wtorek, 12 września 2017

Czy Donald Trump kupił sobie nową płytę Tori Amos?

       Wczorajszy wieczór miałem wyjątkowo leniwy. Zakończyło się US Open, los West Hamu interesuje mnie o tyle o ile, żona rozpoczęła już rok szkolny, nasze dziecko odmówiło oglądania ze mną filmów, pozostało więc mi słuchać muzyki, gapić się w monitor i szukać inspiracji do kolejnej notki. Wszedłem więc na onet.pl i proszę sobie wyobrazić, że od razu trafiłem na pierwszą informację, potwierdzoną wielkim kolorowym zdjęciem, że piosenkarka Tori Amos wypowiedziała się dla Onetu, a to co powiedziała, może się nie spodobać politykom. Tytuł wiadomości dokładnie brzmiał następująco: „Słowa Tori Amos nie spodobałyby się nie tylko amerykańskim, ale pewnie i polskim politykom”.
      Oczywiście już w tym momencie większość z nas zapewne zachodzi w głowę, jak to jest w ogóle możliwe, by polityczne refleksje piosenkarki Amos były w stanie poruszyć serca kogokolwiek, a tym bardziej polityków. Przede wszystkim, kto w ogóle wie, kim jest Tori Amos, kogo interesuje to, co ona myśli na jakikolwiek temat, no ale też – co być może najzabawniejsze – który to amerykański polityk przeczyta wywiad, którego owa artystka udzieliła Onetowi, na tyle uważnie, by móc stwierdzić, że to co ona uważa mu się podoba, lub nie podoba?
       Wygląda jednak na to, że sam Onet całą sprawę traktuje nadzwyczaj poważnie i oddaje swojej gwieździe całą scenę, zachęcając nas w taki oto bardzo szczególny sposób do uwagi: „Kto by pomyślał, że ‘Native Invader’ to już piętnasty studyjny album Tori Amos?”, a ja na to mogę tylko pokornie odpowiedzieć, że ja akurat bym się prędzej śmierci spodziewał, niż tego, że Tori Amos wydała już 15 płyt. Ja bym nawet nie zgadł, że album „Native Invader” to trzeci album Tori. Zdziwiłbym się nawet, gdyby się okazało, że to jest jej album juz drugi. A tu proszę – piętnasty. To nawet Beatlesi czegoś podobnego nie osiagnęli, nawet Hendrix, że już nie wspomnę o Doorsach, których, owszem, sobie ostatnio intensywnie słucham. Piętnaście albumów na koncie Tori Amos to nie w kij dmuchał. No ale zobaczmy co nasza artystka ma do powiedzenia, tak by polskich i amerykańskich polityków zirytować:
     „Na tej płycie przyglądam się naturze i temu, jak dzięki swojej odporności potrafi się uzdrawiać. Stawiam też pytania dotyczące naszego udziału w niszczeniu Matki Ziemi, jak również samych siebie i naszych relacji”.
     „Gdzie się podziali wielcy myśliciele? Gdzie jest nasze sumienie? Gdzie nasze współczucie i człowieczeństwo? To wszystko pytania, które musimy sobie cały czas zadawać. To, co się dzieje w Waszyngtonie i wielu innych miejscach, w ogóle nie funkcjonuje. Jak ma funkcjonować, skoro politycy skupiają się nad tym, co mogą zyskać, otrzymać od drugiej strony, a nie na tym co jest najlepsze dla ludzi i Ziemi?
      „[Uważając seks za zło] można zniewolić całą populację. Przecież to już się w przeszłości zdarzało, bez względu na to, czy dotyczyło rządów w różnych krajach, twoim czy moim, czy Kościoła katolickiego. Ruchy prawicowe są ogromnym zagrożeniem dla wolności człowieka, bo dzielą ludzi i pary przez pryzmat ich seksualności, odbierając im jednocześnie prawo do własnej duchowości – nie dotyczy to tylko par jednopłciowych. To stary jak świat sposób zyskania przez kilku pełnej kontroli nad milionami”.
      „Wierzę, że kanclerz Merkel ma szczere intencje i jej postawa jest światełkiem w tunelu. Nawet jeśli sama uchodzi za rasowe polityczne zwierzę. Wydaje mi się, że aby być dzisiaj politykiem, trzeba mieć pewne specyficzne cechy i umiejętności. Ale dopiero ktoś, kto ma w sobie moralność, by nie stać się tym, kim przysięgał się nie stać, może naprawdę uczynić różnicę”.
      Ktoś się być może zaciekawi, skąd nagle do zajętej problemami Matki Ziemi głowy Tori Amos przyszła kanclerz Merkel. Odpowiedź na to pytanie wymaga jeszcze jednego cytatu, tym razem jednak związanego z pytaniem autora wywiadu, dziennkarza Onetu, który piosenkarkę prowadzi przez kolejne zakręty od początku do końca i bez którego zaangażowania ów wywiad nawet w połowie nie byłby tym czy jest, czyli – zapamiętajmy to nazwisko – Pawła Piotrowicza. Otóż w pewnym momencie Tori Amos stwierdza, że świat jest dziś tak zły, że istnieją już tylko pojedyncze wysepki, na których można by było się schronić, na co redaktor Pawłowicz czujnie pyta: „Czyli?”, no i w tym momencie padają dwa najważniejsze słowa wywiadu, jaki dla nas przygotował portal onet.pl: „Kanclerz Merkel”.
       Pisałem tu już niedawno parę razy o tym, jak to tak zwane „siły reakcji”, wobec agresji Prawa i Sprawiedliwości, stoją na w sposób oczywisty przegranych pozycjach i każdy kolejny dzień ich nędzny los wyłącznie przypieczętowuje. I oto dziś, zupełnie jakby chciał mi powiedzieć: „No, tak, mieliście racje, jesteśmy do dupy”, nie kto inny jak Onet, ośrodek propagandowy niemal równie potężny, a kto wie, czy nie potężniejszy, niż „Gazeta Wyborcza”, wynajmuje piosenkarkę Tori Amos jako armatnie mięso w wojnie z polskim rządem. Przepraszam bardzo, ale tu już nawet nie ma sensu wzywać psychiatrów. Tu nawet czarownik nic nie pomoże. Co ja mówię, czarownik? Nawet sam Kusy się pochoruje z rozpaczy.
      Ktoś powie, że ja się bardzo głęboko mylę, bo wbrew temu, co sugeruję, Tori Amos to świetna piosenkarka i wybitna artystka. No dobra, niech będzie. Niech będzie, że te 15 albumów, to wynik, który robi wrażenie. Tyle że co z tego? To w ogóle, wbrew temu, co się najwidoczniej wydało redaktorom Onetu, nic nie znaczy. Oni równie dobrze mogli zwrócić się o pomoc do Justina Timberlake’a. Co ja mówię do Timberalke’a?  Oni mogli nawet stworzyć komputerowy wizerunek Elvisa Presleya, który by nam zakomunikował, że poza kanclerz Merkel nie ma już nic. Tyle że co to zmienia? Kogo obchodzi to, co by nam dziś miał do powiedzenia Elvis Presley w temacie uchodźców, czy reformy sądów? A oni nam tu każą się emocjomnować słowami Tori Amos? Tori Amos???
      A więc to jest już koniec. I wbrew pozorom, nie jest to dla nas wiadomość dobra. Oglądałem wczoraj Wiadomości TVP, czuję, że jest jeszcze gorzej, niż to miało miejsce przedwczoraj i wiem, że pojutrze będzie jeszcze gorzej, niż jutro.

