piątek, 22 września 2017

Jak duet Kurski - Fajbusiewicz zrobią nam wodę z mózgu

      Spędzamy sobie tu czas na tym blogu, zajmując się rzeczami mniej lub bardziej istotnymi, od czasu do czasu jednak pojawi się coś zupełnie niespodziewanego, co nie dość że nie może zostać zlekceważone, to w dodatku nie może nawet czekać. Zanim jednak przejdę do rzeczy, muszę zrobić pewien wstęp.
      Otóż – opisałem to zresztą w swojej książce „Marki, dolary, banany i biustonosz marki Triumph” – miałem kiedyś bardzo bliskiego kumpla, dziś już niestety nieżyjącego, z którym w dawnych latach peerelowskich kupiliśmy sobie na spółkę w Pewexie płytę amerykańskiego zespołu o nazwie Chase. Chase nigdy nie byli szczególnie popularni, po paru zresztą latach działalności zginęli w katastrofie lotniczej i nie pozostało po nich choćby wspomnienie, jednak ja i mój kumpel lubiliśmy ich szalenie. Dziś, jak już wspomniałem, kumpel mój nie żyje, co się stało z tą płytą, nie mam bladego pojęcia, natomiast ten jeden album Chase, tak na marginesie, zatytułowany „Pure Music”, mam w głowie do dziś.
      I oto parę dni temu, któryś z komentatorów, zupełnie ni z gruszki, ni z pietruszki, zechciał nam przypomnieć ów zespół, jako jeden ze swoich ulubionych, natomiast na owo wspomnienie zareagowała komentatorka Mela i poinformowała nas, że fragment piosenki zespołu Chase był wykorzystany w czołówce znanego peerelowskiego serialu „07 zgłoś się” i podpisany nazwiskiem kompozytora Korcza. Kiedy próbowałem sprawę wyjaśnić, okazało się, że Mela się pomyliła, bo nie chodziło wcale o Borewicza i Korcza, lecz o inny, również mający swoje początki jeszcze w PRL-u, program telewizyjny, a mianowicie prowadzony przez Michała Fajbusiewicza tak zwany „Magazyn Kryminalny 997”, gdzie faktycznie w samej czołówce słyszymy oryginalny Chase, a na końcowych napisach stoi jak byk, że muzykę do serialu zrobił niejaki Michał Izydorczyk.
     I teraz jest tak, że do tego, że gdzieś ktoś tu u nas, a przecież nie tylko u nas, kradł cudze pomysły, czy nawet podpisywał własnym nazwiskiem cudze melodie, zdążyłem się przyzwyczaić, a poza tym naprawdę nie jest moim problemem ani Fajbusiewicz, ani Izydorczyk, ani tym bardziej program „997”. Przyznaję wprawdzie, że numer, jaki wykonali autorzy programu „997” jest dośc wyjątkowy, niemniej, jak mówię, poradzę sobie. To co mnie natomiast przy tej okazji poruszyło naprawdę, to wiadomosć, że Telewizja Polska postanowiła reanimowac Fajbusiewicza, i program pod tytułem „Magazyn Kryminalny 997” zostaje od 5 października wznowiony. A zatem, po „Pegazie”, „Sondzie”, „Sensacjach XX wieku”, no a ostatnio samej Maryli Rodowcz, dostajemy Fajbusiewicza we własnej osobie i jeszcze tylko wróci „Jacek i Agatka” na dobranoc dla dzieci, a poczujemy się już prawie jak w starej dobrej komunie, zwłaszcza gdy tak jak dotychczas każdego dnia po wspomnianej dobranocce, kiedy dzieci pójdą już spać, ich rodzice punktualnie o 19.30 otrzymaja kolejną porcję najwyższego gatunku propagandy, realizowanej wedle najlepszych wzorów wyznaczonych przez niezapomniany „Dziennik Telewizyjny”.
      A ja się już tylko zastanawiam nad dwiema kwestiami. Pierwsza z nich to ta, czy rozmowy Jacka i Agatki będą puszczane w dawnej kolejności i podpisane nazwiskiem Wandy Chotomskiej, czy może w związku z tym, że ona dopiero co zmarła, zastąpi się je nazwiskiem Marcina Wolskiego, który napisze tym piłeczkom pinpongowym jakieś świeże polityczne teksty, druga natomiast, czy reaktywowany „Magazyn Kryminalny 997” będzie, tak jak przed laty, witał nas utworem zespołu Chase „Cronus”, podpisanym nazwiskiem jakiegoś Izydorczyka, czy może prezes Kurski zażąda od odpowiednich osób, by coś tam jednak do końcowych napisów dokleili. Myślę sobie o tym, jednak tak naprawdę jestem przekonany, że tu akurat nic się nie zmieni. W końcu tu widać bardzo wyraźnie, jak nowa władza sobie wszystko zaplanowała. Rzecz w tym, by, gdy chodzi o propagandę, nic nie kombinować, tylko czerpać garściami z tego, co nam dał PRL, tyle że w kształcie nieco bardziej unowocześnionym, dzięki zastosowaniu współczesnej techniki komputerowej. I oczywiście nie wygłupiać się z jakimś bezsensownym podpisywaniem. Skoro po kolejnych wydaniach „Wiadomości TVP” nie pokazuje się informacja, że redaktorem prowadzącym był Witold Stefanowicz, równie dobrze można jako autora muzyki do wielkiego telewizyjnego hitu Michała Fajbusiewicza zostawić nazwisko Michała Izydorczyka. Zwłaszcza że diabli wiedzą, co z nim się dzisiaj dzieje, a po zespole Chase nie zostało nawet wspomnienie.
      I już na sam koniec, ktoś powie, że ze mną faktycznie jest coś nie w porządku, skoro ja znajduję związek między piosenką kompletnie nieznanego zespołu Chase, a prezesem Kurskim. Otóż tym wszystkim zaniepokojonym czytelnikom chciałbym zakomunikowac, że 90 procent tego tekstu to taka tylko zabawa w słowa, zaprezentowana z nadzieją, że ktoś się zechce przyłączyć. Temat dzisiejszej notki natomiast jest tylko jeden: „Jak duet Kurski – Fajbusiewicz zrobią nam wodę z mózgu”, co można zobaczyć, jeśli tylko podniesie się nieco wzrok.


