. To też trochę wina Amerykanów - dali im się odkuć po stratach wojennych - to ci zaczynają podskakiwać. Na szczęscie mają kłopot imigrancki - i niech go mają jak najdłużej!
Niemcami jest bardzo łatwo sterować. Komuś widać zależy.
Usuń@Jarosław Zolopa
UsuńWłasnie. Amerykanie zrobili z nich przeciwwagę dla Rosjan w Europie, no ale oni chcą się teraz usamodzielnić. I marzą wprost o wyjsciu wojsk amerykańskich. Niedoczekanie - Amerykanie też mają swoje interesy.
Jednak ten projekt ,aby po 45 roku wysterylizować cały ten naród nadludzi nie był taki zły.
UsuńNiepokoi mnie ta niemiecka buta. Ona nie jest przypadkowa. Ci krzykacze mówią to, czego merkel nie może (jeszcze) oficjalnie powiedzieć. Takie ichnie palikoty, choć niestety nie skończą jak nasz januszek.
OdpowiedzUsuń@Toyah
OdpowiedzUsuńMoja szwagierka (l.24) spotyka się z Niemcem. On jest niezwykle przystojny, ekokwentny, za chwile będzie świetnie wykształcony i - co oczywiste - jest bardzo dobrze wychowany. Zwróciłem jednak uwagę, że nienaturalnie często podkreśla, że jest Bawarczykiem (on z Monachium, dziadkowie - Austriacy), sugerując, że z tymi wsiowymi Prusakami z Berlina nie ma nic wspólnego. Znamienne to obecnie. Co z nimi będzie dalej, ja nie wiem, ale mam na nich oko...
Trochę ma rację, bo Bawarczycy (i Austryjacy) to inna populacja, nie tylko historycznie, ale i genetycznie. Prusacy to zgermanizowani Słowianie "północni". Tyle, że Adolf nie był Prusakiem...
UsuńTo jest bardzo charakterystyczne dla Bawarczyków. Pracuję z nimi od 9 lat. Bywam tam dość często i na tyle dobrze ich znam, że bywam także prywatnie w domach (jakieś grille itp.), więc tam mam okazję porozmawiać powiedzmy trochę bardziej szczerze niż w firmie. To nie tylko on podkreśla, że nie ma nic wspólnego z "chamkami" z północy. To jest tam standard. Oni uważają, że są bardziej otwarci, w ogóle że "są bardziej"...
UsuńAcha, to mnie uspokoiliście. Pewnie to jakaś poza młodego Niemca, bo niezgermanizowanymi Słowianami nie gardzi.
UsuńJa Bawarczyków tak nie znam. Ich "otwartość" i "bycie bardziej" kojarzą mi się z takimi zawodnikami jak Goring i Himmler. Ci Bawarczycy to mogliby mieć wręcz na nazwisko Otwartość i Bardziej.