Zachęcam do kupowania książek w księgrani pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl. Ja wiem, że zwłaszcza osobom przekonanym, że bez pieczątki nic nie jest ważne, trudno będzie w to uwierzyć, ale póki co, nie ma nic lepszego. I to nie jest propaganda, lecz fakt.
     

   

9 komentarzy:

  1. Tori Amos? Hmmm... Ja tymczasem słucham sobie któryś tam raz z rzędy nowego, wydanego po 8 latach albumu Delinquent Habits. Jest niezły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @piter
      Ja znam ich tylko z pierwszej płyty. Bardzo mi się podobała.

      Usuń
    2. Od tamtej pory, czyli od roku 1996 wydali jeszcze 5 płyt (łącznie z tą, o której piszę). Polecam jeszcze w podobnym stylu produkcje Psycho Realm. Znajdziesz wszystko na Spotify albo na YT.

      Usuń
    3. @piter
      Czyli zaledwie sześć płyt. Do Tori Amos nie mają startu

      Usuń
    4. Zupełnie. Jakoś zupełnie mnie to też nie martwi.

      Usuń
  2. Ja nigdy nie lubiłem Tori Amos, może oprócz jednego kawałka "A sort a fairytale". Także przeczytałem kawałek wywiadu, o którym pan tu pisze, ale skończyłem czytanie na krytyce KK za zniewalanie seksualne, a także przy tym, jak ludzie pałają do siebie nienawiścią nawet przy stole, odkąd prezydentem USA został Donald Trump i zerwał porozumienie klimatyczne.
    Uważam, że skoro komuś takiemu, jak Piotr Kaczkowski nie udało wypromować się Tori Amos, a z tego, co pamiętam, Tori była jego ulubionym gościem do rozmowy (chyba...), to co dopiero taki Onet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @boomerang85
      Dziś jest tak dużo ładnie śpiewających kobiet, że wypromowanie którejkolwiek z nich jest niemal niemożliwe. A tu masz jeszcze te 15 płyt i każda bez znaczenia. Co ona by musiała zrobić, żeby nagle zostać gwiazdą? Jednak i to nie ma znaczenia. Nawet gdyby oni tu ściągnęli Adele i ona by powiedziała, że Trump wspólnie z Szyszką niszczą Matkę Ziemię, pies z kulawą nogą by na to nie zwrócił uwagi.

      Usuń
  3. Ogólnie te wszystkie rzeczy, które oni opowiadają (oni, w sensie ci artyści) to są takie bzdety mające im dać tylko utrzymanie i w miarę pełny portfel. Najlepszy przykład to ten cały Bono, który ogólnie pierniczy jak potrzaskany. Wszyscy mają to gdzieś a on dalej jeździ po świecie i pierniczy te swoje dyrdymały.

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutna sprawa z tą Toni. Została zgwałcona w wieku 21 lat. Wg mnie ten fakt rzutuje na jej dalsze życie i na to co wygaduje. Do tego macherzy się za nią wzięli i lepią jak modelinę. O jej twórczości nie będę się wypowiadał.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...