Dotychczas chyba nie odzywałem
się w kwestiach doraźnej polityki, a już z całą pewnością nie pisnąłem choćby
jednym słowem na temat tak zwanej „reformy sądownictwa”. Pierwszym tego powodem
było to, że w ogóle bardzo się staram nie wcinać miedzy przysłowiowy kieliszek
a zakąskę, a poza tym, przepraszam bardzo, ale cóż jest interesującego w
komentowaniu spraw całkowicie oczywistych? A za taką mianowicie uważam
bezwzględną konieczność zrobienia ostatecznego porządku z ową sędziowską, czy,
może lepiej, całą prawniczą korporacją. Było jednak tak, że przy okazji
ostatniej awantury pojawiła się pewna kwestia, która mi nie dawała spokoju, no
ale, jak mówię, ani mi w głowie było zawracać ludziom tymi swoimi dylematami
głowę, więc siedziałem cicho. No i oto wczoraj pod koniec dnia odezwał się
Prezydent, ogłoszając, że nie podpisze ustawy o Sądzie Najwyższym, o ile Sejm
nie przyjmie jego nowelizacji ustawy o wyborze członków Krajowej Rady Sądownictwa,
gdzie o wyborze sędziego ma decydować już nie zwykła większość sejmowa, ale 3/5
głosujących.
Kiedy to usłyszałem, przyznaję,
że odetchnąłem z ulgą, przede wszystkim dlatego, że Prezydent zadeklarował
gotowość podpisania ustawy o Sądzie Najwyższym, na której nam wszystkim bardzo
zależy, ale też przez to, że on swoim oświadczeniem rozwiązał problem owego
KRS-u. Ja bowiem nie mogłem znieść sytuacji, kiedy naczelnym argumentem za tym,
że zmiany w systemie sprawiedliwości są jak najbardziej uczciwe i nie mające
niż wspólnego z polityką, jest to, że sędziów Sądu Najwyższego nie będzie
wybierał Sejm, ale wskazani przez Prawo i Sprawiedliwość sędziowie. Przepraszam
bardzo, ja jestem starym kaczystą i do końca moich dni będę głosował na Prawo i
Sprawiedliwość, ale to w żaden sposób nie oznacza, że jestem idiotą, który nie
rozumie, co się dzieje. Nie może być bowiem tak, że politycy Prawa i
Sprawiedliwości uznali, że z tą swoją nędzną większością jakoś dociągną do
następnych wyborów, potem się zobaczy, a ja się będę na to głupio uśmiechał.
Niech się może trochę bardziej postarają i bardzo dobrze, że prezydent Duda ich
do wyjścia z tej gnuśności zmusił.
Ale jest jeszcze coś, co uważam
za dużą korzyść płynącą z prezydenckiego gestu. Otóż on w ten sposób przekazał części
parlamentarnej opozycji bardzo czytelną wiadomość, że oto przed nimi ostatnia
szansa, by zdążyć na pociąg, który już za chwilę odjedzie. Że oni oczywiście
dostaną miejsce w wagonie towarowym, i na razie lepiej już nie będzie, ale
przynajmniej nie zostaną na peronie ze Schetyną i Petru i tą całą bandą
durniów, którzy dziś się cieszą, że może Adrian stał się wreszcie Andrzejem. Mało
tego. On również pokazał tej naszej nieszczęsnej Europie, że zmiany, jakie następują w Polsce, mieszczą się jak
najbardziej w cywilizacyjnym standardzie i w ten sposób większości z nich
zwyczajnie zamknął usta. Ale i to nie koniec. Dzięki temu wystąpieniu, Andrzej
Duda zapewnił nam bardzo dobrą przyszłość. Właśnie tak. Przyszłość.
I oto, proszę, sobie wyobrazić,
w pierwszej reakcji na wystąpienie prezydenta Dudy, publiczna telewizja
poprosiła o wypowiedż najpierw Jerzego Targalskiego, następnie Jacka
Karnowskiego, potem jakiegoś anonimowego podobno prawnika, a na końcu – to nie
żart – Mariana Kowalskiego, z których każdy, w mniej lub bardziej bezpośredni
sposób, oskarżył Andrzeja Dudę o zdradę. Targalski posunął się wręcz do tego,
że użył słowa „Targowica”. Oglądałem
relację Telewizji Polskiej i, powiem szczerze, byłem pod wrażeniem. To co oni –
a mnie tu oczywiście, ze zrozumiałych względów,
najbardziej zajmuje Karnowski – odstawili, w pierwszej chwili po tym jak
Prezydent wygłosił swoje oświadczenie, pozwoliło nam wszystkim niemal w jednej
chwili zorientować się, kto jest kim.
