czwartek, 7 września 2017

O podstarzałych raperach i kulturze brzydkich słów

Informował już o tym Gabriel, a ja muszę tę smutną informację potwierdzić, że faktycznie pewien ogólny kryzys na rynku spowodował też dość poważny problem ze sprzedażą naszych książek. Tak się niestety złożyło, że wspomniane załamanie, w połączeniu z różnymi nieoczekiwanymi, a często bardzo finansowo wyczerpującymi zawirowaniami tu na miejscu, spowodowało, że zmuszony jestem prosić stałych czytelników tego bloga o jednorazowe wsparcie dla tego bloga. Chodzi o coś bardzo doraźnego, przeznaczonego na pokrycie naszych sierpniowych płatności. Mój numer konta: 50 1050 1214 1000 0092 2516 8591. Myślę, że jeszcze tylko dziś i jutro, i damy radę. Bardzo dziękuję wszystkim co już zareagowali, no i oczywiście tym co znajdą dla nas czas jutro i pojutrze. Tymczasem, jak zawsze:

Wspominałem już o tym swego czasu, ale przypomnę. Otóż pewnego dnia, udzielając jednego z licznych wywiadów, popularny aktor komediowy Cezary Pazura wyraził pretensje pod adresem polskiej obyczajowości, że on w swoich występach kabaretowych, w odróżnieniu od brytyjskich, czy amerykańskich komików, nie może używac takich słów jak „kurwa”, „jebać”, „chuj”, czy „pizda”. Zdaniem Pazury, gdyby jego teksty uwolnić od owej krępującej cenzury, każdy kolejny prezentowany przez niego stand up byłby znacznie zabawniejszy od poprzedniego, a przez to lepszy.
Wbrew temu, co można by pomyśleć, ja się z jego stanowiskiem zgadzam. Wprawdzie nie sądzę, żeby to co on pokazuje swojej publicznosci, stałoby się dzięki owym „kurwom” lepsze, bo nawet w amerykańskich kabaretach chodzi jednak o coś więcej, niż o ów słynny „fuck”, natomiast, przyznaje, że byłoby zdecydowanie śmieszniej. Ale to jednak też nie dlatego, że dzięki użyciu brzydkich wyrazów opowiadane przez Pazurę historie stałyby się zabawniejsze. Nie. Onebyłyby nadal tak samo nieśmieszne jak wcześniej, tyle że po każdej „kurwie”, publiczność z pewnością głośniej i żywiej by się śmiała. Tak jak po każdym „fucku” głośniej i żywiej śmieją się widzowie za oceanem.
Czemu tak? Powiem szczerze że tego nie do końca rozumiem, moim bowiem zdaniem, wszystkie te fragmenty, gdzie taki na przykład C.K. Louis zaczyna opowiadać o kopulowaniu, są zdecydowanie słabsze. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na coś, co jest moim zdaniem warte refleksji. Może zacznę od bardzo świeżego przykładu. Otóż oglądałem wczoraj pojedynek tenisowy Amerykanki CoCo Vandeweghe z Czeszką Pliskovą, w pewnym momencie CoCo zmarnowała piłkę i wyrzuciła z siebie ów słynny „fuck”. Relacjonująca spotkanie komentatorka natychmiast ów ruch warg odczytała i strasznie ją to rozbawiło. Dlaczego? No bo CoCo rzuciła „kurwą”. Tymczasem sprawa polega na tym, że ona wcale nie rzuciła „kurwą”, ale amerykańskim „fuckiem”, który w tamtej kulturze i języku nie jest niczym bulwersującym. Tak na marginesie, proszę sobie wyobrazić, co byśmy sobie o niej pomyśleli, gdyby nasza Radwańska podczas meczu krzyknęła "kurwa mać!" Nie "fuck", ale nasze stare, polskie "kurwa mać". Oczywiście, podobnie jak u nas, tam też są ludzie, którzy brzydkich słów nie używają, jednak tamtejsza przestrzeń publiczna toleruje je jak najbardziej, i to z bez porównania większym zrozumieniem, niż ma to miejsce u nas. Czemu tak jest, również nie wiem, ale fakt jest faktem i kropka. Jeśli w którymś z amerykańskich filmów ktoś krzyknie „What the fuck?”, ów okrzyk zniknie w całym szeregu innych kwestii, jeśli jednak w którymś z polskich filmów pojawi się analogiczne „Co jest, kurwa?”, publiczność będzie miała naprawdę zabawę. Dlatego też prawdopodobnie, tak często do tego typu zagrań ucieka się najbardziej ostatnio rozchwytywany reżyser Patryk Vega. On świetnie wie, co można najszybciej sprzedać „ciemnemu ludowi”. I tego prawdopodobnie tak bardzo zazdrości Vedze aktor Pazura – że tamtemu wolno, a jemu, póki co, nie.
Czemu dziś o tym piszę? Otóż, jak się okazuje, podczas ostatniego Przystanku Woodstock, jego pierwszy animator Jerzy Owsiak wszedł na scenę i wykrzyczał w stronę publiczności swój tradycyjny protest przeciwko rządom Prawa i Sprawiedliwości, tyle że swój występ ubarwił słowami, który są w Polsce powszechnie uważane za wulgarne. Ponieważ, jak wiemy, publiczność festiwalu to głównie dzieci, w dodatku podczas urządzonej przez Owsiaka demonstracji na scenie również znajdowały się dzieci, miejscowa policja postanowiła Owsiaka zgłosić do prokuratury i wygląda na to, że przyjdzie mu za ów brak opanowania zapłacić.
Oczywiście niemal wszystkie media sprawę potraktowały jako atak na wolność ekspresji, a sam Owsiak powiedział co następuje:
To mój rap, moja improwizacja, w której padają słowa niecenzuralne. Ale one w tym zakresie są absolutnie, od początku do końca, wytworem artystycznym, są podkreśleniem pewnym moich emocji, z czym się zwracamy do publiczności. W moim wykonaniu słowa te mają moc przekazu, mają swoją poezję oraz element rapu, w którym mówimy o wielu sprawach i oceniamy je bardzo emocjonalnie, ale w sposób artystyczny”.
Zanim zacząłem pisać ten tekst trafiłem w sieci na ów owsiakowy „rap”, jednak od razu musze powiedzieć, że to jest coś tak żałosnego, że ja nie mam sumienia tego tu wkleić choćby w postaci linku. Oto mamy starszego, dziś już 64 letniego pana z brzuszkiem, oraz w różowej bejsbolówce, który się trzymając na nogach, wymachuje bez sensu rękami i z cieżką chrypką wyrzuca z siebie jakieś żałosne, przetykane bez sensu owymi „kurwami” polityczne frazesy… i my teraz nagle mamy to potraktować jako rap? Przepraszam bardzo, ale on powinien iść siedzieć już za samą tego typu sugestię.
No ale, jak wiemy, nie w tym rzecz. Chodzi o te „kurwy”. Otóż ja biorę pod uwagę taką ewentualność, że piosenkarka Chylińska – swoją drogą, ciekawe, czy ona wciąż jeszcze śpiewa – podczas któregoś ze swoich występów rzuci nagle coś w rodzaju: „Jesteście, kurwa, zajebiści”. Poza Chylińska jednak, tego rodzaju ekscesów oczekiwać tu na tej scenie chyba nie można. Czy to weźmiemy jakieś Lady Pank, Perfect, Kazik, czy też któryś z owych całkiem nowych hip-hopowych projektów typu Taco Hemingway, tam na ogół idzie wszystko na czysto. Dlaczego? Raz że nie wypada, a dwa, że nawet polscy muzycy rockowi wiedzą, że gdyby oni nagle zaczęli się uciekać do czegoś tak niskiego, by nagle zacząć spiewać: „Hej, kurwa, jak tam, się, kurwa, czujecie?” zostaliby przez publiczność wyśmiani. Owsiak tymczasem posłuchał paru murzyńskich raperów i uznał, że to jest kultura, na której on powinien się wzorować. A nie zapominajmy najważniejszego. Owsiak akurat nie jest rockowym artystą. On jest bardzo mocno zaangażowanym przeciwko obecnej władzy politykiem. Powinien wiedzieć, że to co być może wypada wspomnianej wcześniej Chylińskiej, komuś takiemu jak on, czy poseł Budka, już nie. Tak naprawdę, poza Chylińską, tego typu zachowanie nie jest tolerowane nigdzie. Gdybym ja na przykład założył czerwone spodnie, zieloną bluzę, wyszedł na ulicę i zaczął krzyczec, że „niech mi tu, kurwa, jakiś Timmermans nie mówi, jak mam, kurwa, żyć, bo jak mu, kurwa, przyjebię, to się zesra”, nawet Wiadomości TVP by mi nie pomogły. Nawet gdybym się zaczął tłumaczyć, że to przez to, że ja jestem hip i cool.