Zapraszam wszystkich do księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są do kupienia nasze książki. Coś zupełnie bezcennego.


15 komentarzy:

  1. @autor
    Dzień bez dosrania "dobrej zmianie"- byłby dniem straconym!
    Wiemy, że nie lubi pan czytać- woli słuchać muzyki.
    Proszę pamiętać, że "verba volant, scripta manent" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @versus
      Co się z wami dzieje? Czy wy naprawdę uważacie, że jeśli wrzucicie tu coś po łacinie, to wasze komentarze automatycznie nabiorą wiekszej wartości?

      Usuń
  2. Fragment wywiadu z p. Michałem
    Czy muzyka przynosiła zyski, czy musiał Pan znaleźć inne źródło utrzymania?

    M.I.: Zacząłem pracę na planach filmowych jako dźwiękowiec. W latach 1994–1999 pracowałem przy produkcji filmów fabularnych, dokumentalnych i programów telewizyjnych jako realizator dźwięku i asystent. To był ciekawy zawód, poznałem w tym czasie wielu ludzi filmu, ale wkrótce zrozumiałem, że taka praca mnie nie satysfakcjonuje. Postanowiłem wrócić do muzyki. Był rok 1999, wiedziałem, że w Aleksandrowie jest gitarzystka Viola. Udało mi się z nią skontaktować i tak powstał pierwszy skład Funny Fingers. Zespół występował m.in. dla ambasad Portugalii i Brazylii, brał udział w Festiwalu Romów – Ciechocinek 2000, w Łódzkim Festiwalu Flamenco oraz w Festiwalu Kultury Iberoamerykańskiej w Warszawie. Koncertowaliśmy w Filharmonii Narodowej, graliśmy z takimi sławami jak Gipsy Kings. Kiedy Viola wyjechała, na jej miejsce pojawił się Irek Walczak, który – razem ze mną i z Agnieszką – tworzy skład zespołu do dziś.

    Nie zerwał Pan jednak całkowicie z filmem.