Kiedy piszę ten tekst, czytam,
że odbyło się spotkanie Prezydenta z marszałkami Sejmu i Senatu i że skuteczna
i pełna reforma sądownictwa pozostaje niezagrożona, co tylko mnie utwierdza w
przekonaniu, że my tu tak naprawdę wiemy tylko tyle, ile nam się wiedzieć
pozwoli. Rzecz w tym, że myśmy tę prawdę znali od zawsze, a taki Karnowski z
Targalskim poznali dopiero co i w tym momencie znaleźli się tuż obok takiego
Tomasza Lisa. Co za wstyd.
Spieprzać, dziady!!!
Zapraszam
wszystkich do księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl,
gdzie są do kupienia moje ksiązki. Polecam serdecznie.
A ja myślę, że, przy wszystkich ułomnościach, TVPInfo stanęło na wysokości zadania. Zestawienie reakcji Targalskiego i Kowalskiego na koncyliacyjną propozycję PAD tylko umocniło pozycję Prezydenta w oczach zwykłych ludzi. To zaś co mówią owe prawdziwe oszołomy nie ma żadnego znaczenia. A jak pomyślę, że to wszystko zostało ułożone z góry i z wyprzedzeniem jako sztuka do odegrania to serce rośnie.
OdpowiedzUsuń@Piotr Oleś
UsuńMoim zdaniem, za tym nie stał jakikolwiek plan. Oni tej akcji zwyczajnie nie zrozumieli.
@Piotr Oleś
UsuńTez mam nadzieję, że tak było :-)
uwaga techniczna, chyba zakradł się błąd w adresie baśń jak niedźwiedź.
OdpowiedzUsuń@Anonimowy
UsuńDziękuję. Poprawione.
A ja wczoraj przejrzałem list artystów, którzy podpisali petycję do PAD-a w sprawie niepodpisywania ustawy o reformie SN. No i zabrakło mi 2 nazwisk, mianowicie Krzysztofa Pieczyńskiego i Artura Barcisia. O ile w pierwszym przypadku nie mam złudzeń, że tam już się nic nie zmieni, o tyle zajrzałem drugiemu na fb, bo już dawno jego politycznej aktywności i miałem nadzieję na to, że coś się zmieniło. No więc wchodzę na tego fb, a tam zdjęcie... świeczki mające oznaczać "pogrzeb demokracji". Przeczytałem komentarze i muszę przyznać, że im świat się wali. Stoją i się trzęsą, ale nie z zimna, tylko ze strachu... przed końcem demokracji i nadejściem pisowskiej tyranii
OdpowiedzUsuń@boomerang85
UsuńMoim zdaniem, tam było znacznie więcej takich, których o zbieraniu podpisów nie powiadomiono.
Ano. I lud prosty to widzi. A oni ślepi przewodnicy ślepych.
OdpowiedzUsuń@Jarosław Zolopa
UsuńCiekawe, że jako jeden z nielicznych zorientował się w sensie tej akcji Sakiewicz. To jest jednak cwaniak.
Byćmoże Sakiewicz ma jakieś wtyki w rządzie lub u doradców Prezydenta
Usuń@toyah
UsuńJest, jest. Albo jako jedyny może sobie na to pozwolić.
@tpraw
UsuńTo jest bardzo prawdopodobne.
A mi jeszcze jest zwyczajnie żal Kaczyńskiego. Szczerze. Poniosło go i powiedział prawdę.
UsuńAktywność określa własne interesy danych osób, a te są najwyraźniej rozbieżne z ogólną koniecznością naprawy sądów; właściwie należałoby powiedzieć: z koniecznością resetu sądów.
OdpowiedzUsuńJuż nie pierwszy raz interesy własne osób wskazanych w felietonie w chwilach krytycznych okazują się polegać na podniecaniu wzrostu zamieszania. Takiego, aby wyniosło ich niczym mędrców do góry. W istocie wypływają jako piana na fali.