Zachęcam wszystkich do odwiedzania księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są do kupienia nasze książki. Książki najlepsze.


h9

20 komentarzy:

  1. Zaraz Paris tu przyjdzie i się zacznie.Uzna,że już można.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Art
    Zawsze było można, tyle że tylko tym co znają wagę słów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Im się zwyczajnie wydaje, że takim właśnie językiem trzeba mówić do tubylców z interioru, bo to ich język. Do głowy im nie przyjdzie, że to język tej części populacji, która na wybory i tak nie chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Pan pozwoli,opowiem historię autentyczną.Idąc kiedyś przez szerokie skrzyżowanie w Poznaniu zagapiłem się na piękną,młodą,płową,smukłą dziewczynę idącą mi naprzeciw.Jak zwykle,szła zapatrzona w swój iphone i o mały włos nie wyrżnęła w słup,który wyrósł przed nią.K....waaa,wrzasnęła na całe gardło.I gdy już mnie mijała,zobaczyłem szkaradnego babsztyla.To wszystko sprowadza się do słowa-dom.W moim dawnym domu najcięższym przekleństwem było "psia krew" lub "psia kość"i zastrzeżone było tylko dla ojca i tylko w wyjątkowych wypadkach.W moim nowym domu zdarzyło się raz,że chłopcu (22l)wyrwało się fu...k,ale tylko popatrzyłem nań i więcej nie słyszałem.Co do pani wymienionej poprzednio,to nie robi na mnie wrażenia jej plugawy język,ale ona potrafi w jednym zdaniu użyć dwóch,trzech przerywników i słowo Bóg.Myszka i scroll się grzeją.