    M.I.: To prawda. Wkrótce również odezwały się kontakty, które zawarłem na planach filmowych – i tak zacząłem komponować muzykę filmową. Moja muzyczna współpraca z filmem rozpoczęła się w 1998 r. od skomponowania muzyki do tryptyku filmowego „Mózg”. Do dziś owa pasja zaowocowała muzyką do ponad pięćdziesięciu filmów, spektakli teatralnych, niezliczonych reklam i muzycznych ilustracji programów telewizyjnych, np. Magazynu Kryminalnego 997. Kiedy Agnieszka zaczęła swoją przygodę ze scenografią, w naturalny sposób zacząłem tworzyć też na potrzeby teatru. Teraz, po latach, mimo malejącej ilości włosów na głowie, udaje mi się utrzymać klimat hipisowskich czasów, bo razem z Agnieszką prowadzimy koncertowe życiem na walizkach. Dzielimy czas między zespoły Funny Fingers, który gra muzykę inspirowaną jazzem i flamenco, a Club de Paris, w którym gramy muzykę francuskich cyganów – gypsy jazz.

    Kurtyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Anonimowy
      Już nie wiem, który to raz, ale proszę się do cholery podpisywać. Ja chcę wiedzieć, z kim rozmawiam.

      Usuń
  3. Robią wodę taką, jaką najłatwiej puścić. Oglądać jednak hadko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo, bardzo fajny ten Chase; gang fajnych facetów, silnych i wrażliwych. Z tamtej bombowej epoki moimi ukochanymi bandami są Grateful Dead i Quicksilver Messenger Services. O ile nie będę Cię namawiał do słuchania Deadów, bo byłoby to chyba nieskuteczne, o tyle bardzo Cię proszę o wysłuchanie tego:

    https://www.youtube.com/watch?v=0QNa9BU6Y7o

    P.S.: Jeżeli jeden z Twoich najwybitniejszych komentatorów, Orjan, czyta te słowa, to chciałbym, żeby wiedział, iż dedykuję ten kawałek także Jemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Her Man
      Niesamowite. Nie znałem tego. Ile tam jeszcze musi być tego typu kwiatów.

      Usuń
    2. Chase, wymiata. Nie znałem tego. Panie Krzysztofie, niech Pan się tą ciemną doliną śmiało przemieszcza. Nic Panu nie grozi, a jest nas więcej niżby wynikało z słabej chyba akcji "policzmy się.

      Usuń
    3. @Greg Shatzky
      Dziękuję. Proszę posłuchać płyty "Pure Music".

      Usuń
    4. Słucham, słucham. Będzie już dwie godziny jak słucham tych sześciu kawałków...;-)Niech Pan częściej podrzuca takie tematy. Na pohybel licencjonowanym gwiazdorom.

      Usuń
    5. Tak przy okazji, świat jest jednak mały, znam człowieka, znaczy Michała Izydorczyka. Nie sądzę, żeby brał świadomy udział w oszustwie. Pozdrawiam.

      Usuń
    6. @Greg Shatzky
      Szczerze powiem, od początku też tak myślałem, że on trafił ten deal, a reszta poszła już poza nim.

      Usuń
  5. Dzisiaj lekka polemika z mojej strony :)

    Może metoda inspiracji jest prymitywna i sprowadza się do czasem nawet do chamskiego kopiowania, niemniej sami tu nie raz przyznaliśmy, że generalnie twórczość polskich artystów za czasów PRL stała na nieosiągalnym poziomie dla tzw. dzisiejszych "twórców" sztuki. Podobnie zresztą jak dzisiejsza sztuka. Może więc dlatego oni biorą z PRLu, mając taki wybór.

    Ja bym nie miał np. nic przeciwko, żeby wróciły dobranocki takie jak Miś Uszatek, Reksiu czy Bolek i Lolek. I nawet nie dlatego, że uważam je za idealne dla dzieci (bo pewnie można zrobić lepsze), ale po prostu to co mamy oferowane przez ostatnie 20 lat jest już kompletnie nie do przyjęcia.

    A taki magazyn jak Sonda to bym bardzo chętnie sam obejrzał. Oczywiście najlepiej gdyby obejmował aktualny stan wiedzy i techniki jej prezentacji. Ale sama pasja i takie normalne podejście bez dzisiejszego zidiocenia tzw. profesjonalistów? Bezcenne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @marcin d.
      Może faktycznie jest tak jak mówisz. Może Kurski wie, że jeśli chce zagwarantować względny poziom, musi się odwołać do osiągnięć PRL-u. Problem w tym że tego się nie da powtórzyć z tymi ludźmi. Jeśli oni się za to wezmą stworzą parodię, a nie nową wartość. Żeby zobaczyć, jak to wygląda, wystarczy obejrzeć sobie Wiadomości.

      Usuń
    2. A tu ma Pan rację, to fakt. Wszystko się zawsze opiera na ludziach, więc oni mogą położyć każdy projekt.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...