To nie są ludzie głupi, więc nie można przyjąć za dobrą monetę jakiegoś ich na łapu-capu wnioskowania, iż inicjatywa Prezydenta oznacza obniżenie jego współdziałania z Sejmem. Wtedy bowiem, już w tym momencie reforma sądownictwa zakończyłaby się na niczym (ex nihilo nihil fit).
To nie są ludzie politycznie nieotrzaskani, więc wypada im przypisać zdolność rozumienia potrzeb i oczywistych sposobów zarządzania konfliktem o władzę między jedną z trójwładz a obronnym sojuszem dwóch pozostałych władz.
Obronnym przed wynaturzaniem się tej pierwszej przez zawłaszczanie samej sobie (monopolizowanie) Konstytucji. Istotą trójwładzy jest bowiem nie rozdział, lecz równowaga. Tę należy przywrócić określając na nowo miejsce władzy sądowniczej. Miejsce równoważne, a nie kontrolne. Miejsce współprawne, a nie hegemona.
Zwłaszcza dotychczasowa obsada kadrowa SN po prostu nie nadaje się do swoich funkcji. Nie mają kwalifikacji nie tylko na poziomie wymagań konstytucyjnych, ale nawet na poziomie zwykłego rozsądku.
To oni bowiem, samozwańczo uzurpując sobie dowodzenie całym sądownictwem, już przez samo to gwałcąc niezależność sądów i niezawisłość sędziów, wypowiedzieli wojnę władzy wykonawczej i ustawodawczej. Wojnę bez sensu, samemu sądownictwu niepotrzebną i z góry skazaną na klęskę. Niestety, terenem tej wojny jest Naród. Dlatego ci pożal się warlord'owie muszą zostać odsunięci. Po prostu nie nadają się.
Odsunięci możliwie jak najłagodniej, bo wojna ma się skończyć, a nie trwać aż do usunięcia przeciwnika i osób, które do wojny wciągnął. Umiarkowanie jest podstawą i ceną budowy trwałego pokoju. Taki właśnie sens zarządzania ma dana inicjatywa Prezydenta.
Gdy nie sposób przyjmować braku rozumienia spraw całkiem prostych, odrzucanie jej jest oczywistym podżeganiem do eskalacji wojny dla niej samej i dla korzyści podżegaczy.
a prezes Gersdorf ponoć nie jest nawet sędzią, bynajmniej tak min. Ziobro wczoraj stwierdził w przemówieniu. Czyli w SN naczelną rolę gra osoba, która nie ma do tego kompetencji i wg opozycji wszystko jest w porządku
UsuńPani prezes jest osobą wybitnie kompetentną i tutaj nie może być wątpliwości.Przecież to ona odkryła,że suwerenem jest konstytucja.
UsuńPisanie głupot pod założoną tezę jest niemądre i z góry skazane na porażkę.
OdpowiedzUsuńTisze jedziesz dalsze budziesz panie blagier, tfu!
Kaczka? To my już Ci podziękujemy.
UsuńA ja tak sobie myślę, że jak już Duda naszej wątłej (w szczególności, intelektualnie wątłej) opozycji nie pomoże, nie pomogą rzesze walczących o poklask celebrytów, nie pomogą manifestacje (skądinąd, z tego co mi wiadomo w państwach totalitarnych brak prawa do zgromadzeń, manifestacji, wyglaszania własnych opinii - a tu popatrzcie, wszyscy mogą chodzić, krzyczeć, lamentować, manifestować i kontrmanifestacji), czas będzie sięgnąć po argument, narzędzie ostateczne... "bratnia pomoc". Mamy przecież jakże bogatą tradycję takich rozwiązań. Już widzę oczami wyobraźni - niemal jak scena że "Wściekłyvh psów" Tarantino, kroczacych: Schetyne, Petru, Gasiuk - cośtamcośtam, Kopacz, Rzeplinskiego, Michnika, dumnie kroczacych obok Niego... Władimira Putina.
OdpowiedzUsuńTargowica miała swoją carycę Katarzyne. Któż nam teraz zabroni mieć swojego "zbawcę". I niestety, historia zatacza koło, ponownie. Ten naród nigdy, niczego się nie nauczy. Amen.
Ps: może mnie poniosło.. ale czyz taki scenariusz jest absolutnie niemożliwy?!
@Sebastian Cebula
UsuńProszę się nie martwić. Będzie dobrze.