      Usuń
    2. Myślę, że to jest przesada. Bogactwo języka polskiego objawia się również w bogactwie "łaciny" - kudy Niemcom, czy Anglikom do takiej finezji w przeklinaniu.
      Wszystko ma swoje miejsce, także język plugawy, problemem jest jego nadużywanie w sposób nieadekwatny. Taka anegdota np., że jeśli majster budowlany nie zakończy swojego wywodu słowem na k.., to jego podwładni nie wezmą tego za polecenie, ale luźną refleksję o naturze ogólnej dobrze oddaje ten frywolny nieco charakter języka polskiego.

      Usuń
    3. @Jarosław Zolopa
      A nawet ci nieliczni, którzy chodzą, mają bardzo duzo powodów, by głosować na PiS.

      Usuń
    4. @Art
      Z kobietami jest o tyle kłopot, że nawet ów najgorszy sort zazwyczaj wygląda bardzo ładnie. Męska hołotę jest łatwo rozpoznać. Dziewczyny się starannie ukrywają.

      Usuń
    5. @Jarosław Zolopa
      Chodzi o czas i miejsce. Przyznaję, że kiedy, na przykład, rozmawiam z Gabrielem, to sobie folguję.

      Usuń
    6. @Toyah
      Dokładnie - chodzi o czas, miejsce, okoliczności, towarzystwo. A co do sortów u kobiet - odkąd szczytem stylu jest strój służbowy prostytutki trudno się rozeznać.

      Usuń
    7. Odnośnie naszych słów dosadnych, to jest to trochę pułapka. Z jednej strony czas, miejsce i okoliczności sprzyjają. Albo są sytuacje, kiedy naprawdę tylko powiedzenie k...a nadaje wypowiedzi właściwą moc i wymowę i pasuje po prostu idealnie - no nie jest tak? Ale z drugiej strony w odpowiednim towarzystwie można przesadzić. Albo zapominać się, kiedy czas i miejsce są nieodpowiednie. Bo już się człowiek przyzwyczaja do pewnych odzywek. Ja to niestety przerabiam póki co wciąż na sobie. Także dyscyplina języka trudna sztuka.

      A to odnośnie ubioru kobiet dzisiaj to strzał w 11 po prostu. Dodałbym nawet kobiet, dziewczyn i małych dziewczynek coraz częściej. I to jest typowe przeciwieństwo powiedzenia "less is more" - oczywiście w przypadku dorosłych. W przypadku niepełnoletnich to dużo poważniejszy problem i zagrożenie.

      Usuń
  4. Będę zobowiązany za felietonik na ten temat :)
    http://niezalezna.pl/202617-dorota-kania-wygrala-proces-z-bachurskim

    OdpowiedzUsuń
  5. @eden
    Ja nie piszę na zamówienie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach ta niezależność :)
    ps
    Ja tylko podsuwam ciekawy temat- myślałem, że się Pan ucieszy i podziękuje :(

    OdpowiedzUsuń
  7. @eden
    To w ogóle nie jest ciekawy temat. Cóż jest ciekawego w awanturach na linii prawica - sąd - prawica?

    OdpowiedzUsuń
  8. Sorry ale ja to inaczej odbieram.
    Pani Kania i Pan Bachurski, to chyba ciekawszy temat niż J. Owsiak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @eden
      Mój tekst nie jest o Owsiaku. Owsiak był zaledwie pretekstem do tego, by napisać o róznicy między angielskim "fuck" i polską "kurwą". Moim zdaniem jest to temat ciekawy, ale oczywiście Pan może twierdzić inaczej i mieć wiele innych, lepszych propozycji. Proponuję założyć blog i pokazać nam wszystkim, gdzie raki zimują.

      Usuń
  9. Ten człowiek Owsiak, ja myślę, że on jest po prostu przyzwyczajony, że od 30 lat robi i mówi co chce. Żyje wg swojego motto trzeba przyznać. I np. takie tłumaczenie "to jest mój rap, to jest sztuka" i tego typu skrajne kretynizmy mogą świadczyć tylko albo o skrajnie posuniętej degeneracji osobowości albo skrajnej pogardzie do odbiorców. A pewnie jest i jedno i drugie. Nie jest po chrześcijańsku życzyć innym źle, ale byłaby pewna sprawiedliwość, jakby kiedyś ten pan sam odczuł na własnej skórze jakieś prawdziwe uroki tego spędu, który organizuje naszym młodym rodakom co rok.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystkiego najlepszego. 100 lat, zdrowia, szczęścia i słodyczy.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...